MOJE DOŚWIADCZENIA

ISKRA BOSKOŚCI
(CZĘŚĆ 4)
LINK! DO CZĘŚCI 3

LINK! DO CZĘŚCI 5

Nadszedł czas, w którym pękają osobiste wyobrażenia i ograniczenia. Nie będzie to łatwy okres, wyzwolą się nagle emocjonalne reakcje, staną na przeszkodzie fizyczne i zdrowotne problemy, pojawią się dziwne sytuacje, odezwą się systemy wiary zakodowane w świadomości zbiorowej. Światło rzuci nowe wyzwanie. W chwili zintegrowania biegunów zmienią się wszystkie dotychczasowe przekonania, uruchomią się nowe procesy, nastąpią gwałtowne zmiany w ludzkiej świadomości.

Nowy przypływ siły - silna kosmiczna wibracja będzie niszczyć wysoki stopień zesztywnienia. Powoli opuszczamy trzeci wymiar, przed człowiekiem skok kwantowy, czas na przebudzenie uśpionych warstw pamięci. Człowiek wyrusza w kosmos aby budować nową własną osobowość.

Od każdego z nas indywidualnie zależy jaką drogę wybierze, jaką rzeczywistość zechce kształtować. Czy porzuci dotychczasowe doświadczenia, zaprzeczenia i otworzy oczy na niezwykłe wydarzenia, które już nadciągają z kosmosu ... musi sobie szczerze odpowiedzieć, czy jest już zdolny na otwarcie własnych furtek aby wpuścić w swoje ciało Wielką Energię ... czy się jeszcze wzbrania, odrzuca to co nowe, niedowierza...? Tylko otwarte na oścież bramy ułatwią proces transformacji.

Kosmiczna Energia - dziwny pokarm życia, reprezentuje wibrację, z której zrodziło się wszelakie życie. Pierwsze było słowo - czyli dźwięk, który wytworzył spirale ewolucji a później już jak po pajęczynie - idąc za echem dźwięku zazębiły się wszystkie punkty w przestrzeni i w czasie.

"...słyszałam wokół siebie dziwne drobne szelesty, zadawałam sobie pytanie - co to jest? Działały mi na nerwy, mój słuch stał się jakiś nadwrażliwy, swędziało mnie w uszach, coś tam bez przerwy się działo...? Byłam kilka razy u lekarza, bez skutku... (wrzesień 2000)

We wrześniu 2000 r. przyszły też nowe symptomy, usłyszałam w mojej głowie jakieś trzaski. Przypominały mi pękające bańki mydlane w kąpieli. Z początku były ciche i sporadyczne. W październiku drastycznie się nasiliły na przemian z hukami, które już od wielu tygodni spędzały mi sen z oczu. W moim mózgu coś się poruszało, miałam wrażenie, że są to jakieś maleńkie ruchome kuleczki, które pękają. Któregoś dnia poczułam w środku głowy i na jej czubku płynąca rzekę złożoną z tych kuleczek, poruszały się z wielką prędkością. To zjawisko nie było bolesne tylko mocno irytujące, nie umiałam go wytłumaczyć, bałam się...  Znalazłam chińskiego lekarza-naturopatę, opowiedziałam mu o swoich problemach - powiedział - masz wiatr w głowie... nigdy wcześniej nie słyszałam o czymś takim ? Dał mi naturalne ziołowe tabletki, obiecał, że pomogą. Zażyłam 2 tabletki i dopiero wtedy zrobił się "prawdziwy wiatr", to było już tornado. Nie mogłam sobie z tym poradzić, doszły zawroty głowy, z trudem trzymałam się na nogach, moja twarz zrobiła się zielona. Dziwna rzeka ruszyła całą parą. Czułam się jak na krążącej bez końca zwariowanej karuzeli. Trwało to kilka dni.

Dzisiaj już wiem, w ten sposób manifestowała się w moim ciele Energia Kundalini. Rzeka energii zaczynała być aktywna, płynęła swoim naturalnym rytmem i nie życzyła sobie żadnych ograniczeń. Nie była to już normalna energia "ki", która dotychczas mieszkała w moim ciele, wyzwalała się elektryczno-magnetyczna siła, czułam się bardzo dziwnie.

13 października 2000 r. przeżyłam wielki szok, najcięższe doświadczenie mojego życia. W tym dniu przeszyła moje ciało niezliczona ilość elektrycznych "strzałów"; w prawą skroń, przez całe ciało i wokół głowy. Było to niezwykle okrutne przeżycie, jeszcze parę miesięcy później na wspomnienie tamtej nocy robiłam wymówki Bogu, nie mogłam spokojnie o tym myśleć, płakałam. 13 października po raz kolejny znalazłam się na emergency ... tej nocy zdarzyło się zbyt wiele ...(LINK!)

Nikt wówczas nie potrafił mi wytłumaczyć - co się dzieje?... ani pomóc, zdumieni lekarze stawali koło mojego łóżka, z wielkim oczami słuchali moich wyjaśnień. Dla mnie był to wielki dramat. Cierpiałam na dziwną chorobę, nikt nie umiał mi ulżyć. Żyłam w wielkiej nieświadomości, nie mogłam pojąć skąd w moim ciele wzięła się taka potężna elektryczność. Minęło jeszcze kilka lat zanim rozwiązałam tą zagadkę.

W procesie Kundalini występuje zmiana elektronów w środowisku materialnym. Pojawiają się silne zakłócenia w polu elektromagnetycznym (ESD). W ciele zaczyna być produkowane powietrze, do tej pory naukowcy nie umieją dostatecznie wyjaśnić skąd bierze się to powietrze ... czytałam dokładnie prace kanadyjskiego psychiatry prof. Johna White, który opisał proces wyższej ewolucji człowieka. Elektryczność produkuje magnetyzm, gorąco, zmieniają się wartości elektronów i protonów, następują bioelektryczne wyładowania (strzały). Wyższa energia wytwarza w ciele silne promieniowanie elektromagnetyczne, pobudza przemianę materii, krążenie, zwiększa odporność organizmu. Zachwianie elektronów w stosunku do protonów przyśpiesza jonizacje w całym polu elektrycznym. W jednym czasie jonizuje się wielka ilość atomów, wszystko dzieje się jak na przyśpieszonym filmie. Powstaje w jednym czasie lawina jonów zmieniając natężenie pola elektrycznego. Uderzenie Energii Kundalini jest dla organizmu szokiem, powoduje silne bóle głowy, wyzwala potężne ilości ciepła.

Zjawisko jonizacji wywołuje w ciele dużą gorączkę, nadciśnienie krwi, efekty świetlne ... i wiele innych odczuć nie znanych w ciele do tej pory. Minie jeszcze dużo czasu zanim wszystko się ustabilizuje. Na początku energia płynie we wszystkich kierunkach szukając dla siebie miejsca, przekuwa nowe kanały, powiększa czakry. Następnie idą zmiany chemiczne. Może się zdarzyć, że w tym czasie wystąpią niedobory lub nadwyżki: sodu, potasu, magnezu i innych substancji chemicznych. Cały system bioelektromagnetyczny ulega przeobrażeniu. Silny prąd wnika w nerwy, w mięśnie, wypełnia każdą komórkę ciała, od tej pory wibrują już szybciej, stąd uczucie wibrowania, trzęsienia ciałem, zawroty głowy. Ciało wprowadzone zostaje w wielki ruch i nie pozostaje już niezauważone, człowiek będzie odbierał każdą swoją komórkę. Następuje intensywny proces samoistnego oczyszczania i wypalanie karmy a z tym wiąże się silny ból całego ciała, gęste poty, bezsenność lub nadmierne zmęczenie. Człowiek z procesem Kundalini nie jest zdolny pracować, obowiązki dnia codziennego są dla niego potężnym wyzwaniem. Miną długie lata zanim cały organizm unormuje się i przestawi na nowy odbiór energii. Energia Kundalini stopniowo usunie wszystkie choroby, zwiększy moce ciała, odmładza.

Wewnętrzne światło w ciele jest połączone z ESD, komórki zaczynają iluminować ultrafioletem, który wnika głęboko w pole morfogeniczne, zmienia się kolor skóry, ciało promieniuje, błyszczą oczy. Wyższe natężenie światła zmagazynowane w komórkach będzie zapalnikiem dla DNA w następnym etapie procesu transformacji. Światło pobudzi serce i umysł, wspólnie zjednoczy.

"... Oświecenie jest połączeniem światła w sercu i umyśle.
Ciało zapromieniuje tysiącem słońc ..."

(Ramana Maharshi)

Z każdym rokiem obserwuję inne procesy Kundalini. Jedne symptomy ustępują, pojawiają się nowe, nie ma końca. Jest tylko taka pociecha, że subtelnieją. Nigdy nie wiem co nastąpi jutro czy nawet za pięć minut. Wszystko toczy się błyskawicznie chociaż Kundalini wcale się nie śpieszy. Zmienia się cały metabolizm i pole elektromagnetyczne. Przez wszystkie lata od pierwszego dnia od uwolnienia się tej potężnej energii czuję cały czas w swoim ciele elektryczność, słyszę jak mi gra w charakterystycznym rytmie cały układ nerwowy i czakry. Nagłe wstrząsy ciała powodują elektryczne wyładowania, kiedy chcę przyśpieszyć własne tępo życia natychmiast muszę sobie usiąść. W ciele następuje reakcja jak w butelce wzburzonego szampana. Mam wrażenie, że eksploduję, następuje omdlenie, oblewa mnie pot. Nie wolno mnie pośpieszać, muszę sama narzucać własne tępo i wtedy wszystko jest w należytym porządku. Był czas, że czułam iskierki prądu tylko między swoimi palcami u rąk, obecnie są już na całym ciele. Kiedy przesuwam gwałtownie palcami po innych częściach ciała figlarne iskierki odrywają się i charakterystycznie pykając dają o sobie znać. Często zupełnie nieświadomie strzelam elektrycznością w innych ludzi. Zauważyłam, że najczęściej taki strzał dostają ludzie ciężko chorzy. Bardzo mocno tą elektryczność ściągają zwierzęta i wyraźnie ją lubią, dzięki niej mam wielu czworonożnych kumpli. Moje koty rywalizują o miejsce na moich kolanach, o krzesło na którym przed chwilą siedziałam.

Fajna historyjka przydarzyła mi się kiedy byłam 5 lat temu w Polsce. Po kilku dniach pobytu w środku nocy mojej rodzinki kotka, która miała trójkę nowonarodzonych dzieciaczków na strychu domu gwałtownie zaczęła dobijać się do drzwi. Brat otworzył drzwi i zobaczył, że niesie w zębach swojego malucha. Przybiegła od razu do mnie na łóżko i położyła swojego maluszka przy moim boku, wybiegła i za chwilę przyniosła następne swoje baby i następne. Sama usiadła u mnie w nogach i spokojnie mruczała. Zauważyłam, że jeden kotek był chory. Nawet kiedy brat przetransportował kocią rodzinkę do pudełka za chwilę ponownie miałam ich w łóżku. Nie dało rady, kotka nie rezygnowała. Filuta wcale mnie nie znała, kiedy przyjechałam siedziała cały czas z kotkami na strychu. Później byłyśmy już dobre kumpele. Mój brat w środku nocy uwiecznił to wydarzenie, pstryknął nam zdjęcie.

Elektryczność nasila się nocą, przez całe ciało płynie silny strumień energii, najmocniej daje o sobie znać o 2-giej w nocy i tak trwa przez wiele godzin. Słyszę w ciele odgłosy podobne do linii wysokiego napięcia, najintensywniej pracuje w głowie i w kręgosłupie. Wówczas w całym ciele pojawia się bardzo silny magnetyzm, trudno mi się podnieść z łóżka, ciężko otworzyć oczy. Jeśli muszę w takim stanie wstać trzymam się czego mogę by się nie przewrócić. Intensywna faza nocna jest związana z silnym promieniowanie z Planety Merkury, która jest odpowiedzialna za Energię Kundalini, nastąpiło wspólne połączenie i stamtąd płynie kosmiczna energia do ciała.

Merkury, zwany Synem Mądrości - sekretna Planeta Gautamy Buddhy. Najbardziej jest aktywny w okresie Wesak (LINK!). Inna nazwa Merkuergo - Stróż Słońca. Znajduje się pod zarządem Arch. Michała i Arch. Rafaela, dwaj z czwórki Wielkich Budowniczych - czterech filarów świata, Panów Karmy i opiekunów ludzkości. Stoją jako pierwsi u tronu Bożego.

Imię Buddhy wywodzi się od korzenia budh, ten, który się oświecił, przebudził się w Bogu, Wielka Mądrość. Merkury był zawsze znany jako Bóg Sekretnej Mądrości. Kundalini koresponduje z płynem zwanym merkury, który aktywuje Ogień Kundalini, budzi głębokie spirytualne wnętrze.

Elektryczna muzyka towarzyszy mi od 13 października 2000 r. Przez te lata nie było nawet jednej minuty przerwy, gra cały czas niczym orkiestra składająca się z szeleszczących iskierek ognia, przypomina mi śpiew greckich cykad. Często dołączają inne dźwięki - trzaski, podobne jakie słychać przy paleniu się drzewa w ognisku lub przy łamaniu suchych gałązek. Najczęściej słychać je w głowie i w kręgosłupie. Nierzadko zdarza się też głos niczym echo idące z kosmosu, jakby ktoś śpiewał mantrę OM, na czubku głowy odzywa się świergot ptaka - ten ostatni dźwięk zawsze mnie zdumiewa, jest najbardziej tajemniczy.

Kundalini integruje ciało i ducha, wyzwala Święty Ogień, aktywuje Wyższą Świadomość. Stan Oświecenia osiąga się wówczas kiedy uaktywni się wszystkie 13 czakr.

Kundalini w ciele, mała iskierka Boskości, która potrafi przewrócić całe dotychczasowe człowieka życie. Mała Iskierka, ale dla kosmosu, dla ludzkiego ciała jest wulkanem. Zniszczy i wypali starą ziemię, stworzy nowe warunki dla własnego bytu i posieje własne ziarno ... w tym wielkim żarze rodzi się nowe życie a Bóg wpuszcza swoje wielkie tajemnice bo wie, że tam już kiełkuje ziarenko czystego zamiaru. Odżywiane wibrującą wspaniałością wchodzi we własny rytm.

Bóg umieścił taką iskierkę w każdym człowieku, jest to obietnica przebudzenia naznaczona wieczną miłością. Weź do ręki własne krzesiwo i zapal ten Święty Ogień. Niech płonie!

"... Tydzień temu miałam ciężkie chwile. W nocy sparaliżowało moją lewą stronę ciała, najbardziej ucierpiała noga. Coś dziwnego działo się w moim prawym przedramieniu i w łokciu. Trwało to parę godzin. Leżałam cichutko, bo cóż mogłam zrobić, nie było ze mną nikogo. Tak jak przypuszczałam przeszło samo. Dziękuję Bogu, że już nie panikuję, nauczyłam się wielkiej cierpliwości, obserwuje ciało i czekam modląc się cichutko... nauczyłam się żyć w bólu nie zażywając żadnych przeciwbólowych specyfików. W dzień bolało mnie lewe biodro i całe udo. Nie mogłam chodzić. Po tym wydarzeniu skontaktowałam się z Dr. P. Sarbiną, pomaga w Spiritual Emergency w Vancouver. Umawiam się z nim jak już sama nie mam siły zmagać się z własnym życiem. Robił ze mną ćwiczenia oddechowe, można z nim pogadać, można się wyżalić, wie o co chodzi. Kiedy ostatni raz byłam u niego kiwał nade mną głową i powiedział - "Vikky, you are powerful woman". Zapytałam jak mam to rozumieć bo przecież ledwo dyszę ? W odpowiedzi zaśmiał się tylko... (grudzień 2001)

cdn...

Vancouver
18 July 2008

WIESŁAWA