DOKŁADNY RYSOPIS
RICK
MARTIN: Kiedy mówiliśmy o Szarakach, niewiele mówił
pan o Chitauli. Mówił pan o nich jako o
istotach-jaszczurach (proszę mnie poprawić, gdybym
się mylił), opisując je jako wysokie i szczupłe
istoty o wielkich głowach i oczach?
CREDO MUTWA: Tak, tak wyglądają. Kiedy Szaracy
chodzą, robią to jakby podskakując, jak gdyby mieli
coś z nogami. Chitauli poruszają się jednak z wielką
gracją, niczym drzewa delikatnie uginające się na
wietrze.
Są wysocy i mają duże głowy. Niektórzy z nich mają
rogi. Chciałbym wyrazić teraz moje zdziwienie, gdyż
zauważyłem, że postać w jednym z filmów z serii
„Gwiezdnych Wojen”, jaki pokazał się w RPA, wygląda
niemal jak Chitauli. Jest rogata - to wojownicy
Chitauli.
Królewscy Chitauli nie mają rogów, ale posiadają
ciemnego koloru grzebień sięgający od czoła po
plecy. Są to bardzo eleganckie istoty. Mówi się, że
zamiast małych palców posiadają bardzo ostre szpony,
które wsadzają w nosy swych ofiar, aby wypić ich
mózgi w czasie niektórych rytuałów.
- Czy mają gładką skórę?
- Nie mają różowej skóry, a białą - niemal jak
papier, pewne rodzaje tektury. Ich skóra jest... jest
pokryta łuskami, jak u gadów. Ich czoła są wysokie,
wystające. Wyglądają na bardzo inteligentne.
- Mawia się... słyszałem, iż istoty te mają dużą
zdolność do kontrolowania i posługują się zasadą
„dziel i rządź”.
- Tak. Nastawiają ludzi przeciwko sobie. Mogę dać
panu wiele przykładów, posługując się afrykańskim
językiem, jak Chitauli dzielili ludzi. Wie pan kogo
oni najbardziej lubią? Religijnych fanatyków...
- [Śmiech]
- Ci, którzy przytłoczeni są brzemieniem religii są
wśród Chitauli bardzo popularni.
- Nie mogę oprzeć się myśli, iż Chitauli obecni są w
USA, a to z powodu dużej liczby podziemnych baz. W
USA liczba zaginionych dzieci jest tak
astronomiczna, że sam handel żywym towarem nie
zawsze starcza jako wyjaśnienie.
GROŹBY
- Tak, zgadza się. Ale uważam, że w Ameryce może
zdarzyć się coś zabawnego. Proszę pozwolić
powiedzieć, co mi się niedawno przydarzyło. Nie
zajmie to zbyt dużo czasu - minutę lub mniej.
- Tak, nie ma problemu.
- Kiedy zacząłem rozmawiać z Davidem Icke, pewnego
dnia odwiedziło mnie troje Białych, którzy
twierdzili, że pochodzą z Ameryki Południowej.
Powiedzieli mi, że 9 dnia tego miesiąca [tj. 9
września 1999] coś się wydarzy a miało to mieć
związek z jeziorem Titicaca, które odwiedziłem 2
lata temu.
- To niezwykłe miejsce.
- Tak. Potem ludzie ci powiedzieli mi (kiedy
rozmawialiśmy poprzez tłumacza), że wkrótce w Afryce
dojdzie do czegoś, co będzie miało wielkie znaczenie
dla ludzkości.
Potem rozstaliśmy się, wymieniając miłe słowa a
ludzie ci zostawili mi list, którego nie otwarłem od
razu, a dopiero po kilku dniach. W liście tym było
napisane, że nie powinienem rozmawiać z Icke’m i że
dziwna osoba o imieniu Alia Czar obserwuje mnie. Nie
wiem, kto to.
Ludzie ci, w czasie spotkania, powiedzieli mi, że
służą panu o imieniu Melchizedek. Po przeczytaniu
listu dowiedziałem się, że jeśli będę mówić, moja
żona (chorująca na raka i leżąca w szpitalu), umrze.
Kim byli?
Potem, ponieważ byłem przedtem w Ameryce Południowej
zauważyłem, że język, którym się porozumiewali jest
zupełnie inny od tego używanego w Ameryce
Południowej. Mówili, jak mieszkańcy Hiszpanii.
Wciąż wiszą nade mną groźby. Wiąże się także z tym
inna dziwna sprawa, którą może sprawdzić każdy,
jeśli zechce. Moja żona cierpi na raka i znajduje
się w jednym z największych w RPA szpitali. Podczas
jednego z prześwietleń w macicy mojej żony
znalezione zostało metalowe urządzenie nieznanego
pochodzenia, którego obecność zdziwiła lekarzy.
Rozmawiając z żoną zapytałem ją, skąd się u niej
wziął.
Moja żona twierdzi, że nie wie i nie pamięta, aby
ktokolwiek kiedykolwiek wszczepiał jej coś. Ten
przedmiot widoczny na pierwszym zdjęciu, wyraźnie
zaznaczony strzałką, niewidoczny jest na dwóch
następnych i pojawia się dopiero na czwartym z kolei
zdjęciu. Długo się zastanawiałem czym to może być.
Bez względu na to, co możemy sądzić, na świecie
dzieją się dziwne rzeczy wymagające zbadania i
wyjaśnienia. Czym jest dziwne urządzenie w ciele
65-letniej kobiety, którego nie mogą zidentyfikować
lekarze? Moja żona cierpi i mogę stracić ją w każdej
chwili. Kto umieścił to coś i dlaczego? Nie dowiem
się tego nigdy.
- Przykro jest mi słyszeć o chorobie pańskiej żony.
W ubiegłym roku na raka zmarła moja matka, wiem
dlatego jak ciężka i bolesna jest to walka.
- Tak, to prawda.
- Dlatego jest mi naprawdę przykro, że pan przez to
przechodzi.
- W czasie szkolenia na zuluskiego wojownika,
przechodzimy przez coś podobnego, co japońscy
samurajowie. Nazywamy ich Kawav - tzn. Wojownik
Słońca. Kiedy wojownik doświadcza bolesnego
doświadczenia, musi odrzucić od siebie ból i zmienić
go w zwyczajną wojenną złość, aby przezwyciężyć
uczucie żalu.
W tej chwili boleje z powodu tego, co dzieje się w
mym kraju, co dzieje się z mymi ludźmi i moją żoną.
Widzi pan, w naszej tradycji święte małżeństwo to
związek między mężczyzną - sanusim (szamanem) a jego
przyrodnią siostrą. Tak się składa, że moja żona
jest także moją przyrodnią siostrą - mamy jednego
ojca, ale różne matki.
Czuję gniew z powodu tego, że Afryka jest niszczona.
Jestem wściekły, iż istnieją niszczycielskie siły,
które, gdy przyjrzeć się ich pochodzeniu, okazują
się zupełnie obce. Proszę o pozwolenie na
podzielenie się z pańskimi czytelnikami słowami,
które pozwolą im zrozumieć, dlaczego tyle o tym
mówię.
Jak pan wie, AIDS przetacza się przez kontynent
niczym cichy pożar. W ubiegłym roku dowiedziałem
się, iż jedno z sześciorga moich dzieci, 21-letnia
córka, zarażona jest wirusem HIV. Poczułem gniew,
gdyż pozwalamy obcej chorobie, chorobie o zupełnie
nieznanym pochodzeniu, która jak każdy może zauważyć
została stworzona by zabijać, pochłaniać coraz to
większą ilość istnień ludzkich.
Choć w Europie coraz mniej słyszy się o
AIDS, jest ona poważnym problemem. Dane z końca 2005
ukazują, że wśród krajów świata, najbardziej
zagrożone są państwa Afryki, przy czym największy
odsetek zakażonych do państwa południa tego
kontynentu.
Kiedy
spojrzałem w jej oczy, poczułem dreszcz. Mam dwie
córki, dorosłe kobiety. Ta jest druga. Pierwsza to
niska krępa afrykańska kobieta, ale ta, która umiera
jest szczupła, podobna do mojej matki. Jest piękna,
nawet na europejskie standardy. Nie potrafię
spojrzeć w jej oczy i powiedzieć, co tam wyczytałem:
rezygnację... I pytanie: „Dlaczego?”
Jeśli AIDS byłoby naturalną chorobą, zaakceptowałbym
to, ponieważ z chorobami człowiek dzieli ten świat.
Ale gdy dziecko, które się wychowywało i posyłało do
szkół, niespodziewanie zostanie dotknięte chorobą
stworzoną przez złych ludzi, ma się chęć wydrapać im
oczy... Przepraszam pana.
- Rozumiem.
- Musimy się temu przyjrzeć. Czy jest jakieś
pytanie, które chciałby pan zadać?
- Tak, na chwilę chcę powrócić do miedzianego
miasta. Zdaje się, że Jabulon (sądząc po opisie), to
odpowiednik tego, co Zachód zna pod nazwą Szatana.
Co pan na to?
- Tak też myślę. Jest on wodzem Chitauli i podobnie
jak Szatan mieszka głęboko pod ziemią, gdzie palą
się ogniska, by go ogrzać. Ponieważ po wielkiej
bitwie z Bogiem stali się oni zimnokrwiści i nie
znoszą chłodnej pogody, potrzebują ludzkiej krwi i
wietrznie utrzymywanego ognia.
- Na jednym z nagrań, jakie się ostatnio ukazały
David Icke mówi, iż mogące zmieniać kształty
reptoidy potrzebują krwi, aby utrzymać swój
wizerunek. Jest tam mowa o czymś jak blond gen.
- Icke co nieco mi o tym mówił. Powiedział, że
ludzie o złotych włosach byli przez Chitauli
składani w ofierze, po czym ja powiedziałem mu o
tym, co wiem, ze źródeł afrykańskich.
Nie wszyscy mieszkańcy Afryki mają czarne włosy. Są
też osoby uważane za święte, bardzo. Czasem rodzą
się osoby o rudych włosach, uważane za obdarzone
duchową mocą. W Afryce to oni najczęściej składani
są w ofierze, szczególnie w okresie dojrzewania,
niezależnie od płci.
NADZIEJA
- Czy kiedy wpatrywał się pan w oczy Szaraka,
widział pan pod osłonami jaszczury?
- Tak i powiem panu dlaczego. W Ameryce Południowej
żyje wąż mamba.
- Tak, śmiertelnie niebezpieczny.
- To jeden z najbardziej jadowitych węży. Ma oczy
dokładnie jak Chitauli i Mantindane. Tak samo pyton.
Oczy krokodyla również przypominają oczy istot, choć
nie są aż tak hipnotyzujące jak oczy mamby czy
pytona.
- Mówi się, że to prawda. Z braku lepszego
określenia powiedzieć można, że na tej planecie
toczy się wojna światła z ciemnością i dobrego ze
złem...
- Tak prosze pana, dokładnie.
- We Wszechświecie jest pewnie gdzieś Bóg -
światłość i sprawiedliwość.
- Tak.
- Proszę powiedzieć, jak pańska kultura interpretuje
interwencję Boga poprzez jego wysłanników. We
wszystkim musi istnieć równowaga i obejmuje to także
planetę Ziemia. Jak pan to widzi? Proszę wyjaśnić
naszym czytelnikom, których ta lektura może
przerazić, czy istnieje jakaś nadzieja? Chciałbym
bowiem w takim tonie zakończyć nasz wywiad.
- Tak. Istnieje nadzieja. Po pierwsze dlatego, że
czuwa nad nami Bóg, który jest znacznie bardziej
rzeczywisty niż nam się zdaje. To nie czyjś wymysł,
ani coś wyśnionego przez starców w czasach
prehistorycznych. Bóg jest. Ale między nami i nim
stoją istoty, które każą się nim nazywać. Musimy się
ich pozbyć, by móc się do niego zbliżyć.
Miałem długie i momentami dziwaczne życie, ale mogę
powiedzieć, że Bóg istnieje i działa, choć nam
wydaje się to powolne. Ale warto czekać. Kto jeszcze
30 lat temu pomyślałby o ochronie przyrody? Kto
spowodował w nas taką zmianę?
Dziś ludzie na całym świecie powstają, aby walczyć o
prawa kobiet i dzieci. Kto zasiał w nas te idee? Nie
Chitauli ani nie demoniczne istoty, tylko Bóg
działający w ukryciu i wspierający nas w zmaganiach
z tymi istotami.
W naszych oczach, jak mówi przysłowie, Bóg wydaje
się być „nierychliwy”, ponieważ egzystuje on w
zupełnie innym czasowym wymiarze. On tu jest i
działa i to on pierwszy raz w historii naszej
egzystencji, uczula nas na pewne sprawy, w tym także
i to, że nie jesteśmy na tym świecie sami i musimy w
pełni odpowiadać za swe czyny oraz zneutralizować te
istoty, które od wieków wodzą nas za nos.
Ludzie nigdy nie zaznają prawdziwego postępu,
ponieważ istnieją siły, które odciągają nas od tego
celu i osiągnięcia należytej pozycji w kosmosie -
chodzi mi o Chitauli, Mandindane, Midzimu. Musimy
przestać postrzegać je jako nadludzi, bowiem to
pasożyty potrzebujące bardziej nas, niż my ich.
Tylko głupiec upierać może się przy stwierdzeniu, że
jesteśmy jedyną inteligentną rasą, jaka kiedykolwiek
istniała na tej planecie.
W całej Afryce odnaleźć można dowody na to, że w
epoce dinozaurów po Ziemi stąpały gigantyczne
istoty. W granicie zachowały się odciski stóp
dorosłego człowieka o długości 1.8 i szerokości 0.9
m. liczące sobie tysiące lub miliony lat. Gdzie
podziały się te wielkoludy? Nikt nie wie. Może z
dinozaurów wyewoluowała inteligentna rasa, która
oszukiwała nas mówiąc, iż pochodzi z gwiazd, a tak
naprawdę jest częścią tej planety, na której żyjemy.
Istnieje nadzieja, duża nadzieja. W każdym z nas
odradza się Chrystus, ale jak w przypadku wszystkich
innych zgonów, śmierci Świetlnego dziecka (śmierć
starej świadomości przechodzącej transformację do
bycia nim) towarzyszy wielkie niebezpieczeństwo,
ponieważ wróg aktywuje się. W to wierzę i będę
wierzył do końca moich dni.
- W ten sposób, tą myślą i uwagą, dotarliśmy do
końca. Dodam jeszcze od siebie, że od 1974 widziałem
wiele obiektów typu NOL, w górach w południowym
Oregonie widziałem ślady Bigfoota...
- Hmm.
- Przy rzecze, przy której obozowałem słyszałem
dźwięki Bigfoota, ich krzyki...
- Zatem widzi pan...
- ... z jednej góry na drugą. Takich rzeczy
doświadczyłem i wiem, że są prawdziwe.
- Zatem, mówiąc jak do innego wojownika:
„Zwyciężymy” - jak śpiewali amerykańscy żołnierze w
czasie II Wojny.
- Tak, w czasie wojny w Wietnamie.
- Tak, wygramy, ale sceptycy muszą przestać się
naśmiewać i nazywać te istoty bogiem. Bóg jest tylko
jeden i to niezależnie od tego jak go określimy,
jest to ten, który nas stworzył, nie zaś swego
rodzaju kłamca, który przybywa z innego miejsca, aby
skryć się za nami i pić krew naszych dzieci. Amen.
- Tak, ma pan zupełną rację. Musi pan także
wiedzieć, że głęboko doceniam to, co pan zrobił i
to, że mówi szczerze. Nadszedł czas, aby mówić
prawdę o takich rzeczach. Jeśli chodzi o tych,
którzy nie wierzą, lub nie rozważają nawet takich
możliwości, cóż - ich problem.
- Tak. Należy udowodnić również ludziom, iż nie ma
jakichkolwiek powodów do obaw. Jeśli spojrzymy na to
z perspektywy ujawniania informacji, które powinny
być znane każdemu człowiekowi na tej rozwijającej
się planecie, to dlaczego u diabła ktoś stara się
zamknąć nam usta? Jeśli to takie śmieszne, to niech
takim będzie. Czas położyć kres mordowaniu,
wyszydzaniu i niszczeniu ludzi przez ich
zastraszanie. Jest to moje zdanie i jestem pewien,
że i wielu z was. Ja się już nie boję.
Nadszedł czas, abyśmy otwarcie wystąpili,
przyciągając uwagę - uwagę świata, któremu
zaprezentować moglibyśmy nasze słowa. Dziękuje
bardzo.
- Czysta prawda. Dziękuję również.
KONIEC
Tłumaczenie, opracowanie i źródło:
Serwis NPN
Skopiowane:
wolnemedia.net
ŹRÓDŁA
1. Great Zulu Shaman and Elder CREDO MUTWA on Alien
Abduction & Reptilians, A Rare, Astonishing
Conversation 9/30/99 by Rick Martin.
2. Vasamazulu Credo Mutwa and the Alien Agenda,
Louis Proud, FATE, May 2008.
3. Cytaty ze Starego Testamentu za: Biblia
Tysiąclecia, Pallotinum, Poznań 2002.
4. Internet: Ufoevidence.org / Earthfiles.com
|