
Minęło 2000 lat od Wniebowstąpienia Jezusa.
Mało ludzi zdaje sobie sprawę, że Jezus otworzył cywilizację
światła. Fizycznie my też wniebowstąpimy, staniemy się światłem. Nasze ciała będą lżejsze. Kiedy światło wnika w nasze komórki
mitochondria rozpoznają światło jako energię i produkują więcej ATP.
Komórki zmieniają się w bardziej wartościowe. Wtedy osoba, u której
zachodzą te zmiany czuje po całym ciele gwałtownie biegającą
elektryczność.
W nowym ciele budzi się 12 czakr, 12 anten łączących człowieka z
Uniwersum. W chwili aktywowania 12 czakr rozpoczyna się proces
budzenia 12 nitek DNA.

Dzieci gwiazd: indygo, kryształowe, tęczowe przepowiadane od dawna
stają się na świecie rzeczywistością. Otwierają furtki do
wniebowstąpienia Ziemi.
Od ośmiu lat obserwują w swoim ciele dziwne zachowania energii. Był
czas kiedy mnie ten stan smucił. Gwałtowne symptomy kosmicznego
światła nie kojarzyły mi się z nowym życiem tylko ze śmiercią.
Pierwsze trzy lata były dla mnie najtrudniejszym okresem, całe moje
ciało było wypełnione fizycznym bólem, cierpiałam w 100% świadomie,
nigdy nie brałam żadnych środków farmakologicznych tylko sama
zmagałam się z niewygodnymi symptomami. Od samego początku bardzo
mocno dokuczała mi głowa. Pamiętam okres kiedy zmagałam się z
problemami sercowymi. Jednak te problemy szybko ustabilizowały się i
przestały istnieć. Poczułam, że w klatce piersiowej zapanowała
wielka cisza i błogi spokój... niewiarygodny spokój. Nie mogłam
uwierzyć, że odpłynęły ode mnie wszystkie obawy, lęki, przestałam
martwić się o własne życie i przyszłość. Nagle dziwnie zobojętniałam
... i poczułam się jak nowonarodzona.

Niestety bóle głowy nękały mnie bez przerwy dzień i noc.
...A biedna moja głowa boli mnie
cały czas. Mam wrażenie jakby mi maszyna krawiecka po niej szyła,
setki igieł pracuje bezustannie, mam tylko małe chwile wytchnienia i
znowu to samo. Czasami budzę się rano w gorszej kondycji niż kiedy
kładę się spać. Bardzo boli mnie czoło i czuje potężne zmęczenie oczów. Moje poranki są bardzo ciężkie, pozostaje w łóżku do 12 w
południe. Ale to i tak dużo lepiej niż było na początku parę
miesięcy wcześniej ... ( z moich notatek - 2 czerwca 2001)
W mojej głowie była niczym fabryka, ciągle coś tam się działo. A do
tego miałam bez przerwy wrażenie, że mam do czubka głowy podłączoną
linię wysokiego napięcia. Czułam jak w czubek głowy uderza mnie prąd
elektryczny niczym strumienie magnetycznego deszczu. W czerwcu 2001
spotykałam się z Billym - psychiatrą. Bill był pierwszym
człowiekiem, który mnie doskonale rozumiał, wiedział skąd pochodzi
mój problem. Wyjaśnił mi wiele zawiłości człowiek-Uniwersum, dał
sporo lektur na temat kosmicznych energii i powiedział mi, że muszę
sama przejść przez tą drogę i nikt mi nie pomoże. Jakaż wówczas
czułam się zmęczona, wyczerpana i bezsilna. Wydawało mi się, że nie
zdołam tak dłużej żyć, nawet jednego miesiąca ponad to co już
przeżyłam. A jednak przetrwałam w podobny sposób jeszcze długie
lata.
W roku 2000 żyłam tylko problemami budzącego się Kundalini.
Przyszedł czas kiedy zrozumiałam, że Kundalini to tylko część mojego
problemu a proces jaki się toczy w moim ciele jest dużo głębszy -
przebudzenie świetlistego ciała.

Kosmiczny ogień aktywował świetliste ciało, czułam w sobie wyraźnie
inny typ energii, który wnikał we mnie z góry przez siódmą czakrę.
Wpływająca elektryczna fala wnikała i spływała z góry w dół.
Uderzenie tej energii powodowało w moim ciele wielką gorączkę.
Czułam jak strumyki energii rozpływały się po moich tkankach niczym
gorący ogień.
Z każdym rokiem elektryczny strumień energii nasila się, czasami
jest tak silny, że całym moim ciałem trzęsie a między swoimi palcami
słyszę wyładowania elektryczne. Dzisiaj jestem już w stanie utrzymać
tą wielką energię, ale pamiętam potężne uciski energii rozrywającej
mi kości czaszki na tysiące kawałków. Nie byłam w stanie sprostać
najdrobniejszym zadaniom. Oczy same mi się zamykały a głowa była
bardzo ciężka, nie zdolna do żadnego myślenia. Moje życie było
bardzo uciążliwe. Chociaż pracowałam nad sobą to jednak efekt był
taki, że w czasie medytacji wyzwalała się jeszcze silniejsza energia
i w całym ciele czułam niewygodny magnetyzm. Nadszedł czas, że
zaczęłam znikać ... w chwili wyciszenia się; w czasie medytacji czy
modlitwy przestałam bywać w swoim ciele. Tak jest do dnia
dzisiejszego. Najpotężniejsze fale energii wnikają w moje ciało o
2-3 w nocy. Wzdłuż kręgosłupa płynie rwąca rzeka a w głowie słyszę
granie podobne do wyładowań w elektrowni. Energie pędzą z zawrotną
szybkością niczym wyścigowe samochodziki na torach wyścigowych.
Zmienił mi się kształt czaszki, na czubku głowy, który jest nadal
bardzo obolały mam długi garb. Zmieniły się kości czołowe.
W roku 2003 w środku czoła pojawiło się kółko wielkości średniej
monety, czuję tam w głębi tępy ból.

Nowy cykl w jaki wchodzi człowiek jest bardzo intensywny i potężny.
Nie jest okresem szybkich zmian, miną długie miesiące i lata zanim
nastąpią przemiany. Kosmiczna świadomość zanim otworzy duchowe
wnętrze, psychiczne moce i mądrość musi dokonać wiele zmian w każdej
jednej komórce. Nowy świat w jaki wchodzimy niesie nowe życie.
Proces wniebowstąpienia zmieni ludzkie ciało na wielowymiarowe, a
czakra serca będzie kluczem do wysokiej świadomości.

Pozwoliłam sobie wspomnieć jeszcze raz o kilku moich objawach
fizycznych. Kontakt z wyższymi energiami objawia się na wielu
płaszczyznach. Objawy fizyczne chociaż tak mocno bagatelizowane
przez większość ludzi otwierają niebiańskie okna na światło.
Objawy zawsze będą zróżnicowane, ale wiem, że wchodzenie wyższych
energii do ciała przez szyszynkę przyniesie za sobą szumienie w
uszach podobne do wiatru, dudnienia pociągu, zawroty głowy niczym
falowanie wody, senność, wzmaga się wibracja ciała, pojawiają się
wokoło żywe i tańczące kolory. Wchodzenie w ciało silnego strumienia
energii powodowało u mnie omdlenia.
Często nagle włączają się w głowie inne dźwięki, mniej lub bardziej
intensywne, przypominają granie fletów, śpiew ptaków, szumienie wody
czy nieziemską muzykę.
Z każdym rokiem obserwuje jak mocno wycisza się świat myśli, Z
początku procesu wszystkie nawet najdrobniejsze dolegliwości
fizyczne bywają bardzo dokuczliwe.
Przychodzi jednak dzień, że nawet te duże problemy bledną i
subtelnieją. Proces wnikania energii nie kończy się. Przebudzenie to
tylko początek wielkiego zadania, praca ponad siły, mało osób zdaje
sobie sprawę jaki to jest niezmierny trud wychodzić na stopnie
wyższego rozwoju duchowego. Nie ma na tej drodze czegoś takiego jak
sukces i spoczynek. Kto raz obudzi w sobie świetlisty kod musi iść
dalej. Na ścieżce duchowej nie można pozwolić sobie na zaśnięcie.
Jeśli chcesz wniebowstąpić musisz nauczyć się żyć tak, abyś w każdej
chwili mógł odwrócić się od swojego ziemskiego życia, przeszłości,
rodziny, swoich marzeń, gonitwą za bogactwem. Należy umieć stworzyć
sobie własny indywidualny wzorzec.
Umieć uświadomić sobie prawdziwą rzeczywistość i podążyć do
wyznaczonego celu. Podążając za głosem wewnętrznym każdy usłyszy
przesłanie co do własnej istoty.
Na pewno kiedy podąży za tym głosem odnajdzie swoją drogę i nie
spotka go nic złego.


Vancouver
7 April 2008
WIESŁAWA
|