Naju:
Niezwykłe zjawiska w koreańskim miasteczku
Szczególne emocje i dyskusje wzbudzają objawienia, którym
towarzyszą niezwykłe zjawiska: stygmaty wizjonera, krwawe łzy
spływające z oczu figury, itp. Dla jednych są to niezbite
dowody prawdziwości objawień, dla innych - wręcz
przeciwnie. Negują celowość tych zjawisk i szukają ich
naturalnego wytłumaczenia. Tak czy inaczej obok takich objawień
nie sposób przejść obojętnie.

Ostatnio gorącą dyskusję wzbudziły trwające od 1985 r.
zjawiska w Naju (Korea Płd.). Jeżdżą tam pielgrzymi z całego
świata, choć objawienie Julii Kim nie uzyskało jeszcze kościelnej
aprobaty.Korea Południowa to kraj pogrążony w kryzysie religijnym. Nie
tylko katolików jest tam niewielu. Nawet tradycyjnie
zakorzeniony w tym kraju buddyzm wyznaje mniej niż połowa społeczeństwa.
I właśnie tam, w małym miasteczku Naju w południowo-zachodniej
części Korei Płd. (prowincja Kwangdżu) dochodzi od 30
czerwca 1985 r. do niezwykłych zjawisk, badanych przez
specjalne komisje.
Zaczęło się od krwawych łez spływających po policzkach
figury Matki Bożej znajdującej się w mieszkaniu Julii Kim.
Potem na figurze zaczęły się pojawiać pachnące oleje i
Hostia, a na dłoniach i stopach Julii zaczęły pojawiać się
krwawe stygmaty. Wreszcie kilkanaście razy zaobserwowano
zjawisko, które wierzący w nie nazywają cudem
Eucharystycznym. Podczas Mszy św. Hostia miała się rzekomo
zamieniać w ustach Julii w małe, krwawiące serce. Wykonano
nawet zdjęcia, a jeden z takich cudów miał się dokonać
podczas Mszy celebrowanej w Watykanie przez Jana Pawła II.
Komisja powołana przez biskupa Kwangdżu wstrzymuje się z
orzeczeniem. Nie można przecież dowieść, że Julia Kim nie
wkłada czegoś do ust przed przyjęciem Komunii św. A płacząca
figura? Kiedy wywieziono ją z mieszkania Julii do zbadania,
przestała płakać. Łzy zaczęły znów płynąć po
policzkach, gdy wróciła...
Łzy figury i krwawe stygmaty

Julia Kim urodziła się 3 marca 1947 r. w Naju. Podczas wojny
domowej w Korei (1950-1953) zginęli jej ojciec, dziadek i
siostra. Wraz z matką żyła później w wielkiej biedzie. W
1972 r. wyszła za mąż, urodziła dwie dziewczynki i dwóch chłopców.
Potem zaczęły się jej kłopoty zdrowotne, częste krwotoki.
Jedna z diagnoz mówiła nawet o raku. Przezwyciężyła jednak
chorobę.
Wychowana w wierze protestanckiej, przeszła wraz z całą
rodziną na katolicyzm w 1981 r.Niezwykłe zjawiska zaczęły się w połowie roku 1985. Stojąca
w domu Julii figurka Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia zaczęła
30 czerwca płakać ludzkimi łzami. Zjawisko to wielokrotnie
sfotografowano. Figura płakała prawie 3 miesiące bez przerwy.
Potem obok normalnych łez zaczęły się także pojawiać łzy
krwawe, płynące czasem aż do stóp figurki. Trwało to 700
dni. 18 lipca 1985 Julia otrzymała pierwsze orędzie od Matki
Bożej, która miała jej wyjaśnić przyczynę swych łez:
grzechy ludzkości.
19 października 1987 r. na stopie Julii pojawiła się rana
stygmatu i krew. Odtąd zdarza się to często, a stygmaty
pojawiają się także na rękach. 5 czerwca 1988 po raz
pierwszy ukazał się Julii Jezus, a po przyjęciu Komunii św.
w kościele Hostia zamieniła się w jej ustach w krew. Odtąd
miało to miejsce kilkanaście razy w obecności wielu osób. Między
innymi 16 maja 1991, 24 września i 2 listopada 1994.
2 października 1991 pachnący olej zaczął wypływać z
figurki, szczególnie na głowie. Zjawisko powtórzyło się
kilkakrotnie, po czym - od 24 listopada 1992 - olej
wypływał nieprzerwanie do 23 października 1994. Trwało to w
sumie 400 dni bez przerwy.

14 kwietnia 1993 na dłoniach figury Matki Bożej zaczęły
pojawiać się Hostie z symbolicznymi rysunkami oraz, obok niej,
kielich z Hostią, która 27 czerwca 1993 - w Uroczystość
Bożego Ciała - krwawiła.
24 listopada 1994 w obecności nuncjusza apostolskiego w Korei w
rękach Julii nagle pojawiła się duża, przełamana Hostia.
Potem na jej języku ukazała się mała Hostia.
Opiekunem duchowym Julii Kim został misjonarz belgijski, związany
z placówkami księży salezjanów w Korei - ks. Raymond
Spies. Przekonany o prawdziwości orędzi szybko podjął
starania zmierzające do ich rozpowszechnienia. Jego relacje
ukazały się w wielu językach.
Relacja biskupa Danylaka

Wstrząśnięty informacjami z Naju biskup grekokatolicki z
Toronto Roman Danylak przyjechał do Korei i odprawił Mszę św.
22 września 1995 r. Oto jego relacja:
"Wyglądało to jak serce, gdy po raz pierwszy śledziliśmy
fotografię zrobioną 22 września 1995 roku w czasie Mszy Świętej
celebrowanej w dolinie pośród gór Naju w Korei. Mniej więcej
w listopadzie 1995 roku, pokazałem fotografię pediatrze, dr
Helen Owen. Po uważnym prześledzeniu, powiedziała, że serce
na zdięciu przypomina wielkością i kształtem serce niemowlęcia.
Sebastian, mężczyzna asystujący w czasie Mszy Świętej ze
swoim aparatem, starał się ocenić grubość hostii
zamienionej w ustach Julii, za pomocą gałązki, którą trzymał
w ręku. Grubość serca wynosiła 5 mm. Pediatra natomiast
zauważyła kilka szczegółów, linie żył w sercu i inne
zarysy. Wyglądało to dokładnie jak ludzkie serce, nie jak
walentynkowa zabawka, ale prawdziwe ludzkie serce, wielkości
serca dziecięcego.
Był piątek 22 września 1995 roku, gdy dwaj kapłani: o.
Joseph Finn i o. Chang oraz ja, koncelebrowaliśmy Eucharystię
pośród koreańskich gór o godz. 5:00 po południu. Szesnaścioro
koreańskich katolików, praktykujących wiernych, obecnych z
Julią Kim, koreańską wizjonerką, uczestniczyło razem z nami
w tej Mszy Świętej.
Mieliśmy przygotowaną dużą białą hostię i pewną ilość
małych hostii oraz wino do sprawowania Eucharystii. Wszyscy
trzej koncelebrowaliśmy Mszę Świętą również tydzień wcześniej,
w piątek, 15 września, ale o godzinę później, o 6:00 po południu.
Kończyliśmy wtedy Mszę przy reflektorach samochodowych, po
ciemku.
Po tamtej Mszy Julia zadała mi pytanie. Po zapadnięciu zmroku
widziała tęczę na niebie w czasie konsekracji. Zapytała
mnie, jakie to może mieć znaczenie. Pierwszym, co przyszło mi
na myśl, a czym podzieliłem się z Julią poprzez jej tłumacza,
było to, że pierwsza biblijna tęcza pojawiła się na niebie
po Potopie. Bóg użył jej jako pamiątki pierwszego Przymierza
pomiędzy Nim, a odnowionym człowiekiem. Celebrowaliśmy pamiątkę
ostatecznego przymierza w Bożej Liturgii, czyli Eucharystię,
gdy Julia widziała swoją tęczę.
Dla mnie było to kulminacją dnia. Spoglądałem na tę
celebrację z oczekiwaniem, nie z perspektywy świadczenia o
cudzie, ale po prostu, jako na ofiarę mojej codziennej Mszy.
Jedyną komunikacją jaką mogłem mieć z Julią przez cały
tydzień, były rozmowy za pośrednictwem jej koreańskiego tłumacza,
Rafaela.
Minęła już godzina 4:00 po południu, gdy wjechaliśmy w
kompozycję dolin. Było to w momencie, gdy dotarliśmy do
doliny, o której wiedziałem, że tam właśnie będziemy
celebrowali Mszę Świętą.
Nikt z nas nawet nie śnił o tej innej celebracji, jaką nasz
Pan i Jego Matka przygotowywali; byliśmy świadkami
niesamowitej transformacji konsekrowanej hostii i wina w
najprawdziwsze Ciało, ba, najprawdziwsze Serce i Najdroższą
Krew Jezusa Chrystusa za wstawiennictwem Jego Matki.
Pozostali z nas otrzymali Ciało Eucharystyczne i Krew
Chrystusa, ale w ustach Julii, Eucharystyczna postać Hostii,
komunikant i postać wina z kielicha, zostały zamienione w
naturę ludzką. Pozostali z nas smakowali kosztując chleb i
wino, gdy otrzymaliśmy Komunię Świętą. Wiedzieliśmy przez
boską wiarę, że były to prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa w
Eucharystii. Byliśmy złączeni z żywym i uwielbionym
Chrystusem, odnawiającym Jego mistyczną i realną Ofiarę,
ofiarującym Siebie jako Boską Ofiarę i Jego Mistyczne Ciało
Ojcu. Gdy Julia doświadczyła mieszania się krwi i ciała, ciało
powiększało się i poruszało w jej ustach, i towarzyszył
temu silny zapach krwi, ojciec Finn obserwował biel hostii
znikającą i zmieniającą się w ciemną czerwień żywego ciała.
W ustach Julii postać martwego chleba zmieniła się w postać
ciała, a postać wina zmieniła się w postać krwi. W momencie
godziny 5:30 po południu, pamiętnego piątku, reszta z nas
obserwowała poruszające się ciało na języku i krew spływającą
pod jej język i wypełniającą brzegi jej warg. Dopiero później,
gdy analizowaliśmy fotografię, zaczęliśmy dostrzegać pełnię
ogromu tego cudu. Hostia zamieniła się w żywe i drgające
serce.
Po raz pierwszy ludzkie oczy widziały żywe Serce Naszego Pana
i Zbawiciela, Serce, które tak ukochało świat, że złożyło
Siebie w ofierze całopalnej, abyśmy mieli życie i abyśmy nie
zginęli. Wszystkich uczestników tamtego pamiętnego wieczoru
łączyło to samo odczucie. Byliśmy jednością myśli i
serca. W dwa miesiące później, w listopadzie, otrzymałem w
końcu i przeczytałem tekst przesłania Jezusa dla Julii w
czasie jej komunii, w francuskim tłumaczeniu ojca Spies. W
trakcie czytania tego przesłania od naszego Pana, w czasie
trwania komunii, zostałem utwierdzony w przekonaniu, że słowa
Jezusa potwierdzają nasze przypuszczenie. "Moja Matka
teraz pokazuje i odkrywa Moje Serce biskupowi...". To, co
widzieliśmy tamtego wrześniowego wieczoru, było
najprawdziwszym Sercem Jezusa.
Reakcje innych na ten fenomen, tych z którymi dzieliłem się
fotografiami i moją relacją z naszego doświadczenia - cóż,
to już była inna sprawa. Zawierają one szeroką gamę
niedowiarstwa i niewiary, cynizmu i obojętności po milczenie,
zdziwienie i lęk przed tym misterium wiary; zapowiedź wiary w
Eucharystię, w Kościół Katolicki, w sakrament kapłaństwa,
nawrócenie i Chrześcijańską Wiarę.
Wśród uwag były takie: "Jaki skandal!" i pytania:
"Jak to się stało, że fotograf był tak łatwo dostępny?".
Podejrzenia: "Julia miała ukryte to serce, a potem wśliznęła
je do ust!" Zaprzeczenia: "To jest prywatne
objawienie, nie muszę w to wierzyć!" A znów od innych,
całkowity brak reakcji. Tak często negatywne komentarze i
reakcje...
Kapłani, teologowie, biskupi i katoliccy laicy, którym pokazałem
fotografie, pogrążeni w swoich teologiach, pozostali obojętni
lub nawet przerażeni w obliczu tego nowego dowodu w ich
katolickiej czy chrześcijańskiej wierze. "To jest Moje
Ciało, to jest Moja Krew", powiedział Chrystus, gdy
podawał pierwszą Eucharystię Swoim apostołom, wypełniając
obietnicę przez Niego złożoną po rozmnożeniu ryb i bochenków
chleba na północnym brzegu Jeziora Genezaret. Jezus jest
Chlebem Życia; "Ten, kto przychodzi do Mnie, nigdy nie będzie
głodny, ten, kto posiada wiarę we Mnie, nigdy nie będzie
pragnął" (Jan 6,15). I pięć razy Jezus powtórzył i
podkreślił z naciskiem, że Jego Ciało jest prawdziwym
pokarmem, a Jego Krew jest prawdziwym napojem na życie wieczne,
i ten ktokolwiek spożywa Jego Ciało i pije Jego Krew, ma życie
wieczne w Nim, a On wskrzesi nas w dniu ostatecznym.
Jakkolwiek, diecezjalna komisja z Kwangju nie wypowiedziała się
jeszcze na temat dwunastu cudów Eucharystycznych, które zdarzyły
się do tego czasu w powiązaniu z Julią Kim, dwóch biskupów.
Arcybiskup Giovanni Bulaitis - nuncjusz Korei i ja,
potwierdziliśmy autentyczność naszych własnych doświadczeń.
Trudnością, jakiej doświadczyłem ze strony teologów było
pytanie: "jakiemu celowi taki fenomen ma służyć?"
Powinniśmy o to zapytać Autora tego fenomenu i cudownego
zdarzenia po pierwsze, nie zaś Julię lub mnie. Kim w końcu
jesteśmy, aby dyktować Autorowi tych Cudów, Eucharystycznemu
Panu Osobiście, co On chce przekazać poprzez misterium
Eucharystycznego Cudu? W Jego nieskończonej litości dla nas i
dla nieskończonej ilości tych, którzy wciąż mają problem z
katolicką doktryną Eucharystii, Jezus daje nam Osobiście Jego
niebieskie potwierdzenie. Eucharystia jest prawdziwie Ciałem i
Krwią Chrystusa, obecnego pod postacią chleba i wina.
Niezwykłe wydarzenia wokół Julii, jej przesłania i zjawiska
są prywatnymi objawieniami, które muszą być rozpoznane przez
Kościół. Płacząca i krwawiąca w łzach statua Dziewicy, w
odniesieniu do prywatnego objawienia, od początku i najczęściej
obserwowane zjawisko, może być potwierdzone przez nasze zmysły
i przez naukowe badania także. Eucharystyczne zjawiska są również
obserwowalnymi faktami, poświadczonymi przez wielu, włączając
biskupów i kapłanów. Eucharystia, przemieniona w ciało
ludzkiego serca i krew, są obserwowalnymi zjawiskami, ale jest
także faktem, który musi być zaakceptowany przez boską wiarę.
Wierzymy z boską wiarą, że każda hostia i każda kropla
wina, które były poprawnie konsekrowane, zaczynają być Ciałem
i Krwią Naszego Pana. Konsekrowane postacie są znakiem
substancjalnej Obecności żyjącego Chrystusa".
+ Roman Danylak
Tytularny Biskup z Nyssa
Czy się nawrócą?

Orędzia przekazywane rzekomo przez Matkę Bożą i Chrystusa w
Naju od roku 1985 zwracają nieustannie uwagę na konieczność
nawrócenia świata, stojącego na skraju przepaści z powodu
niemoralnego życia. Matka Boża zachęca nas do modlitwy i
podejmowania ofiar, które mogą wynagrodzić Bogu niewdzięczność
ludzi i przebłagać za grzechy wołające o pomstę. Ludzkość
nie uniknie kary, jeśli się nie nawróci.
Orędzi było w ciągu tych 17 lat bardzo wiele. Trudno jednak
oprzeć się wrażeniu, że dla ludzi podróżujących do Naju
albo czytających o domniemanych cudach, treść orędzi schodzi
na dalszy plan. W 1996 roku hiszpańscy dziennikarze zauważyli,
że większość "pielgrzymów" w Naju to amerykańscy
turyści z kamerami i aparatami fotograficznymi. Niewielu z nich
bierze udział w nabożeństwach, przygniatająca większość
nie jest katolikami. Przyjechali, żeby zobaczyć coś niezwykłego,
czego nie rozumieją. Czy to, co zobaczą, spowoduje ich nawrócenie?
|