MOJE DOŚWIADCZENIA

SŁOŃCE W SERCU
(CZĘŚĆ 3)
LINK! DO CZĘŚCI 2

LINK! DO CZĘŚCI 4

 

Moja życiowa ścieżka jest moją własną, każdy ma swoją. Przychodzimy na Ziemię z różnych poziomów świadomości, czym wyższy tym mocniej odbieramy własną transformację. Na Ziemi spotykamy się z trzech wymiarową rzeczywistością, wyższej rozwinięta dusza za wszelką cenę wyrywa do uniwersalnej rzeczywistości i jest jej zupełnie obojętne jaką cenę zapłaci za to ciało. Nadaje kierunek tylko swoim wewnętrznym pragnieniom. Wyższe dusze są siewem Bożym. Przychodzą na świat już gotowe na przyjęcie prawdziwego bytu. Płyną na fali swojego przeznaczenia i w chwili przebudzenia automatycznie rozumieją Kosmiczne Prawdy.

Mistyczna podróż jest drogą pełną przeciwności, krętą i wypełnioną nieoczekiwanymi doświadczeniami, które nieustannie targają sercem, popychają gwałtownie do nowych wyrzeczeń, ma się wrażenie ciągłego umierania. Czytając biografie mistyków można z łatwością znaleźć ich ciężkie zmagania z takimi problemami. Ból, cierpienie, frustracja, brak szacunku ze strony środowiska, nędza ... Wśród dużej grupy ludzi utarło się, że Kundalini to bajkowy proces, tańczące narodziny motyla. Jednak zanim motyl wyfrunie z kokonu musi odtańczyć wielki ceremoniał, nikt mu w tym nie może pomóc.

Wystarczy zaobserwować narodziny motyla, jak mocno się zmaga aby z brzydkiej larwy przetransferować się w piękną formę. Umiera brzydka larwa a w jej miejsce rodzi się subtelny motyl. W tym procesie pozostaje sam, nikt nie może mu pomóc uwolnić się z jego kokonu, szybciej uwolniony nie będzie zdolny by pofrunąć, nie wykształci dostatecznie swoich skrzydeł, już do końca życia będzie skazany na kontakt z ziemią, nie zazna smaku wolności i szybko umrze. Podobnie jest z człowiekiem, zanim wyfrunie ze swojego ciała, zanim wytryśnie z niego wspaniała fontanna prawdziwego życia wiele wycierpi... i musi ten proces przejść sam... nikt nie może mu pomóc!

"... kiedy decydowałem się pisać do ciebie zaczynał się bardzo silny ból głowy; z powodu którego jak się wydawało głowa natychmiast mi pęknie. Temu bólowi towarzyszył bardzo ostry ból w prawej ręce, który uniemożliwiał mi trzymanie pióra... Pragniesz znać stan mojego zdrowia, oto zaspakajam twoje pragnienie. Dzięki Panu Bogu, bo wcale nie miałem torsji od Bożego Narodzenia, poprzednio nie mogłem przyjmować nic oprócz czystej wody. Czuję, że siły mi na tyle wróciły, że mogę trochę spacerować bez większych trudności. Gorączka jednak nie chce mnie opuścić i prawie codziennie "składa mi wizytę" pod wieczór a po niej następuje obfite pocenie się. Kaszel i bóle w klatce piersiowej oraz w plecach są takie, że sprawiają mi ciągłe cierpienie większe niż cokolwiek innego..."
(Ojciec Pio)

Dusza w ogniu

- tak można powiedzieć o procesie Kundalini w ludzkim ciele. Wyrywa się do czegoś nowego lecz ciało nadal ją trzyma. Zanim ostatecznie nie połączy się ze Źródłem będzie wzlatać i upadać, prowadzi wielką walkę z ego. Zanim ziemska natura i duch stopią się we wspólnym objęciu pojawi się wiele cierpień i bólu. Powoli ten "kielich" napełni się świętym ogniem, dusza powraca do domu, zachwyca się najczystszą miłością. Minie jeszcze wiele czasu zanim z Boskiego Pucharu będzie napełniona ludzka czara. Wielka alchemia wniebowstąpienia, przemiany ołowiu w złoto jest długim procesem i sam Bóg stoi na jej straży.

"...Życie tutaj na Ziemi męczy mnie, Mój Ojcze. Jest taką gorzką męką dla mnie życie na wygnaniu, że już dłużej nie mogę wytrzymać. Pragnę śmierci tylko dla zjednoczenia się z nierozerwalnymi więzami z Boskim Oblubieńcem... wygląda na to, że stan mojego zdrowia jest bez zmian, z tą różnicą, że bóle w klatce piersiowej wydają się od kilku dni bardziej uporczywe. Nie znam przyczyny tego i w milczeniu wielbię i całuję rękę Tego, który mnie uderza, widząc dobrze, że On sam jest Tym, który z jednej strony mnie trapi a z drugiej pociesza..."
(Ojcie Pio)

Nie jest łatwo wyrwać się duszy kiedy wybrała przeznaczenie ziemskiego pielgrzyma. Transformacja będzie początkiem drogi, pierwszym krokiem w kierunku własnego przeznaczenia. Wrodzony spirytualny obowiązek rzuca nowe wyzwania.

Przez długie lata mojego złego samopoczucia nigdy nie łączyłam moich dolegliwości ze spirytualnym rozwojem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jakoby coś takiego było możliwe? Nigdy w ten sposób nie myślałam; bóle ciała i zły nastrój utożsamiałam z chorobą. Był tylko jeden problem, żaden lekarz nie umiał jej znaleźć. W sierpniu i we wrześniu 2000 r. z powodu silnych bóli głowy szukano u mnie guza mózgu, dzięki Bogu nie znaleziono. Z jednej strony bardzo się ucieszyłam, ale z drugiej nie wiedziałam co mam dalej robić ? Bóle, dziwny wiatr przypominający tornado, huki i dudnienia w głowie były nie do zniesienia, do tego bolał mnie silnie kręgosłup, szczególnie w okolicy piersiowej, mięśnie, stawy, doszła depresja ... W chwili pojawienia się mistycznych doświadczeń wiedziałam już, że to nie jest zwykła choroba, ale ciągle nie mogłam zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi ?

Od ośmiu lat moje ciało jest podłączone pod wielką elektryczność, najmocniej manifestuje się nocami i we wczesnych godzinach rannych. Nie mogę powiedzieć by mi to sprawiało przyjemność, dzisiaj już umiem z tym żyć, nie irytują mnie więcej silne szarpnięcia ciałem. Na początku tego doświadczenia podejrzewałam, że może to być jakiś rodzaj padaczki. W listopadzie 2000 r. instynktownie zaczęłam się domyślać, że moje ciało jest pod wpływem jakiejś silnej energii, która wnika we mnie z kosmosu. Miesiąc później byłam już tego pewna i wiedziałam, że wszystko to co się ze mną dzieje nazywa się Kundalini.

Wiele symptomów Kundalini jest mocno dokuczliwych lecz najmocniej frustrujące dla mnie są paraliże. Zdarzają się podczas snu, w ciało wchodzi dziwna fala magnetyzmu, staje się okrutnie ciężkie, nie można otworzyć oczu czy uczynić jakiegokolwiek ruchu ani nie można wydobyć z siebie głosu. Dusza miota się w środku "martwego ciała", bo tak go wówczas odbieram, mam wrażenie, że jestem spętana i wrzucona do ciasnej klatki. Trwa to dłużej i krócej, trudno mi określić, każda minuta jest wiecznością. W takich chwilach nie mam świadków albo osoby ze mną przebywające myślą, że słodko śpię i nie chcą mi przerywać snu. Nie przeczuwają, że ja walczę o odzyskanie władzy w ciele. W chwili kiedy się wyrywam z tego stanu następuje natychmiastowa ulga. Przez ostanie dwa lata zdarza mi się to już sporadycznie i mam cichą nadzieję, że wkrótce ustąpi na zawsze.

Dużo objawów Kundalini nie jest łatwe, nawet jeśli nie są bolesne. Od sierpnia 2000 r. męczyły mnie gorączki, przychodziły wieczorem około piątej, codziennie przez długie miesiące moja temperatura była podwyższona. Różnie to bywało; jednego dnia 37,5 innego 39 stopni C. Bardzo męczyły mnie gęste poty, czułam się w nich jak w umoczona w miodzie, trwały godzinami, nie były łatwe nagłe uderzenia gorąca i zaraz po nich fale wielkiego zimna. Do tej pory mam problem z temperaturą ciała. Pomimo, że czuję w nim ogień, na zewnątrz marznę i trzepie mnie zimno nawet w czasie upałów. Moim wielkim problemem było nadciśnienie krwi, wyskakiwało nawet przeszło 220... bardzo mnie męczyło, dusiłam się... w dniu dzisiejszym mam zupełnie normalne - mój lekarz mówi, że mam wyniki badań jak nastolatka... a ciało ciągle boli...? i nie widać końca...

W chwili przebudzenia Kundalini pojawia się wewnątrz ciała świetlista eksplozja. Wewnętrzne światło najbardziej jest widoczne nocą. W moim przypadku widzę światła nie tylko w nocy i przy zamkniętych oczach, widzę również w dzień kiedy oczy są otworzone, złote błyski światła krążą wokół mnie. Potrafię je widzieć czubkiem i tyłem głowy. Wielokrotnie bywają tak intensywne aż krzyczę z wrażenia, świetliste formy wprawiają mnie w zdumienie i zachwyt: np. kręcące się kółka, gwiazdy, złote kule, aureole, błyskawice.

"... Wieczorem kiedy siedziałam na kanapie, dłubałam na drutach sweterek nagle z mojego lewego boku na wysokości moich oczów zapaliła się złota kula, rozpryskiwała na wszystkie strony złotymi iskrami, wyglądała jak sztuczny ogień. Widziałam już wcześniej kilka razy podobne zjawisko, z początku szukałam skąd pochodzi to światło ? Niestety ... nie było wyjaśnienia.. . Od wielu miesięcy światło pojawia się koło mnie każdego dnia. Widzę też "złote okna" a w nich twarze ... mam odczucie, że to Aniołowie.
(Moje notatki - sierpień 2001)

"... Dzisiaj przed południem złapał mnie silny ból w klatce piersiowej aż krzyczałam z bólu, miałam wrażenie, że mnie ktoś przebija nożem. Minęło parę godzin i nadal mam omdlenia. Musiałam się położyć, było mi bardzo zimno. Przykryłam się kołdrą i kocem. Moje ciało wirowało, wyraźnie czułam jak w środku chodził mi cały kręgosłup jak młot pneumatyczny. Chwilami miałam silniejsze szarpnięcia ciałem i uczucie, że frunę. Później było mi bardzo gorąco. W mojej głowie coś się burzyło, widziałam niebieskie i fioletowe kule. A teraz kiedy piszę "złoty piasek" sypie się z moich oczu, pada na litery. Ten piasek jest taki świetlisto-złoty jak maleńkie żaróweczki, rozpryskują się o kartkę i znikają...
(25 Sierp. 2001)

"...dzisiejsza noc była bardzo dziwna. Nie mogłam usnąć, kręciłam się w łóżku. Łapałam króciutkie drzemki. Nagle coś się zdarzyło ... nie bardzo wiedziałam co to znaczy ? Zobaczyłam wielką złotą rozpryskującą się kulę światła w okolicy mojego pępka. Miałam wrażenie, że w środku mojego ciała nastąpiła silna eksplozja. Naglę zaczęłam fruwać nad łóżkiem, obserwowałam swoje ciało leżące na łóżku, było całe w ogniu jasnego światła, tak jakby w środku zapaliła się potężna żarówka ... i ta druga okrągła rozpryskująca się kula wirowała na moim brzuchu. To zdarzenie nawet mi się podobało, miałam dziwne uczucie, nie był to strach tylko zdumienie. A ja wspaniale się czułam, gdzieś pod sufitem. Wszystko wróciło do normy i ja też byłam już w ciele, nawet nie wiem kiedy powróciłam ? Czekałam aby jeszcze to zjawisko się powtórzyło ... coś się jeszcze zdarzyło ...? Wiem, że mnie mocno zdumiało ... niestety ... zostało mi to wymazane z pamięci ..."
(28 sierpień 2001)

Gurumayi Chidvlasananda

Najwięcej na temat kundalini wiedzą Hindusi. Gurumayi Chidvlasananda mówiąc o Kundalini porównuje go do potężnego słońca i księżyca, które wspólnie budzą się w człowieku. Gurumayi budziła się spirytualnie przy boku Swami Muktanandy (LINK!). Doświadcza Boskiej Świadomości w ciele ludzkim, jej nauki wyjaśniają czym jest mistyczna podróż do Boga.

Uniwersum potrafi zachwycić człowieka różnorodną formą. Dzieło Stworzenia jest potężnym polem, w którym wszystko jest możliwe. Przychodzi czas i człowiek wychodzi z ciemności. Jakże niezbadane jest jego wnętrze!

Od 2000 roku doświadczam cudownego zjawiska, w chwili zamknięcia oczu po kilku sekundach nagle pod powiekami zaczyna się mocno rozjaśniać, z początku to intensywne światło jest zbyt silne dla źrenic, ale już po kilku sekundach oczy przyzwyczajają się i powoli zaczyna kształtować się potężne słońce, jest koloru platynowo - niebieskiego. Kręci się, nieustannie pulsuje i wciąga mocno w siebie. Mam wrażenie, że chcę stopić się w jego wnętrzu, czuję dziwne magnetyczne przyciąganie. Pozostaje długo w bezruchu aby jak najdłużej być w pobliżu tego słońca, czuję się wspaniale. Często mam wrażenie, że cały mój mózg porusza się, każda jego komórka przesuwa się na inne miejsce. Wtedy pojawiają się różne obrazy, wirujące mandale, otwierają się w środku a ja wchodzę w nie dalej i dalej, każda z nich jest inna i niezwykle piękna, mam wrażenie, że wówczas przenikam wyżej i wyżej ... na moim czole pojawia się promień, który przypomina mi radar, nieco później dołączają jeszcze dwa mniejsze idące z gałek ocznych.

Życie człowieka, jego przeznaczenie jest uzależnione od niewidzialnej ręki. Ileż to nieoczekiwanego odmienia życie na zawsze. Wszystkie nasze ruchy kierują nas ku otwartej świadomości, otwierają przed nami nieograniczone możliwości. Nie potrzeba wcale zbyt dużo czynić aby płynąć na nowej fali a w ciele manifestuje się tajemniczy kosmos. Ciężko uchwycić ludzkim rozumem wyższe wymiary. Kosmiczna energia kształtuje nowe świetliste ciało, subtelne moce dokonują zjednoczenia, budzą uniwersalną komunikację. Człowiek powoli zaczyna rozpoznawać prawdę, wznosi się do wyższego stanu świadomości. Światła - galaktyczny język, transformacyjne pole gry przecinają pęta skostniałych struktur. Światło przemienia wszystkie komórki, porusza uśpione warstwy pamięci, wzbogaca mistyczne doświadczenia i prowadzi do domu.

Boże ... siedzę i płaczę ... obdarzyłeś mnie tak wielkim zaufaniem, otwierasz moje oczy na potężne Twoje Prawdy. Wiem, że nie wolno mi trzymać tej wiedzy tylko dla siebie, mam ją przekazać dalej... Boże, lękam się czy aby tylko dobrze wszystko rozumiem? nie chce wprowadzać nikogo w błąd... nie chce być przyczyną ludzkich pomyłek...

Boże, taki natłok informacji gnieździ się w mojej głowie...? piszę i piszę i nie ma końca... jakże ciężko kroczyć za Tobą... a przecież jestem tylko człowiekiem, czasami nie mam siły napisać ani jednej linijki... coraz częściej wszystko mnie męczy. Coraz mocniej odrywam się od tego świata, ciągle mi dokuczają silne bóle głowy, omdlenia, jestem obecna, ale jakże daleko od ziemi ... a tak szczerze mówiąc niczego bym nie uczyniła bez Twojej pomocy, czuje się taka bezsilna i słaba. Ale wiem, że to moje doświadczenie jest bardzo owocne, przez nie nauczyłeś mnie rozpoznawać swój głos, swój świat ... w takiej chwili znowu siadam i piszę dalej... proszę wskaż mi szczerze wszystkie Twoje drogi i daj mi więcej cierpliwości... i dziękuję Ci za wszystko co dla mnie robisz.

cdn...

Vancouver
17 July 2008


WIESŁAWA



PÓJDĘ Z TOBĄ


Jezu jak ciężko
podążać za Tobą,
sił brakuje
i prowadzisz krętą drogą.

Chcę zostać i odpocząć
i tak mnie nie słuchają,
tyle wstydu się najem
bo żadnej litości nie mają.

Przysiądę na tym kamieniu,
popłynę przed siebie w marzeniach,
zapomnę o całym świecie,
cóż mi po cudzych strapieniach.

A czemu Ty się zatrzymałeś ?
I łzy w Twoich oczach ?

... ja płaczę
bo jeśli ty nie pójdziesz
ja będę musiał ...
i znowu mnie ukrzyżują.

No dobrze,
to ja już pójdę za Tobą dalej,
niech nas krzyżują razem.


Wiesława
Vancouver
19 Nov. 2005