MOJE DOŚWIADCZENIA

W KRAINIE MOICH SNÓW
(CZĘŚĆ 2)
LINK! DO CZĘŚCI 1

 

Budziła się we mnie świetlista świadomość, energia prowadząca mnie do Źródła. Podgląd w te nowe formy życia dawały mi sny.

Listopad 2000... ciągle się trzymam uporczywie starej ścieżki, co prawda przychodziły już do mnie wielkie olśnienia i byłam wprowadzana w głębsze tajniki wewnętrznego życia przez niewidzialnych nauczycieli to jednak z perspektywy dzisiejszego dnia widzę jak bardzo byłam wówczas niedojrzała i jakże bardzo były mi potrzebne drogowskazy pokazujące nowe drogi. Bez względu na to jaką drogą się podąża każdy krok w życiowej podróży może być wspaniałą lekcją, poszerzy horyzonty myślenia, da wgląd w wewnętrzną mądrość. Ten czas był dla mnie okresem uczenia się akceptacji i asymilowania czegoś nowego. W moim życiu dokonywały się cięcia, wielkie oczyszczenie. Intuicyjnie wyczuwałam odrywanie od obecnego bytu, coraz wyraźniej widziałam zmianę mojej osobowości - rodziła się nowa postać zupełnie nie pasująca do moich starych form życia. Ledwo raczkowałam na płaszczyźnie spirytualnej, ale już rozpoznawałam mój dalszy los, różnie go rozumiałam, różnie go przyjmowałam. Nie mogłam uwolnić się od myśli, że wcześniejsze moje życie zostało nie dokończone, miałam tyle planów, było coś co usilnie ciągnęło mnie na tą poprzednią pozycję, w dzień i w noc szeptało ... wracaj, wracaj ... niestety powrót był już niemożliwy. Inne znaki i sygnały ukazywały mi już inny świat, wabiły do siebie. Były to dni mojego wielkiego wewnętrznego rozdarcia, wielkiego kuszenia, nowych dotąd mi nie znanych wyzwań.

9 grudnia 2000... (moje notatki...) Mija sobota, jestem pokonana przez życie. Bardzo boli mnie głowa, rozpada mi się na drobne kawałki. Nie chce mi się żyć; ani iść do przodu ani cofnąć się do tyłu, czuję się jakby przymurowana do jednego miejsca. - Co mam dalej robić, jak tu żyć? Dopadła mnie dzisiaj jeszcze okrutna depresja, położyłam się na kanapie bez jedzenia i picia, męczyły mnie czarne myśli, czułam się osaczona przez dziwną energię: ciężką i mglistą. Moje wnętrze dziwnie się zamknęło, nie umiałam zapłakać, nie dopuszczałam do siebie zewnętrznego życia a nawet ignorowałam sygnały płynące od moich niewidzialnych przewodników, które już dobrze znałam. Słyszałam powtarzający się dźwięk, który jak dotąd zawsze potrafił przywołać mnie do równowagi ..., ale nie dzisiaj ... odpychałam i tą pomocną dłoń ... mówiłam wprost - uciekaj, mam już tego dosyć. Tak dotrwałam do rana, przebudziłam się zwinięta w kłębek i już czułam, że i ten dzień zaczyna się tak samo jak wczorajszy. Nagle przypomniałam sobie sen z ostatniej nocy. Śniła mi się Barbara, stała uparcie nade mną i prosiła abym coś przeczytała ? Wskazywała na stertę książek i gazet ułożonych obok mnie. Nie miałam ochoty, ale ona nie rezygnowała, mówiła coś o Dawidku, jej synku, mocno nalegała ... sięgnęłam ręką po gazetę, bardziej kolorową niż inne, wyglądała jak komiks, Barbara się ucieszyła i krzyknęła - tak, to jest ta gazeta, ulubiony komiks Dawidka!

To był cały mój sen
- co to miało znaczyć?

Rozejrzałam się wokół siebie, na podłodze i na stoliku obok kanapy leżały porozrzucane książki, było ich sporo. Zaczęłam od nowa analizować ten sen; Barbara zachęcała mnie abym coś przeczytała ... gazetę - komiks, było coś o Dawidku ?... szukałam wzrokiem po książkach, nagle odruchowo sięgnęłam po jedną z nich, w ostatni piątek przyniosła mi ją koleżanka: "Magia wiary" - J.Murphy. Wzięłam ją do ręki, kartkowałam, mój wzrok
padł na tekst o Dawidzie, który pokonał Goliata (Księga Samuela). Po przeczytaniu paru zdań wiedziałam, że to było dla mnie. Samo imię Dawid tłumaczone jest - "świadomość duchowa" lub "umiłowanie prawdy". Dawid rumianolicy pastuszek pokonuje Goliata pomimo jego olbrzymiej postaci i solidnej zbroi. Słowo Goliat jest tłumaczone jako agresywna i dominująca myśl, która upajając się własną siłą napawa lękiem, paraliżuje i poraża strachem. Murphy każe przywołać w myślach Dawida (czyli ufać Bogu), który jest w człowieku. Jednocześnie przywolując miłość Bożą staniesz się Dawidem, umiłowanym przez Boga i wówczas ujrzysz jakie ma słabe punkty potężny i uzbrojony Goliat.

Jedność z Bogiem to zwycięstwo.

Nie zwalczaj lęku lękiem! Staw mu czoło.

Jedna kartka tekstu postawiła mnie na nogi. Dziwne zdarzenie - sen i jawa, zmieszały się: moje obawy, mój strach, moja depresja, moja nadzieja, wiara. Czy był to przypadek, że właśnie tą książkę przywiało do mojego domu, że wzięłam ją do ręki w takiej chwili? I ten sen poprzedzający przeczytanie tych kilku zdań, które natychmiast mnie uleczyły.

Spojrzałam na stół, leżała na nim fotografia synka mojej przyjaciółki Dawida, którą znalazłam parę dni temu na podłodze w pokoju, nie mam pojęcia skąd mi wypadło. Stare zdjęcie z przed kilku lat, mały chłopczyk rumianolicy stoi na łące nad jeziorem Ontario, trzyma w ręku kijek i figlarnie spogląda na młode gąski, które spacerują obok niego po trawie. Chwilę podumałam, podniosłam się, wzięłam gorącą kąpiel i ruszyłam do normalnego życia. Gotując obiad mówiłam: dziękuję ci Basiu, moja droga przyjaciółko. Już nie ma cię między nami żywymi, ale nas nie opuszczasz i służysz w potrzebie.

Oprócz moich złotych snów z Bogiem miałam jeszcze kilka innych "złotych ", tym razem już w innej scenerii. Mój "złoty dom" - piękna 3-ch kondygnacyjna rezydencja ze złotymi ścianami, gdzie nie spojrzałam było samo złoto. Patrzyłam z ulicy jak urzeczona na ten dom a z boku podszedł mężczyzna, kiwał z uśmiechem głową i powiedział do mnie - przecież to twój dom, tam będziesz mieszkać. Byłam bardzo zdziwiona, chodziłam wokoło tego domu, podziwiałam, nie dowierzałam - jak to mój dom?

Następny sen ... cieniutkie jak mgiełka, białe firany, niezwykle piękne, a moja koleżanka malowała na nich złotą farbą wzory ślicznie je zdobiła, stałam z boku i patrzyłam, były robione dla mnie. Śniły mi się jeszcze złote konie, złote lampiony. Najwięcej złotych snów miałam w roku 2000 - 2001.

Następny bardzo dziwny senny okres to sny z dworami królewskimi. Dokładnie już nie pamiętam ile razy w snach przebywałam na dworze Królowej Elżbiety II. Nie mogłam zrozumieć dlaczego jestem w snach plątana z królewską rodziną, do której szczerze mówiąc nie pałam żadnym uczuciem ? W każdym z tych snów miałam odczucie, że liczą się z moją obecnością, są dla mnie wyjątkowo mili.

22 lutego 2002... (moje notatki) Miałam dzisiaj w nocy cudowny sen. Byłam na dworze królewskim, gdzie rządził dobry król. Żył z rodziną, miał dwie dorosłe córki i kilkuletniego synka. Poświęcałam bardzo dużo czasu dla małego księcia, lubiłam go i on też mnie lubił podobnie jak jego cała rodzina i dwór królewski. Byłam przez nich faworyzowana, byłam tam kimś bardzo ważnym. Później akcja tego snu przeniosła się do Aten. Widziałam duże zgromadzenie ludzi i króla próbującego wyjaśnić jakąś zawiłą sytuację, w którą był wmieszany a ja byłam świadkiem, że on mówił prawdę. Stał na wysokim podium, kiedy ja tam wchodziłam wyszedł po mnie w połowę drogi, podał mi rękę i razem wchodziliśmy po schodach. Kiedy już dotarliśmy na podium, obudziłam się. Sen został przerwany, wstałam z łóżka, poszłam do łazienki, w chwili kiedy ponownie wróciłam do łóżka potoczyła się dalsza akcja snu .... ten sam król, jego rodzina i dwór królewski. Wszyscy byliśmy już w innym miejscu jakby w starym teatrze na otwartej przestrzeni. Chwaliłam na głos i na wszystkie strony dobre rządy króla, z boku siedział dworzanin, był zazdrosny, zaczął mnie szantażować, że powie królowi jakobym miała o nim głosić oszczerstwa. I już w tej chwili widzę, że dworzanie zaczynają mnie nie lubić. Obudziłam się...

Następna noc... jeden z dziwniejszych moich snów - zupełnie jak bajka. Do dnia dzisiejszego nie bardzo go rozumiem. Tym razem byłam na dworze Królowej Elżbiety II, królowej Anglii. Było tam bardzo dużo wysokich dostojników. Wszyscy byli ubrani w nie dzisiejsze (XVI-XVII wiek), bogate stroje. Królowa szykowała się do wielkiej ceremonii, sama osobiście układała dla siebie na staromodnym złotym wieszaku karmazynowy płaszcz, w chwili kiedy był gotowy biskup towarzyszący królowej miał ją nim przyodziać. Kiedy wziął w swoje ręce całą misterną konstrukcję płaszcza... ten pięknie upięty projekt w jego rękach się rozleciał... biskup się zmartwił a my obie z królową zaczęłyśmy od nowa upinać ten płaszcz. Z karmazynowego koloru przemienił się w piękny pomarańcz, na domiar tego materiału zrobiło się bardzo dużo, królowa zbierała go i spinała w śliczny motyw. Dziwiłam się, że ma takie zdolności. Kiedy już dokończyła pracę oświadczyła, że ten płaszcz jest dla mnie i jako jedyna na tym dworze będą tak ubrana i w tym płaszczu pójdę w tłum do ludzi zbierać za królową hołdy. Tak też zrobiła, ubrała też moją głowę w piękne nakrycie z tej samej tkaniny, wyglądał jak bogaty czepiec. Płaszcz był z długim trenem, wspaniale wykonany, wyglądałam w nim dostojnie. Płaszcz założono mi na skromną, ale piękną suknię zapinaną na prawym boku. Kilka dam dworu usługiwało mi kiedy królowa prowadziła mnie do innego pomieszczenia, w którym otworzyła w ścianie drzwi. Zobaczyłam w nich zadymione lustro, kazała mi się w niego wpatrywać, za lustrem znajdował się tłum ludzi, otaczał mnie i wiwatował na moją cześć. Królowa powiedziała do mnie - zobacz tak będziesz zbierać hołdy... Kiedy wróciłam z tego pomieszczenia zobaczyłam, że moja suknia jest spięta dużą agrafką, wyglądała niechlujnie. Podeszłam do grupy dam dworu, prosiłam jedną z nich o pomoc by mi ukryła tą agrafkę. Odpowiedziała - zrób sobie sama, nie chciała ze mną rozmawiać, była zazdrosna. Wyszłam z tego pomieszczenia i weszłam do drugiego jeszcze bardziej wspaniałego, ciągle miałam problem z agrafkę lecz nie chciałam już prosić żadnej z kobiet o pomoc. Na mojej drodze stanął wysoko postawiony duchowny, poprosiłam jego o pomoc. Ubrany był w szaty w kolorze żółci i czerwieni. W chwili kiedy próbował mi pomóc jego szaty wplątały się w rzeczy na małym stojącym obok stoliku. Teraz z kolei ja rozplątywałam jego szaty, owinęły się w długie złote korale i w symboliczną złotą dzwonnicę z małym złotym dzwonkiem. On mi pomógł zapiąć suknię a ja wyplątałam go z przedmiotów na stoliku ... w tej chwili obudziłam się...

Sny, towarzysze mojego losu zachęcają mnie do analizy samej siebie, zrozumienia własnego przeznaczenia. Powiązania człowieka - wewnętrzne i zewnętrzne dają sposobność wydobycia na powierzchnię głębiej leżących tajemnic, dzięki którym się wznosimy i skłaniamy do zastanowienia nad sensem naszego istnienia. W snach spotykamy dziwne sytuacje, odnajdujemy kanały połączeń ze swoimi przewodnikami spirytualnymi, towarzyszami losu, którzy już od nas odeszli. Sen - magia życia, która się zdarza w życiu każdego z nas pobudza wzrost spirytualny, daje nowy punkt widzenia, często pokazuje nam miejsca rozstrzygnięcia trudnych problemów, otwiera na głębsze zrozumienie ukrytych wzorców.

W moich snach spotykałam się kilka razy z papieżem Janem Pawłem II. Wypowiadał w nich własne prawdy, dodawał mi odwagi, błogosławił mnie. W roku 2000 nastąpił w moim życiu senny zwrot. Nigdy dotąd nie śnił mi się Bóg, Jezus, Maryja, aniołowie, papież czy ... demony i inne makabryczne sny odbierające spokój ducha.

11 luty 2002 ... (moje notatki)
Znowu miałam dziwny sen, widziałam krzyże. Tym razem na moich rękach, tak jakby mi ktoś wycisnął krzyż na całej dłoni łącznie z Jezusem Chrystusem.

9 lipca 2001 ...
Dzisiaj w nocy śniła mi się Matka Boska. Była to figurka, ale zupełnie inna niż kiedykolwiek widziałam. Ktoś ? przyniósł mi dwa bukieciki kwiatów. Jeden z kwiatami o długich łodyżkach podobne do wiosennych baziek, ale kwiaty były w kolorze jasnoniebieskim, nigdy wcześniej takich nie widziałam , wyglądały jak puszek. Drugi bukiet był mały, okrągły ułożony z różnokolorowych kwiatuszków. Oba te bukiety ustawiłam przed Matką Boską.

17 sierpień 2002 ...
W nocy miałam sen z Maryją. To był długi sen. Widziałam wyraźnie Maryję i jej szaty.

28 września 2002 ...
Dzisiaj w nocy maszerowałam razem z Jezusem. Szliśmy obok siebie tą samą drogą
... niestety nic więcej nie pamiętam...

6 czerwca 2001...
I znowu miałam dziwny sen. Na swojej głowie odkryłam cały rój wesz. Ktoś (?) mi też mówił, że mam ich niezliczoną ilość. Wyczesywałam palcami, zabijałam je, wstydziłam się i martwiłam co ja zrobię z tą zawszawioną głowę. Wkładałam palce między włosy, natrafiłam tam również na grupą skorupę na skórze, niczym gruba warstwa kamienia z wody w czajniku. Miałam wrażenie, że jest tego bardzo dużo. Cały czas czyściłam głowę, sprawdzałam czy jeszcze coś nie zostało. Wyglądało, że głowa była czysta, zdjęłam tą skorupę.

15 marzec 2003 ...
W nocy miałam koszmarny sen. Widziałam jak wielkie szkło poprzecinało mi całe ciało. Byłam okrutnie poraniona. Moje ciało było pokrojone, ale nie widziałam krwi. Później już na swoich ranach widziałam szwy. W niektórych miejscach brakowało kawałków ciała. Nie czułam bólu, ale martwiłam się o swój zewnętrzny wygląd. Później śniła mi się wielka burza, byłam na dużej wysokości, na dole było morze. Niebo i woda były bardzo wzburzone. Czułam się bezpiecznie, bo tam wysoko był mały domek, który mnie chronił. Zobaczyłam swoich zmarłych dziadków. Dziadek chwycił mojego syna za rękę, który nadal był małym chłopcem, może 5-cioletnim. Otworzył drzwi domku i próbował po drabinie schodzić w dół. Przez jego nieuwagę mój syn runął w przepaść. Podbiegłam do drzwi - leżał martwy na dole. Krzyczałam na dziadka i babcię o pomoc, w końcu zaczęłam schodzić sama ... przebudziłam się ...

16 września 2001 ...
Ostatniej nocy miałam znowu koszmarny sen. Walczyłam z szatanem, który wtargnął do mojego łóżka. Nie mogłam się od niego uwolnić. Po wielkich trudach udało mi się go usunąć. Był na mnie wściekły i w odpowiedzi za to zaatakował Jezusa Chrystusa. Widziałam jak całkowicie sparaliżował Jezusa. Szukałam gwałtownie ratunku dla Jezusa. Chwyciłam butelkę z wodą święconą i wielkim strumieniem lałam tą wodę na Jezusa. Czułam, że szatan traci nad nim władzę. Resztę wody wylałam na szatana. Widziałam jak woda święcona zmywa brud z szatana. Widziałam, że Jezus jest wolny.

Wybrałam kilka snów z wielkiej fali przypływającej do mnie każdej nocy. W ciągu kilku lat byłam jakby potężną stacją odbiorczą, w którą przenikały tysiące sennych zdarzeń. Mieszały się wymiary i czasy. Moje ukryte zbiorniki ludzkich emocji spontanicznie wyrzucały przeróżne informacje, oczyszczały karmę, pomagały dostroić się do nowej rzeczywistości, łączyły z współwibrującymi częstotliwościami nowego poziomu. Jedne były piękne, inne napawały lękiem a ja dryfowałam w nich w różnych rolach.

We śnie wszystko jest możliwe ..., ale należy też wiedzieć, że wszystko ma swój sens. Życie miesza się z wyższymi rzeczywistościami. Podczas snu rozpoznajemy psychologiczne aspekty własnej duszy, jej naturę, odkrywamy samych siebie. Można wyczuć granice swojego rozwoju duchowego.

Sny - nasze duchowe odbicie, trudno je określić kilkoma zdaniami, trudno je zdefiniować. Każde marzenie senne jest wielopoziomowe dlatego jego interpretacje znacznie się od siebie różnią. Pochodzą z różnych poziomów: emocjonalnych, duchowych, erotycznych; czy łączą z ciałem fizycznym czy z jaźnią zawsze odbijają stan naszego wnętrza. Sny są niezwykle intymne, nikt nie ma wglądu do naszych snów. Cała akcja dzieje się w ludzkim umyśle. Nie rozumiejąc ich znaczenia często je ignorujemy ale one tak czy owak są nierozerwalną częścią naszego życia. Symbole senne są używane przez naszą podświadomość.

Całe moje życie naznaczone było potężną falą snów. Od około dwóch lat obserwuję na tym polu duże wyciszenie. Nadal śnię ale nie tak intensywnie jak poprzednio. Czuję, że w moim umyśle robi się pustka. Moje obecne sny są spokojne. Po ich akcji widzę, że w mojej duszy panuje większa harmonia. Mój umysł nie jest nimi przeciążony. W ciszy podróżują w następną fazę własnego rozwoju.


Vancouver, Spanish Bank, wrzesień 2008


Vancouver, Spanish Bank, wrzesień 2008

Vancouver
12 Nov. 2008

WIESŁAWA