WIELCY LUDZIE

RAM BAHADUR BOMJON
  
(INFO Z 08.11.2008)
 (CZĘŚĆ 8)
LINK! DO CZĘŚCI 7

Jego Moc wzrasta! 10 listopada rozpoczyna wielką medytację dla Ziemi. Oto najnowsze informacje o chłopcu Ram Bahadur Bomjonie (zwanym także Palden Dorje), który wzbudził zainteresowanie całego świata.

Warto przypomnieć w kilku słowach jego historię.17 maja 2005 roku 16-letni chłopiec Ram Bahadur Bomjon usiadł nieruchomo pod drzewem i rozpoczął medytację. Wszystko zaczęło się od wycieczki Bomjona do Lumbini, gdzie urodził się Budda i gdzie znajduje się klasztor w Pokara w Nepalu i Dehradun w Indiach. Po powrocie z Lumbini właśnie 17 maja 2005 niedaleko wioski Ratanapuri w okręgu Bara ten niezwykły chłopiec usiadł pod drzewem i przyjął postawę medytacyjną. Jest to tradycyjna pozycja Buddy ze skrzyżowanymi nogami. Oczy Bomjon"a były zamknięte, a jego ciało opasane chustą. Drzewo, pod którym medytował chłopiec, znajduje się w lesie w okolicy Ratanapuri.


(miejsce jego pierwszej medytacji zanim usiadł pod drzewem)

Przez 9 miesięcy (!) chłopiec był nieruchomy jak skała. Nie jadł, nie pił, praktycznie się nie poruszał. Jego medytacja stała się sensacją w regionie Azji, a materiały o nim ukazały się w kanale BBC. Każdy mógł na własne oczy przekonać się, że ten człowiek jest zdolny miesiącami nie przyjmować wody i pożywienia i w jakiś niezwykły sposób funkcjonować. Chłopiec nie był ani wychudzony, ani nie przejawiał objawów osoby wyczerpanej. Do miejsca jego medytacji ściągały tysiące ciekawskich, którzy obserwowali chłopca dzień i noc. Upadły wszelkie teorie o "tajnych rurkach" doprowadzających mu pożywienie lub wodę - wyraźnie działo się tam coś, co wykraczało poza ludzką wyobraźnię.

Jedynym człowiekiem, który miał bezpośredni dostęp do medytującego chłopca, był jego wujek i jednocześnie mnich, Prem Lama. Zapewnia on, że przez wszystkie miesiące medytacji chłopiec nie przyjął nawet kropli wody. Medytację zaczynał z krótkimi włosami, które z tygodnia na tydzień były dłuższe. Prem Lama sam był zdumiony faktem, że przeraźliwe zimno nie wpłynęło w żaden sposób na medytację chłopca. Nie widać było także na nim żadnych śladów odmrożeń. Przebywający na miejscu lekarze z Nepalu byli zgodni, że gdyby nie nadzwyczajna "boska moc" którą posiadł chłopiec, już dawno by umarł z wyziębienia organizmu.

Na miejsce przybywały tysiące ludzi, niektórzy wyposażeni są w najnowszy sprzęt służący m.in. do termowizji. Dzięki temu mogli obserwować go także w nocy. Upadły podejrzenia, że nocą jest dokarmiany przez innych ludzi - wszystko wskazywało na to, że był to autentyczny fenomem pokazujący nieznane oblicze sił drzemiących w człowieku.

Lekarze sporządzili raport

Zespół 9-ciu lekarzy pracujących w pobliskim szpitalu zwrócił się z prośbą o możliwość obserwacji medytacji chłopca z bliskiej odległości. Doszło do niej 14 listopada 2005 roku. Lekarze przez ponad pół godziny znajdowali się w odległości 5 metrów od Bomjona. Według lekarzy podczas tych 30 minut dało się zauważyć trzy oddechy, raz przełknął ślinę i w tym momencie poruszył powiekami. Na czele zespołu stał dr Shah. "Nawet jeśli on je w nocy, to i tak nie potrafię znaleźć wytłumaczenia, w jaki sposób może on przebywać w tej samej pozycji przez 12 godzin każdego dnia" - powiedział po spotkaniu z dziennikarzami. Inny członek tego zespołu Dr Raj Dev Kushwaha zaproponował, aby zbadać poziom glukozy we krwi chłopca, gdyż to pozwoliło by jednoznacznie stwierdzić, czy odżywia się w nocy. Na pobranie krwi nie zgodził się jednak powołany przez władze komitet, gdyż nawet najmniejsze dotknięcie chłopca mogłoby przeszkodzić mu w medytacji.

Po pewnym czasie pojawiły się informacje o tym, że udał się do lasu wraz z grupą osób ze specjalnego komitetu, który miał za zadanie chronić chłopca przez tysiącami ciekawskich pielgrzymów. Chłopiec miał wtedy prosić, aby nie nazywać go reinkarnacją Buddy, gdyż on nie posiada jego energii. On może być jedynie Bodhisattva, osobą na ścieżce do poznania prawdy. Powiedział także (miało to miejsce 8 listopada 2006), że po kolejnych 6 latach osiągnie on właściwy stan. Jego przemiana zakończy się w roku 2012.

Bomjom przebywa w tej chwili w dżungli Hallori w rejonie Bara na północy Nepalu. Funkcjonuje tam specjalny komitet, który stara się dbać o bezpieczeństwo chłopca. Jego nowe miejsce pobytu stało się już na tyle znane, że na miejsce przybywają kolejni pielgrzymi. Nadal medytuje, ale jego moc i możliwości wydają się rosnąć, o czym za chwilę.

Mówi o tym, że świat jest na złej drodze upadku człowieczeństwa, zatracenie się w żądzy posiadania i władzy. Jedyną drogą ratunku dla świata ma być "dharma", czyli odrodzenie się poprzez zwrócenie się ludzkości w stronę duchowości, czyli najważniejsze części ludzkiej istoty.

Teraz czas na najnowsze informacje o Palden Dorje. W dniach 10-18 listopada rozpoczyna wielką medytację dla świata. W tym czasie będzie także udzielał błogosławieństwa. Podobno data rozpoczęcia tej medytacji nie jest przypadkowa.

Ostatnio po raz kolejny powiedział kilka słów. Treść jego krótkiej przemowy przetłumaczyliśmy poniżej.

Pokój dla świata

Morderstwa, przemoc, chciwość, złość i pokusa uczyniły z ziemi zamieszkałej przez ludzkość miejsce rozpaczliwe. Straszna burza zeszła na ludzki świat i prowadzi go do zagłady. Jest tylko jedna droga, aby uratować świat i jest nią `dharma`. Jeśli nie pójdzie się prawidłową ścieżką `dharmy’, wtedy ten rozpaczliwy świat będzie zniszczony. Dlatego trzymajcie się tej drogi i przekażcie tę wiadomość innym. Nie róbcie przeszkód złości i niewiary na mojej drodze medytacji, części mojej misji. Ja tylko pokazuję kierunek, wy musicie szukać sami. To, kim będę i co będę robił, pokażą najbliższe dni. Ludzkie zbawienie, zbawienie żyjących istot i pokój na całym świecie jest moim celem i moją drogą.

"Namo Buddha sangaya, Namo Buddha sangaya, namo sangaya."

Medytuję, aby uwolnić ten świat chaosu od oceanu emocji, oderwaniu od zła i pokusy, nie schodząc ani razu z mojej ścieżki , zrzekając się przywiązania do mojego życia i domu na zawsze, moim celem jest uratowanie wszystkich żywych istot. Ale w tym świecie moje życie nie może być przedstawieniem. Praktyka i oddanie wielu Buddów jest po to, aby świat uczynić bardziej szczęśliwym. To jest prawdziwy cel, choć trudno zrozumieć to poświęcenie. Ludzie owładnięci codziennością zapominają, że pewnego dnia musimy opuścić ten świat i oddać się w ramiona Boga Śmierci. Nasze przywiązanie do przyjaciół i rodziny zamieni się w nicość. Musimy wtedy zostawić wszystko, co w tym życiu zgromadziliśmy. Jaki jest sens mojego szczęścia, skoro ci najbardziej mnie kochający jak matka, ojciec, bracia i krewni są nieszczęśliwi. Muszę zyskać świadomość Buddy i opuścić moją podziemną grotę, aby rozpocząć medytację "vajra". Aby to zrobić muszę podążać moją ścieżką i nie przeszkadzajcie mi w tym. Wtedy uwalniam się od mojego ciała, mojej duszy i tej egzystencji. W tej sytuacji tam będą 72 boginie Kali. Różni bogowie będą obecni kiedy zabrzmią dźwięki grzmotu i "tanguru", i wtedy wszyscy bogowie i boginie będą robić "puja" (uwielbienie). A więc wysyłam wiadomość. Nie przychodźcie tutaj i wyjaśnijcie to innym. Przekażcie tę wiadomość pokoju przez cały świat, a znajdziecie ścieżkę mądrości.

Od FN: Przypadek ten jest fenomenalnie interesujący, gdyż po raz pierwszy być może mamy dowód (!) na to, że na Ziemi obecnie żyją ludzie, którzy osiągnęli minimum 30 poziom doskonałości według wiedzy chińskich mistrzów "nykungu" (za chwilę wyjaśnimy, w czym rzecz).

Wszyscy świadkowie utrzymują, że już trzeci rok z rzędu Palden Dorje nie przyjmuje żadnych posiłków i nie pije wody. To oznacza, że poprzez medytację uzyskał pełną kontrolę nad materią, z której składa się jego ciało. Potrafi być całkowicie nieruchomy całymi miesiącami, co świadczy o tym, że bez problemu opuszcza swoje ciało. Taka medytacja sprawia, że istota ludzka podnosi się na kolejne poziomy doskonałości. Jedna z najciekawszych prób wyjaśnienia jego fenomenu znajduje się w książce "Mag z Jawy" Kosty Danaosa, w której jest bardzo rzetelny opis możliwości chińskich mistrzów energii Chi, którzy potrafili robić podobne rzeczy jak Palden Dorje. Oni także musieli długo medytować bez ruchu i przyjmowania jedzenia czy wody, bo była to jedyna droga, aby zwiększyć swoją moc.

A teraz kilka informacji dotyczącej starożytnej wiedzy dotyczącej mocy człowieka. Według wiedzy chińskich mistrzów wraz z kolejnym poziomem moc ludzkiej istoty się podwaja. Poziomów doskonałości jest 72. W swoim krótkim przemówieniu nie przypadkiem Palden Dorje wspomniał o 72 boginiach Kali - te dwie liczby nie są przypadkiem! Może to oznaczać, że na Ziemi przebywa więcej istot, które mają tak potężną moc.

Aby trochę wyjaśnić, na czym polega owa moc musimy powiedzieć, że praktycznie wszyscy ludzie na Ziemi mają poziom zero. Osiągnięcie poziomu pierwszego jest dane jedynie nielicznym, jednostkom w skali całych narodów. Wtedy człowiek zaczyna wiedzieć duchy i mieć zdolność jasnowidzenia (prawdodopodobnie zbliżył się do tego Krzysztof Jackowski, choć sam pewnie nie jest tego świadomy). Poziom drugi jest już poza zasięgiem takich zwykłych śmiertelników, jeśli nie wiedzą, jak dojść do niego poprzez medytację. Potrzebna jest też do tego specjalna wiedza, gdyż osiąganie kolejnych poziomów potrafi być niebezpieczne, o czym przekonali się chińscy mistrzowie (dość szczegółowo jest ta kwestia opisana w książce "Mag z Jawy"). Poziom trzeci oznacza, że potrafi się swobodnie lewitować, opuszczać ciało, przesuwać i tworzyć myślą przedmioty. Człowiek na poziomie trzecim zyskuje także coś, czego można mu zazdrościć - po śmierci zachowuje pełnie swojej wiedzy i osobowości, a także pamięć wcześniejszych wcieleń (zwykli ludzie po śmierci przebywają w stanie półletargu i półświadomości, stąd komunikacja z duchami przebiega bardzo często w dziwny sposób). Warto zwrócić uwagę, że mówimy tutaj dopiero o poziomie trzecim! Co jest dalej, wprost trudno sobie wyobrazić.

Tylko wybrańcy mogą dojść do trzeciego poziomu poprzez medytację. Wygląda ona dokładnie tak samo jak to, co robi Palden Dorje. Trzeba to robić w całkowitym odosobnieniu i przestaje się wtedy spożywać posiłki i wodę. Dojście do kolejnych poziomów jest możliwe poprzez medytację, która potrafi trwać nawet lata! Wraz z kolejnymi poziomami zaczyna się moc absolutna. W zasadzie nie jest żadnym problemem chodzenie po wodzie, choć jest to jedynie ułamek tego, co potrafi taka istota. Powyżej 50-tego poziomu moc człowieka zaczyna przypominać moc starożytnych Bogów. Co musi się kryć powyżej poziomu 70? Nasza wyobraźnia odmawia wtedy posłuszeństwa. Na pewno od któregoś poziomu (prawdopodobnie powyżej 60-tego) zaczyna się tzw. wszechwiedza absolutna, a więc wiedza o losie każdej drobinki materii we wszechświecie. Dotyczy to teraźniejszości, przyszłości i przeszłości. Rozmowa z taką istotą byłaby rozmową z Bogiem - tak trzeba to ująć. A przecież są jeszcze wyższe poziomy!

Dla tak potężnych istot nie istnieje śmierć, gdyż jest ona zbyt słaba wobec ich mocy. Stają się oni panami wszechświata, ale wiedza na ten temat jest dla nas mało dostępna. W historii Chin był tylko jeden człowiek, który doszedł do poziomu 72. Możemy tylko podejrzewać, że w historii ludzkości było takich ludzi więcej, ale przez chwilę przyjrzyjmy się Palden Dorje. Naszym zdaniem jest on w tej chwili na poziomie minimum trzydziestym i jego moc wzrasta. Skąd taka pewność? Potrafi się "kąpać w ogniu". Istoty tak potężne nie zmywają z siebie brudu tak jak zwykli śmiertelnicy, ale potrafią w sposób symboliczny umyć się ogniem. Piszemy symboliczny, ale tak naprawdę oni po prostu wchodzą w ogień. Oczywiście płomienie nie robią im żadnej krzywdy, a jedynie oczyszczają ich. Chcemy pokazać Wam nagranie, które na pewno wstrząśnie każdym czytelnikiem FN.

Palden Dorje / Ram Bahadur Bomjan inside fire (full version)

Wniosek jest jeden: Palden Dorje poprzez medytację staje się coraz potężniejszy. O ile nam wiadomo na świecie pojawiają się od czasu do czasu tak potężne istoty w ludzkich ciałach, ale przeważnie nie ujawniają one swojej mocy. Skoro Palden Dorje zezwolił na pokazanie swojej "kąpieli w ogniu", to nie jest przypadek. Wniosek jest jeden: żyjemy w ciekawych czasach Ladies and Gentelman!

/na naszych stronach będziemy przekazywać każdą informację o tym niezwykłym człowieku, która dotrze do nas na pokład Nautilusa/

Tekst: Fundacja NAUTILUS