KUNDALINI |
 |
ŚWIETLISTE CIAŁO - WIERSZE
(CZĘŚĆ
2)
LINK! DO ŚWIETLISTE CIAŁO
LINK! DO WIERSZE 1
WĄŻ
Wyrwał się potężny wąż
ze skalistej, mocno zamkniętej
groty.
Sycząc przemierzał puste
otchłanie.
Szukał wolności,
Szukał nowego domu.
Plując ogniem oświetlał
ciemne drogi.
Złoty promień wypełzł z
jego języka.
Podpalał wszystko wokół
siebie.
Krzyk się rozległ z jego
wnętrza.
Jam jest święta siła życia.
Jam jest wielka namiętność.
Doskonała Boska miłość.
Rozwiązuję wszystkie
tajemnice.
Przebudź się człowiecze
i spójrz na swoją mądrość.
Dokąd tak będziesz drzemał
w sobie.
Niech mój złoty ogień
poruszy twoją wspaniałość.
Spleć się ze mną w jeden
warkocz.
Jestem mistycznym, złotym wężem,
Jednoczę wielką miłość.
Z prędkością błyskawicy
wyzwalam Święty Płomień.
Rozłóż swe wspaniałe
skrzydła.
Połóż je, na ramionach
Hermesa.
Niech wybuch Świętego
Ognia,
da ci potężną siłę życia.
Wyzwoli Boską doskonałość.
Znajdź ten własny rytm.
Weź do ręki swą oliwną
lampę.
Pójdź w jeden wirujący
taniec.
Swoim płomieniem
Zamienię cię w purpurę.
Przyozdobię złotą aurą.
Musisz wiedzieć do czegoś
stworzony.
Nie drzem już więcej tylko
dla siebie.
Dam ci wolność,
przebudzenie.
Popłyniemy do rodzinnego
domu.

LASKA
AARONA
I nie szukaj guseł i czarów.
I nie baw się w próżną
chwałę.
Jeśli tak bardzo marzysz,
to właśnie to dostaniesz.
Zastanów się tylko od
kogo,
przybył ten dar do ciebie.
Chełpisz się własną mądrością.
Więc znajdź słowa prawdy.
Odwieczne i sprawiedliwe.
Kto się rządzi rozumem
Boga,
od Boga wszystko otrzyma.
Ale te boskie dary,
są tylko dla wybranych.
To ich upatrzył sobie Pan Bóg.
Ich prowadzi.
I przekłada w nich swoją mądrość.
Bóg wie,
że tylko przez tych wybrańców,
ta mądrość się rozwinie.
Nie będą jej sprzedawać.
Podzielą się jak chlebem.
Dadzą bogatemu i ubogiemu.
W ich rękach te boskie dary
będą dla wszystkich
pokarmem.
Dla strapionych
pocieszeniem.
Dla chorych
lekarstwem.
Miał Pan Bóg Mojżesza.
Upatrzył go na dworze
faraona.
Wiedział,
że on jest tym
jedynym,
który poprowadzi Wielkiego
Izraela.
Powierzył mu cały swój
naród.
Dostał Mojżesz do ręki
laskę Aarona.
I mógł się nią posłużyć.
W węża ją przemienił,
kiedy Boskie racje chciał
udowodnić.
Ale czarownicy i guślarze,
też znali swoje sztuczki.
Każdy z nich swojego węża
przed Mojżesza rzucił.
A ten jeden wąż Mojżeszowy,
pokonał wszystkich wróżbitów
i pożarł ich węże.
Nie zastanowiło to faraona,
skąd taka mądrość u Mojżesza
?
Ale może ty,
mały guślarzu,
zaczerpniesz z tego nauki.
I chociaż na chwilę się
zatrzymasz.
Przyjrzysz się dobrze własnemu
wężowi!
Spróbuj znaleźć tą różnicę.
Czym jest wąż Mojżesza
i te setki węży
sług faraona ?
Bo prawda jest taka,
że laska ma dwa końce.
I popatrz dobrze,
którą stronę w ręku
trzymasz.
Abyś któregoś dnia
nie doświadczył przykrości.
Aby nie ożyła w twej dłoni
I mocno nie ukąsiła.
Bo te węże,
To potężna różnica.
Jeden obdarza geniuszem.
A drugi unicestwia.

WICHER
Północny brylantowy wicher
targa mocno moje włosy.
Przenika wnikliwie, przez całe
ciało i duszę.
Mąci moje myśli,
które biegają we wszystkie
strony.
Wlewa w serce radość i
wielką niedolę.
Niesie ze sobą gromy i błyskawice.
Rzuca nimi wokoło,
rozświetlając nieznane
drogi.
Piorunem razi błąkające
się dusze
i wypełnia ich puste wnętrza
wielkim purpurowym żarem.
Wypala niczym gliniane
naczynia,
wzmacniając ich słabe
skorupy.
Czyni z nich nowe puchary.
Nalewa kryształową wodę
życia
w ich suszą wyschnięte źródła.
I strzelił we mnie ten
ognisty żywioł.
W proch rozsypał mą twardą
skorupę.
Jeno dusza z tego wyszła cała,
nie zrozumiała co się stało.
Stanęła zatrwożona i
oniemiała.
Nim się spostrzegła,
to już ją wicher ubrał
w świetlistą powłokę.
Przystroił różanym
wiankiem jej głowę.
Do ręki włożył białą
lilię.
Na czoło nakleił
brylantowy diadem.
Strzelając wokół ogniem
płomiennych iskier,
krzyknął do niej.
Nie zburzy czas,
nie rozkruszy moc niczyja,
tej prawdy co w tobie się
rozwija.
CHRZEST
Chcesz być dobrym.
Chcesz być świętym.
Modlisz się do Faustyny.
Podziwiasz Ojca Pio.
Zatrzymuje cię mądrość
Jana Pawła II.
I powiedz,
co ty właściwie robisz
aby dopuścić do siebie
Boga?
Czy to tylko twoje modlitwy
i uwielbienia?
Czy to tylko twoje posty?
Czy to tylko twoje
pielgrzymki,
otworzą ci drogę do
twojego zbawienia?
Przyjrzyj się dobrze sobie.
i rozpoznaj twoją twardą
skorupę.
Czy ty myślisz,
że twoja dusza jest zdolna
spod tej skorupy dojrzeć
światło Boga?
Znasz wysiłek jaki trzeba włożyć
abyś rozkruszył palcami
kokosowy orzech.
A teraz zrozum swojego Boga,
który wierci swym
promieniem w twoim ciele dziurę.
Chce się przebić do mocno
schowanej duszy twojej.
A jeszcze masz pretensję,
że ciebie nie słyszy.
I uwierz mi,
że to jest dla niego
bardziej trudne,
niż tobie rozkruszyć ten
twardy kokos.
I jeśli ty,
w tym nie pomożesz,
na zawsze pozostaniesz w
swej twardej
i upartej skorupie.
Zapamiętaj,
że twoja dusza nie ujrzy
Jego światła,
jeśli ty blokujesz mu drogę.
Dlatego, zbliż się do
Niego,
do twojego Boga.
I pozwól niech cię dotknie
własnym ogniem.
Niech przepali!
Niech oczyści!
Ja wiem, że to boli.
Ja wiem, że to okrutne
cierpienie.
Ale dopiero wtedy Bóg
objawi się oczom twoim.
Pozwól niech rozwinie w
tobie swoją mądrość.
A ona dopuści cię do Jego
tajemnic.
Włoży do ręki cudowne
dary.
Będziesz mógł ich użyć!
Nie bój się cierpienia.
Nie bój się ciężkiego
krzyża!
Bo co ty o tym wiesz?
Mówisz, że wiesz.
Że to twój chleb
powszedni.
Dla ciebie cierpienie
to głód,
to pragnienie,
choroba,
stracić majątek,
śmierć kogoś
bliskiego,
przeżyć wojnę.
Ale jest jeszcze jedno
wielkie,
którego ty nie znasz.
Cierpienie, kiedy ciemności
rozrywają na kawałki ducha
twego.
Twoja biedna dusza chce się
wyrwać od ciebie
i do Boga uciec.
Ale ona bez ciebie sama nic
nie może.
Stoi w pośrodku spętana
przez twoje zmysły
i otępiona bólem przez
boskie światło.
To ty jej musisz pomóc.
To ty musisz kuć tą twardą
skorupę
i Boga ze Świętym Ogniem
do środka wpuścić.
Z tym światłem dostaniesz
Jego miłość,
Jego pomoc.
Poddaj się swojemu Bogu.
On ci w tym pomoże.
Podaj mu rękę.
Przyjmij Jego światło
i idące z niego słodkie
cierpienie.
Ten słodki i ciężki krzyż,
który mocno rani
i przynosi wielką radość.
Poznaj jego delikatny i
przyjemny smak.
To on wyzwoli ducha twego z
mocnego uścisku.
Nie ma oczyszczenia bez
cierpienia!
A twój krzyż to tylko próba
dla ciebie.
I zapamiętaj,
że nigdy nie rozpoznasz,
prawdziwego smaku Miłości
Boga,
dopóki nie przyjmiesz Jego
Wielkiego
i Świętego Ognia.
A jest to cierpienie!
A jest to krzyż!
To jest Boskie oczyszczenie!
Chrzest Świętego Ognia!
UCZTA
Zaprosiłeś mnie na swoją
ucztę.
Upoiłeś słodką ambrozją
i zniewoliłeś moje ciało.
Obsypałeś płatkami róży
i uwiodłeś mojego ducha.
Wezwałeś swojego
cherubina.
Przestrzelił mnie świętą
strzałą.
Ugodził prosto w serce.
Krwawiło boleśnie i mocno.
Rana nie chciała się goić.
Ciało upojone ambrozją
pojaśniało w swej piękności.
Duch odurzony olejkiem różanym
fruwał z radości.
Coś Ty mi uczynił?
Czymś Ty mnie upoił?
Nie znałam wcześniej tego
smaku.
Co ja Ci zrobiłam?
Wypoczywałam na brzegu
spokojnego jeziora,
rozmarzona we własnym świecie.
A Ty wzburzyłeś jego wody,
spiętrzyłeś jego fale.
Przeszedłeś nade mną jak
tsunami.
Ledwo się podniosłam.
Dziwowałam się nad Twoją
siłą,
bo tego jeszcze w moim życiu
nie było.
Przeniosłeś mnie na swoją
wyspę.
Odsłoniłeś przede mną
oblicze.
Wyśpiewałeś mi swoje imię.
Uchwyciłeś swą mocną dłonią.
Nałożyłeś balsamu na
serce.
Zrosiłeś źródlaną wodą
me ciało.
Otuliłeś srebrzystym płaszczem.
Wlałeś zapach miłości w
moją komnatę.
I raduje się serce moje,
bom czegoś takiego jeszcze
nie przeżyła.
Spotkały mnie
dobrodziejstwa,
o jakich nawet nie śniłam.
Ta uczta moc i miłość mi
daje,
a Gospodarz czuwa nad moim
szczęściem.
KRONOS
......zatrzymało się życie,
Co mi kwitło w rozkwicie.
Przestały biegnąć godziny
I dni, gdzieś odpłynęły.
A wcale
Nie jestem nieszczęśliwa.
Wręcz przeciwnie,
Radość tryska z mojego
serca.
Dosięgnęłam,
Zjawiska hylogeni.
Połączenia
Nieba i Ziemi.
LOTUS
Korona na głowie,
Jak piękny lotus,
Wykwitła tysiącem płatów.
Czerpie energię
Z dalekich światów.
Zasila sekretne życie.
Lotus na głowie,
To pocałunek Boga,
Zaręczyny.
Zaślubi cię wkrótce,
Będzie już z tobą
Na zawsze.
WIESŁAWA