
Jest bardzo wiele historii objawień Matki Boskiej, część z nich to
niesamowite historie, niezwykłych ludzi, prostych, religijnych
oddanych Bogu, Jezusowi i Maryi, gotowych na poświęcenia i ofiary.
Część jednak to historie zupełnie inne, historie nie wierzących,
bądź tych, którzy lekko mówiąc walczyli z wszelkimi przejawami
boskości, jako pochodzącymi z innego źródła. Są i te wielkie,
tajemnicze, niezrozumiałe, pasjonujące, dające wiele do myślenia
różnym środowiskom - to historie nawróceń. I taką historię
chciałabym jak umiem najlepiej przedstawić Wam tutaj. Takie
opowieści i świadectwa są przecież niezwykle silnym argumentem w
rozmowach z tymi, którzy kwestionują wiarygodność objawień. Dlatego
też i te powinniśmy dokładnie poznać, by móc opowiadać o nich innym,
tym którzy kpią z objawienia, mimo wielowieczności tego
nadprzyrodzonego zjawiska.

Wiele razy słyszę zarzuty w bliskim mi otoczeniu, ale i wśród obcych
ludzi, że objawienia to jakaś bzdura, ludzka wyobraźnia tworzy
jakieś halucynacje, albo co gorsza, że to przejaw szatana. Tak
kochani, nawet takie straszne skojarzenia potrafią mieć ludzie, gdy
słyszą słowo objawienie. To ciekawe, bo przecież właśnie z
objawieniami wiele razy mamy do czynienia w pismach świętych,
zarówno w Biblii, jak i innych, będących podstawami wiary innych
religii. Dlatego bardzo ważnym jest byśmy wszyscy nim zaczniemy
oceniać, wyrabiać sobie zdanie w tym temacie poznali możliwie jak
najdokładniej etymologię słowa objawienie, historie starożytne
dotyczące objawień, objawienia w czasach średniowiecza, ich
charakter, miejsce, czas oraz osoby, które ich doświadczają i
okoliczności doświadczania. Dla przypomnienia, jak i dla tych,
którzy nie są na tej stronie regularnymi czytelnikami, jeśli
nachodzą Was wątpliwości wróćcie do pierwszych artykułów w tym
temacie. Poszukajcie też sami i wtedy odcedźcie prawdę od fałszu.
Dlaczego tak długi wstęp przed właściwą relacją? Wobec licznych już
możliwości technologicznych widzę czasami w sieci i takie
wypowiedzi, że przecież projekt HAARP i inne jego można by rzec
odłamy, bądź uzupełnienia mogłyby stworzyć objawienie w całym
majestacie. Być może, stąd też właśnie tak ważny jest stopień
oczyszczenia organizmu, umysłu i połączenie z Bogiem. Wtedy jesteśmy
w stanie w sercu poczuć co jest czym. Serce i dusza nie mylą się w
tych kwestiach. Tylko my często niestety mylimy się w odróżnieniu
głosu serca i duszy od głosu rozumu, umysłu.

Tre Fontane słynie obecnie z rzymskiego sanktuarium, jednak nie
zawsze tak było. Historia tego niezwykłego miejsca sięga w zasadzie
jednego bardzo ważnego punktu. W kalendarzu został on zaznaczony
jako 12 kwietnia 1947 roku, sobota - dokładnie tydzień po Niedzieli
Wielkanocnej. Ten dzień był najważniejszym dniem w życiu Bruno
Cornacchiola, wówczas 33 - letniego mężczyzny, ojca trojga dzieci,
buntownika i wojownika w imię wiary. Jednak nie wiary katolickiej,
nie wiary w Maryję jako wspaniałą Niepokalaną, Matkę Jezusa. Bruno
był zażartym wrogiem Matki Boskiej, uważał Ją za niegodną kultu
jakim była otaczana, fałszywą i z całą pewnością nie Niepokalaną,
Nie Dziewicę, Nie Opiekunkę.
Bruno nie uznawał również
zwierzchnictwa papieża nad wiernymi kościoła katolickiego. Ta
postawa jednak nie była zwyczajna, jak w przypadku wielu innych
przeciwników Kościoła, była to postawa agresywna, brutalna,
sięgająca najgorszych z najgorszych planów i wizji. Czym to
najgorsze miało się przejawiać zapytacie? W życiu nie wpadłabym na
to, że faktycznie, aż tak można pałać nienawiścią do papieża (był
nim w owym czasie Pius XII), by nabyć sztylet, wygrawerować na nim
słowa "Śmierć Papieżowi" i faktycznie pragnąć tą śmierć zadać.
Jednak Bruno właśnie tak nienawidził papieża, że morderstwo którego
miał na nim dokonać zaplanował na dzień 17 września 1947 roku. Tak
samo jak papieża nie szanował on również Maryi. Również i przeciwko
Niej podejmował działania, mające na celu uśmiercenie Jej kultu w
świecie.

Po Świętach Wielkanocnych Cornacchiola przygotowywał się do swojego
wielkiego wystąpienia, od jakiegoś czasu należał już do kościoła
Adwentystów Dnia Siódmego, całkowicie odrzucił katolicyzm, próbował
odciągnąć od niego również swoją żonę Lolandę. Ona jednak trwała w
wierze, modląc się o nawrócenie męża, prosiła Boga o cud, odprawiała
liczne ofiary i pokuty, by tylko Bruno przejrzał na oczy. Krzywdy
zadawane kościołowi Lolanda przyjmowała z ogromnym bólem serca, jej
brak akceptacji dla zachowań męża wielokrotnie kończył się pobiciem,
kłótnią, wyzwiskami. W końcu Lolanda zmuszona przez męża przeszła do
innego kościoła, choć w głębi serca wciąż pozostawała katoliczką.
Nim to jednak nastąpiło zdołała jeszcze namówić męża na odbycie
Dziewięciu Piątków Świętego Serca Jezusowego w intencji jego
nawrócenia (Bruno zgodził się, choć doskonale wiedział, że nie
przyniesie to żadnych skutków, a zgoda gwarantowała mu przejście
żony do jego kościoła). Dnia 11 kwietnia 1947 roku Bruno dał nie
pierwszy już w swoim życiu i jak planował, nie ostatni, dowód
nienawiści względem Maryi. Na podstawie posągu Najświętszej Panny
napisał "Ty nie jesteś ani Panną ani
Matką".

Te słowa były wstępem do rozprawy, jaką Cornacciola przygotowywał na
zaplanowane wystąpienie pod tytułem
"Maryja nie zawsze była Niepokalaną i Dziewicą", które miał
wygłosić 13 kwietnia 1947 roku, jako jeden z elementów wielkiej
kampanii przeciwko kościołowi katolickiemu. Pisanie wykładu Bruno
zaplanował sobie na wspólny wypad z dziećmi. Mieli udać się do
Ostii, jednak pociąg na stacji Ostiense uciekł im, stąd udali się
pieszo do Tre Fontane (Źródła Świętej Trójcy), słynącego jako
miejsce męczeńskiej śmierci św. Pawła. Kiedy dotarli na miejsce
dzieci bawiły się na placu, grając w piłkę, a Bruno usiadł w cieniu
eukaliptusa i przeglądał Biblię, uzupełniając i dopracowując swoje
przemówienie. Kiedy piłka zaginęła dzieciom gdzieś koło brudnej i
ciemnej groty, zawołały one ojca by ten pomógł im ją znaleźć.
Po
chwili poszukiwań dzieci Bruna jedno po drugim uklękły przed grotą
ze złożonymi rękoma jak do pacierza i powtarzały na zmianę
"Piękna Pani, Piękna Pani...".
Cornacciola przestraszył się nie na żarty, próbował podnieść dzieci,
nawiązać z nimi jakikolwiek kontakt, jednak nie było to możliwe.
Dzieci niczym zahipnotyzowane nie odrywały wzroku od groty. Bruno
zrozpaczony, nie rozumiejąc co się dzieje zwrócił się do Boga o
pomoc: "Boże, uratuj ich!".

W tym też momencie jego oczy ujrzały obraz, któremu przyglądały się
dzieci. Na skale stała piękna kobieca postać. Jej spojrzenie było
niezwykle spokojne, włosy długie i ciemne, zakryte delikatnym
płótnem, w pasie przepasana czerwoną wstęgą. Postać zwróciła się do
Bruna tymi słowy:
"Jestem Dziewicą Objawienia. Przestań mnie prześladować i wracaj do
Świętej Owczarni Królestwa Niebieskiego na ziemi. Obietnica Boga
jest i pozostaje wieczna i niezmienna. Dziewięć piątków Świętego
Serca Jezusowego, które odbyłeś zanim wstąpiłeś na drogę kłamstwa,
uratowały ciebie... Moje ciało nie rozłożyło się... Mój Syn i Aniołowie
przyszli aby mnie zabrać w momencie przejścia z tego świata... Proszę
o to, aby dużo się modlono i codziennie odmawiano różaniec o
nawrócenie grzeszników, niewierzących i o jedność chrześcijan. Na
tej ziemi pełnej grzechu dokonam potężnych cudów dla nawrócenia
niewierzących...Jestem Przyciąganiem Najświętszej Trójcy".

W trakcie tego objawienia Cornacciola usłyszał jeszcze wiele innych
prawd, w tym również indywidualne przesłanie dla ojca świętego.
Wśród licznych kolejnych objawień Maryja uświadomiła Bruno jak ważna
jest rola papieża dla współczesnego kościoła, że nie ma prawdziwej
jedności z Bogiem Ojcem bez wiary w Chrystusa, a swoimi przekazami
podkreśliła też w pewnym sensie własną rolę w procesie nawrócenia
grzeszników i przygotowania ludzkości do spotkania z Jej Synem, a
następnie i z samym Bogiem.
Bruno jak można się domyślać, mimo iż z jednej strony wiedział co
się wydarzyło i z jak wspaniałą istotą miał do czynienia podczas
objawienia, cały czas dopuszczał do tej oceny rozum, umysł i wiedzę
teoretyczną, którą wcześniej zdobył i która dotychczas kształtowała
jego pogląd na kwestie wiary i religii. W związku z czym na siłę
wypierał z własnego wnętrza cudowność objawienia, mimo, iż od samego
początku w nie wierzył. Ot zwykły ludzki upór, by nie dać się
zwyciężyć. Walka "ego" z tym co przychodzi do człowieka z wyższej
sfery duszy. Maryja jednak nie pozwoliła mu zbyt długo targać się z
takimi emocjami i niepewnościami. Już podczas kolejnych,
następujących po sobie objawień (bo trzeba Wam wiedzieć w tym
miejscu, że Bruno nie poprzestał na jednej swojej wizycie w Tre
Fontane) powiedziała:
"Chciałabym, byś
mógł świadczyć, że to objawienie jest od Boga, tak byś musiał
wykluczyć jakiekolwiek inne źródło, także to, które pochodzi od
przeciwnika z piekła. (...)To jest znak: Za każdym razem, kiedy
spotkasz księdza w kościele lub na ulicy, podejdź do niego i zwróć
się do niego tymi słowami: Ojcze, muszę z Tobą porozmawiać. Jeśli on
odpowie: Ave Maria! - Mój synu czego chcesz? - błagaj go aby się
zatrzymał, ponieważ on jest wybrany przeze mnie. Powiedz mu wówczas
co ci serce podyktuje i bądź mu posłuszny. On skieruje ciebie do
innego księdza, mówiąc: - On jest ten, który jest dla Ciebie (...)
Następnie udasz się do Ojca Świętego, Najwyższego Pasterza
chrześcijaństwa, aby mu osobiście przekazać moje przesłanie. Ten
kogo Ci wskażę zaprowadzi cię do niego. Wielu, którym będziesz
opowiadał o tym objawieniu, nie uwierzy ci, ale nie martw się tym..."

Po tych objawieniach Bruno zaczął się zmieniać. Jako pierwsza zmiany
w jego zachowaniu zauważyła jego żona, przestał już pałać
nienawiścią do kościoła, Maryi i Chrystusa. Nie wszczynał kłótni,
nie bił żony i nie angażował się jak dotychczas w wykłady Kościoła
Adwentystów. Zaczął żyć nieco inaczej, jakby spokojniej, mniej
pewnie, ale z zaciekawieniem, duchowym zainteresowaniem i ... wiarą,
zupełnie inną niż do tej pory. Sam Bruno przy pomocy owego
"wybranego księdza" złożył uroczyste wyznanie wiary i poprowadził do
chrztu swoje najmłodsze dziecko. Wrócił do kościoła i stał się w
swoim otoczeniu pierwszym żywym dowodem boskości objawienia, był
bowiem dowodem nawrócenia na ogromną skalę.
Oddany nowej Wielkiej Sprawie Bruno wraz z dziećmi oczyścił grotę w
której miało miejsce objawienie i przygotował ją do dalszego
celebrowania istoty Bożej Matki. Sam on opisuje towarzyszące mu
odczucia i doświadczenia tymi słowy:
"Nagle, niespodziewanie cała ziemia, którą czyściliśmy w grocie,
zaczęła intensywnie pachnieć. Kurz, który się unosił, także
pachniał. Co za wspaniały, intensywny zapach! Ziemia pachniała,
ściany w jaskini także - słowem wszystko tam pachniało. Ja
popłakałem się z wielkiego wzruszenia, a dzieci z radości wołały:
»widzieliśmy piękną Panią«!"

Świadectwo Bruno stało się w świecie tak żywe, że w bardzo krótki
czasie grota stała się miejscem pielgrzymek, gdzie ludzie pragnęli
spotkania z boskością. Miejsce to, wybrane przez samą Maryję
rzeczywiście było Jej obecnością przesiąknięte na wskroś, wielu
ludzi tam przychodzących doznawało nawrócenia, nagłego "oświecenia",
z jawnych grzeszników stawali się nawet zakonnikami, wyrzekali się
dóbr doczesnych, oddawali życiu skromnemu. Liczba nawróceń i
uzdrowień stale rosła. Ludzie przykładali do chorych części ciała
ziemię na której stawała podczas objawień Matka Boska i tym sposobem
odczuwali nagłą poprawę zdrowia.

Co ciekawe, również Tre Fontane ma swój "fatimski" cud wirującego
słońca. Świadkami tego cudu było przeszło trzy tysiące wiernych. Był
to dzień 12 kwietnia 1980 roku, kiedy podczas trwającej mszy świętej
po godz. 18:00, a dokładniej w momencie Podniesienia nastąpiło to
niezwykłe zjawisko.
Ks. Pietro Santiángelo tak to opisywał:
"Słońce podniosło się aż do zenitu, zaczęło krążyć wokół własnej osi
i posyłać na wszystkie strony wielokolorowe błyskawice. Figura Matki
Bożej stała się czerwona i również zaczęła promieniować
błyskawicami, łączącymi się ze słonecznymi. Ludzie się
przestraszyli: jedni płakali, inni krzyczeli, jeszcze inni modlili
się na głos. Msza była kontynuowana. Zjawiska trwały około pół
godziny, aż do jej zakończenia". Świadkowie mówili
również, że słońce zamieniło się w wielką hostię, na której ukazały
się litery JHS. Figura Matki Bożej promieniowała potem światłem
przez całą noc. Podobne zjawisko miało miejsce dwa lata później, 12
kwietnia 1982 r.

Bruno szybko się zorientował, że nawrócenie to nie jest jednorazowy
akt, ale proces przemiany serca, który ma trwać przez całe życie.
Sprawcą zaś tej przemiany jest sam Chrystus, ale przy nieustannej
zgodzie i współpracy człowieka. Podejmując trud życia wiarą na co
dzień, Bruno rozumiał, jak bardzo aktualne są słowa Jezusa:
"Jeśli kto chce pójść za Mną, niech
się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie
naśladuje!" (Mk 8, 34) oraz
"Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a
mało jest takich, którzy ją znajdują" (Mt 7, 14).
W 50- tą rocznicę objawień w Tre Fontane tj. 12 kwietnia 1997 roku
papież Jan Paweł II zatwierdził oficjalnie nazwę tego miejsca jako
"Święta Maryja Trzeciego Tysiąclecia
przy Trzech Fontannach". Do dziś dnia każdego roku dnia 12
kwietnia w rocznicę objawień w Tre Fontanne obchodzone są uroczyste
msze święte z udziałem licznych wiernych.
31 March 2010
GODAN
|