
Rzeczywistość i niekończący się ciąg wzajemnych zdarzeń. Żyjemy na
ziemi wystawieni na niezadowolenie i cierpienia, otaczamy się
dobrami tego świata co uważamy za najważniejszy nasz życiowy cel.
Lecz niestety przychodzi czas, wszystko kończy się i rozpada a wtedy
zdajemy sobie sprawę, że naszym prawdziwym przeznaczeniem jest coś
więcej ...
Nawet najszczęśliwsi niespodziewanie dotykają cierpienia,
uświadamiają sobie o wartości innego życia, które jest ostateczną
esencją własnej natury. Wysiłki i koncentrowanie energii na rzeczach
materialnych a nawet na własnej rodzinie nie dają trwałego
szczęścia. Człowiek przywiązuje się do ziemskiego życia a ono daje
mu tylko przelotny uśmiech.
Bóg dał nam wolną wolę, możemy kierować własnymi losami a są ludzie,
którzy nawet ośmielają się stawiać czoło wielkim kosmicznym
zjawiskom. Często sami nie potrafią zrozumieć istoty dobra i zła
lecz wydzierają tajemnicę wszechświata nie zdając sobie sprawy, że w
ten sposób ograniczają tylko swój duchowy rozwój. Takim sposobem
myślenia kręcą się tylko wokół własnego istnienia wybierając tysiące
bocznych ścieżek lecz są bardzo daleko od głównej drogi. By zbliżyć
się do istoty PRAWDY
potrzebne są inne akcje. Jakże dużo ludzi nie rozumie, że przyszli
na świat też po to aby spłacić swoje karmiczne długi a nasze życiowe
cele muszą usunąć tą karmę.
Aby wzbić się ponad normalny poziom musimy oczyścić nasze ciała,
nasze myśli, usunąć ze swojego życia wszystkie złe rzeczy. Musimy
wyjść ze swojego przyziemnego świata nie tylko w teorii. Zmieniając
własne myślenie można uczynić dla siebie i innych znacznie więcej
niż poprzez mantry, medytacje i różne techniki rozwojowe i
zharmonizować własne energie. Większość ludzi na świecie jest na
bardzo niskim poziomie duchowym, zaledwie początkującym, nie mają
pojęcia o co naprawdę chodzi na wyższych poziomach.
Poruszają się w sferze niezdrowych zjawisk, sięgają po rzeczy
nieosiągalne na swoim polu świadomości. Są też tacy, którzy uważają,
że nauczyli się cudownych metod i rozprawiają o rzeczach obszernych
i głębokich a ich dowodem na wiedzę są zdobyte dyplomy.

Pamiętaj czym więcej wciskasz
do głowy podobnej wiedzy zdobywanej na duchowych kursach tym
bardziej rujnujesz siebie. Prawdziwy guru nie śpieszy z odpowiedzią
na każde pytanie - pierwsze co uczyni da ci lekcję:, że musisz sam
znaleźć, nauczyć się i dowiedzieć - dlaczego?
..., ale w swoim własnym wnętrzu!
Modne jest dzisiaj tysiące kursów
i fałszywi guru jeżdżący ze swoją "cudowną misją" po całym świecie
otwierając super zdolności nawet u osób zupełnie na to nie
przygotowanych, oczywiście za wielkie pieniądze. Budzą energię
kundalini, robią gronu tych nieświadomych wielką krzywdę lecz
również pogrążają siebie. Ciało niedojrzale nie może być popychane
do wielkich lotów, w ten sposób powstanie w nim wielki bałagan.
Nie oczyszczone ciało i nie oczyszczony umysł w chwili stymulacji
kanałów; Ida i Pingala zawsze otworzy negatywny biegun i zamiast
wznieść osobę na wyższe poziomy usadowi ją na poziomach najniższych.
Otwierając tylko fizyczne zdolności ciała i mózgu otworzymy wyższe
wibracje, ale do tzw. fizycznego stanu świadomości.
Kundalini manifestująca się na trzech poziomach odrywa człowieka od
ciemności i przenosi w ciszę. Od tej pory ciało fizyczne zwane gliną
zaczyna zmieniać swoją formę na świetlistą.
Z moich notatek - listopad rok 2000.

...i znowu fala kolorów, szybko zmieniają się barwy, kręcą się w
symetryczne wzory, układają się w okrągłą tęczę. Zobaczyłam coś na
wzór głowy, tak jakby na negatywie filmu, miałam wrażenie, że to był
młody człowiek z jasnymi włosami, obcięty na "pazia".
Nagle zrobiło się chmurzasto i długie błyskawice, biało-niebieskie,
zupełnie takie same jak widywałam nad Pacyfikiem promienie przy
zachmurzonym zachodzie słońca... stałam, czułam swoje nogi, swoje ciało ..., ale coś z wielką siłą
wyrzuciło mnie do góry. Uniosłam się w powietrze, szybko
poszybowałam w przestrzeń. Pędziłam naprzód lecz uświadomiłam sobie,
że moje ciało gdzieś przepadło, został mi tylko mój umysł. Po prawej
stronie zobaczyłam coś na wzór ciemnego tunelu, ale byłam oddzielona
od niego i zupełnie niezależna. Podróżowałam bardzo szybko, przed
sobą ujrzałam białe mgły a za nimi niebieskie niebo.

Znienacka stanęła przede mną Wielka Postać - Olbrzym z płynnego
złota. Cała sylwetka pulsowała, towarzyszyła jej olbrzymia wibracja.
Olbrzym wskazywał mi drogę.
Ruchem pulsującej ręki pokazał mi kierunek, nastąpił nagły zwrot i
płynęłam dalej na prawo. Ujrzałam niewiarygodny obraz: na pierwszym
planie był potężny zielony zamek - ze szkła?
nie, to był szmaragd. Piękne wysmukłe wieżyczki a wokół cudowne
miasto... gdzie ja jestem?
Byłam sama. Złota postać, która mnie tutaj przywiodła, gdzieś
rozpłynęła się... i naglę wszystko znikło ... nie było już zamku,
miasta ... jak niegdyś przed laty w Grecji, kiedy
obserwowaliśmy przez 20 minut cudowne zjawisko - o wschodzie
słońca odbijało się białe miasto na górze Parnas, którego
tam nie było...?
Już pływałam w żywym rubinie z małymi kwadracikami zieleni,
pojawiło się dużo złota ...
i nagle znalazłam się w swoim ciele, przecierałam ze zdziwienia
oczy. W środku mojej głowy zobaczyłam maleńki ekran i szybko
przesuwające się obrazy, były małe, ale niezwykle wyraźne, przesuwały
się tam postacie, nie wiedziałam, kto to jest?
Boże co to wszystko ma znaczyć? (5 list. niedziela - godz. 11 AM)

...coś dziwnego zauważyłam na moich dłoniach. Moje ręce nie były
już więcej takie same. Rysowały się na nich nowe linie, jakby je
ktoś kreślił złotym ołówkiem. Pojawiło się dużo nowych znaków. Na
każdym opuszku palca zauważyłam znak (+). Każdy jeden w tym samym
miejscu a na środku dłoni pojawiło się 14 mistycznych krzyżyków
Andrzeja (X), utworzyły się z żyłek krwionośnych. Ręce zmieniły
barwę, raz były mocno granatowe a drugi; srebrzysto-białe. Bolały
mnie mocno kciuki i nadgarstki (przez
trzy dni nie mogłyśmy oderwać oczu razem z moją sąsiadką od tych
dziwnych zmian na moich rękach).

W swoich barwnych wizjach i podróżach widywałam planety. Najmocniej
przyciągały mnie trzy; jedna biała obracająca się po orbicie tęczy,
widziałam też Jowisza lecz najbardziej zaskakująca była planeta
ciemno-niebieska a na niej UFO. Miałam odczucie, że są mnie
świadomi, patrzyli w moją stronę, milczeli, poczułam niepokój,
oddaliłam się szybko w innym kierunku.
W swoich wizjach często widywałam "białe miasto", przypominało mi
stare greckie wioski. Intuicja podpowiadała mi, że to była Niniwa.
Codziennie wieczorem mam temperaturę, ale moje ręce są niezwykle
zimne. Czuję się wyczerpana, kiedy na chwilę przymknęłam powieki
ujrzałam wielki złoty klucz, wisiał w powietrzu. Szybko otworzyłam
oczy i usłyszałam metaliczny dźwięk, który przeszył całą moją głowę
... tak jakby ten klucz upadł na podłogę?

Podczas kąpieli przymknęłam oczy i nagle znalazłam się w środku
moich tęczówek... wyglądało tak, jakbym je sama bardzo dokładnie
badała. Po paru sekundach poczułam wielkie swędzenie w oczach,
myślałam, że je wydrapię. Trwało to może ze dwie minuty. Parę sekund
później pojawił się trójkąt na moim czole a w jego środku było oko.
W tej samej chwili intensywny promień przeszył ścianę, szedł z góry
i wnikał w środek oka w trójkącie. Trójkąt obracał się - był
trójwymiarowy,
(8 list. środa).
W tym samym dniu... stałam w kuchni plecami do okna i stało się
coś dziwnego, tyłem głowy zobaczyłam cały mój ogródek...?
Niewiarygodne ... odwróciłam się gwałtownie, ale z tego miejsca nie
można było zobaczyć tego co zobaczyłam wcześniej...? Sprawdzałam,
nawet kwiaty były te same, tylko ten pierwszy obraz był
jakby wyraźniejszy i piękniejszy od rzeczywistości...

To tylko kilka wyrwanych fragmentów ... właśnie rozpoczynałam nowy
życiowy etap.
Jakże wówczas byłam jeszcze niczego nie świadoma. Nie znałam słowa
kundalini, trzecie oko, czakra ... daleka byłam od rozpoznawania
energii kosmicznych. Jednak wizje były piękne i chyba w tym czasie
tylko dzięki ich barwom było mi łatwiej przetrwać ten niezwykle
ciężki okres. Żyłam na ziemi a otworzyły się też dla mnie granice do
innych wymiarów, jakże innych, niewiarygodnych ... ciągle nie
mogłam zrozumieć co się dzieje?
moje dni płynęły bardzo powoli, może dlatego, że działo się tyle
nowych rzeczy a moje ciało było przepełnione wielkim cierpieniem.
Każdego nowego dnia przychodziło nowe zrozumienie... chociaż nikt
nie wyjaśniał...
a jednak z mojej głębi płynęły odpowiedzi.
Byłam zbyt słaba, zbyt mała, nie mogłam uwierzyć, że dano mi wgląd w
inną rzeczywistość. 25 października 2000 spadły z moich oczu zasłony
- już wiedziałam, że weszłam na ścieżkę mistyczną.
Ale co to naprawdę znaczy...?
w tamtym czasie nie miałam najmniejszego pojęcia.
Po wielu miesiącach a nawet latach zrozumiałam pierwsze
PRAWDY. Mistyka to najcięższy
kawałek chleba w życiu człowieka jakiego doświadcza na ziemi.
Wnikamy w głębię rodzaju ludzkiego owianą tchnieniem wieczności.
Szukamy dróg prawdy, naszej świadomości a przecież nic nie zginęło
... nadal jest prawdziwe i fałszywe. Być człowiekiem, znaczy być
kroplą w rzece niezliczonych pokoleń. Tworzymy historię na ziemi i
chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy otwieramy również furtki do
naszych umysłów by wpuścić do serca największy dar, spuściznę
własnego dziedzictwa i w ten sposób docieramy do tajemnic
wszechświata.
14 listopada 2000, (7 wieczór,
wtorek), moje serce znowu bije jak dzwon, tętno dochodzi do
110, wysokie ciśnienie krwi. Czuje się bardzo źle. Jestem za słaba
na ćwiczenia oddechowe, siedzę bezradnie. Otaczają mnie kolorowe
tęcze, błyskawice w kolorze fioletu i zieleni poprzeplatane zlotem.
Pojawił się jasny promień światła - mój towarzysz, widzę jak wpływa
w moje czoło. Na granatowym tle lecą jakieś platynowe napisy, jakieś
pismo ? Obserwuję, ale nie mogą rozpoznać, wygląda jak wykres EKG.
Zmienia się, przypomina mi pismo klinowe. W dalszej kolejności
pojawiają się papirusy i egipskie hieroglify. Widzę dziwne
matematyczne wzory. Moje czoło wygląda jak zapisana tablica a obok
mnie wirują kolorowe obrazy. Widzę zachód słońca i piękne chmury,
gdzieś hen ... nad morzem?

Siedziałam na podłodze z rękami złożonymi na kolanach, zwrócona
twarzą do kuchni... znienacka w drzwiach ukazał się Jezus, szedł do mnie. Niósł w jednej
ręce złoty Kalis a w drugiej trzymał Komunię Św. Byłam nadzwyczaj
spokojna, obserwowałam otoczenie. Jezus zatrzymał się jeden krok
przede mną. Komunia z Jego ręki wpłynęła w moje ciało. Milczałam ...
i Jezus milczał, po chwili zniknął lecz ponownie się pojawił,
wyciągnął do mnie już puste ręce - w błogosławieństwie?
Z tyłu za Jego plecami ujrzałam inne sylwetki - miałam wrażenie, że
towarzyszyli mu Apostołowie. Trwało to parę sekund i już ich nie
było ... zostałam sama. Tylko to pismo szło dalej, próbowałam
czytać, niestety...
Moje dolegliwości ustąpiły, nagle poczułam się lepiej.
Przez 6 tygodni non-stop obserwowałam ten dziwny przekaz, pismo na
moim czole.
Już sama nie wiedziałam, czy to jawa czy sen?
Wszystkie te wydarzenia przerastały mnie, moje "zdrowe" wyobrażenia
o życiu zostały obalone. Było tyle nowych rzeczy, czasami bardzo
trudnych do zniesienia. Zostałam unieruchomiona w swoim nowym
świecie, niezrozumiała dla otoczenia ... i przez samą siebie. Miałam
odczucie, że nigdy nie uda mi się sprostać temu nowemu doświadczeniu
a nawet go zrozumieć ? Zostałam wepchnięta na nową drogę, tym razem
na ścieżkę niewidzialną oczami innych ludzi. Bywało już poprzednio w
moim życiu, że wbrew mnie wyrzucało mnie z mojego obranego celu. A
jedynym moim celem było żyć zupełnie normalnie wśród normalnych
ludzi. Nie posiadałam żadnych nadzwyczajnych zdolności, nie drążyłam
ezoterycznych nauk, byłam w tej dziedzinie zerem.

Tego wieczoru (14 listopada)
siedząc na podłodze zadawałam Bogu pytanie:
DLACZEGO?
Przecież Bóg powinien wybrać inną osobę mającą wyższą świadomość i
szukającą Boga. Długo nie miałam żadnej odpowiedzi aż po kilku
miesiącach, kiedy mój dotychczasowy sens życia został zupełnie
zniszczony, usłyszałam...
"Musisz
doświadczyć dużo trudności aż zostanie zniszczone wszystko co do
ciebie ciągle powraca, musisz się całkowicie przebudzić. Ludzie w
normalnym świecie żyją wygodnie. Uświadom sobie, że zaczęłaś
przemieszczać się w zupełnie innym kierunku, musisz zapomnieć o
dotychczasowym życiu."
- Ale co mam robić?
- Popełniam pomyłki, nie posiadam wiedzy, nikt mi nie wierzy?
- Dlaczego właśnie to ja mam doświadczać tyle?
- A
dlaczego nie?
Bóg ma w tym swój cel.
Jeszcze musiało minąć bardzo dużo czasu zanim zrozumiałam,
co naprawdę wydarzyło się w moim życiu?
W ciągu kilku następnych lat napłynęło do mnie więcej informacji niż
zdołałabym je zdobyć przez całe moje życie na intensywnej nauce.
Mam swoją własną ścieżkę i nie pozwalam nikomu,
nawet najżyczliwszemu dać się przekonać, że nie jest słuszna.
Nie jest to łatwa droga, w takiej chwili dużo różnych sił zaczyna
owładać i pociągać w innym kierunku. W tej grupie są też fałszywi
prorocy. Myślą, że robią dobre rzeczy dla innych, ale w rzeczywistości
mają niespokojne umysły a ich zdolności służą im aby mogli zarabiać
pieniądze. Wiemy wszyscy, że dzisiaj jest już obsesją zdobycie
trzeciego oka i umiejętności uzdrawiania. Ludzie nie panują nad
sobą. Wykonują rzeczy fałszywe i wierzą, że naprawdę tak jest. Jeśli
ktoś myśli, że skoro ma dobre ciało i wysokie IQ i może już być
mistrzem nigdy nie osiągnie niczego.
Ileż ludzi dzisiaj mówi:
- Cóż w tym złego, że ktoś zarabia
na tym pieniądze?
Ale ci, którzy wystawiają swój cennik powinni wiedzieć, że nic nie
dzieje się za nic.
We wszechświecie bez straty nie ma zysku a zysk przywołuje straty.
Żyjemy na ziemi chwilowo, jeden dzień w niebie to 1000 lat na ziemi.
W podróżach astralnych miewam dziwne uczucia, że ten lot odbywa się
szybciej niż z prędkością światła. Dane mi było obejrzeć Szmaragdowy
Raj, ujrzeć Niezwykłe Istoty. Chociaż przemierzam ten niesamowity
dystans w ułamku sekundy wszystko odbieram w doskonałej formie.
Język, którym się tam posługuję jest telepatyczny.

Żyjemy w czasie, w którym Niebo otwiera nam furtki, więc nie czas na
"śmieszne przesłania", wymyślanie zawiłych karmicznych
zobowiązań i brnięcie w przeszłość...
Jezus przez swoje życie dał nam
niewiarygodny dar,
w jednym życiu możesz oczyścić wszystkie swoje poplątane nici losu.
oczyścić ciało i zrobić miejsce na Światło Chrystusowe.
Kto zrozumie sens nauk Jezusa szybko osiągnie właściwy poziom a jego
życie zmieni się. Proces budzenia się nie jest łatwy. Wymaga dużo
poświęcenia i wyrzeczeń.
Pamiętajcie:
nie ma czasu na eksperymentowanie swoich poprzednich wcieleń,
zastanawianie się kto kogo skrzywdził... taki stan tylko opóźnia i
staje się niebezpieczny.
Prawdą też jest, że aby wyszkolić jednego doskonałego mistrza wielu
mędrców musi poświęcić wiele lat. Więc jakże śmieszne jest szukanie
szybkich kursów, inicjacji aby otworzyć super naturalne moce.
Wszystkie te rzeczy pojawią się samoistnie w swoim czasie.
Prawdą też jest, że nie wszyscy osiągną wymagane stopnie.
Ważne jest aby miejsce, w które przejdą okazało się bezpieczne.

Vancouver
9 March 2008
WIESŁAWA
|