Wszystko
zaczęło się, gdy ten znany lekarz zapadł na groźną chorobę. Jak
mówi, udało mu się wtedy przekroczyć granicę życia i śmierci. Teraz
przedstawia dowód na istnienie Boga i nieba. Jego relacja to wstrząs
dla całego dorobku naukowego ludzkości.
Dr Eben
Alexander, znany amerykańscy neurochirurg, był sceptykiem jeśli
chodzi o wiarę w Boga i życie po śmierci. Pięć lat temu dotknęło go
zapalenie opon mózgowych, które kompletnie przewartościowało jego
życie. Gdy przez siedem dni leżał w śpiączce, "zajrzał do nieba". To
doświadczenie pozwoliło uzyskać mu wiedzę na temat Boga i "królestwa
ducha". Napisana przez niego książka "Dowód", która w Polsce ukazała
się nakładem Wydawnictwa Znak, wywołała ożywioną dyskusję w
środowisku naukowców, ponieważ rzuca wyzwanie całej zdobytej przez
ludzkość wiedzy.
Z doktorem Ebenem Alexandrem rozmawia Przemysław Henzel.
Przemysław Henzel: Panie doktorze, historia uzdrowienia pańskiej
duszy rozpoczęła się 10 listopada 2008 roku o godzinie 4.30 rano. Co
dokładnie stało się tego dnia?
Eben Alexander: Ten dzień zaczął się bardzo wcześnie. Obudziłem
się z potwornym bólem, jakiego nigdy wcześniej nie doznałem.
Wziąłem gorącą kąpiel, mając nadzieję, że choć trochę
uśmierzy ona mój ból, ale tak się nie stało. Położyłem się
jeszcze na chwilę przed wyjściem do pracy. Moja żona Holley
radziła, bym udał się do lekarza, ale ja jako doktor
zapewniłem ją, że był to tylko "skurcz mięśni". Mój syn Bond
wychodząc do szkoły, zdążył mi jeszcze powiedzieć "do
widzenia", odpowiedziałem mu, że zobaczymy się po południu,
ale nie wiedziałem jeszcze, jak bardzo się mylę.
Żona poszła odwieźć syna do szkoły i miała wrócić do mnie za pół
godziny. Jak się okazało, doznałem zapalenia opon mózgowych. Holley
zadzwoniła natychmiast po karetkę, po czym przewieziono mnie do
szpitala w Lynchburgu, w którym pracowałem. Dr Laura Potter
przebadała mnie, a wyniki badań szybko wskazały, że cierpię na
zapalenie opon mózgowych. W czasie badań musiało trzymać mnie osiem
osób, a moja żona w korytarzu słyszała jak krzyczę: "Boże, pomóż
mi!".
Jak te wydarzenia zmieniły pańskie życie? Z pańskiej książki wynika,
że była to prawdziwa rewolucja, która wywróciła pańskie poglądy "do
góry nogami".
Całkowicie! Dorastałem wierząc mocno w istnienie "czegoś większego"
niż ja, ale po tym, jak rozpocząłem naukę w szkole medycznej,
zaczęło do mnie docierać, że wiara była jedynie fajną ideą, która
nie była jednak oparta na realnych faktach. Z czasem po prostu
stałem się "człowiekiem nauki". Po doświadczeniu, jakie przeżyłem w
czasie śpiączki, przekonałem się, że jest "coś większego" niż ty czy
ja, i że "tym czymś" jest miłość. To bezwarunkowa, pełna chwały
miłość jest podstawą wszelkiego bytu, a miłość ta jest nam znana
jako Bóg.
Przez lata był pan sceptykiem jeśli chodzi o kwestie wiary. Teraz
twierdzi pan, że życie po śmierci istnieje. Co jest dowodem na
pańskie twierdzenia?
Teraz nie tylko wierzę, ale, co więcej, pozbyłem się już nawet
najmniejszych wątpliwości. Dowodem jest to, co przeżyłem. To nie był
jakiś sen czy halucynacje, to była "hiper-pamięć", coś, co
uświadomiło mi jasno, że nie jesteśmy nigdy sami. Moja opowieść
ukierunkowuje dowód w stronę "twardego problemu w teorii
świadomości", najtrudniejszego pytania dotyczącego świadomości
wszystkich istot ludzkich. Ci, którzy badali tajemnicę świadomości,
odkryli, że mechanizm jej powstania jest prawdopodobnie na zawsze
niepoznawalny, ponieważ mózg w sensie fizycznym nie tworzy
świadomości. Mózg służy raczej za filtr, który sprowadza świadomość
do poznawania "tu i teraz". Trzeba wspomnieć, że osoby starsze stają
się bardziej uświadomione, gdy zaczynają widzieć duchy swoich
bliskich zmarłych, które chcą powitać ich w "królestwie duszy".
Mózgi takich osób często zaczynają wykazywać nadludzkie zdolności
umysłowe, w rodzaju zapamiętywania ogromnej ilości danych, takich
jak chociażby długie listy numerów telefonicznych. Nie ma żadnego
konwencjonalnego wytłumaczenia dla tego fenomenu, dysponujemy
jedynie pewnymi śladami, wskazówkami.
Jak zatem wygląda niebo? Czy pańskie doświadczenia odpowiadają
chrześcijańskiej wierze na ten temat?
W książce przedstawiam idylliczne obrazy przepełnione oszałamiającym
pięknem, niezwykłym blaskiem i nieskończoną miłością oraz mocą
boską. Najważniejsze jest jednak to, że nie chodzi o spójność takich
opisów z wiarą chrześcijańską, ale ze wszystkimi wiarami. Nie ma
jednego Boga dla mnie czy dla ciebie, tylko jedno ogarniające
wszystko niebo - coś, co trudno jest nam sobie w ogóle wyobrazić.
Nie znam nawet słów, którymi można by w pełni to opisać. Zdałem
sobie sprawę z podobieństw w opisach nieba, które powstały w ciągu
tysięcy lat w wielu religiach oraz relacjach mistyków i proroków,
które przeważają nad różnicami. Tego królestwa nie da się opisać
przy wykorzystaniu naszego prostego ziemskiego języka. Ci, którzy
tam byli, próbują wprawdzie tworzyć opisy, ale w pełni nie pozwala
im na to znany nam obecnie zasób słów.
Napisał pan, że rozmawiał pan z Bogiem. Kim, lub może czym, według
pana, on jest?
"Królestwo ducha” jest całkowicie realne, jest podstawą wszystkiego,
co znamy, i tego, co dopiero poznamy. To nie jest po prostu
chrześcijańskie, muzułmańskie, żydowskie czy hinduistyczne
królestwo; to królestwo jest o wiele większe, ponieważ absorbuje
wszystkie poprzednie. Wszechmogący, wszechwiedzący, nieskończenie i
bezwarunkowo kochający Bóg, Allah, Jehowa czy Jahwe jest jeden.
Wszystkie próby dzielenia go przez jednostki ludzkie, twierdzące że
"tylko nasz religia jest prawdziwa" są całkowicie fałszywe, bo są
wytworem dysfunkcjonalnych umysłów ludzkich, dążących do zdobycia
kontroli nad innymi.
Bóg to nieskończona wiedza i moc, bezwarunkowa miłość, wykraczająca
poza jakąkolwiek możliwość zrozumienia z naszej strony. Nie trzeba
znaleźć się na skraju życia i śmierci, by tego doświadczyć; doznać
tego może każdy z nas poprzez głęboką medytację, skoncentrowaną
modlitwę i chęć poznania.
Czym w takim razie jest śmierć? Rodzajem przejścia w inny wymiar?
Uważam, że śmierć fizycznego ciała jest prawdziwa, ale to nie
koniec, to tylko etap przejścia, który nie powinien być postrzegany
jako tragedia. Smutne jest nie być kochanym w tym świecie, ale jeśli
tylko kochamy, wyznajemy miłość, to powinniśmy wiedzieć, że dusze
naszych bliskich żyją nadal i komunikują się z nami, jeśli tylko
oczywiście jesteśmy otwarci na rozmowę z nimi.
Czy ludzie, uważani za "grzeszników", powinni w takim razie obawiać
się śmierci? Bóg przecież oczekuje od nas czynienia dobra w naszym
ziemskim życiu.
W życiu po śmierci nie da się uczynić niczego, co byłoby złe; Bóg
niewątpliwie nie chce, byśmy wyrządzali krzywdę sobie i innym
ludziom. Największym darem od Boga jest wolna wola, czyli możliwość
dokonywania wyborów w życiu. Uwzględniając przyczynowość, możemy
wybrać, czy chcemy być "kanałem" przepływu nieskończonej i
bezwarunkowej miłości stwórcy, istotami zdolnymi do współczucia i
wybaczania; kochajmy wszystkich przez całe życie.
Możemy także wybrać coś zupełnie innego, ale zadawanie bólu i
cierpienia wcześniej czy później powróci do nas samych, jako nauczka
albo jako większa lekcja udzielona nam w ciągu życia, w którym
cierpimy taki ból, jaki zadaliśmy innym.
Czy to, co pana spotkało, było planem Boga, rezultatem jego woli?
Początkowo próbowałem tłumaczyć to jako fenomen związany z ludzkim
mózgiem. Gdy jednak spojrzałem na to jak na autentyczną duchową
podróż, która potwierdzała doświadczenia duchowe innych ludzi,
zdałem sobie sprawę z głębokiego charakteru udzielonej mi lekcji i
wiedziałem, że muszę jak najpełniej opowiedzieć ją innym. Zajęło mi
dwa lata, by w pełni zdać sobie z tego sprawę, ale możliwe, że stało
się to z jakiegoś powodu.
Część naukowców kwestionuje pańskie twierdzenia, twierdząc, że są
"nienaukowe". Podobnie mówią o pana książce, którą określają mianem
"fantazji"...
Tak, ale jest także wielu naukowców, którzy w pełni rozumieją moją
podróż, tak jak zresztą istnieją tysiące udokumentowanych przypadków
tzw. doświadczenia śmierci (ang. near-death experience). Wielu
naukowców, którzy ignorują rolę świadomości, odrzuca moja opowieść.
Zapalenie opon mózgowych powinno zablokować przecież większość
elementarnych doświadczeń w mojej świadomości, a jednak powróciłem z
tej niezwykłej podróży, wykraczającej daleko poza możliwości mojego
mózgu. W niewyjaśniony sposób powróciłem także do zdrowia.
Zapewniam, że to nie był sen, fantazja czy przywidzenia, ponieważ
część mojego mózgu, odpowiedzialna za konstruowanie takich rzeczy,
była nieaktywna. W mojej książce wyjaśniam, że tego typu "fantazje"
nie były możliwe z powodu natury choroby, na jaką zapadłem.
Naukowcy twierdzą, że nie wie pan nic o ludzkim mózgu. Jakie naukowe
wyjaśnienie, tego co pana spotkało, mógłby pan zaprezentować na
poparcie swojej relacji?
Ignorancja okazywana przez takich "ekspertów" powinna podważać ich
wiarygodność, ale niestety dla opinii publicznej "naukowiec to
naukowiec i koniec". Wszystko polega na dużo głębszym zrozumieniu
natury świadomości i istoty naszej egzystencji. Nauka musi wyjść
poza czysty materializm, który milczy na temat świadomości. Sam mogę
zresztą polecić wiele przydatnych publikacji na ten temat.
Tysiące osób na całym świecie twierdzą, że przeżyli doświadczenie
śmierci (ang. near-death experiences). Dlaczego naukowcom tak ciężko
uwierzyć w takie historie?
Sam jestem naukowcem i zdaje sobie sprawę, że nasza materialistyczna
wiedza jest zbyt prymitywna i uproszczona. Ale ten naukowy
materializm powoli się kończy. Rozumie to coraz większa liczba
naukowców, ale media niekoniecznie chcą przedstawić ich opinie.
Powinniśmy jednak mówić, o powiązaniu naszej egzystencji z naszą
duszą i o jedności naszych świadomości z Bogiem na innym poziomie.
Czas już dojrzeć i poszerzyć granice naszej wiedzy, by móc ogarnąć
tajemnicę naszej świadomości, by w bardziej kompetentny sposób
zrozumieć nasze życie.
Może Pańskie uzdrowienie było medycznym cudem, a nie wynikiem
"boskiej interwencji"?
Tak, to z pewnością był medyczny cud, dużą rolę w moim ozdrowieniu
odegrała także nauka - gdyby nie antybiotyki, nie przeżyłbym. Ale
nawet lekarze, którzy się mną zajmowali powiedzą, że mój powrót do
zdrowia po siedmiu dniach śpiączki jest poza jakimkolwiek
wyjaśnieniem w sensie medycznym. Biorąc pod uwagę wszystko, co już
wiemy, nie powinienem był w ogóle mieć jakichkolwiek doświadczeń, a
tymczasem moje nieziemskie doświadczenie pozwoliło zajrzeć mi do
"królestwa duszy".
Czy, pańskim zdaniem, będziemy kiedykolwiek w stanie pogodzić naszą
wiedzę naukową z wiarą na temat Boga i życia po śmierci?
Liczba naukowców i filozofów rozumiejących ten "głębszy poziom" cały
czas rośnie. Świadomość jest o wiele większą tajemnicą niż wcześniej
nam się to wydawało. Nigdy nie poznamy wszystkich odpowiedzi, a
dyskusja na temat "teorii wszystkiego" prowadzona na bazie medycyny
i kosmologii jest śmiechu warta. To, że tacy naukowcy sądzą, że uda
im się wyjaśnić podstawową naturę wszystkiego, co istnieje, bez
uwzględnienia Boga, jest zwykłą pychą!
Czy nauka będzie w stanie kiedykolwiek określić, że niebo istnieje
naprawdę, bazując na tzw. doświadczeniu śmierci?
Jestem prawie pewny, że ludzki mózg i ludzki umysł nie będą nigdy w
stanie poznać w pełni mechanizmu świadomości. Tzw. doświadczenia
śmierci to klucz do zbliżenia nauki i sfery duchowej, i lepszego
zrozumienia natury naszej egzystencji w świetle naszej wiedzy.
(NZ;TR)