
...On
wyrósł przed nami jak młode drzewo
i jakby korzeń z wyschniętej ziemi.
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi.
Mąż boleści, oswojony z cierpieniem.
Wzgardzony tak iż mieliśmy go za nic.
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem,
On dźwigał nasze boleści... (Iz.53, 2-4)
Urodził się w Petrelcinie - Włochy 25 maja 1887 roku, w
rodzinie Grazio Forgione
i Marii Giusseppa Di Nuzio.
Wyrastał tak samo jak inne dzieci, miał swoje humory
ale rodzice nigdy go nie bili.
Matka czasami wolała do niego "chodź
tu urwisie". Kłócił
się z siostrami, ale czymś
też się wyróżniał
i w miarę dorastania wyraźnie było to widać.
Franciszek - tak miał na imię unikał szaleństw, swoich kolegów,
był cichy
i spokojny
i w miarę dorastania coraz bardziej odizolowany od wszystkich.
Często się modlił siadając na kamieniu pod kościołem.
W swoich późniejszych
latach Ojciec Pio tak mówił o swoim
dzieciństwie. ... lubiłem się
bawić, ale lubiłem
patrzeć, ponieważ wtedy bawiłem się tak samo ...
Już w 5-tym roku życia było u niego widać wielkie poświecenie
do Boga.
Franciszek
jako 5-ciolatek przeżywał swoje pierwsze doświadczenie
mistyczne. Myślał, że jego
świat był również dostępny
dla innych.
Zdziwiony często pytał ... nie
widzisz Madonny...?
W wieku 5-ciu lat po raz pierwszy ujrzał serce Chrystusowe.
Jezus uczynił znak aby do niego się zbliżył,
położył swoją dłoń na jego głowie potwierdzając, że chętnie
przyjmie jego dar z siebie i wolę poświęcenia się Jego Miłości.
W tym czasie zaczął też miewać wizje demonów. Męczyły go
szczególnie po nocach. Płakał wówczas, matka zapalała mu światło.
Te ataki otwarte trwały do końca jego życia..
Pierwsze 10 lat było dla niego najgorsze. Oprócz tych ataków
przeżywał masę innych upokorzeń od swoich rówieśników.
Znamiennym wydarzeniem w jego dzieciństwie było spotkanie w
Sanktuaruim Św.
Pellegrina - męczennika,
który odwiedzało masę chorych ludzi
spotkanie biednej matki
z ludu trzymającej w ramionach
zniekształcone dziecko, wyglądało jak kawał mięsa.
Franciszek wlepił w nią oczy, cierpiał i modlił się.
Kobieta zmęczona modlitwą i rozdrażniona w cierpieniu
w geście zniechęcenia rzuciła dziecko na ołtarz.
W tym momencie chory
malec stanął na nóżkach.
Został całkowicie uzdrowiony.
W kościele zapanowała radość.
W wieku 15 lat rozpoczyna życie zakonne i od tej chwili zaczyna
się jego wędrówka
od klasztoru do klasztoru
aż w końcu osiada w San Giovani Rotondo.
Franciszek nigdy
nie był dobrego zdrowia. Zapadał na różne
choroby. Jego stan zdrowia to się pogarszał
to znowu był
lepszy.
Chorował jeszcze jako dziecko na jelita, długimi dniami
przebywał
w łóżku, nic nie jadł.
Kiedy rozpoczął naukę nastąpił nowy kryzys, miął silne
gorączki,
męczył go kaszel i bóle klatki piersiowej,
oblewały go zimne poty, miał nawet omdlenia.
Miał coraz większe
kłopoty ze wzrokiem.
Wspominano go, że ciągle skarżył się na ostre bóle.
odpoczął.
Doszukano się nawet u niego gruźlicy płuc, ale reakcja na
zastrzyki tuberkuliny na skórze była negatywna.
W końcu wykluczyli tą chorobę.
Sam Ojciec Pio po latach tak komentował
... najgorsze
w mojej chorobie
było to, że na zewnątrz nie objawiła się żadna dolegliwość
i dlatego
niektórzy mogli wątpić, że naprawdę cierpię...

Dużo można pisać o cierpieniach Ojca Pio. Ta tajemnicza
choroba będzie go już
nękać do końca życia.
Cierpieniom ciała towarzyszył silny ból serca - jak sam mówił
-
tortura serca. Równocześnie przeżywa udręki kuszenia, targają nim wątpliwości,
płacze
i modli się u stóp Jezusa.
Nie może go dostrzec - narzeka, że Jezus ukrywa się przed
nim. Nie dają mu spokoju demony i robią wszystko
aby utrącił spokój duszy, aby przestał ufać Bogu. Nie kończą
się jego walki duchowe, wręcz przeciwnie stają się bardziej
ostre.
Ojcie Pio mówi ...nieprzyjaciel jest tak
zjadliwy, że ani na chwilę nie daje spokoju, atakuje mnie na różne
sposoby.
Jestem w ręku demona, który usiluje mnie wyrwać z ramion
Jezusa.
Chwilami nie wiele brakuje bym stracił głowę ... ileż łez
... ileż westchnień.
Przeżywał różne zmienne stany od wielkich rokoszy po śmiertelne
lęki. ten stan określał jako zlewanie się 2-ch serc Jezusa i
jego.
Po wielkich stanach radości następowały okrutne utrapienia.
Ojciec Pio doświadcza silnych ataków jak mówił od kozaków,
którzy go nękali.
13 lutego 1913 roku tak się żali
... minęło już 22 dni od
kiedy Jezus im pozwolił
by wyładowali gniew na mnie.
Moje ciało jest pobite od ich ciosów. Zrywają mi koszulę
i
biją po gołym ciele.
W tym samym czasie wracała choroba. Lekarze w ogóle
nie mogli
jej pojąć. Wszystko pozostawało tajemnicą...
Mijały lata a zdrowie się nie poprawiało.
Nadszedł dzień 20 września 1918 roku,
Ojciec Pio pozostawał
na modlitwach.
Klęczał na chórze w kościele przed
Krucifiksem Chrystusa na
krzyżu. Był sam, nie było żadnych świadków.
Opowiada później to zdarzenie Ojcu Benedettowi
...ogarnął mnie letarg jak słodki
sen, wszystkie zmysły zewnętrzne i wewnętrzne jaki sama dusza odczuwały nieopisany spokój we mnie i wokół
mnie trwała całkowita cisza.Potem nastąpił wielki spokój. Odczułem całkowite oderwanie
od wszystkiego i wytchnienie w samym sobie.
Wszystko to zdarzyło się w oka mgnieniu. I nagle ujrzałem
przed sobą tajemniczą postać podobną do tej,
którą zobaczyłem wieczorem 5 sierpnia. Różniła się tym,
że z jej dłoni, nóg i boku ciekła krew.
Przeraziłem się na widok tej osoby. Myślałem, że umieram i
umarłbym gdyby Pan nie przyszedł mi z pomocą
i nie powstrzymał mojego serca, które wyskakiwało mi z
piersi. postać znikła a ja spostrzegłem,
że moje ręce, stopy i bok mam przebite i cieknie z nich krew.
Odczuwałem straszliwy ból.
Wielka jasność uderzyła mnie w oczy i w ogromnym świetle
ukazał się promienny Chrystus.
Nic nie mówił, zniknął...Gdy doszedłem do siebie leżałem
na ziemi. Na czworakach dowlokłem się do celi..
O stygmatach Ojca Pio wieść się rozchodzi szybko. Nacierają
na niego wścibskie tłumy,przełożeni próbują go ukryć, jest dla nich niewygodny.
To zainteresowanie sylwetką Ojca
Pio nie przeminie już do końca
jego życia.
Niosło za sobą nowy dylemat dla niego.
Fala niedowierzania -
prawda czy oszustwo?.
Jest to dla niego dotkliwa udręka.
Od chwili otrzymania stygmatów
słyszy też głos wewnętrzny,
który ciągle mówi
do niego ... uświęcaj siebie i innych
... czuje, że to jest jego misja.
Jego ciało zaczęło wydawać zapachy kwiatów, zaczęły
zdarzać się fakty bilokacji,
nie tylko na terenie klasztoru
ale nawet widywano go za granicą w tym samym czasie
w 2-ch
miejscach.
Dostał dar przenikania sumień i rozróżniania duchów. Czytał
we wnętrzu w głębi człowieka.
Miał wielką zdolność wchodzenia do przybytku duszy, czytał
grzechy innych zanim mu je grzesznicy wyznali.
Uzdrawiał chorych i dokonywał wielu innych cudów. Niesamowite
wrażenie przeżywali ludzie podczas jego mszy.
Po konsekcji i podniesieniu
na jego twarzy było widać coś
niezwykłego. Świadkowie mówili ... wygląda jak Jezus...
Przyciągał tłumy do ołtarza i w jego obecności nawracało
się wielu.
Na temat Ojca Pio napisano wiele książek. Jego sylwetka jest
bardzo znana na całym świecie.
Tak w wielkim skrócie opisałam cierpienia i stygmatyzację
Ojca Pio. Jeszcze napiszę parę zdań z jego staniej nocy życia.
Noc - 22 września 1968 rok.
Jak przestraszone dziecko prosi Ojca Pellegrino o pozostanie
przy nim. Co chwile
pyta o godzinę.
Prosi o odprawienie mszy za niego, prosi aby się za niego modlić,
prosi o wybaczenie za sprawione przykrości,
o odnowienie ślubów zakonnych.
Widać,
że wnika w niego niepokój czy uporządkował swoje życie,
chce odejść zgodny i spokojny.
Wychodzi jeszcze na tares aby chwilę tam pobyć. Jest ok 2-giej
w nocy. Wokół niego zbierają się inni bracia zakonni.
Słyszą jak jego oddech jest coraz trudniejszy. Bracia modlą
się.
Ojciec Pio opada na fotel, ściska w ręku różaniec. Coraz
bardziej jego głowa opada na pierś.
Przestaje oddychać Jest godzina 2,30 w poniedziałek 23 września.
Słychać płacz.
Wynoszą ciało na werandę i co widzą, na dłoniach, stopach i
piersi nie na już ran.
Znikły stygmaty, które nosił przez 52 lata swojego życia.


WIESŁAWA
|