WIELCY LUDZIE

ŚW. TERESA Z AVILA: JAN PAWEŁ II
(Virtutis exemplum et magistra)

 

List apostolski Ojca Świętego Jana Pawła II do Przełożonego Generalnego Karmelitów Bosych z okazji Jubileuszu Czterechsetlecia śmierci św. Teresy z Avila z dnia 14 października 1981 r.

Do umiłowanego Syna, Filipa Sainz de Baranda, Przełożonego Generalnego Zakonu Braci Bosych Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmelu. Drogiemu Synowi pozdrowienie i apostolskie błogosławieństwo.

W dniu 4 października roku 1582, który we wprowadzonym później Kalendarzu Gregoriańskim wypadł 15 października, w Alba, w granicach diecezji w Salamance, odeszła do Oblubieńca święta Teresa od Jezusa, osłabiona wiekiem i chorobą, lecz wciąż pełna żaru i płomiennej miłości do Boga i Kościoła. Przebyła długą drogę, opromienioną darem łasi prawdziwą "drogę doskonałości", na której przez modlitwę otwarła się na służbę miłości przeniknęła w głąb "twierdzy duszy" i doświadczyła tej miłości, która im bardziej kogoś łączy z Bogiem, tym bardziej pobudza go do przejęcia się duchem Kościoła i do poświęcenia się Kościołowi. Księga Życia, w której mówi o kontemplacji Boga żywego i o dziele zakładania klasztorów zreformowanej przez nią reguły Karmelu, doskonale i z wielką mądrością przedstawia misterium Tego, który jest sakramentalnie obecny w Koście.

Wołając w chwili śmierci: "Jestem córką Kościoła", święta Teresa wyraziła otwarcie ten trwały stan swego ducha, dzięki któremu kontemplacja Boga w Chrystusie staje się miłosną kontemplacją Jego Kościoła, pragnienie poświęcenia się Bogu - pragnieniem poświęcenia się Kościołowi, a złożona Jezusowi ofiara z samej siebie przemienia się w dopełnienie na własnym ciele tego, czego "nie dostaje Męce Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół". Droga doskonałości, księga do której pisania przystąpiła ze wzrokiem utkwiony w Jezusa i Jego Kościół, kończy się tym samym, wyżej przytoczony okrzykiem, który oznacza całkowitą wolę przejęcia się duchem Kościoła, żywego w nim uczestnictwa i współdziałania jako owoc pełni życia mistycznego.

1. Dokładnie czterysta lat od śmierci ta przesławna dziewica ukazuje się nam jakby opromieniona światłem Kościoła. Kiedy nasz poprzednik Paweł VI ogłosił ją w roku 1970 Doktorem Kościoła, wysunął na pierwszy plan przekazane nam przez nią wezwanie do gorliwości w modlitwie, tak "by mogła ona z tym większym autorytetem wypełnić swe zbawcze posłannictwo w swojej Rodzinie zakonnej, w modlącym się Kościele i w świecie". W okresie odnowy po Soborze Watykańskim II czterechsetna rocznica śmierci świętej Teresy tym bardziej nas przynagla do zwrócenia się ku tym najwyższym dobrom, dla których spełniło się jej życie i które tenże Sobór powszechny przedłożył ludziom naszej epoki. Ta wyjątkowa kobieta, żyjąc w czasach Soboru Trydenckiego, duchem oddała się tak bardzo Kościołowi, że należy to oddanie nazwać charyzmatem. Uważała mianowicie Kościół za sakrament zbawienia, działający w liturgii przez pośrednictwo Hierarchii i kapłanów, którzy mają być "światłem Kościoła". Dlatego pragnęła, by wszystko, czego doświadczyła i co napisała, zostało poddane aprobacie Kościoła tak ażeby jej córki przyjmując tę doktrynę trwały w pełnej wspólnocie i w posłuszeństwie Kościołowi. Czyniąc to, czego nauczała, mogła powiedzieć o sobie samej, że "zawsze była i jest posłuszna świętej wierze katolickiej, dla której wzrostu podejmowała swoje modlitwy i zakładała klasztory".

Słowa te ukazują jej miłość do Kościoła, przenikającą zarówno modlitwy, jak i czyny. Pouczenia, które przekazała swoim duchowym córkom, aby modliły się i ofiarowywały za Kościół, nie tylko ukazują kościelny cel podjętej przez nią reformy, ale także stanowią w pewien sposób znak szczególny Karmelu; oznaczają wolę działania ze wszystkich sił po to, aby Kościół z dnia na dzień bardziej ukazywał się jako Oblubienica bez skazy czy zmarszczki. Teresa odczuwała męczeństwo podzielonego i sprofanowanego Ciała Chrystusa i rozumiała doskonale, że miłość Boga powinna przynaglać do wielkodusznej pracy dla Kościoła.

Oto jej słowa: "Miłość nie polega na odczuciach duchowych, lecz na tym, byśmy coraz usilniej pragnęli we wszystkim podobać się Bogu i z największą, na jaką nas stać, uwagą starali się Go nie obrażać; byśmy Go też gorąco prosili o wzrost chwały i czci Jego Jednorodzonego Syna oraz o rozszerzanie się granic Kościoła katolickiego". Z tego też powodu w księdze Życia, po słowach poświęconych osobom rzeczywiście służącym Kościołowi, woła: "Szczęśliwe życie tych, którzy oddają się temu dziełu". Równocześnie, chociaż troską i obawą napawa ją podział Ciała Chrystus duch jej cieszy się widokiem nowych pól pracy misyjnej, otwierających się w Ameryce. Z całą pewnością kontemplować Chrystusa znaczy dla niej kontemplować Kościół, który istniejąc w czasie, w swoim życiu wyraża Jego czyny i Jego misterium. Święta Matka, która sama gotowa była "tysiąc razy życie oddać dla uratowania i zbawienia jednej duszy", pragnie, by jej córki dobrowolnie zgadza się znosić utrapienia, by Pan "ochraniał swój Kościół", i aby ku temu celowi zwracały swoją gorliwość. Tak się do nich zwraca: "Jeśli nie będziecie podejmować modlitw, wysiłków, umartwień i postów dla tego celu, o którym mówiłam (to jest dla Kościoła i świętej Hierarchii), bądźcie pewne, że nie spełnicie tego zadania, dla którego Pan zgromadził was na ty miejscu".
 
Teresa wiedziała, że powołaniem jej i obowiązkiem jest modlitwa w Kościele i z Kościołem, jest on bowiem wspólnotą modlitwy pobudzaną przez Ducha Świętego, by z Jezusem i w Jezu. uwielbiała Ojca "w Duchu i prawdzie". Rozważając misterium "cierpiącego" owym czasie Kościoła, zrozumiała, że zerwanie jedności, zdradę wielu chrześcijan i upadek obyczajów należy uważać za odrzucenie, zniewagę i profanację miłości;, że przyjaźni Bogiem zadany został gwałt najwyższy. Ci, którzy nie przyjmują Kościoła, nie żyją z nim, nie idą za jego nauką - odrzucają Chrystusa i Jego miłość. W odpowiedzi na ten stan rzeczy - jest to szczególnie widoczne w dziele reformy Karmelu - u Teresy nie ma żadnych ataków czy oskarżeń. Jest "przyjaciółką Boga": "celem wszystkich moich pragnień jest (... by, skoro Bóg ma tylu nieprzyjaciół i tak niewielu przyjaciół, przynajmniej ci nieliczni byli dobrzy; mocno postanowiłam wykonać to niewielkie dzieło, do którego jestem zdolna, to znaczy możliwie najdoskonalej iść za radami ewangelicznymi i pracować, by także tych kilka sióstr, które tu są, czyniło to samo".

Stąd też pragnie, by modlitwa była wielkodusznym postępowaniem za Tym, który "tak bardzo nas umiłował", by nie była "niczym innym, jak rozmową przyjaciół, rodzinną zażyłością z Bogiem, z którym przestajemy w ukryciu, wiedząc, jesteśmy przez Niego ukochani". W modlitwie powierzamy się tej miłości, którą Duch Święty rozlewa w naszych sercach, gromadząc nas jako braci i przyjaciół Jezu wołającego: "Abba, Ojcze!". Teresa była przekonana, że kiedy modli w Duchu Świętym, modli się w niej cały Kościół. Stąd więc każda właściwa forma kontemplacji pobudzanej wiarą i miłością, czy to w świętej Liturgii, czy w słuchania wielbieniu Boga, czy też w milczącej adoracji - przez którą uwielbiany jest Ojciec i przez którą nawiązuje się wspólnota z Jezusem Chrystusem jest jednocześnie "pomocą memu słodkiemu Jezusowi" podejmowaną w Kościele - jak sama święta i mistrzyni to wyraz.

Kiedy więc ktoś się modli, kiedy żyje modlitwą, kiedy w modlitwie doświadcza Boga żywego i Jemu się powierza, jednocześnie odczuwa coraz głębiej ducha Kościoła, w którym Chrystus jest nieustannie obecny przez ukryte działanie łaski; to właśnie przynagla do najgłębszej wierności wobec Oblubienicy Chrystusa, to sprawia, że w głębi duszy rodzi się pragnienie pracy i poświęcenia dla Kościoła. Gdy modlitwa, pobudzana przez miłość Boga, świadczy o ścisłej przyjaźni z Bogiem i w niej się doskonali - tak, by stała się spotkaniem zjednoczeniem miłości, w którym stworzenie powierza zupełnie swoją wolę Boskiemu Przyjacielowi - wtedy przyjaźń ta staje się zaczynem apostolstwa, źródłem radości dla Kościoła i ludzi, jakby potężnym głosem przenikającym do Serca Bożego i wyzwalającym obfitość dóbr dla całego Ludu.

Tego uczy nas święta Teresa z tym autorytetem, który płynie z przebytej przez nią drogi, ponieważ w praktyce życiowej zrozumiała, że nie ma miłości poza Chrystusem i, że tę miłość odnajduje ten, kto się poświęca Kościołowi; że nie może też istnieć posłuszeństwo Kościołowi które nie wyrażałoby się w czynach spełnianych z owym zapałem i mocą, których źródłem jest modlitwa.

Zgodnie z zaproponowaną przez samą Teresę definicją modlitwy, według której jest ona jakby rodzinną zażyłością i rozmową z Bogiem, przyjąć trzeba, że modlitwa poprzedzona jest pewni żywą obecnością, obecnością Tego, który jest źródłem owej zażyłości, który sam daje nieustannie jej początek jako przyjaciel, który przemawia "bez dźwięku słów" i staje się darem w sposób niewypowiedziany. Święta Teresa uważa bowiem życie modlitwy za najwyższy wyraz życia teologicznego chrześcijan, którzy wierząc Bożej miłości, wyzbywają się wszystkiego, aby zyskać pełną miłości obecność samego Boga. Doświadczenie Boga jest tą cudowną z Nim wspólnotą, w której duch ludzki w pełni otwiera się na Jego działanie, a Duch Święty napełnia go wyborną mądrością, w której dusza i serce lgną do Wcielonego Słowa, do "słodkiego Jezusa", "bramy", przez którą mamy przystęp dc Ojca i przez którą Ojciec pozwala nam na rodzinną z sobą zażyłość: "przez tę bramę należ wejść - mówi Teresa - jeśli chcemy, by najwyższy Majestat otwarł przed nami swoje wielkie ukryte tajemnice. Innej drogi nie szukaj, choćbyś nawet osiągnął szczyty kontemplacji: tą bowiem drogą osiągniesz wszystko w sposób pewny. Pan nasz jest tym, przez którego zyskujemy wszelkie dobra". Dlatego też mistrzyni modlitwy wewnętrznej ani na chwilę nie opuszcza tego oparcia, jakim jest Chrystus, Syn Boży, który stał się człowiekiem; Jego przyjaźń i bliskość opromienia drogę życia duchowego i prowadzi do najwyższego doświadczenia tajemnicy Trójcy Świętej, w którym stworzenie "doświadcza, że Święte Osoby nie są gdzieś daleko poza nim, lub je opuszczają, ale widzi z największa oczywistością, że przenikają One do głębi jego duszy; schodząc w głąb siebie, poznaje, że Bóg w nim mieszka i czuje Go w sobie".

Chodzi tu o najwyższe dary Boga, które w bliskiej z Nim zażyłości, pod działaniem łaski i na skutek pewności rodzącej się z wiary i miłości, rozkwitają "pod małym niebem naszej duszy'. Stąd też, ktokolwiek w praktyce życiowej pozostaje wierny miłości Boga, zamieszkującego w nim, ktokolwiek z zapałem wprowadza w czyn Jego wolę, szczególnie poświęcając się braciom, może uczestniczyć w tym doświadczeniu, którego Bóg nie odmawia maluczkim w swoim Królestwie, którym Ojciec objawia tajemnice swojej miłości. Bóg nie odsuwa nikogo od wód kontemplacji, jak stwierdza Teresa: "Iecz ponieważ jest większy, woła nas pełnym głosem, publicznie i otwarcie, a ponieważ jest tak dobry w niczym nie przeszkadza, raczej sam poi według potrzeby tych, którzy pragną Nim postępować, by nikt nie odszedł głodny i nieumocniony, by nie umarł z pragnienia.

Według świętej Teresy doświadczenie Boga jest darem, który łączy się z wiernością modlitwie. Dlatego tak usilnie wzywa, byśmy "poświęcili się kontemplacji". Bóg zaś, który zawsze jest wierny, niczego bardziej nie pragnie niż napełniać swymi darami te dusze, w których widzi gotowość ich przyjęcia. Jednocześnie "nie chce naszej duszy zadawać żadnego gwałtu, dlatego nie wcześniej daje nam się cały, niż my całkowicie powierzymy się Jemu". Tak też należy rozumieć, dlaczego święta Matka zachęca człowieka duchowego, by oddawał modlitwie, "choćby nawet miał umrzeć w drodze"; "jestem pewna - mówi -, że ci, którzy nie ustają w drodze, nigdy nie zostaną pozbawieni żywej wody kontemplacji". Oto wspaniały dar, którego Bóg udziela byśmy doświadczali Jego obecności, dar, który ubogaca człowieka i pozwala mu wzrastać coraz bardziej w tej miłości i w zbawieniu, którego sakramentem w świecie jest Kościół.

2. Czasy, w których żyjemy, odznaczające się nowym zrozumieniem sensu Kościoła i modlitwy, należy uważać za czas łaski, w którym nauka i doświadczenie Teresy okazują szczególnie przydatne. Wzywa ona bowiem wszystkich, tą mocą, która płynie z praktyki życiowej, do tego, by miłowali Chrystusa i Jego Mistyczne Ciało i aby w ten sposób poddając się działaniu ożywiającego je Ducha Świętego, "skosztowali i zobaczyli, jak dobry jest Pan. "Od początku naszego pontyfikatu nieustannie przedkładaliśmy to wezwanie zarówno w pierwszym przemówieniu wygłoszonym w Kaplicy Sykstyńskiej, jak i później zachęcaliśmy do dochowywania wierności Kościołowi, nawoływaliśmy też jego synów, aby nie ustawali w modlitwie, adoracji, w słuchaniu Boga przemawiającego w ludzkim wnętrzu, w kontemplacji; w encyklice zaczynającej się od słowa Dives in misericordia, uznaliśmy za prawo i obowiązek Kościoła modlitwę i wzywanie Bożej dobroci. Naświetliliśmy tam też, jako pewnego rodzaju pierwszorzędny obowiązek, nawiązywanie wspólnoty wiary i miłości, która rodzi się z modlitwy i z doświadczenia Miłosierdzia, a następnie wyraża się w nieustannym wielbieniu Miłosierdzia Bożego, jak to było w przypadku świętej Teresy.

To wezwanie dotyczy w pierwszym rzędzie tych, którzy w sposób szczególny poświęcili się naśladowaniu Chrystusa dziewiczego, ubogiego i posłusznego. Ich też często zachęcaliśmy do szczególnego zjednoczenia z Kościołem, ponieważ "wierności Chrystusowi, zwłaszcza w życiu zakonnym, nigdy nie należy oddzielać od wierności Kościołowi". Zachęcając ich, aby w modlitwie przyłączyli się do Chrystusa, stwierdziliśmy: "bez modlitwy życie zakonne pozbawione jest sensu. Jeśli odłącza się od swojego źródła, sprzeniewierza się własnej istocie i nie osiąga swojego celu".

Wspominając świętą Teresę od Jezusa, pragniemy zwrócić się do wszystkich zakonników zwłaszcza do tych, dla których jest matką i autorką właściwej im formy życia, formy, która wyróżnia się w Ludzie Bożym. W tej rodzinie Matka prawodawczyni przemawia przykładem życia - którym święci są w każdym czasie - do swoich synów i córek, przedkładając im ponownie te słowa, mające moc zobowiązania: "jestem córką Kościoła"; i przypomina im nieustannie to zobowiązanie, którym związali się z Kościołem, zabowiązanie najwyższej wagi, nałożone przez Regułę, która karze im modlić się nieustannie, żyć w ubóstwie i surowych warunkach wewnętrznych i zewnętrznych, czym odznaczają się prawdziwi miłośnicy Chrystusowego Krzyża. Święta Teresa kieruje do nich następujące słowa: "My wszyscy, którzy nosimy święty habit karmelitański, jesteśmy powołani do gorliwości w modlitwie i kontemplacji". Jest rzeczą naprawdę konieczną, by Karmelici i Karmelitanki Bose, wierni modlitwie i modlitewnej formie życia, trwając w niej osiągali to doświadczenie Boga, które stanowi o ich godności, jest ich szczególnym powołaniem i zbawiennym obowiązkiem. Niech starają się każdego dnia bardziej być czcicielami w Duchu i prawdzie, takimi, jakich pragnie Ojciec, w przekonaniu, że jak napisała święta Matka wysiłek podejmowany na tej "drodze doskonałości°' jest z pożytkiem nie tylko dla nich, ale i dla wielu dusz.

Niech Karmelitanki Bose, zachowując także w czasach obecnych szczerego ducha swojej Reguły, wierne będą i temu, co nazywa ona "pustynią" w praktyce życiowej; Jest to konieczne, aby zgodnie ze swoją misją i powołaniem prowadziły życie w pełni kontemplatywne. Bez tego poświęcenia się drodze kontemplacji ich zamknięcie się w klasztorze byłoby pozbawione znaczenia, co święta Teresa wspaniale wyraziła na krótko przed śmiercią w II rozdziale Księgi fundacji. Usilnie przypominamy - zostało to powiedziane także w posłaniu do Sesji Plenarnej Świętej Kongregacji Zakonów i Instytutów Świeckich w roku 1980 - aby "zachowywać właściwą surowość w przestrzeganiu klauzury" zgodnie z zaleceniami świętej Teresy. Biorąc pod uwagę fakt, że to, co jest dobre, nie powinno pozostawać w ukryciu, powiedzieliśmy wtedy, że "klauzura nie powinna oddzielać (...) od wspólnoty Ciała Mistycznego, lecz raczej umieszczać te, które jej przestrzegają, w sercu Kościoła". Tak więc niech wypełniają z miłością obowiązki swego powołania i niech się umacniają przykładem świętej Teresy od Dzieciątka Jezus, pragnącej być "w sercu Kościoła", pamiętając o jej słowach, że "tylko przez modlitwę i gorliwość w ofierze możemy być użyteczne dla Kościoła".

Karmelici Bosi natomiast, którzy zgodnie z pragnieniem Teresy, mieli być "eremitami kontemplatywnymi" i "mężami niebieskimi", za jej także zachętą podjęli drogę działalności według tej samej Reguły, by głosić Ewangelię maluczkim i ubogim i aby jednocześnie bardziej oddawać się teologii i dziełu misyjnemu. Z tego też powodu pragnęła, by byli wśród nich "nauczyciele i profesorowie", była przekonana bowiem, że mąż uczony nie zaniedba niczego w kierownictwie dusz, wiedziała też, że wiele znaczy
dla postępu na drodze modlitwy prawdziwa wiedza połączona z pokorą. Spełnienie tego widziała w swoim pierworodnym synu duchowym, świętym Janie od Krzyża, mistrzu i przewodniku po drogach Bożych, który pierwszy wprowadził nowy styl życia klasztorze Karmelitów w Duruelo. Za jego przykładem Karmelici Bosi są w świec dzisiejszym przewodnikami i mistrzami dla ludzi pragnących wspólnoty i doświadczenia Boga. To jest misja wypływająca z ich powołania.

Kochająca Matka zwraca się w duchu także do tych Instytutów i Zgromadzeń, które naśladują jej ducha i formę życia doskonałego, poświęcając się pracy apostolskiej, tak płodnej w Koście na różnych polach działalności charytatywnej i społecznej. Członków tych Zgromadzi Teresa zachęca, by byli ludźmi oddanymi modlitwie, którzy każde spotkanie z braćmi przemieniają w zaproszenie do wspólnoty z Bogiem. Ta zachęta świętej Teresy może być uznana za wezwanie do modlitwy i do działania, jednak przy zachowaniu jedności w ich życiu, jedności, której źródłem jest wierność kontemplacji: "im bardziej ktoś postąpił kontemplacji, tym bardziej gotów jest troszczyć się o pociechę i zbawienie bliźnich. Aby wydobyć jednego z nich z grzechu, gotów jest poświęcić własne życie". Święta Teresa także dzisiaj żyje i przemawia w Kościele. Z nową gorliwością zwracają umysły ku przykładowi jej życia i nauki, szczególnie w nadchodzącym roku, poświęconym pamięci. W końcu Tobie, drogi Synu, Braciom i Siostrom Rodziny Karmelitów Bosych i wszystkim uczniom w szkole świętej Teresy udzielamy z całego serca apostolskiego błogosławieństw jako zadatek licznych darów niebieskich.

Jan Paweł II, papież

Dane w Rzymie, u świętego Piotra,
dnia 14 października roku 1981, trzeciego naszego Pontyfikatu.

LINK! DO ŚW. TERESA Z AVILA