
Budda urodził się na nizinie Teraju
leżącej u podnóża Himalajów, w granicach współczesnego
Nepalu. Klan, z którego się wywodził, zwano Śakjami i z tego
powodu
o nim samym mówiono Śakjamuni - "mędrzec z rodu
Śakjów". Jego wyznawcy określają
go mianem Bhagavant
,czyli "Pan". "Budda" (sans.,pal.:buddha)
nie jest imieniem własnym, lecz tytułem honorowym, oznaczającym
"przebudzonego". imię własne Buddy brzmi Siddhattha
Gotama. Zwyczajowo za daty życia Buddy przyjmuje się lata
566-486 p.n.e.
Tradycyjne źródła sugerują, że Budda i jego ród należeli
do drugiego spośród czterech stanów indyjskiego społeczeństwa
- arystokratycznego stanu wojowników, zwanych khattiya Mimo że
życie pałacowe było pełne wygód, Budda nie znajdował w nim
spełnienia, tęskniąc za czymś pełniejszym i bardziej
zadawalającym duchowo. Późniejsze legendy ukazują
rozczarowanie Buddy taką egzystencją; przejawia się ona między
innymi w opowieści o czterech wycieczkach poza pałac, które
odbył w swoim rydwanie. Nadmiernie opiekuńczy ojciec - lękając
się ciągle, że Budda opuści dom, by zgodnie z proroczym snem
jego matki Maji- której przed urodzeniem Siddhatty przyśnił
się biały słoń wchodzący w jej bok (interpretowano to jako
przepowiednie narodzin syna, który będzie albo wielkim władcą,
albo wielkim nauczycielem duchowym)- nakazał, by ulice miasta
zaludnili ludzie zdrowi
i weseli, tak aby Siddhatthy nie zmartwił
jakikolwiek nieprzyjemny widok. Z trasy przejazdu usunięto
starców i chorych, lecz przez przypadek Budda spotkał starca.
Porażony odkryciem starości kazał woźnicy natychmiast wracać
do pałacu, gdzie oddał się rozmyślaniom nad sensem starzenia
się. Podczas drugiej wycieczki Budda spotkał chorego, a
podczas trzeciej dostrzegł zwłoki niesione na miejsce
kremacji.
Doświadczenia te uwidoczniły mu przede wszystkim
przemijalność ludzkiej egzystencji i uświadomiły, że nawet
ściany pałacu nie są w stanie uchronić go przed cierpieniem
i śmiercią. W trakcie czwartej wyprawy z pałacu Budda spotkał
żebrzącego mnicha, który zainspirował go pomysłem podjęcia
samodzielnych poszukiwań rozwiązania problemów człowieczej
kondycji. Tej samej nocy Budda postanowił opuścić pałac, po
czym - rzuciwszy ostatnie spojrzenie na śpiącą żonę i syna
Jest mało prawdopodobne, aby ta prosta, wzruszająca historia
była prawdziwa w sensie literalnym. Trudno uwierzyć, by Budda
był aż tak prostoduszny, jak go przedstawia legenda, lub by
rozczarowanie życiem pałacowym nastąpiło aż tak gwałtownie.
Bardziej uzasadnione może być odczytanie tej historii jako
przypowieści, w której życie pałacowe stanowi symbol
samozadowolenia i samoszukiwania się, a cztery znaki obrazowałyby
rozwijające się zrozumienie natury ludzkiego stanu. Przypowieść
ta sugeruje również, że chociaż znaki, o których w niej
mowa, widoczne
są wszędzie wokół nas, większość ludzi -
tak jak młody Budda - tworzy bariery mentalne (pałacowe mury),
aby odgrodzić się od nieprzyjemnych elementów rzeczywistości.
Mimo to nadchodzą chwile, w których owe niemiłe fakty - na
przykład choroba
lub śmierć - narzucają się nam z siłą,
której nie sposób ignorować, podobnie
ja przytrafiło się
Buddzie, kiedy wyjechał z pałacu w swoim rydwanie.
Wyrwany z błogiego samozadowolenia Budda podjął decyzję o
porzuceniu rodziny i poszukiwaniu wiedzy duchowej. Pierwszym
nauczycielem Buddy został Alara Kalama, który nauczył go
techniki medytacji prowadzącej do osiągnięcia głębokich
stanów transowych. Budda okazał się pojętnym uczniem i
szybko zdobył umiejętność wchodzenia w stan głębokiego
skupienia, znany jako "sfera nicości", i długotrwałego
pozostawania w nim. Tempo i perfekcja, z jaką opanował tę
technikę, spowodowały, że Alara zaproponował mu wspólne
prowadzenie grupy. Budda wszelako odmówił, ponieważ
jakkolwiek doświadczenie związane z medytacją wypełnione było
spokojem i błogością, nie prowadziło do trwałych rozwiązań,
do których dążył; zawsze w końcu następowało wyjście z
tego stanu i powrót do normalnej świadomości i nie rozwikłanych
fundamentalnych problemów narodzin, choroby, starości i śmierci.
Budda kontynuował swoje poszukiwania i podjął naukę u
kolejnego nauczyciela - Uddaki Ramaputty. Udaka zapoznał go z
bardziej wyrafinowaną techniką, która pozwalała praktykującemu
wejść w "sferę ani postrzegania, ani braku
postrzegania", będącą niezwykle wusublimowanym stanem
umysłu, prowadzącym niemalże do zaniknięcia świadomości.
Umiejętności Buddy zrobiły na Uddace tak wielkie wrażenie,
że zaproponował mu, iż zostanie jego uczniem. Ten odmówił
jednak, uznając zdolność osiągania mistycznych stanów świadomości
za umiejętność cenną w swoim rodzaju, ale rozbieżną z
celem, do którego dążył.
Po eksperymentach medytacyjnych Budda zwrócił uwagę na
techniki innego typu. Były one związane z ekstremalnymi
wyrzeczeniami, podejmowanymi w celu stłumienia żądz i namiętności.
Początkowo Budda ćwiczył ponownie nad oddechem, polegające
na coraz dłuższym jego powstrzymywaniu. Zamiast wiedzy
duchowej przyniosło mu to jedynie silne bóle głowy.
Zarzuciwszy tę technikę, Budda spróbował drugiej metody, która
polegała na ograniczeniu przyjmowania pokarmów do
mikroskopijnych porcji - zaledwie łyżki zupy fasolowej
dziennie. Nie trzeba było długo czekać, aby doprowadziło go
to do takiego wycieńczenia, że nie potrafił utrzymać się w
pozycji siedzącej i zaczęły mu wypadać włosy. wówczas
Budda uświadomił sobie, że i ta forma samoumartwiania nie
przynosi rezultatów, a zatem i ją zarzucił. Wysiłki te nie
poszły jednak całkowicie na marne, ponieważ zdobyte doświadczenia
wykazały mu bezproduktywność wszelkich skrajności. Wcześniejsze
życie pełne zbytku nie przyniosło mu satysfakcji, podobnie jak sześcioletnie
eksperymenty z ascetycznymi umartwieniami. Budda zrozumiał, że
najbardziej produktywną metodą było wybranie "Srodkowej
drogi" pomiędzy tymi ekstremami. Najwłaściwszym stylem
życia byłoby więc zachowywanie umiarkowania bez negowania
pragnień czy nadmiernego im ulegania.
Działając zgodnie z tą zasadą, Budda zaczął przyjmować
pokarmy i wznowił praktyki medytacyjne. Robił teraz gwałtowne
postępy i pewnej nocy, siedząc pod drzewem, znanym później
jako drzewo bodhi, osiągnął stan pełnego oświecenia, którego
poszukiwał. Podczas pierwszego okresu czuwania owej nocy Budda
zdobył moc oglądania swych wcześniejszych wcieleń, w pełni
je sobie przypominając W trakcie drugiego okresu czuwania osiągnął
zdolność jasnowidzenia, która pozwoliła mu dostrzec związek
śmierci i odrodzenia wszelkich istot we wszechświecie z popełnianymi
przez nie dobrymi i złymi uczynkami. W trzeciej części nocy
Budda zrozumiał, że uwolnił się od "plugastw
duchowych" i udało mu się wykorzenić żądzę oraz
niewiedzę. Uczynił "to, co winno zostać zrobione" -
osiągnął nirwanę i położył kres kolejnym narodzinom.
Budda osiągnął stan oświecenia w miejscu zwanym Bodhgaja,
gdzie pozostał przez siedem następnych tygodni rozmyślając
nad swą przyszłością. Rozważał tam możliwość zostania
nauczycielem duchowym , choć zniechęcały go do tego trudności
z przekazaniem głębokiego wglądu, który osiągnął. Przez
jakiś czas skłaniał się ku życiu w samotności jednak
powodowany współczuciem postanowił ogłosić światu swoje
nauki - czyli dharmę (pal.dhamma).
Po przybyciu do znajdującego się w pobliżu Benaresu parku
Buddę powitali jego byli koledzy, którzy mimo początkowego
wachania - szybko dostrzegli zmiany, które w nim zaszły. Budda
oznajmił, że jest tathagatą (ten, który osiągnął to, co
jest naprawdę), po czym wygłosił swoje pierwsze kazanie.
Zachowało się ono w formie pouczenia (sutta), zwanego
Puszczeniem w Ruch Koła Dharmy. Zawiera ono zasadnicze nauki
buddyzmu wyłożone za pomocą formuły, zwanej jako Cztery
Szlachetne Prawdy.
Resztę życia Budda spędził podróżując pieszo przez miasta
oraz wioski północno - wschodnich Indii i zwracając się do słuchaczy
reprezentujących wiele różnych sfer religijnych, społecznych
i ekonomicznych. Jego zachowanie cechowało się zawsze uprzejmością
i spokojem, a liczni nawróceni - o których wspominają teksty
- dają świadectwo siły jego perswazji i charyzmy.
Budda umarł w niewielkim mieście Kusinara leżąc między
dwoma drzewami sala, które cudownie zakwitły, choć nie była
to pora ich kwitnienia. Mimo, że częstokroć powiada się, iż
Budda zmarł zjadłszy zatrutą wieprzowinę podaną mu przez świeckiego
wyznawcę, z relacji zawartej w Kazaniu o Wielkim Zgaśnięciu
jasno wynika, że po tym zdarzeniu doszedł on do zdrowia i umarł
w jakiś czas później, najwyraźniej z przyczyn naturalnych.
Zgodnie z radą Buddy w buddyzmie nigdy nie ustanowiono żadnego
nadrzędnego ośrodka władzy, rozstrzygającego spory
doktrynalne, ani też żadnego ciała czy instytucji, które byłyby
władne głosić dogmaty i prawdy wiary obowiązujące
wszystkich wyznawców tej religii.
KOŁO
PERFEKCJI BUDDHY

(koło
narodzin i śmierci)
1. Jałmużna
2. Doskonałość przykazań.
3. Doskonałość wyrzeczenia
4. Doskonałość mądrości
5. Doskonałość odwagi
6. Doskonałość cierpliwości
7. Doskonałość prawdy
8. Doskonałość rozważania
9. Doskonałość dobrej woli
10. Doskonałość obojętności
Dusza, która chce dojść do celu i zwyciężyć musi opanować
samą siebie.
Dusza, która chce osiągnąć oświecenie musi praktykować
Prawo Chrystusowe.
Dla człowieka mężczyzny czy kobiety jest to potężna lekcja,
olbrzymi wysiłek,
niczym wysiłek Jezusa Chrystusa w Getsemanii.
Kiedy człowiek wybiera Chrystusa ma na swojej drodze Krzyż i
14 stacji,
a te dają mu zwycięstwo Chrystusa.
Musi przyjąć w swoje ciało 7 promieni.
Wtedy pozostawia za sobą swoje zmysły i ambicje.
Napełnia światłem czakry, udoskonala prawo 7 promieni
aby być Chrystusem.
Samodyscyplina i wytrwałość
w obliczu przeszkód jest tym fundamentem,
który przygotowuje Buddę na spotkanie z Chrystusem.
Jest to stopień Boskiej doskonałości.
Te 7 promieni doprowadzą do samokontroli. Wejdziesz jako zwycięzca.
Aby zostać mistrzem na tym poziomie potrzebna jest droga
pokory.
Aby odnaleźć ścieżkę idź tak jak poszedł Buddha Dipamkara.
Medytował i wizualizował Wielkiego Buddhę.
Ale ciągle ta droga nie była czysta.
Rzucił się na ziemię ... twarzą w błoto ...
aby Buddha mógł po nim przejść.
Pragnął aby jego dusza posiadła mądrość poprzez stanie się
Buddhą.
Pragnął tej wiedzy aby służyć innym.
Oddać się całkowicie, spalić w płomieniu Miłosierdzia.
Wiedział, że tylko wtedy osiągnie własny cel.
Bo przez wszechwiedzę, nie dla osobistego użytku, wywyższenie
w oczach świata
ani też dla własnego zysku lecz ta wszechwiedza potrzebna aby
służyć dla ludzkości.
Drogowskaz wskazujący drogę z tego brzegu na drugi.
Pokora zapewnia całkowite
istnienie by cała ludzkość mogła kroczyć po ciele Buddy do
oświecenia - do Shamballi.
A później nadszedł okres drugi - cała ludzkość może
kroczyć po ciele Jezusa
Chrystusa"...
tylko przeze mnie dojdziecie do Ojca.
Dalsza to już podróż -
Wniebowstąpienie, wejście do Królestwa Bożego.
A Buddha Dipamkara leżał twarzą w błocie ...
zatrzymał się przy nim Wielki Buddha i obwieścił wszystkim
obecnym że ten oto
będzie ukoronowany Panem całego
świata.
To przeznaczenie nie tylko dla Buddhy D. zostało obwieszczone
całemu światu, dało prawo dla każdej żyjącej duszy.
Jednak coś go odróżniało od
reszty ...
było to ... aby zaakceptował
przeznaczenie nakazane przez Boga.
Każda dusza musi zrozumieć koło perfekcji, cnoty Wielkiego Płomienia.
Dziesięć Perfekcji - Kolo
wejścia w Pańskie bramy.
Kiedy dusza je zaakceptuje i wypełni Boskie Przeznaczenie,
przyciągnie
własnym promieniem tą duszę w Jego ramiona.
PIERWSZE PRAWO JAMŁUŻNY
Jest to całkowite oddanie samego siebie.
Samo opróżnienie swojego dzbana wody
aby napoić wszystkich spragnionych.
Rozdawanie energii Boga jako dar. Ta cnota to próba braku
samolubstwa.
Bóg szuka takie dusze, którym powierzyć może własną energię
- Potęgi Boga.
Tylko duszy niesamolubnej może powierzyć wszechmoc.
Bóg wie, że taka dusza bez troski o siebie i myśli o sobie
przekaże ludzkości każde błogosławieństwo,
które otrzymała z niebios.
Takiej duszy przekazuje niewyczerpane energie i moce,
nie tylko dla tego świata lecz wielu światów.
Aby nauczyć się dawać należy nauczyć się otrzymywać i ufać
prawu...
Za każdą rzecz, którą dajesz i każdą dobrą rzecz, którą
czynisz
powróci do ciebie dziesięciokrotnie.
Droga Koła Perfekcji
- jest to Wielkie Prawo, któremu musisz zaufać.
Jałmużna to poczwórna cnota.
Dobrze wykonana jest udoskonalana w 4 ciałach człowieka.
Wpuszcza w siebie taki człowiek potrójny płomień.
Taki człowiek musi też użyć inteligencji a ta musi rządzić
dawaniem ...
musi użyć bezbłędnie miłosierdzia.
Doskonałość Jałmużny
" ... nie rzucaj pereł
pod wieprze ..."
Ani nie jest mądre używać energii i talentów dane do użytku
duchowym niedowiarkom, którzy jej nie docenią.
Każdy jej kęs musi być właściwie zagospodarowany,
zabezpieczony w czakramie serca,
zarówno dawcy jak i odbiorcy.
Musi być pomnożony przez łaskę, poprzez medytację i kontemplację
Chrystusa w sobie - podmiotu twojego dawania,
jak również z Chrystusem odbiorcy twojego daru.
Poprzez ten czyn przypłynie potęga, mądrość i miłość.
Jest to wielkie prawo, niezbędne aby osiągnąć poziom
Shamballi.
Otworzyć się na mistrzostwo.
Taka dusza odnosi zwycięstwo nad światem, nad ogniem,
powietrzem, wodą i ziemią.
Pola świadomości, spirala bytu łączą się wówczas w
Centrum Umysłu Buddhy.
Zawsze będzie objawiona radość wiecznego bogactwa, wszechpotęga
i wszechwiedza.
Toteż Buddha poznał to prawo.
Oddalił od siebie własne życie by inni mogli żyć ... dając
własny chleb
... by inni mogli się nim pożywić .
Jezus Chrystus .. . rzekł "... jeśli nie
skosztujesz ciała Syna Człowieczego
i nie wypijesz jego krwi
nie będziesz miął życia w tobie ..."
Zatem Jezus Chrystus oddał siebie jako światło ...
w procesie tego dawania płomień świecy mniejszego
"ja" zostaje zdmuchnięty,
a zapalone zostaje Potrójne Światło prawdziwej tożsamości.
|