Jego Moc wzrasta! 10 listopada rozpoczyna wielką medytację dla
Ziemi.
Oto najnowsze informacje o chłopcu Ram Bahadur Bomjonie
(zwanym także Palden Dorje), który wzbudził zainteresowanie całego
świata.
Warto przypomnieć w kilku słowach jego historię.17 maja 2005 roku
16-letni chłopiec
Ram Bahadur Bomjon usiadł nieruchomo pod drzewem i rozpoczął
medytację. Wszystko zaczęło się od wycieczki Bomjona do Lumbini,
gdzie urodził się Budda i gdzie znajduje się klasztor w Pokara w
Nepalu i Dehradun w Indiach. Po powrocie z Lumbini właśnie 17 maja
2005 niedaleko wioski Ratanapuri w okręgu Bara ten niezwykły
chłopiec usiadł pod drzewem
i przyjął postawę medytacyjną. Jest to tradycyjna pozycja Buddy ze
skrzyżowanymi nogami. Oczy Bomjon"a były zamknięte, a jego ciało
opasane chustą. Drzewo, pod którym
medytował chłopiec, znajduje się w lesie w okolicy Ratanapuri.
(miejsce jego pierwszej medytacji zanim usiadł pod drzewem)
Przez 9 miesięcy (!) chłopiec był nieruchomy jak skała. Nie jadł,
nie pił, praktycznie
się nie poruszał. Jego medytacja stała się sensacją w regionie Azji,
a materiały o nim
ukazały się w kanale BBC. Każdy mógł na własne oczy przekonać się,
że ten człowiek
jest zdolny miesiącami nie przyjmować wody i pożywienia i w jakiś
niezwykły sposób funkcjonować. Chłopiec nie był ani wychudzony, ani
nie przejawiał objawów osoby wyczerpanej. Do miejsca jego medytacji
ściągały tysiące ciekawskich, którzy obserwowali chłopca dzień i
noc. Upadły wszelkie teorie o "tajnych rurkach" doprowadzających mu
pożywienie lub wodę - wyraźnie działo się tam coś, co wykraczało
poza ludzką wyobraźnię.
Jedynym człowiekiem, który miał bezpośredni dostęp do medytującego
chłopca,
był jego wujek i jednocześnie mnich, Prem Lama. Zapewnia
on, że przez wszystkie
miesiące medytacji chłopiec nie przyjął nawet
kropli wody. Medytację zaczynał z krótkimi włosami, które z tygodnia
na tydzień były dłuższe. Prem Lama sam był zdumiony faktem,
że
przeraźliwe zimno nie wpłynęło w żaden sposób na medytację chłopca.
Nie widać
było
także na nim żadnych śladów odmrożeń. Przebywający na miejscu
lekarze
z Nepalu
byli zgodni, że gdyby nie nadzwyczajna "boska moc" którą
posiadł
chłopiec,
już dawno by umarł z wyziębienia organizmu.
Na miejsce przybywały tysiące ludzi, niektórzy wyposażeni są w
najnowszy sprzęt
służący m.in. do termowizji. Dzięki temu mogli
obserwować go także w nocy. Upadły podejrzenia, że nocą jest
dokarmiany przez innych ludzi - wszystko wskazywało na to,
że był to
autentyczny fenomem pokazujący nieznane oblicze sił drzemiących w
człowieku.
Lekarze sporządzili raport
Zespół 9-ciu lekarzy pracujących w pobliskim szpitalu zwrócił się z
prośbą
o możliwość obserwacji medytacji chłopca z bliskiej odległości.
Doszło do niej 14 listopada 2005 roku. Lekarze przez ponad pół
godziny znajdowali się w odległości 5 metrów od Bomjona. Według
lekarzy podczas tych 30 minut dało się zauważyć trzy oddechy, raz
przełknął ślinę i w tym momencie poruszył powiekami. Na czele
zespołu stał dr Shah.
"Nawet jeśli on je w nocy, to i tak nie potrafię znaleźć
wytłumaczenia, w jaki sposób może
on przebywać w tej samej pozycji przez 12 godzin każdego dnia" -
powiedział po spotkaniu
z dziennikarzami. Inny członek tego zespołu Dr Raj Dev Kushwaha
zaproponował, aby zbadać poziom glukozy we krwi chłopca, gdyż to
pozwoliło by jednoznacznie stwierdzić,
czy odżywia się w nocy. Na pobranie krwi nie zgodził się jednak
powołany przez władze komitet, gdyż nawet najmniejsze dotknięcie
chłopca mogłoby przeszkodzić mu w medytacji.
Po pewnym czasie pojawiły się informacje o tym, że udał się do lasu
wraz z grupą
osób
ze specjalnego komitetu, który miał za zadanie chronić chłopca przez
tysiącami ciekawskich pielgrzymów. Chłopiec miał wtedy prosić, aby
nie nazywać go reinkarnacją Buddy, gdyż on nie posiada jego energii.
On może być jedynie Bodhisattva, osobą na
ścieżce do poznania
prawdy. Powiedział także (miało to miejsce 8 listopada 2006), że po
kolejnych 6 latach osiągnie on właściwy stan. Jego przemiana
zakończy się w roku 2012.
Bomjom przebywa w tej chwili w dżungli Hallori w rejonie Bara na
północy Nepalu. Funkcjonuje tam specjalny komitet, który stara się
dbać o bezpieczeństwo chłopca.
Jego nowe miejsce pobytu stało się już na tyle znane, że na miejsce
przybywają kolejni pielgrzymi. Nadal medytuje, ale jego moc i
możliwości wydają się rosnąć, o czym za chwilę.
Mówi o tym, że świat jest na złej drodze upadku człowieczeństwa,
zatracenie
się w żądzy posiadania i władzy. Jedyną drogą ratunku dla
świata ma
być "dharma", czyli odrodzenie się poprzez zwrócenie się
ludzkości
w stronę duchowości, czyli najważniejsze części ludzkiej
istoty.
Teraz czas na najnowsze informacje o Palden Dorje. W dniach 10-18
listopada
rozpoczyna wielką medytację dla świata. W tym czasie
będzie także udzielał błogosławieństwa. Podobno data rozpoczęcia tej
medytacji nie jest przypadkowa.
Ostatnio po raz kolejny powiedział kilka słów. Treść
jego krótkiej
przemowy przetłumaczyliśmy poniżej.
Pokój dla świata
Morderstwa, przemoc, chciwość, złość i pokusa uczyniły z ziemi
zamieszkałej
przez ludzkość miejsce rozpaczliwe. Straszna burza zeszła
na ludzki
świat
i prowadzi go do zagłady. Jest tylko jedna droga, aby uratować
świat
i jest nią `dharma`. Jeśli nie pójdzie się prawidłową ścieżką `dharmy’,
wtedy ten rozpaczliwy świat będzie zniszczony. Dlatego trzymajcie
się tej drogi i przekażcie tę wiadomość innym. Nie róbcie przeszkód
złości i niewiary na mojej drodze medytacji, części mojej misji. Ja
tylko pokazuję kierunek, wy musicie szukać sami. To, kim będę
i co
będę robił, pokażą najbliższe dni. Ludzkie zbawienie, zbawienie żyjących
istot i pokój na całym świecie jest moim celem i moją
drogą.
"Namo Buddha sangaya, Namo Buddha sangaya, namo sangaya."
Medytuję, aby uwolnić ten świat chaosu od oceanu emocji, oderwaniu
od zła
i pokusy, nie schodząc ani razu z mojej ścieżki , zrzekając się
przywiązania do
mojego życia i domu na zawsze, moim celem jest uratowanie wszystkich
żywych istot.
Ale w tym świecie moje życie nie może być przedstawieniem. Praktyka
i oddanie wielu Buddów jest po to, aby świat uczynić bardziej
szczęśliwym. To jest prawdziwy cel, choć trudno zrozumieć to
poświęcenie. Ludzie owładnięci codziennością zapominają, że pewnego
dnia musimy opuścić ten świat i oddać się w ramiona Boga Śmierci.
Nasze przywiązanie do przyjaciół i rodziny zamieni się w nicość.
Musimy wtedy zostawić wszystko, co w tym życiu zgromadziliśmy. Jaki
jest sens mojego szczęścia, skoro ci najbardziej mnie kochający jak
matka, ojciec, bracia i krewni są nieszczęśliwi. Muszę zyskać
świadomość Buddy i opuścić moją podziemną grotę, aby rozpocząć
medytację "vajra". Aby to zrobić muszę podążać moją ścieżką i nie
przeszkadzajcie
mi w tym. Wtedy uwalniam się od mojego ciała, mojej duszy i tej
egzystencji.
W tej sytuacji tam będą 72 boginie Kali. Różni bogowie będą obecni
kiedy zabrzmią dźwięki grzmotu i "tanguru", i wtedy wszyscy bogowie
i boginie będą robić "puja" (uwielbienie). A więc wysyłam wiadomość.
Nie przychodźcie tutaj i wyjaśnijcie to innym. Przekażcie tę
wiadomość pokoju przez cały świat, a znajdziecie ścieżkę mądrości.
Od FN:
Przypadek ten jest fenomenalnie interesujący, gdyż po raz pierwszy
być może mamy
dowód (!) na to, że na Ziemi obecnie żyją ludzie, którzy
osiągnęli minimum 30 poziom doskonałości według wiedzy chińskich
mistrzów "nykungu"
(za chwilę wyjaśnimy, w czym rzecz).
Wszyscy świadkowie utrzymują, że już trzeci rok z rzędu Palden Dorje
nie przyjmuje
żadnych posiłków i nie pije wody. To oznacza, że
poprzez medytację uzyskał pełną
kontrolę nad materią, z której
składa się jego ciało. Potrafi być całkowicie nieruchomy
całymi
miesiącami, co świadczy o tym, że bez problemu opuszcza swoje ciało.
Taka medytacja sprawia, że istota ludzka podnosi się na kolejne
poziomy doskonałości. Jedna z najciekawszych prób wyjaśnienia jego
fenomenu znajduje się w książce "Mag z Jawy" Kosty Danaosa, w której
jest bardzo rzetelny opis możliwości chińskich mistrzów energii Chi,
którzy potrafili robić podobne rzeczy jak Palden Dorje. Oni także
musieli długo medytować bez ruchu i przyjmowania jedzenia czy wody,
bo była to jedyna droga, aby zwiększyć swoją moc.
A teraz kilka informacji dotyczącej starożytnej wiedzy dotyczącej
mocy człowieka.
Według wiedzy chińskich mistrzów wraz z kolejnym poziomem moc
ludzkiej istoty się podwaja. Poziomów doskonałości jest 72. W swoim
krótkim przemówieniu nie przypadkiem Palden Dorje wspomniał o 72
boginiach Kali - te dwie liczby nie są przypadkiem! Może to
oznaczać, że na Ziemi przebywa więcej istot, które mają tak potężną
moc.
Aby trochę wyjaśnić, na czym polega owa moc musimy powiedzieć, że
praktycznie
wszyscy ludzie na Ziemi mają poziom zero. Osiągnięcie poziomu
pierwszego jest dane jedynie nielicznym, jednostkom w skali całych
narodów. Wtedy człowiek zaczyna wiedzieć duchy i mieć zdolność
jasnowidzenia (prawdodopodobnie zbliżył się do tego Krzysztof
Jackowski, choć sam pewnie nie jest tego świadomy). Poziom drugi
jest już poza zasięgiem takich zwykłych śmiertelników, jeśli nie
wiedzą, jak dojść do niego poprzez medytację. Potrzebna jest też do
tego specjalna wiedza, gdyż osiąganie kolejnych poziomów potrafi
być niebezpieczne, o czym przekonali się chińscy mistrzowie (dość
szczegółowo jest ta kwestia opisana w książce "Mag z Jawy"). Poziom
trzeci oznacza, że potrafi się swobodnie lewitować, opuszczać ciało,
przesuwać i tworzyć myślą przedmioty. Człowiek na poziomie trzecim
zyskuje także coś, czego można mu zazdrościć - po śmierci zachowuje
pełnie swojej wiedzy i osobowości, a także pamięć wcześniejszych
wcieleń (zwykli ludzie po śmierci przebywają w stanie półletargu i
półświadomości, stąd komunikacja z duchami przebiega bardzo często w
dziwny sposób). Warto zwrócić uwagę, że mówimy tutaj
dopiero o poziomie trzecim! Co jest dalej, wprost trudno sobie
wyobrazić.
Tylko wybrańcy mogą dojść do trzeciego poziomu poprzez medytację.
Wygląda ona dokładnie tak samo jak to, co robi Palden Dorje. Trzeba
to robić w całkowitym odosobnieniu
i przestaje się wtedy spożywać posiłki i wodę. Dojście do kolejnych
poziomów jest możliwe poprzez medytację, która potrafi trwać nawet
lata! Wraz z kolejnymi poziomami zaczyna się moc absolutna. W
zasadzie nie jest żadnym problemem chodzenie po wodzie, choć jest to
jedynie ułamek tego, co potrafi taka istota. Powyżej 50-tego poziomu
moc człowieka zaczyna przypominać moc starożytnych Bogów. Co musi
się kryć powyżej poziomu 70?
Nasza wyobraźnia odmawia wtedy posłuszeństwa. Na pewno od któregoś
poziomu (prawdopodobnie powyżej 60-tego) zaczyna się tzw.
wszechwiedza absolutna, a więc wiedza o losie każdej drobinki
materii we wszechświecie. Dotyczy to teraźniejszości, przyszłości i
przeszłości. Rozmowa z taką istotą byłaby rozmową z Bogiem -
tak trzeba to ująć. A przecież są jeszcze wyższe poziomy!
Dla tak potężnych istot nie istnieje śmierć, gdyż jest ona zbyt
słaba wobec ich mocy.
Stają się oni panami wszechświata, ale wiedza na ten temat jest dla
nas mało dostępna.
W historii Chin był tylko jeden człowiek, który doszedł do poziomu
72. Możemy tylko podejrzewać, że w historii ludzkości było takich
ludzi więcej, ale przez chwilę przyjrzyjmy
się Palden Dorje. Naszym zdaniem jest on w tej chwili na poziomie
minimum trzydziestym
i jego moc wzrasta. Skąd taka pewność? Potrafi się "kąpać w ogniu".
Istoty tak potężne
nie zmywają z siebie brudu tak jak zwykli śmiertelnicy, ale potrafią
w sposób symboliczny umyć się ogniem. Piszemy symboliczny, ale tak
naprawdę oni po prostu wchodzą w ogień. Oczywiście płomienie nie
robią im żadnej krzywdy, a jedynie oczyszczają ich. Chcemy pokazać
Wam nagranie, które na pewno wstrząśnie każdym czytelnikiem FN.
Wniosek jest jeden: Palden Dorje poprzez medytację staje się coraz
potężniejszy.
O ile nam wiadomo na świecie pojawiają się od czasu do czasu tak
potężne istoty
w ludzkich ciałach, ale przeważnie nie ujawniają one swojej mocy.
Skoro Palden Dorje
zezwolił na pokazanie swojej "kąpieli w ogniu", to nie jest
przypadek. Wniosek
jest jeden: żyjemy w ciekawych czasach Ladies and
Gentelman!
/na naszych stronach będziemy przekazywać każdą informację
o tym
niezwykłym człowieku, która dotrze do nas na pokład Nautilusa/