ZAKRYTE ZAGADKI

ZAKAPTURZENI - LUDZIE CIENIE

W październiku 2000 roku doświadczyłam niesamowitego przeżycia. Była godzina 10 wieczór, oglądałam TV. Bocznym widzeniem dostrzegłam jak przez uchylone drzwi wychodzące na taras wskakują do mojego pokoju zakapturzone postacie. Z początku myślałam, że mi się wydawało, ale kiedy to samo zdarzyło się po raz trzeci przeszedł przez moje ciało dziwny dreszcz. Podeszłam do drzwi, zamknęłam je dokładnie zabezpieczając, lecz mój wzrok bez przerwy koncentrował się na tym miejscu. Ale już nic się nie zdarzyło. Położyłam się na kanapie w tym samym pokoju, usnęłam i nie wiem jak długo spałam, ale ta noc zapisała się jako jedna z moich najbardziej niezwykłych, które zapamiętuje się na całe życie.

Od początku męczyły mnie horrory, nie był to jeden wątek tylko kilka przeplatających się naraz, budziłam się i na powrót znowu zasypiałam a koszmarne sny nie ustępowały. Wszystko w nich było straszne a ja leżałam w pustym pokoju na łóżku, które było jedynym meblem w tym nieznanym mi miejscu, chociaż w tym samym, w którym mieszkam . Miałam wrażenie, że jestem w domu, który był tutaj wcześniej zanim postawiono obecny budynek. Wyglądał jak barak z długim korytarzem, do którego weszli jacyś źli ludzie. Bałam się ich i chciałam ostrzec sąsiadów. Wyszłam drugimi drzwiami ale nie mogłam nikogo znaleźć.

Wiedziałam, że za chwilę stanie się coś złego. Wróciłam do swojego pokoju i nagle otworzyły się moje drzwi a w nich stanęło dwóch zakapturowanych mężczyzn. Nie widziałam ich twarzy bo schowali je głęboko w kapturach. Bardzo szybkim skokiem znaleźli się przy moim łóżku, i zaczęli mnie dusić. Nie dawałam się, jeden z nich chwycił mnie za włosy i ciągnął do tyłu moją głowę a drugi coraz mocniej zaciskał ręce na mojej szyi. Tego co mnie ciągnął za włosy chwyciłam za kaptur i pomyślałam... "ja też będę cię ciągnąć za włosy", wykręciłam nienaturalnie swoją rękę i ściągnęłam mu z głowy kaptur ... ale jakie było moje zdumienie i przerażenie kiedy zobaczyłam, że na głowie tego zakapturzonego nie ma włosów..., jeszcze gorzej ... nie było oczu, nosa, ust, uszu, tylko twarz niczym gołe kolano.

W tym momencie z moich ust wyrwał się potężny krzyk strachu. Obudziłam się. To nie był koniec horrorów na tą noc, przyszły o innej treści. Tej nocy widziałam jak Archanioł Michał walczył obok mojego łóżka na miecze z drugim jegomościem ubranym na czarno. Była to walka na śmierć i życie a ja kuliłam się na kanapie i cierpiałam okrutne bóle, i nie był to sen, to się działo naprawdę. Miałam wrażenie, że mi ktoś wypruwa żyły z głowy, że mój kręgosłup jest cały w ogniu i pęka na dwie części. W końcu wylądowałam z wielkim krzykiem na środku pokoju, nie mogąc otworzyć oczu. Czułam, że jestem zahipnotyzowana. Przyszedł mi na ratunek mój syn, który w żaden sposób nie mógł zrozumieć - co się ze mną dzieje? (Opisałam tą noc na Nasze doświadczenia). Wiele lat analizowałam całe to zdarzenie: co to było, odbywało się na jawie i we śnie!? Minęło już od tego dnia 10 lat i dzisiaj mogę przybliżyć to zagadnienie, dotyczące "zakapturzonych."

Doświadczyłam spotkania z "Ludźmi- cieniami", zwanymi inaczej "zakapturzonymi", zgłaszane przez różne osoby jako nadprzyrodzone zjawisko. Większość "Ludzi-cieni" jest opisywana jako czarny humanoid, brakuje im ust, oczu, nosów, uszu, włosów ale również zdarzyło się, że ludzie zgłaszają, że widzą u nich czerwone lub żółte oczy. Na ogół opisuje się ich jako sylwetki bez ciała, raczej wyglądają jak cienie albo gazowe zniekształcenia. Ich ruchy są szybkie i chaotyczne lub "jiogly", najpierw powolne niczym płyn lub galareta a następnie szybkie "hop" do innej części pomieszczenia. Niektórzy świadkowie opisują ten ruch jakoby na ścianie tańczące cienie, które odbijają się od jednej ściany do drugiej. Obserwatorzy "Ludzi-cieni" najczęściej podają, że ich formy pojawiają się na krawędzi ich pola widzenia i że potrafią się nagle rozpuścić lub przenosić. Wszystko trwa w ułamku sekundy. Wiele osób także zgłasza, że ten cień zauważają w centrum swojej wizji, pojawiają się bardzo szybko, bardzo blisko nich, pozostają tak kilka sekund i znikają. Niektóre osoby opisują zagrożenie, są ścigani, rzadziej atakowani a nawet gwałceni.

"Ludzi-cieni" obserwuje się na całym świecie. Są tematem powtarzających się rozmów nocnych audycji radiowych: Coast-to-Coast. "Ludzie-cienie" - ten termin pojawił się po raz pierwszy 21 września 1953 roku jako tytuł radiowej audycji, która została wyemitowana w Chicago WGN-AM "Hall of fantasy". Jednak ten temat zapisał się najmocniej w literaturze, już w 1887 roku francuski pisarz Guy de Maupassant opisuje historię "Le Horla" (ciemnych istot), którzy żyją na mleku i wodzie i poniewierają ludzkimi umysłami.


Haidey Hollis

Haidey Hollis, badaczka "Ludzi-cieni" powiedziała: mogą one także dotyczyć negatywnych obcych podmiotów takich jak: gadów i szaraków.

Zazwyczaj "Ludzie-cienie" nie lubią być zauważani, ale czasami są odkrywani przez bardziej spostrzegawcze osoby, które budzą się ponieważ czują, że ktoś je dusi, zniewala.

Zeznania wielu osób: wygrywasz z nimi kiedy:
- koncentrujesz się na pozytywnej myśli
- używasz Imię Jezusa Chrystusa, to ich odpycha
- wyobrażasz sobie wokół siebie światło i utrzymujesz go bez przerwy
- polewasz pokój wodą święconą.

W zeznaniach doświadczających jest rozróżniany jeszcze inny cień tzw, "Hat man" - utożsamia się go z demonem. Bywa solidniejszy i wyższy niż "Ludzie-cienie." Haidey Hollis zasugerowała, że te negatywne istoty dążą do zwiększenia ich liczby wcielając armię ludzi do ciemnej strony.

W książce "The secret war" H. Hollis mówi o bitwie jaką toczy niebo z ciemnymi siłami. Jej książka to prawdziwa historia "Ludzi-cieni" i opisy jaką rolę odgrywają oni w porwaniach przez kosmitów, w sprawie duszy, więzi starożytnych, ich prawdziwej natury i pouczenie jak zatrzymać z nimi kontakt.

Autorka napisała także książkę opartą na swoich doświadczeniach czterokrotnego spotkania z Jezusem. Tytuł książki "Jesus is no joke." Wyjaśnienia "Ludzi-cieni": paranormalne z dziedziny parapsychologii, metafizyki, kryptozoologii i demonologii. Naukowe: niewyjaśnione.

Jedną z teorii jest, że bardziej kreatywną istotą cienia jest forma myślowa (jak egregor lub tulpas) co oznacza, że są one zbiorami negatywnych energii psychicznych z obszarów, gdzie miały miejsce traumatyczne wydarzenia spowodowane ręką złych ludzi często dla nikczemnych celów.

Negatywne energie psychiczne zaczynają przejawiać się i przybierać formy i motywy, które rozwijają się na strachu i innych negatywnych energiach (wampiry astralne). "Ludzie-cienie" byli opisywani jako formy duchów, demonów, istot z innych wymiarów i natury pozaziemskiej. Jednym z bardziej popularnych wyjaśnień wydaje się być, że są jakieś inne wymiary ludzi (?), których wymiar pokrywa się z naszym. Wielu ludzi przywiązuje wagę do ich demonicznego pochodzenia. Wynika to między innymi z tego, że świadkowie czują wielkie piętno negatywnej energii. Mówi się, że takie miejsca to miejsca nawiedzone i utrzymuje się w nich strach, lęk, nienawiść, jakieś smutne wydarzenia, które ciągle tam wiszą.

W islamskiej kulturze znane są jako Jinn, mające wygląd czarnego dymu. U Indian Cherokee zła czarownica, znana w formie ptaka - wrony, jako prześmiewca w ten sposób powiadamiała ludzi o śmierci bliskich, umierających. Wrona oznajmia, że kradnie duszę. U Indian szamani spędzali w domach chorych długie godziny i czuwali nad chorymi a nawet zmarłymi, gdyż zgodnie z ich mitem, gdy ciało pochowano prześmiewca nie mógł ukraść duszy. Naoczni świadkowie nie umieją żartować ze swoich doświadczeń z "Ludźmi-cieniami", i wiedzą również, że nie są to omamy i urojenia.

Raporty ludzi opisujących "zakapturzonych" różnią się od doświadczania widzenia duchów zmarłych, które zazwyczaj pokazują się w formie świetlistych kul, ektoplazmy, świecącej mgły. Źródła tych zjawisk nie mają nic wspólnego z "zakapturzonymi".

Parę dni temu minęło właśnie 10 lat od mojego doświadczenia z "zakapturzonymi" ale to uczucie lęku i strachu a nawet paniki tak szybko nie mija. Dzisiaj mogę już spokojnie o tym mówić, pisać, już od wielu lat nie boję się ciemnych pomieszczeń. Te istoty potrafią nakładać na ciało intensywny paraliż i hipnozę oraz dziwne uczucie spętania nawet myśli. Jeszcze wiele razy przyszło mi się zmagać z ta siłą ale już nigdy nie widziałam ich ponownie w tej samej formie, jako "zakapturzonych". Wiedziałam, że w chwili ataku wybawi mnie słowo: Bóg, Jezus Chrystus lecz w takiej chwili człowiek nie umie go wypowiedzieć, jest to potężny wysiłek.

Rodzaj "zakapturzonych":
1. Postacie w kształcie "człowieka-cienia."
2. Czarny dym lub mgła, czarny cień.
3. Hat man.
4. Cienie zwierząt.
5. Postacie z czerwonymi, żółtymi oczami.

"Zakapturzeni" - różnie ich określają naoczni świadkowie: jako mgła, duże sylwetki, małe sylwetki, pokazują się grupowo i jedne i drugie, z kapturem, bez nakrycia głowy, stoją obok łóżek ludzi, są postrzegani raczej wieczorem i nocą, wolą się ukryć.

Człowiek obserwuje wiele zjawisk, których w żaden sposób nie umie wyjaśnić. I nie ma co udawać, że takie zjawiska nie występują, że ich świadkowie mają problemy psychiczne, halucynacje, omamy. Kto nie umie tego przyjąć do wiadomości zawsze będzie zaprzeczać bo jego świadomość nawet nie dopuszcza do wyjaśnienia paranormalnych zjawisk. Taka osoba nigdy nie otworzy się głębiej bo jej zmysły są uśpione, nie dlatego, że jeszcze nie wzrosła na swój poziom ale dlatego, że zmysły w ogóle są nieużywane.

Z własnego doświadczenia wiem, że nie należy lekceważyć żadnych bajek i mitów. Nic nie jest przypadkowe, jeśli wejdziemy głębiej w jakieś zagadnienie nasza natura sprawi, że dużo naszych niewyjaśnionych zdarzeń nagle się wyjaśni, trafi do naszej świadomości.

Kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce przeżyłam dwa koszmarne paranormalne zdarzenia: jedną koszmarną noc i jedno popołudnie. Oba zdarzenia były niesamowite. Jedno związane z duchami a drugie z tańczącymi na mojej ścianie cieniami, które mi "umilały" mój sen. Byłam sama w mieszkaniu, nie wytrzymałam nerwowo i o pierwszej w nocy trzęsąca się jak galareta ewakuowałam się do sąsiadów. Wtedy jeszcze zupełnie obcy był mi ten świat. Wówczas dla mnie bardziej to wyglądało na manifestację fantazji mojego umysłu niż na paranormalne zjawisko. Dzisiaj wiem, że to byli "Ludzie-cienie".

W październiku 2000 roku ponownie ujrzałam "zakapturzonych", tym razem na drugiej półkuli w Vancouver. To spotkanie było jeszcze bardziej dramatyczne. Tej nocy miałam również poprzedzający sen, w którym intuicja mi podpowiadała, że w tym miejscu, w którym mieszkam wcześniej mieszkali Indianie. Czułam, że coś strasznego tu się wydarzyło. Kilka dni później w tym samym mieszkaniu po raz pierwszy ujrzałam Jezusa Chrystusa. Tym razem nie bałam się, to doświadczenie przyniosło wielkie zdumienie i radość.

W listopadzie 2000 w tym samym pokoju, gdzie miałam przygodę z "zakapturzonymi" zobaczyłam potężną postać Ducha -Wodza Indian w białym pióropuszu. Nie bałam się i on spokojnie patrzył na mnie. Wiedziałam, że przychodzi z prośbą o oczyszczenie tego miejsca. Był to okres kiedy oczyszczałam bardzo dużo dusz. Ten sam Wódź pojawił się jeszcze raz, wiedziałam, że przyszedł mi podziękować, od tamtej pory już się więcej nie pojawił.

Wzgórze, na którym mieszkam miało nazwę indiańską. W pobliskim parku stoi tylko tabliczka, która o tym przypomina. I jakie to są historie ludzi i co nami kieruje, że ja Polka urodzona, na drugiej półkuli miałam za zadanie oczyszczać miejsce Indian?

Zakapturzeni, których doświadczyłam byli małymi postaciami, około 1,5 m wysokości, ubrani byli w ciemne płaszcze z kapturami naciągniętymi mocno na twarz. Wbiegali do pokoju jakby ukradkiem, zgięci w pół, niczym desant i nagle się rozpływali. Parę miesięcy później moi znajomi opowiedzieli mi własne doświadczenie z "zakapturzonym" we własnej sypialni. Stał obok ich łóżka i się im przyglądał, po paru sekundach zniknął.

4 Nov. 2010

WIESŁAWA