WIELCY LUDZIE

POEZJA ŚW. TERESY Z AVILA
(CZĘŚĆ 2)
LINK! DO CZĘŚCI 1

(10 WIERSZY)

WOBEC PIĘKNOŚCI BOŻEJ



Piękno Najwyższe, Piękno Nieskończone,
Jakże przewyższasz blaskami swoimi
Wszystko, co tutaj istnieje stworzone!
Odrywasz serce bez bólu żadnego
Od przywiązania do wygnańczej ziemi.

Piękno Najwyższe, cudne blaski Twoje
Łączą mnie z Tobą, jak więzów spojenie.
Czemu zamykasz te Boże podwoje,
Kiedy Twa światłość tak mi wzmacnia duszę,
Że ponad wszystko miłuję cierpienie?

Piękno Najwyższe, jakaż Twoja siła,
Jeśli Istotę Twą nieogarnioną
Skłania, by z nędzą moją się złączyła,
I byś ukochał i tak uwielmożnił
Mnie w swej nicości, w nędzy pogrążoną.




TĘSKNOTA ZA ŻYCIEM WIECZNYM



Nie żyję w sobie, bo znam inną drogę -
Pełnego życia, więc wołam w tęsknocie:
Ja tym umieram, że umrzeć nie mogę.

Żyję tym życiem, które jest hen, w dali,
Bo miłość całą mą istność objęła.
Ona w mym sercu żarzy się i pali,
Ona mnie z Bogiem w jedno połączyła.
I w Nim me serce, me szczęście zawarte,
I On mnie wybrał, i wskazał mi drogę,
Wyrył w mej duszy znamię niezatarte:

Ja tym umieram, że umrzeć nie mogę.

Miłość płonąca w głębi serca mego,
Ta miłość, która jest mym życiem, siłą -
Zamknęła w wnętrzu mym Więźnia Boskiego,
Aby się szczęście moje dopełniło.
Lecz bliskość Jego wzmaga me cierpienia
I mej tęsknoty rozpala pożogę,
Aby Go ujrzeć bez zasłon ni cienia!

Ja tym umieram, że umrzeć nie mogę.

O jakże długie jest ziemskie wygnanie!
Jakże tchną smutkiem te pustynne głusze!
Jakże bolesne w tym życiu konanie
I te kajdany, co skuwają duszę!
Tylko nadzieją, że skończą się męki
Ten ból wygnania opanować mogę.
Lecz chociaż ufam, płyną z duszy jęki:

Ja tym umieram, że umrzeć nie mogę.

Jakąż goryczą opływa to życie,
W którym nie mogę ujrzeć swego Pana!
Bo chociaż miłość napawa obficie,
Długa tęsknota, to bolesna rana:
O, zerwij. Panie, te ciężkie kajdany,
Do życia pełni otwórz mi już drogę:
Duch mój do Ciebie tęsknotą porwany.

Ja tym umieram, że umrzeć nie mogę!

Tylko nadziei złociste promienie
Świecą mi w życiu, że kiedyś zaświta
Dzień, w którym skończy śmierć moje cierpienie.
I tej pociechy ma dusza się chwyta...
O, przyspiesz dzień ten, śmierci upragniona!
Widzisz, że radość czuję a nie trwogę
Na myśl, że weźmiesz mnie w swoje ramiona.

Ja tym umieram, że umrzeć nie mogę!

O, życie! ty znasz potęgę miłości,
Wiesz jak się ona w zaświaty wydziera.
Puść mnie więc! nie więź wśród ziemskiej ciemności,
Bo szczęścia bramy twa śmierć mi otwiera.
O, jakże czekam mej śmierci zjawienia,
Bo tylko ona otworzy mi drogę,
Wybawi duszę z ciasnego więzienia.

Ja tym umieram, że umrzeć nie mogę.

Zdroje obfite życia prawdziwego
Nie mogą poić mej duszy spragnionej,
Póki nie wyrwie się z życia ziemskiego.
Więc z głębi duszy tęsknotą trawionej
Wzywam cię, śmierci! O, wyrwij mię z ciała!
Tylko przez ciebie szczęście zdobyć mogę...
Przyjdź już! jam w tobie pogrążona cała.

Ja tym umieram, ze umrzeć nie mogę!

O życie moje, cóż oddam dziś Bogu,
Co się ukrywa w głębi serca mego?
O, kiedyż stanę na wieczności progu,
By Mu dać życie za tę miłość Jego?
Gdy przez śmierć tylko dosięgnąć Go zdołam,
I przez śmierć tylko mam do Niego drogę,
O, jakże tęsknię, wyrywam się, wołam:

Panie, umieram, że umrzeć nie mogę.



W BOŻYCH RĘKACH



Twoją jestem na zawsze,
Od Ciebiem życie wzięła,
Powiedz mi więc, o Boże,
Co chcesz, abym czyniła?

Najwyższy Majestacie
Wiekuista Mądrości,
Co w dobra chodzisz szacie;
O Boże wszechświatłości
Spojrzyj na nędzę moją,
Bom Tobie zawierzyła.

Powiedz mi więc, o Boże,
Co chcesz, abym czyniła?

Twą jestem, boś mnie stworzył,
Boś za mnie dał krew swoją,
Ból Ci rany otworzył,
By zbawić duszę moją;
Tyś łaską mnie osłaniał,
Ażebym nie zginęła.

Powiedz mi więc, o Boże,
Co chcesz, abym czyniła?

Czego żądasz, o Panie,
Od stworzenia Twojego,
Co w tak nędznym jest stanie,
Wśród mroków życia tego?
Ale choć grzeszna jestem,
Otom cała przylgnęła
Do stóp Twych, prosząc: powiedz,

co chcesz, abym czyniła?

Widzisz tu serce moje
I życie od zarania:
Składam je w dłonie Twoje.
I wszystkie me kochania,
I wszystkie władze duszy,
By miłość je objęła.
O, niech głos mój Ciebie wzruszy!

Co chcesz, abym czyniła?

Daj mi śmierć albo życie,
Daj siły czy słabości,
Karm mnie wzgardą obficie,
Lub chlebem szczęśliwości,
Daj pokój albo walkę,
W której bym się dręczyła,
Daj wszystko, tylko powiedz

Co chcesz, abym czyniła?

Daj nędzę lub dostatki,
Daj słodycz, chleb gorzkości;
Niech wzrosną smutku kwiatki,
Niech zmilknie śpiew radości,
Daj szczęście, bólu morze,
Niech mnie rwie jego siła.

Tylko powiedz, o Boże,
Co chcesz, abym czyniła?

Jeśli chcesz, niechaj tchnienia
Modlitwy mnie ponoszą,
Lub oschłość cierpienia
Krwawymi łzami zroszą.
O, Boże mój Najwyższy,
W tym cała moja siła,
Byś mi zawsze objawiał:

Co chcesz, abym czyniła?

Daj mi, Boska Mądrości,
Słońce wiecznego świtu
Lub gęste mgły ciemności,
Lata głodu, dosytu;
Daj zorze lub noc czarną,
By wszystko zasłoniła,

Tylko powiedz mi wtedy:
Co chcesz, abym czyniła?

Jeśli mi dasz wytchnienie,
Przyjmę je z Twojej ręki.
Jeśli ześlesz cierpienie,
Zniosę wszystkie udręki.
Dasz śmierć, ja czekam, Panie,
Aby mnie już objęła,
Kiedy chesz, tylko powiedz:

Co chcesz, abym czyniła?

Pójdę na same szczyty:
W nagie Golgoty skały
Lub w Taboru błękity,
W szczęścia słodkie zapały.
Jak Job w cierpieniu, - jak Jan
Przy Tobie bym spoczęła,

Tylko powiedz o Panie,
Co chcesz, abym czyniła?

Wśród zmiennych losów życia,
Jak Józef sprawiedliwy
Lub Dawid wśród ukrycia
Czy Jonasz nieszczęśliwy
Chcę, by się każdej chwili
Twa wola wypełniła,
Dlatego błagam, powiedz:

Co chcesz, abym czyniła?

Czy słowa Twe posłyszę,
Czy będziesz trwał w milczeniu,
Czy łan się rozkołysze
Lub zamrze w opuszczeniu,
Chcę wytrwać i zachować
Twe Prawo, tam ma siła,
Więc na każdy czas, powiedz:

Co chcesz, abym czyniła?

Twoją jestem, na zawsze,
Od Ciebiem życie wzięła,
Powiedz mi więc, o Boże,
Co chcesz, abym czyniła?



MIŁY MÓJ DLA MNIE, A JA DLA NIEGO



Gdym się wyzbyła tutaj wszystkiego,
Znalazłam szczęścia zdrój,
I odtąd jestem wszystka dla Niego,
A On jest wszystek mój.

Gdy Boski Łucznik strzałą swą zranił,
Przeszył do głębi serce me,
Ogień miłości całą mnie strawił,
Że w nim znalazłam szczęście swe.
Odczułam wówczas życia wiecznego
Upajający zdrój,
I jestem odtąd wszystka dla Niego,
A On jest wszystek mój.

Zranił mnie strzałą rozpłomienioną
I owiał żaru tchem,
Że się uczułam w jedno złączona
Z Bogiem i Stwórcą swym;
I już nie żądam szczęścia innego
Nad tej miłości zdrój,
I jestem odtąd wszystka dla Niego,
A On jest wszystek mój.



SŁOWA MIŁOŚCI




Jeśli mnie kochasz tak, o mój Boże,
Jak ja Cię, Panie, miłuję,
Powiedz, jak dusza wytrzymać może
I co Twą miłość wstrzymuje?
Powiedz mi duszo twoje tęsknoty,
Powiedz twe udręczenia.

- Lękam się. Panie, Twojej utraty,
Pragnę Cię widzieć bez cienia.
Bo Tobie, Panie, oddanam cala
I w Tobie wszystka zgubiona,
Ma dusza jednym pragnieniem pała:
Być Twą miłością strawiona.

O, by ta miłość mnie ogarnęła,
Spraw to, Najsłodszy mój Panie!
By ona z Tobą mnie zjednoczyła
Na wieczne miłowanie.



NA BOŻE NARODZENIE



Pasterze, którzy wytrwale czuwacie,
Strzegąc swej trzody wśród nocy,
W ciała ludzkiego niepozornej szacie
Bóg się dziś rodzi Wszechmocny!

Przychodzi cichy, nikomu nie znany,
Z tym większą wiarą się kłońcie.
Strzeżcie, by Skarb ten nie był wam porwany
I przed wilkami Go brońcie.

- Pilonie, weź mnie do czuwania twego!
Odczuwam w duszy dość mocy,
Nikt nam nie wyrwie Skarbu Najwyższego,
Co dziś się zrodził wśród nocy.

Radością wielką cała upojona
Staję w zdumieniu przed sobą,
Lecz równocześnie bólem przenikniona
Nie władam swoją osobą.

- Bo jeśli Bogiem jest Dziecię zrodzone
Dzisiaj wśród cichej tej nocy,
Jak może umrzeć bólem umęczone,
Gdy Bogiem jest Wszechmocy?

Jest Bogiem, ale wziął śmiertelne ciało
I stał się słabą dzieciną.

- Wytężam duszy mojej wiarę całą,
By pojąć dziwną nowinę...

Widzę, że przyszedł, by cierpieć na ziemi,
By wyrwać dusze z pęt nocy,
Podnieść je w niebo, karmić blaski swymi,
Gdyż jest On Bogiem Wszechmocy!

O jakże mało poświęcenie Twoje,
O, Dziecię Boże, cenimy!
Czerpiemy z męki Twej ożywcze zdroje,
A tak Ci skąpo płacimy!

Czy nie wiesz. Panie, że będzie Twą chwałą,
Kiedy nas wyrwiesz z tej nocy?
Byśmy Cię wielbić mogli wieczność całą,
Że jesteś Bogiem Wszechmocy!



NA BOŻE NARODZENIE



Przychodzi nas odkupić
W ciało przyobleczony.
Filonie, czy pojmujesz,
Że to Bóg Nieskończony?

Wyrwał nas z więzów śmierci,
Lecz z nami jest złączony
Nasz brat, Janie, Błażeju,
Chociaż Bóg Nieskończony!

Po cóż tu przyszedł do nas,
By wieść żywot wzgardzony?
- By zgładzić grzechy nasze
On, Władca Nieskończony.

I widzę Go w stajence
Drży, na sianku złożony,
Przy Nim święta Panienka
W nędzy - Bóg Nieskończony.

Lecz po cóż to zdziwienie?
Cud miłości spełniony!
Służmy Mu aż do śmierci,
Bo On Bóg Nieskończony!



W NOC NARODZENIA



W świętej radości
Boga wychwalajmy,
Za miłość Jego
Życie Mu oddajmy!

Daje nam Ojciec
Jedynego Syna:
Dziś przyszedł do nas,
O szczęsna nowina.

Bóg dziś człowiekiem,
Dzięki Mu składajmy!
Za tę miłość Jego
Życie Mu oddajmy!

O patrz, Wawrzyńcze,
Na szlachetność Jego,
Że przywdział szaty
Ubóstwa naszego.

Zamiast pałacu
W nędzy Go widzimy,
Więc za tę miłość
Życie Mu złożymy!

I co Mu odda
Świat za poświęcenie?
Bicze, zniewagi
I krzyża cierpienie.

Och, tę niewdzięczność
Ludzką nagradzajmy,
Za Jego miłość
Życie Mu oddajmy!

Czy to być może,
Aby Wszechmocnego
Na śmierć wydały
Dzieła ręki Jego?

O tak, zaiste.
Więc Go otaczajmy
Dziś, i z miłości Życie zań oddajmy!



NA NARODZENIE BOŻEGO DZIECIĄTKA



Słuchaj, pasterzu, czyje to są glosy?
- To śpiew aniołów, gorzeją niebiosy.

Zabrzmiały dzisiaj, pośród nocy pienia
Przecudne śpiewy, pełne uwielbienia,
I rozbudziły świat z poranną zorzą.

Pójdźmy, pasterze, ujrzeć Matkę Bożą!
Słuchajcie, jak brzmią uwielbienia głosy
- To śpiew aniołów, gorzeją niebiosy.

Pełna uroku, wdzięku dziewiczego,
Kim jest ta w grocie klęcząca Dziewica?
- To córka miła Ojca Przedwiecznego,
Bożą pięknością jaśnieją Jej lica.

Słuchajcie jak brzmią uwielbienia głosy
- To śpiew aniołów, gorzeją niebiosy.



NA OBRZEZANIE



Cierpi, by grzechy
Świata zginęły,
O tak, mój Miły (4)

Powiedz dlaczego
Drży On w boleści?
Wszak tak niewinny
I nie ma złości.

Chce, aby dusze
Się podźwignęły
Przez miłość Jego.
O tak, mój Miły!

Zaledwie przyszedł
Tutaj na ziemię,
A już ma znosić
Gorzkie cierpienie?

Przyjmie śmierć, rany,
Bo chce, by zmyły
Brudy grzechowe,
O tak, mój Miły!

Takie niewinne
To Dziecię małe,
Złóżmy Mu duszę
I serce całe.

- By w Jego oczkach
Łezki nie lśniły,
Wciąż Je miłujmy,
O tak, mój Miły!