Ram Bomjon 2008
Warto przypomnieć w kilku słowach jego historię.17 maja 2005 roku
16-letni chłopiec Ram Bahadur Bomjon usiadł nieruchomo pod
drzewem i rozpoczął medytację. Wszystko zaczęło się od wycieczki
Bomjona do Lumbini, gdzie urodził się Budda i gdzie znajduje się
klasztor w Pokara w Nepalu i Dehradun w Indiach. Po powrocie z
Lumbini właśnie 17 maja 2005 niedaleko wioski Ratanapuri w okręgu
Bara ten niezwykły chłopiec usiadł pod drzewem i przyjął postawę
medytacyjną. Jest to tradycyjna pozycja Buddy ze skrzyżowanymi
nogami. Oczy Bomjon"a były zamknięte, a jego ciało opasane chustą.
Drzewo, pod którym medytował chłopiec, znajduje się w lesie w
okolicy Ratanapuri.
Medytacja Bomjona 2005
Przez 9 miesięcy (!) chłopiec był nieruchomy jak skała. Nie jadł,
nie pił, praktycznie się nie poruszał. Jego medytacja stała się
sensacją w regionie Azji, a materiały o nim ukazały się w kanale
BBC. Każdy mógł na własne oczy przekonać się, że ten człowiek jest
zdolny miesiącami nie przyjmować wody i pożywienia i w jakiś
niezwykły sposób funkcjonować. Chłopiec nie był ani wychudzony, ani
nie przejawiał objawów osoby wyczerpanej. Do miejsca jego medytacji
ściągały tysiące ciekawskich, którzy obserwowali chłopca dzień i
noc. Upadły wszelkie teorie o "tajnych rurkach" doprowadzających mu
pożywienie lub wodę - wyraźnie działo się tam coś, co wykraczało
poza ludzką wyobraźnię.
Jedynym człowiekiem, który miał bezpośredni dostęp do medytującego
chłopca, był jego wujek i jednocześnie mnich, Prem Lama. Zapewnia
on, że przez wszystkie miesiące medytacji chłopiec nie przyjął nawet
kropli wody. Medytację zaczynał z krótkimi włosami, które z tygodnia
na tydzień były dłuższe. Prem Lama sam był zdumiony faktem, że
przeraźliwe zimno nie wpłynęło w żaden sposób na medytację chłopca.
Nie widać było także na nim żadnych śladów odmrożeń. Przebywający na
miejscu lekarze z Nepalu byli zgodni, że gdyby nie nadzwyczajna
"boska moc" którą posiadł chłopiec, już dawno by umarł z wyziębienia
organizmu.
Na miejsce przybywały tysiące ludzi, niektórzy wyposażeni są w
najnowszy sprzęt służący m.in. do termowizji. Dzięki temu mogli
obserwować go także w nocy. Upadły podejrzenia, że nocą jest
dokarmiany przez innych ludzi - wszystko wskazywało na to, że był to
autentyczny fenomem pokazujący nieznane oblicze sił drzemiących w
człowieku.
Lekarze sporządzili raport
Zespół 9-ciu lekarzy pracujących w pobliskim szpitalu zwrócił się z
prośbą o możliwość obserwacji medytacji chłopca z bliskiej
odległości. Doszło do niej 14 listopada 2005 roku. Lekarze przez
ponad pół godziny znajdowali się w odległości 5 metrów od Bomjona.
Według lekarzy podczas tych 30 minut dało się zauważyć trzy oddechy,
raz przełknął ślinę i w tym momencie poruszył powiekami. Na czele
zespołu stał dr Shah. "Nawet jeśli on je w nocy, to i tak nie
potrafię znaleźć wytłumaczenia, w jaki sposób może on przebywać w
tej samej pozycji przez 12 godzin każdego dnia" - powiedział po
spotkaniu z dziennikarzami. Inny członek tego zespołu Dr Raj Dev
Kushwaha zaproponował, aby zbadać poziom glukozy we krwi chłopca,
gdyż to pozwoliło by jednoznacznie stwierdzić, czy odżywia się w
nocy. Na pobranie krwi nie zgodził się jednak powołany przez władze
komitet, gdyż nawet najmniejsze dotknięcie chłopca mogłoby
przeszkodzić mu w medytacji.
inne miejsce. Po pewnym czasie pojawiły się informacje o tym, że
udał się do lasu wraz z grupą osób ze specjalnego komitetu, który
miał za zadanie chronić chłopca przez tysiącami ciekawskich
pielgrzymów. Chłopiec miał wtedy poprosić, aby nie nazywać go
reinkarnacją Buddy, gdyż on nie posiada jego energii. On może być
jedynie Bodhisattva, osobą na ścieżce do poznania prawdy. Powiedział
także (miało to miejsce 8 listopada 2006), że po kolejnych 6 latach
osiągnie on właściwy stan, który pozwoli mu dalej prowadzić jego
misję. Jego przemiana dokona się w roku 2012.
Bomjom przebywa w tej chwili w dżungli Hallori w rejonie Bara na
północy Nepalu. Ma długie włosy, nadal nie spożywa jedzenia, ale tym
razem medytuje tylko od czasu do czasu. Na miejscu funkcjonuje
specjalny komitet, który stara się dbać o bezpieczeństwo chłopca.
Jego nowe miejsce pobytu stało się już na tyle znane, że do dżungli
przybywają kolejni pielgrzymi. Ram Bahadur Bomjom udziela
błogosławieństwa przybyłym, a także zdarza mu się wygłaszać nauki.
Nadal medytuje, choć tym razem nie robi tego non-stop.
Mówi o tym, że świat jest na złej drodze upadku człowieczeństwa,
zatracenie się w żądzy posiadania i władzy. Jedyną drogą ratunku dla
świata ma być "dharma", czyli odrodzenie się poprzez zwrócenie się
ludzkości w stronę duchowości, czyli najważniejsze części ludzkiej
istoty.
Pełny przekaz Bonjoma pojawił się na razie jedynie w oryginale i
tylko takim dysponujemy, nie mamy jeszcze pełnego tłumaczenia
angielskiego. Jeżeli ktoś jest ciekaw, jak teraz wygląda Ram Bahadur
Bomjon i nowe miejsce jego pobytu, polecamy Wam obejrzeć film, który
jest dostępny po kliknięciu na poniższy link.
RAM BOMJON wideo KLIKNIJ NA LINK
I jeszcze zdjęcia:
Tak teraz wygląda...
Miejsce jego dawnej medytacji otoczone jest kultem
W miejscu, w którym obecnie przebywa Bomjon, powstaje świątynia
Tekst: Fundacja NAUTILUS
Źródło: FN,
http://www.paldendorje.com
|