
Adam
Chmielowski urodził się 20 sierpnia 1845 r. w Igołomi k. Krakowa.
Był najstarszym dzieckiem Wojciecha i Józefy, miał trójkę
rodzeństwa. W 1853 r. zmarł mu ojciec, a w czternastym roku życia
osierociła go matka. Jako osiemnastoletni student Szkoły
Rolniczo-Leśnej w Puławach brał udział w powstaniu styczniowym.,
został ranny, w wyniku czego amputowano mu nogę.
Rozpoczął studia malarskie, tworzył dzieła, w których coraz częściej
pojawiała się tematyka religijna. Jego słynny obraz Ecce Homo,
znamionujący zachodzące w nim przemiany.
Adam Chmielowski postanowił oddać swe życie na wyłączną służbę Bogu.
Wstąpił do Zakonu Jezuitów, jednak po pół roku opuścił nowicjat i
wyjechał na Podole do swego brata Stanisława. Tam związał się z
tercjarstwem św. Franciszka z Asyżu i prowadził pracę apostolską
wśród ludności wiejskiej. W 1884 r. wrócił do Krakowa. Powodowany
heroiczną miłością Boga i bliźnich poświęcił swe życie służbie
bezdomnym i opuszczonym.
Otwierał dla nich przytuliska, aby przez stworzenie godziwych
warunków życia ratować
w nich ludzką godność i kierować ku Bogu. Oddając się z biegiem
czasu coraz pełniej posłudze ubogim rezygnował stopniowo z malowania
obrazów, ale przestając być artystą
w ścisłym tego słowa znaczeniu stawał się artystą jeszcze pełniej,
odnawiając piękno znieważonego oblicza Chrystusa w człowieku z
marginesu społecznego i dna moralnego. Zakładał również domy dla
sierot, kalek, starców i nieuleczalnie chorych.
Pomagał bezrobotnym, wyszukując dla nich pracę.
Słynne są słowa Brata Alberta:
"trzeba każdemu dać jeść,
bezdomnemu miejsce,
a nagiemu odzież;
bez dachu i kawałka chleba może on już tylko kraść
albo żebrać dla utrzymania życia."
Jako człowiek wyjątkowego
talentu, wrażliwy artysta, przez wiele lat poszukiwał Adam
Chmielowski coraz dojrzalszych wymiarów piękna dobra i
prawdy. Znalazł je w drugim człowieku, i to w tym
najbiedniejszym, w którego twarzy dostrzegł znieważone
oblicze Chrystusa.
Jak powiedział o nim kard. Karol Wojtyła:
"rzucony
na kolana przed majestatem Bożym,
upadł na kolana przed majestatem człowieka i to najbiedniejszego,
najbardziej upośledzonego, przed majestatem ostatniego nędzarza".
Wszystko to, co złożyło się na drogę życia św. Brata Alberta, stało
się podłożem jego duchowości. Bezpośrednim wzorcem kształtującym
duchowość św. Brata Alberta jest św. Franciszek z Asyżu. Jakkolwiek
Brat Albert czerpał też z innych źródeł, np. jak od św. Jana od
Krzyża i św. Wincentego a Paulo, jednak przede wszystkim
reprezentuje on ducha franciszkańskiego, nadając mu swoiste,
oryginalne ujęcie. Całe życie Chrystusa było dla św. Brata Alberta
objawieniem niepojętej miłości Boga ku ludziom. Za przykładem św.
Franciszka rozmiłował się szczególnie w tajemnicy Żłóbka, Krzyża i
Męki Chrystusa oraz Eucharystii.
Wolę Bożą odkrywał św. Brat Albert w głębokiej i pokornej modlitwie,
sięgającej kontemplacji. Charakterystycznym rysem jego duchowości
było łączenie modlitwy z twardym czynem posługi bliźnim oraz
przekształcanie pracy w modlitwę, dopełnianą w najpiękniejszej
formie całkowitym darem z siebie." Jeśliby cię zawołano do biedaka
idź natychmiast do niego - mawiał - choćbyś był w świętym
zachwyceniu, gdyż opuścisz Chrystusa dla Chrystusa"
Dla św. Brata Alberta ubóstwo było najpełniejszym uczestnictwem w
ubóstwie samego Chrystusa Pana, który będąc bogaty, dla nas stał się
ubogim, aby nas ubóstwem Swoim ubogacić Ubóstwo św. Brata Alberta
miało źródło w całkowitym zawierzeniu Bożej Opatrzności: wszystko
zdawać na Opatrzność - powtarzał. Była to prosta konsekwencja tego,
że kto wybiera Boga, ten w Nim znajduje wszystko i staje się
wewnętrznie wolnym od dóbr tego świata.
Z ubóstwem łączył św. Brat Albert ducha pokuty, jako drogi
oczyszczenia serca i ekspiacji Bogu za grzechy świata. Pokuta miała
charakter pogodny i radosny, jako wyraz wdzięczności Chrystusowi za
Jego mękę odkupieńczą. Wyrażała się ona w prostym stylu życia i
chętnym podejmowaniu trudów w służbie Bogu i bliźnim.
Charakterystyczną cechą duchowości św. Brata Alberta była wrodzona
dobroć serca.
Trudno byłoby pominąć w życiu wewnętrznym św. Brata Alberta
szczególny rys duchowości maryjnej. W notatkach osobistych zostawił
między innymi takie świadectwo o Matce Bożej: Ona mnie prowadziła
przez całe życie. Pisał także: Matkę Najświętszą obieram za Patronkę
w moich trudnościach. Chcę Ją czcić osobnym nabożeństwem przez cały
ciąg życia i całą wieczność. Św. Brata Alberta znamionowała głęboka
pokora serca i pełne zawierzenie Bogu, który w Swej nieskończonej
miłości użył go za narzędzie Swego Miłosierdzia, obdarzając
specjalnym charyzmatem służby ludziom najbiedniejszym.
Do końca oddany dziełu miłosierdzia dla najuboższych, po prawie 30
latach służby zmarł Brat Albert w opinii świętości w sam dzień
Bożego Narodzenia 1916 roku. Jego pogrzeb był manifestacja uznania i
miłości. Cały Kraków żegnał tego "najpiękniejszego człowieka
pokolenia". Obok duchowieństwa, władz, świata artystycznego w
pochodzie za trumną szedł tłum najbiedniejszych. Nazywany drugim św.
Franciszkiem z Asyżu, gdyż jak on wcielał w swe życie z prostotą i
dosłownością całą treść Ewangelii, pozostał jednocześnie Brat św.
Brat Albert na zawsze artystą, by służyć pięknu w sponiewieranym
człowieczeństwie.

Brat Albert pokazał:
"kto chce prawdziwie czynić miłosierdzie
musi sam stać się "bezinteresownym darem" dla drugiego człowieka.
Służyć bliźniemu to według niego przede wszystkim dawać siebie:
"być dobrym jak chleb".
(Jan Paweł II, "List do Zgromadzeń Albertyńskich").
Słowa Brata Alberta:
"Powinno się być dobrym jak chleb.
Powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole,
z którego każdy może kęs dla siebie ukroić
i nakarmić się, jeśli jest głodny."
"Każdego biedaka, co pode drzwi przyjdzie,
trzeba przyjąć na dłużej czy na krócej i dać,
co można, choćby przez to trochę biedować
albo reszcie obroku ująć."
"Królu niebios cierniem ukoronowany,
ubiczowany, w purpurę odziany,
Królu znieważony, opluwany,
bądź królem i panem naszym
tu i na wieki.
Amen

słynne
-"Ecce Homo" - Malował Adam
Chmielowski-Brat Albert
Modlitwy Brata Alberta
Chciałbym i proszę Miłosierdzia Cierpiącego za moje grzechy,
abym dla wywdzięczenia się Panu mógł także cierpieć wszystko
co by Jego łasce dać mi się podobało.
Daj. Daj. Tak mi Panie Jezu dopomóż.
Pomnóż siłę do kochania tylko Ciebie
i wszystkich ludzi dla Ciebie.
Daj, żebym był do Ciebie podobny.
Oddaję Panu Jezusowi
moją duszę, rozum, serce i wszystko co mam.
Ofiaruję się na wszystkie wątpliwości,
oschłości wewnętrzne, udręczenia i męki duchowne,
na wszystkie upokorzenia i wzgardy,
na wszystkie boleści ciała i choroby,
a za to nic nie chcę ani teraz, ani po śmierci,
ponieważ tak czynię z miłości dla samego Pana Jezusa.
Formuła ofiarowania się Panu Jezusowi
ułożona przez św. Brata Alberta
dla Bł. Siostry Bernardyny Jabłońskiej.
Jak czego brakuje,
to prosić i polecić Panu Jezusowi
i być najspokojniejszą,
że On wszystkiemu zaradzi.
|