MOJE DOŚWIADCZENIA

NOWY ŚWIAT
(CZĘŚĆ 9)
LINK! DO CZĘŚCI 8

LINK! DO CZĘŚCI 10

 

Minęło 2000 lat od Wniebowstąpienia Jezusa. Mało ludzi zdaje sobie sprawę, że Jezus otworzył cywilizację światła. Fizycznie my też wniebowstąpimy, staniemy się światłem. Nasze ciała będą lżejsze. Kiedy światło wnika w nasze komórki mitochondria rozpoznają światło jako energię i produkują więcej ATP. Komórki zmieniają się w bardziej wartościowe. Wtedy osoba, u której zachodzą te zmiany czuje po całym ciele gwałtownie biegającą elektryczność.

W nowym ciele budzi się 12 czakr, 12 anten łączących człowieka z Uniwersum. W chwili aktywowania 12 czakr rozpoczyna się proces budzenia 12 nitek DNA.

Dzieci gwiazd: indygo, kryształowe, tęczowe przepowiadane od dawna stają się na świecie rzeczywistością. Otwierają furtki do wniebowstąpienia Ziemi.

Od ośmiu lat obserwują w swoim ciele dziwne zachowania energii. Był czas kiedy mnie ten stan smucił. Gwałtowne symptomy kosmicznego światła nie kojarzyły mi się z nowym życiem tylko ze śmiercią. Pierwsze trzy lata były dla mnie najtrudniejszym okresem, całe moje ciało było wypełnione fizycznym bólem, cierpiałam w 100% świadomie, nigdy nie brałam żadnych środków farmakologicznych tylko sama zmagałam się z niewygodnymi symptomami. Od samego początku bardzo mocno dokuczała mi głowa. Pamiętam okres kiedy zmagałam się z problemami sercowymi. Jednak te problemy szybko ustabilizowały się i przestały istnieć. Poczułam, że w klatce piersiowej zapanowała wielka cisza i błogi spokój... niewiarygodny spokój. Nie mogłam uwierzyć, że odpłynęły ode mnie wszystkie obawy, lęki, przestałam martwić się o własne życie i przyszłość. Nagle dziwnie zobojętniałam ... i poczułam się jak nowonarodzona.

Niestety bóle głowy nękały mnie bez przerwy dzień i noc.

...A biedna moja głowa boli mnie cały czas. Mam wrażenie jakby mi maszyna krawiecka po niej szyła, setki igieł pracuje bezustannie, mam tylko małe chwile wytchnienia i znowu to samo. Czasami budzę się rano w gorszej kondycji niż kiedy kładę się spać. Bardzo boli mnie czoło i czuje potężne zmęczenie oczów. Moje poranki są bardzo ciężkie, pozostaje w łóżku do 12 w południe. Ale to i tak dużo lepiej niż było na początku parę miesięcy wcześniej ... ( z moich notatek - 2 czerwca 2001)

W mojej głowie była niczym fabryka, ciągle coś tam się działo. A do tego miałam bez przerwy wrażenie, że mam do czubka głowy podłączoną linię wysokiego napięcia. Czułam jak w czubek głowy uderza mnie prąd elektryczny niczym strumienie magnetycznego deszczu. W czerwcu 2001 spotykałam się z Billym - psychiatrą. Bill był pierwszym człowiekiem, który mnie doskonale rozumiał, wiedział skąd pochodzi mój problem. Wyjaśnił mi wiele zawiłości człowiek-Uniwersum, dał sporo lektur na temat kosmicznych energii i powiedział mi, że muszę sama przejść przez tą drogę i nikt mi nie pomoże. Jakaż wówczas czułam się zmęczona, wyczerpana i bezsilna. Wydawało mi się, że nie zdołam tak dłużej żyć, nawet jednego miesiąca ponad to co już przeżyłam. A jednak przetrwałam w podobny sposób jeszcze długie lata.

W roku 2000 żyłam tylko problemami budzącego się Kundalini. Przyszedł czas kiedy zrozumiałam, że Kundalini to tylko część mojego problemu a proces jaki się toczy w moim ciele jest dużo głębszy - przebudzenie świetlistego ciała.

Kosmiczny ogień aktywował świetliste ciało, czułam w sobie wyraźnie inny typ energii, który wnikał we mnie z góry przez siódmą czakrę. Wpływająca elektryczna fala wnikała i spływała z góry w dół. Uderzenie tej energii powodowało w moim ciele wielką gorączkę. Czułam jak strumyki energii rozpływały się po moich tkankach niczym gorący ogień.

Z każdym rokiem elektryczny strumień energii nasila się, czasami jest tak silny, że całym moim ciałem trzęsie a między swoimi palcami słyszę wyładowania elektryczne. Dzisiaj jestem już w stanie utrzymać tą wielką energię, ale pamiętam potężne uciski energii rozrywającej mi kości czaszki na tysiące kawałków. Nie byłam w stanie sprostać najdrobniejszym zadaniom. Oczy same mi się zamykały a głowa była bardzo ciężka, nie zdolna do żadnego myślenia. Moje życie było bardzo uciążliwe. Chociaż pracowałam nad sobą to jednak efekt był taki, że w czasie medytacji wyzwalała się jeszcze silniejsza energia i w całym ciele czułam niewygodny magnetyzm. Nadszedł czas, że zaczęłam znikać ... w chwili wyciszenia się; w czasie medytacji czy modlitwy przestałam bywać w swoim ciele. Tak jest do dnia dzisiejszego. Najpotężniejsze fale energii wnikają w moje ciało o 2-3 w nocy. Wzdłuż kręgosłupa płynie rwąca rzeka a w głowie słyszę granie podobne do wyładowań w elektrowni. Energie pędzą z zawrotną szybkością niczym wyścigowe samochodziki na torach wyścigowych. Zmienił mi się kształt czaszki, na czubku głowy, który jest nadal bardzo obolały mam długi garb. Zmieniły się kości czołowe. W roku 2003 w środku czoła pojawiło się kółko wielkości średniej monety, czuję tam w głębi tępy ból.

Nowy cykl w jaki wchodzi człowiek jest bardzo intensywny i potężny. Nie jest okresem szybkich zmian, miną długie miesiące i lata zanim nastąpią przemiany. Kosmiczna świadomość zanim otworzy duchowe wnętrze, psychiczne moce i mądrość musi dokonać wiele zmian w każdej jednej komórce. Nowy świat w jaki wchodzimy niesie nowe życie. Proces wniebowstąpienia zmieni ludzkie ciało na wielowymiarowe, a czakra serca będzie kluczem do wysokiej świadomości.

Pozwoliłam sobie wspomnieć jeszcze raz o kilku moich objawach fizycznych. Kontakt z wyższymi energiami objawia się na wielu płaszczyznach. Objawy fizyczne chociaż tak mocno bagatelizowane przez większość ludzi otwierają niebiańskie okna na światło. Objawy zawsze będą zróżnicowane, ale wiem, że wchodzenie wyższych energii do ciała przez szyszynkę przyniesie za sobą szumienie w uszach podobne do wiatru, dudnienia pociągu, zawroty głowy niczym falowanie wody, senność, wzmaga się wibracja ciała, pojawiają się wokoło żywe i tańczące kolory. Wchodzenie w ciało silnego strumienia energii powodowało u mnie omdlenia.

Często nagle włączają się w głowie inne dźwięki, mniej lub bardziej intensywne, przypominają granie fletów, śpiew ptaków, szumienie wody czy nieziemską muzykę. Z każdym rokiem obserwuje jak mocno wycisza się świat myśli, Z początku procesu wszystkie nawet najdrobniejsze dolegliwości fizyczne bywają bardzo dokuczliwe. Przychodzi jednak dzień, że nawet te duże problemy bledną i subtelnieją. Proces wnikania energii nie kończy się. Przebudzenie to tylko początek wielkiego zadania, praca ponad siły, mało osób zdaje sobie sprawę jaki to jest niezmierny trud wychodzić na stopnie wyższego rozwoju duchowego. Nie ma na tej drodze czegoś takiego jak sukces i spoczynek. Kto raz obudzi w sobie świetlisty kod musi iść dalej. Na ścieżce duchowej nie można pozwolić sobie na zaśnięcie. Jeśli chcesz wniebowstąpić musisz nauczyć się żyć tak, abyś w każdej chwili mógł odwrócić się od swojego ziemskiego życia, przeszłości, rodziny, swoich marzeń, gonitwą za bogactwem. Należy umieć stworzyć sobie własny indywidualny wzorzec. Umieć uświadomić sobie prawdziwą rzeczywistość i podążyć do wyznaczonego celu. Podążając za głosem wewnętrznym każdy usłyszy przesłanie co do własnej istoty. Na pewno kiedy podąży za tym głosem odnajdzie swoją drogę i nie spotka go nic złego.

Vancouver
7 April 2008

WIESŁAWA