
"... Obudziłam się rano, ale ciągle byłam w sennym letargu. Wydawało
mi się, że wiruję. Poleżałam jeszcze jakiś czas, wszystko się
uspokoiło ... i znowu zobaczyłam pismo na swoim czole, całe zapisane
kartki. Nie mogłam tego odczytać, uciekało. Później szły fragmenty
obrazów, nie umiałam ich rozpoznać, to była burza, jakby coś się
gwałtownie uwolniło i leciało z szybkim wiatrem. Wiatr się lekko
uspokoił i dojrzałam sylwetkę Jezusa Chrystusa w koronie cierniowej.
Ciało jego było nagie, miałam wrażenie, że przed chwilą zdjęto Go z
krzyża. Boże, czemu ja to widzę, skąd w moim wnętrzu podobne obrazy?
Parę sekund później zobaczyłam inne obrazy, zostałam przeniesiona
zupełnie do innej krainy, dziwne - nieziemskie pejzaże - nawet nie
wiem jak je nazwać ? To było niesamowite, cały czas miałam odczucie,
że to świat z innych galaktyk, widziałam postacie, które je
zamieszkują.
Zobaczyłam jakby złote oko z ciemnym środkiem, wpłynęłam w ten tunel
a po drugiej stronie znowu postacie, stały, były mnie świadome,
obserwowały mnie. Chwile później wszystko się zmieniło i nagle
ujrzałam czyjeś ręce obok mnie, szła do mnie postać w długiej
szacie, nie widziałam dobrze twarzy, ale miałam pewność, że to Jezus
Chrystus. Wyciągnął w moim kierunku swoją rękę jakby chciał mnie
dotknąć, ale ta ręka tylko mnie błogosławiła. ..."
(2 lipiec 2001)

Większa cześć ludzi uważa, że istnieje tylko siedem poziomów
świadomości, za które odpowiedzialne jest siedem głównych czakr w
ciele człowieka i siedem kosmicznych promieni. Prawda jest jednak
taka, że we wszechświecie istnieje potężna ilość poziomów
świadomości. Kiedy zaczęłam odczuwać istnienie wyższych pól
świadomości pierwsze moje wrażenie było, że one nie miały początku
ani nie mają końca. Początek, za, który my uznajemy akt stworzenia
jest tylko punktem zakotwiczenia nowego wzoru w wielowymiarową
istniejącą już formę a to tylko część dalszego procesu ewolucji,
następny rozdział książki, która nie ma końca, tak jak nie ma końca
istnienie w kosmosie. Gruba książka z niezliczoną ilością stronic
opisująca różnorodność istniejących form. Po przeczytaniu pierwszych
rozdziałów człowiek w tej różnorodności informacji czuje się
zagubiony a to przecież tylko maleńki rozdział dotyczący tylko
naszej Planety. Ileż już tutaj żyło różnych ras, wielkich
cywilizacji, ileż dusz ewoluowało z tego pułapu na wyższe poziomy.
Nie jesteśmy pierwsi i nie będziemy ostatni. Wszyscy musimy się
zgodzić, że każdy cykl życia na Ziemi niesie inny poziom
doświadczenia, ale to co jest w dzisiejszym czasie i kulturze Ziemi
wyznacza ten sam kierunek zjednoczenia z Najpiękniejszą Energią w
Uniwersum, którego doświadczali nasi starsi kosmiczni bracia.
"... To co jest było już dawno
a to co będzie, też już jest od dawna;
bo Bóg przywraca to co przeminęło..."
(Księga Kaz. Sal. 3:15)
Ileż było już przed nami poziomów?
Ileż przeszkód, gwałtownych reakcji i czas, w którym emanowała
Wielka Kosmiczna Miłość służąca szybszemu wzrastaniu, która bardzo
szybko rozwijała poziomy świadomości. Żyjemy dzisiaj w
trójwymiarowej świecie iluzji, każdy człowiek przebywający w tej
rzeczywistości ma odpowiednio zagęszczone ciało i jest jednakowo
oddalony od własnego Źródła. Nie ma wyjątku i nawet stare dusze
rodzą się w tych samych warunkach, nie ważne czy są w cyklu
reinkarnacyjnym czy przychodzą jako woluntariusze pomoc Planecie
Ziemi. Dzieci Światła, w tym grupa tzw. Wojowników Spirytualnych są
specjalistami w podnoszeniu ludzkości na wyższy poziom ewolucji, ale
doświadczają tych samych smaków życia co ich uczniowie. Wybierają tą
samą drogę, poprzez własne pole wysokich energii transmutują każdy
gatunek życia, świadomie służą w tworzeniu wyższego poziomu
stworzenia.

W trójwymiarowym świecie mówi się o siedmiu polach świadomości. W
piąty wymiar wyniesie nas nowa siła - dwunastowymiarowa. Nadszedł
czas, że w ciele trójwymiarowym zaczynają budzić się spirytualne
punkty nowego przeznaczenia. Nadchodzi czas, kiedy przebudzony
człowiek (przebudzenie się nowych sił życia) zacznie mieć świadomość
tego co do tej pory wydawało mu się nierealne. Ale jeszcze nie jest
to czas oderwania się od własnej osobowości - indywidualności. Nadal
za wszelką cenę chce pokazać swoje ja, w ten sposób zaznaczając
własne istnienie, u większej ilości ludzi górują wysokie ambicje,
pożądania, brak czystości myślenia. Jakże jeszcze ciężko utrzymać
skostniałe struktury własnego ego, które żywi się bogactwem
intelektualnym. Jakże brak duchowej klarowności i uwolnienia się od
starych przebrzmiałych wzorów. Dusza uwięziona w trójwymiarowej
materii jest ograniczona i nie jest zdolna przypomnieć sobie do
czego została stworzona. W chwili rozszerzania się świadomości
przybiera dwunastowymiarową formę, ciało subtelne i zmysły
oczyszczają się
i koncentrują się na nowych punktach stworzenia, już zaczynają
powoli wibrować w budzącym się ciele fizycznym.

Ciało zaczyna odbierać nową fale energii, wyższe oktawy światła z
początku bardzo delikatnie, zaczyna się dziwna nadwrażliwość skóry a
później stopniowo wnikają głębiej w komórki poruszając je coraz
szybciej. Zwiększone ruchy atomów produkują swoistą nową energię
przypominającą prąd elektryczny. Jeszcze wcześniej budzi się dźwięk
- charakterystyczna muzyka całego ciała pulsującego już wyższym
poziomem świadomości. Energia wnika głębiej i głębiej w komórki, nie
jest to miły proces, odczuwam to w każdej jednej komórce jakby
wiercenie wiertłem w zębie. Czasami mam wrażenie, że za chwile
wyjdzie z tego miejsca jakiś robak i bacznie obserwuje ciało ... w
chwili tej aktywności energii kręcę się i nieustannie drapą ciało
jakbym siedziała na mrowisku. A to tylko budzą się nowe zablokowane
przestrzenie, nowe czakry. Człowiek już nie jest zapieczętowany w
ciele w tym samym położeniu - reinkarnacja, choroby, śmierć, jest
już zdolny przyjmować wyższe energie z Boskich wymiarów. Warunkiem
spirytualnych ośrodków wrażliwych na odbiór trójwymiarowych
częstotliwości. Czakry należy budzić w kolejności, najlepiej
pozostawić je samoistnemu procesowi, prosić tylko Światło o
prowadzenie, nie wolno otwierać ośrodków poza kolejnością, należy je
wszystkie łączyć po kolei z dołu do góry i zamknąć obwód. Tak
przygotowane ciało wyzwoli Energię Kundalini, zakotwiczy się w
siedmiowymiarowym wzorcu (połączenie 7 czakr), będzie powoli budzić
ósmą czakrę, która zaczyna wysyłać impulsy w kosmos w celu
przyciągnięcia siedmiu promieni kosmicznych. Odezwie się tęsknota
opuszczenia tej planety, dotknięcia czegoś wyżej ... nadszedł
moment odnalezienia własnej tożsamości.

W tym miejscu jeszcze raz
przestrzegam!
NIE WOLNO OTWIERAĆ WYŻSZYCH CZAKR
Z POMINIĘCIEM NIŻSZYCH
W CELU SZYBKIEGO AKTYWOWANIA TRZECIEGO OKA!
Takie eksperymenty mogą skończyć się bardzo nieprzyjemnie.
Rezultatem są choroby psychiczne lub uszkodzenia ciała!
Ten sam apel dotyczy również wszystkich nauczycieli...
prowadzących zajęcia Kundalini Yoga i dynamicznych medytacji.
Musicie być świadomi, że możecie w niegotowym ciele wyzwolić potężną
siłę,
możecie stać się sprawcami czyjegoś osobistego dramatu.

W chwili połączenia się ciała fizycznego z siedmioma promieniami
nastąpią nowe zjawiska dotychczas nie znane w ciele ludzkim.
Częstotliwość z wyższych wymiarów budzi sekretną geometrię. Po raz
pierwszy człowiek doświadczy tańca świateł, otwierają się nowe
projekcje wirujących geometrycznych form. Z początku będą to
pulsujące obrazy, wirujące w różnych barwach w zależności, z którego
ośrodka płyną. Czym głębiej wchodzimy w proces transformacji tym
bardziej otwierają się wyższe czakry, nie wirują już trójwymiarowo.
Następnie będą tworzyć niepowtarzalne obrazy symetrycznie ułożonego
światła. Odezwie się cały świetlisty kod, osobiście przypomina mi
kalejdoskop - faluje , pulsuje, tworzy piękne obrazy, mandale i inne
formy... światła będą już obecne cały czas w ciele człowieka.

"...Pierwszy raz to widziałam, coś niby strony książek, ale takie
nie dzisiejsze, dziwnie pozaznaczane. To wszystko było na żółtym tle
i miały czarne delikatne grafy-rysunki, nakładały się też inne
kolory, ciężkie do określenia, kiedy mrugałam oczami kartki się
zmieniały tak jakbym je oczami przewracała. No i te moje pulsujące
"radary" idące z moich oczu i ze środka czoła, biegają i czegoś
szukają ... chyba już wiem skąd ludzie wynaleźli radar... ? dzisiaj
te kolorowe wizje były przepiękne, takie żywe i kolorowe..., ale nie
umiem ich dokładnie opisać..."
(28 list. 2000)
"... Miałam dzisiaj piękną wizję. Ukazało się niebo pełne chmur i
wyszło z nich przepiękne słońce. Tak pięknego widoku jeszcze nigdy
nie widziałam, obraz utkany ze światła, z przepięknego złotego
koloru z bardzo ciepłym blaskiem jakby lekko błękitnym zrobionym z
mgieł a w środku pojawił się piękny kielich - kalis... rósł, rósł,
z maleńkiej miniaturki zrobił się potężny... "
(2 grudzień 2000)
"
... Moje mandale krążą jak przepiękne kalejdoskop. Wchodzę w nie do
środka, są kuliste, czuję się w nich jak w globusie. Całe błyszczą
starym złotem a na ścianach kuli pojawiają się cudowne wzory.
Zmieniają się formy aż w końcu widzę rozkwitające pęki róż, jakby
żywe ornamenty. Najczęściej pojawiają się czerwone róże, ale
widziałam już żółte i niebieskie ... uhh... w tej kuli mogłabym już
pozostać na zawsze ... co to jest ? Przypomina mi wnętrze jakiejś
nieziemskiej świątyni ?... "
(lipiec 2002)
Przebudzenie wszystkich dwunastu pól świadomości - dwunastu czakr
obudzi następne zjawisko, zakotwiczenie się w najwyższym punkcie
światła, z którego idą promienie życia. Wszystkie razem łączą się w
jeden potężny energetyczny kanał - tunel światła, który przeszywa
ciało z góry na dół, od tej chwili czuje się w ciele silną falę
elektromagnetyczną. Człowiek dostał wyższe uniwersalne połączenie,
zaczyna odbierać sygnały z wielu pól świadomości. Już do końca życia
będzie czuł w swoim ciele silny rezonans magnetyczny, stał się
wielowymiarowy.

Często po podobnych doświadczeniach pytam Boga:
- kim ja jestem
?
- skąd we mnie tyle światła, tyle muzyki, i tych żywych wirujących
obrazów ...
- dlaczego mam połączenie z innymi planetami?
Nawet nie wykonuję żadnych czynności, medytacji, a te wizje
przychodzą same na jawie, doświadczam rzeczy, o których nigdy
przedtem nie słyszałam... nie znałam...
Ileż spędziłam czasu aby rozwikłać tajemnicę mojego pisma na czole,
wzorów geometrycznych i obrazów zawieszonych w tak dalekiej
przeszłości.
"...Pytam i pytam i nie widzę by mi ktoś chciał na moje pytania
odpowiedzieć...?
Boże, widzę na swoim czole dziwne stare pismo, widzę hieroglify,
pismo klinowe, równania matematyczne i jakieś szablony... próbuje
to czytać..., ale nic z tego... to są dla mnie tylko puste znaki... skąd mam te informacje?
Do czego mają mi służyć... ?
...Wczoraj kiedy zamknęłam oczy (widziałam już to wcześniej)
pokazały mi się na złotym tle różnej wielkości czarne kwadraty, były
ruchome zmieniały kształty, tworzyły dziwny rysunek, wyłaniały się
następne... jakieś symbole... a potem pojawiły się całe bukiety
róż, rozkwitały na moich oczach. Nagle na tym obrazie zobaczyłam
gwiazdę zbudowana z tęczy, przeważały kolory jasno-niebieskie z
różowym, to było piękne ... ta gwiazda wyglądała jak Gwiazda
Dawida... "
(grudzień 2000)
Boże kim jestem?
"...Człowiek gromadzi w swoim polu energetyczne obrazy tego co
przeżył we wcześniejszych wcieleniach, są tu wszystkie zapisy karmiczne, wypowiedziane słowa a nawet myśli... od wielu miesięcy
uwalniają się we mnie różne obrazy z moich pól energetycznych, widzę
różne informacje mam dostęp do nieznanej wiedzy. Postrzegam w
przestrzeni tysiące kolorowych nitek, cieńszych i grubszych,
splecionych ze sobą jak tęczowa pajęczyna, widzę dziwną wielką
książkę pełną żywych zdarzeń w zależności, gdzie zaglądam widzę inne
obrazy. I wciąga mnie ten świat i przeraża, Boże czy to dobre czy
złe ? jak mam to rozumieć? ..."
(grudzień 2000)

Dużo czasu spędzałam w bibliotekach, tam szukałam odpowiedzi na
dziwne zdarzenia mojego życia. Już nie miałam ochoty z nikim dzielić
się swoimi doświadczeniami. Ludzie postrzegali to w zupełnie inny
sposób. Prosiłam Niebo o rozwikłanie tych dziwnych moich
tajemnic... o dziwo znajdowałam szybko odpowiedzi. Powoli sklejałam
wszystkie te cząsteczki mojej wielkiej zagadkowej układanki. Robiłam
własne przewartościowania - jak to naprawdę powinno być?
Miałam dużo czasu na studiowanie samej siebie, Niebo dało mi długi
urlop od pracy, nikt mi nie przeszkadzał. Doświadczałam każdego dnia
coś nowego z czym wcześniej nigdy się nie spotykałam. Zaczynałam
uczyć się, rozróżniać energetyczne wzorce, zauważyłam też, że
potrzebne jest mi gęste sitko. Kiedy otwierałam jakąś nową drogę
zaraz postrzegałam ile tam było konfliktu, oburzało się moje serce,
mąciło moje zmysły, długo trwała ta wewnętrzna walka, w której
rodziła się Prawda. Ileż czasu zeszło zanim nauczyłam się prawidłowo
oceniać zdarzenia, badałam wszystko i to co boskie i to co fałszywe,
krzywe. Wiele przetestowałam na własnej skórze.
Dzisiaj mówię:
- było mi to potrzebne!
Światło nagle otworzyło moje drzwi, uczyniło w moim ciele wielką
świetlistą powódź. Nie było to łatwe doświadczenie, zbierałam siły,
szukałam rozwiązań w jaki sposób sprostać temu wszystkiemu. Co się
wsparłam na jednym fundamencie, stawałam na nogi to już z drugiej
strony ktoś mi je podcinał i już leżałam od nowa ... ledwo żywa i
bezsilna. Nie wiedziałam co mam o tym sądzić, bo jeszcze wówczas nie
przypuszczałam, że poddaję się naturalnym cyklom życia, które
pierwsze objawiają się w ciele i nie są wcale takie przyjemne.
Czułam się rozdwojona, pragnęłam nadal żyć na Ziemi a już obudziła
się we mnie Wielka tęsknota poznania czegoś głębszego, jakże
radośnie śpiewało moje serce kiedy doświadczałam mistycznych
przeżyć.
Minęło jeszcze dużo czasu zanim zrozumiałam, że procesu mutacji nie
można przeżyć bez fizycznego bólu i emocjonalnego cierpienia. Każde
rozpuszczanie karmy (uwalnianie) przeżywałam od nowa, reagowałam
podobnie jak wówczas kiedy było mi to dane we wcześniejszych
wcieleniach. Następował we mnie proces jakby przewijania się filmu
tym razem do tyłu - następowało wymazywanie co manifestowało się w
moich wizjach, bólach ciała i cierpieniach. W miarę wymazywania z
moich pól całego "karmicznego śmietnika" mój umysł stawał się coraz
bardziej klarowny, znikały problemy z ciała a najważniejsze, że
znikła z głowy gonitwa myśli. Coraz częściej pojawiała się pustka,
miałam w mózgu pusty pokój, w dalszym okresie rozpuszczały się jego
ściany. Dopiero wówczas zrozumiałam ileż w tym jednym "pokoju" było
niepotrzebnych rupieci... jakże tam było ciasno i nieprzyjemnie...
mydło i powidło na jednej półce.
Przychodzi czas na nowe uporządkowanie i ukierunkowanie, ciało i
umysł odzyskują nowy dech życia. Człowiek zaczyna czuć kontakt z
własną duszą.
W roku 2000 miałam już możliwość odbierania kolorowych świetlistych
nici tkanych niewidzialną ręką, grały w różnym brzmieniu, pulsowały
pięknym światłem, tworzyły niepowtarzalne wzory. Dzisiaj wiem, że
tymi nićmi jest połączony mój Merkabah z wyższymi wymiarami, moje
świetliste ciało rozbudziło się na wysokim poziomie.

"...później znowu wpadłam w drzemkę, budziłam się i ponownie
zasypiałam, byłam w dziwnym letargu...? Znalazłam się w Atenach,
frunęłam w górę, chciałam dotrzeć do Boga, przeszkadzały mi jakieś
gęsto utkane przewody elektryczne, ale sobie powiedziałam - co to
jest dla ciebie, przecież możesz przez to przejść. Tak też zrobiłam,
płynęłam w górę, widziałam coraz bliżej jaśniejsze światło ..."
(6 września 2001)
Przewody elektryczne... tak - nasza Planeta Ziemia jest cała
zasłonięta pajęczyną utkaną z ciężkich sztucznych eklektycznych
promieni; naszych telefonów, połączeń satelitarnych... etc...
Otuliliśmy dokładnie naszą Matkę Ziemię elektryczną pierzyną, która
blokuje wejście kosmicznym promieniom życia. Zakłóciliśmy prawidłową
strukturę, obciążyliśmy harmonijną strukturę Ziemi.
Ciężko będzie wejść Matce Ziemi a jeszcze z nami na pokładzie na
wyższy poziom bez dobrego oczyszczenia. To co zaistniało należy
odwrócić, żyć bardziej świadomie z komórką, radiem ... jeśli tego
nie zrobimy to wszyscy przeżyjemy szok. Wielkie Światło nadciągające
na Ziemię włączy potężny "odkurzacz." Nikt inny tylko człowiek
niszczy najpiękniejsze ziemskie struktury naturalnego życia. W głębi
naszej Ziemi znajdują się zapisy, służą światłu w oczyszczeniu
naszej karmy. Niebo i Ziemia zazębiają się, łączą w jedną całość, ale
rozwój naszej Planety nie może być niczym blokowany. Musi być czysta
i otwarta przestrzeń, podobnie jak człowieka umysł. Wówczas i nasze
ciało dostaje właściwe impulsy, nic je nie ograniczy, nic nie
oddzieli. Rozwija się potrzebna siła, pękają pieczęcie (budzenie
czakr), zmieniają swoje kształty, kolory, wibrują większą
częstotliwością, wyższa świetlista energia rozrzedza gęstość naszych
struktur. Czakry w starej formie wyglądają jak lejki, w chwili
uwolnienia świetlistych kodów będą okrągłymi kulami, zmienią swoje
barwy.

"...w chwili kiedy przymykam oczy widzę jak w lustrze dziwne
złotawe kule w miejscach moich czakr. Najbardziej wyrazista jest w
okolicy trzeciego oka. Nawet kiedy otworze oczy ciągle ją widzę,
błyskają z niej jasno złote promienie..."
(czerwiec 2001)
To jeszcze nie koniec rozwoju czakr, w chwili otworzenia się
dwunastego ciała świetlistego stopią się w jedność, będą jedną złotą
kulą. Często widzę przy sobie takie kule, które przybywają w moim
otoczeniu w czasie healingu i nie tylko ... Ich pojawienie upewnia
mnie, że healowany człowiek będzie zdrowy.
Rozwój wyższych czakr (pięć
dodatkowych) trwa wiele lat. Dopiero teraz po wielu, wielu
latach rozpoznaje swoje dziwne choroby, prześladowały mnie od
dziecka, dziwiły lekarzy a dzisiaj wiem, że to był już mój proces
transformacji. Rok 2000 był już epicentrum mojej niepowtarzalnej
przemiany, właśnie skruszyły się stare mury a w moje ciało z wielką
siłą wdarło się światło. I chociaż umierałam dla Ziemi to jednak
wypływałam na powierzchnię czystej fali. Niestety jeszcze długo
uwalniałam się od wszystkich rzeczy, które blokują granice czystej
Prawdy. Moje nowe życie rodziło się w dramatyczny sposób, kosmos
czynił w nim wielki porządek. Niewidzialna ręka nie kapitulowała
nawet wówczas kiedy za wszelką cenę próbowałam się od tego procesu
uwolnić. W roku 2000 zostały zainstalowane w moim ciele świetliste
łącza składające się z pięknych barw, usłyszałam cudowną muzykę i
chociaż nie padły żadne słowa, zrozumiałam co mówi do mnie światło.

"...Obudziłam się rano, było już
widno. Zobaczyłam jak na moim czole coś kręci się szybko, jakby ktoś
taśmę przewijał ... i nagle widzę przepiękny ruchomy obraz jak film
w TV... czysty i klarowny... nagle wszystko uciekło...
(17 sierpień 2001)


spacer po Vancouver z Dorotką (Teodorris)

misy tybetańskie
cdn...
Vancouver
28 July 2008
WIESŁAWA
|