
Listy do nieba

W pierwszą rocznicę amputacji chorej nogi poprosiła mamę o tort
i wydała przyjęcie. Niespełna 7-letnia Antonietta Meo zaliczana jest
do grona
największych mistyków. Wkrótce będzie najmłodszą błogosławioną w
historii Kościoła.
Za oknem zapadał zmierzch. Siedząc na kuchennym taborecie,
dziewczynka
dyktowała mamie list: "Kochany Tato, dziś bardzo kaprysiłam. Jutro
postaram
się być grzeczniejsza i mam nadzieję, że spełnię wiele dobrych
uczynków.
Kocham Cię bardzo, ale dziś skłamałam i proszę, byś mi przebaczył.
Proszę
cię o to z całego serca, ponieważ odczuwam wielki ból". Nennolina,
jak pieszczotliwie nazywano Antoniettę w domu, uśmiechnęła się do
mamy. Wstała i kulejąc z powodu ciążącej jej protezy przeszła do
sąsiedniego pokoju. Cała rodzina jak każdego dnia
wspólnie zaczęła odmawiać Różaniec. "Ojcze, chroń mnie. Proszę,
zachowaj moją
duszę zawsze w stanie łaski i daj zdrowie ciała. Ale ważniejsze jest
zdrowie duszy"
- mówiła dziewczynka, odmawiając modlitwę "Ojcze nasz". Rozmawiała z
Tatą, do
którego wcześniej podyktowała list. Nazbierało się ich w sumie ponad
160, niektóre
pisała sama niewprawnym jeszcze charakterem. Dziś są dowodem jej
nieprzeciętnej wiary. To ich treść okazała się decydująca w toczącym
się od 1942 r. procesie beatyfikacyjnym.
Chciałabym
nigdy nie chorować

Antonietta MeoNennolina urodziła się 15 grudnia 1930 r. w rzymskiej
kamienicy
niedaleko bazyliki Świętego Krzyża Jerozolimskiego. Jej rodzina była
bardzo
wierząca, rodzice codziennie uczestniczyli w Eucharystii. Nennolina
uwielbiała się bawić, wraz z siostrą szalała na trójkołowym rowerku. Wszędzie
jej było pełno
aż do feralnego dnia, kiedy bawiąc się w ogrodzie, rozbiła sobie
kolano o kamień.
Lekarze stwierdzili, że nie jest to zwykłe stłuczenie. Nennolina
była chora na raka.
Diagnoza - kostniakomięsak - oznaczała amputację lewej nogi. Kiedy
cała rodzina rozpaczała, dziewczynka, jak wynika z relacji świadków,
zachowała pogodę ducha i cieszyła się, że swe cierpienie może ofiarować Jezusowi. Wkrótce
zaczęła pisać listy.
Do Boga Ojca, Jezusa, Matki Bożej, Trójcy Świętej, do Anioła Stróża
i do Ducha Świętego.

W jednym z ostatnich listów przed śmiercią prosiła Jezusa, by
zwrócił jej nóżkę,
ale była przygotowana na niespełnienie tej prośby. "Chciałabym nigdy
nie chorować
i Ty spraw, bym nie zachorowała. Jeśli chcesz, spraw, bym zaczęła
chodzić, ale jeśli
nie chcesz tego fiat voluntas Tua". Dla wielu te słowa są dowodem
głębokiego życia mistycznego dziecka. Nennolina zmarła w sobotę, w
dzień poświęcony Matce Bożej,
3 lipca 1937 r., cztery miesiące przed ukończeniem 7. roku życia.
Maryję nazywała Mamusią. Kilka dni przed Pierwszą Komunią Świętą, 11
listopada 1936 r., pisała:
"Droga Mamusiu, któż zrozumie, jak piękny będzie ten dzień, kiedy
Twój Boski Syn
przyjdzie do mojego serca, ale ja chciałabym Go przyjąć z Twoich
świętych rąk.
Uczynisz mi to, Mamusiu?". W listach jak refren powraca pragnienie
ofiarowania
swego cierpienia za grzeszników i dla zbawienia świata. Listy są
zapisem głębokiej, mistycznej więzi między człowiekiem a Bogiem.
Świadczą także o bardzo
zintegrowanej psychice i dojrzałości wiary kilkuletniej jakby nie
było dziewczynki.
Cud Nennoliny

Nennolina utożsamiła się z Jezusem na Kalwarii - opowiada ojciec
Piersandro
Vanzan SJ, cenzor teolog w procesie beatyfikacyjnym. - Dziewczynka
duchowo
identyfikuje się najpierw z małym Jezusem, potem kilkuletnim
chłopcem,
młodzieńcem, aż wchodzi z Nim na Kalwarię. Tam zdobywa szczyt swego
mistycznego utożsamienia - mówi. Skąd u dziecka taka dojrzałość
wiary?
Ojciec Vanzan podkreśla wpływ rodziny. Wskazuje zarazem, że życie
Nennoliny jest potwierdzeniem słów, że Bóg pewne rzeczy objawia
maluczkim i wielcy nie są w stanie ich pojąć. Kult Nennoliny jest
znany nie tylko w Rzymie i we Włoszech, ale także w Niemczech i we
Francji.
- Przy jej grobie codziennie modlą się ludzie - mówi o. Simone M.
Fioraso,
proboszcz bazyliki Świętego Krzyża Jerozolimskiego, dokąd jej ciało
zostało
w 1999 r. przeniesione z cmentarza Verano, i wicepostulator w
procesie beatyfikacyjnym.

Za jej wstawiennictwem została uzdrowiona z marskości wątroby
kobieta z Indiany.
Teraz ten cud będzie weryfikowany. Benedykt XVI już podpisał dekret
o heroiczności
jej cnót, a więc będzie najmłodszą beatyfikowaną niemęczennicą w
dziejach Kościoła.
Jej proces beatyfikacyjny, rozpoczęty już w 1942 roku, zakończył się
30 lat później.
Wtedy jednak Kościół nie dopuszczał beatyfikacji dzieci, które nie
zmarły męczeńską śmiercią. Sytuacja zmieniła się, gdy w 1981 r.
Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych
uchyliła ten nieformalny zakaz. W czasie spotkania z dziećmi, tak
jak Nennolina
należącymi do Akcji Katolickiej, Benedykt XVI podkreślił, że "jej
życie, tak proste
i zarazem tak znaczące, pokazuje, że świętość jest osiągalna w
każdym wieku:
jest dla dzieci i dla młodzieży, dla dorosłych i osób w podeszłym
wieku". Każdy czas
jest dobry, aby zdecydować się pokochać poważnie Jezusa i wiernie
pójść za Nim.
Jadę do Afryki

Nennolina pragnęła trwać u stóp Krzyża. Kiedy pod choinkę otrzymała
figurkę
Dzieciątka Jezus, złożyła ją na krzyżu. - Pięcioletnie wówczas
dziecko uczy nas,
że nowo narodzony Jezus ofiaruje się, by przed nami otworzyć bramy
nieba - mówi
o. Fioraso. A Benedykt XVI wskazuje, że "w ciągu kilku lat Nennolina
osiągnęła szczyty chrześcijańskiej doskonałości, na które wszyscy
mamy się wspinać, pospiesznie przemierzyła "drogę szybkiego ruchu",
która prowadzi do Jezusa". Gdy opatrywano
jej bolącą ranę, cierpienie ofiarowała Panu Bogu za papieża, za
Kościół, misjonarzy,
pokój na świecie i zbawienie grzeszników. Często przy bolesnej
zmianie opatrunku
mawiała: teraz jadę jako misjonarka do Afryki. Nawet jej się udało.
W Burundi działa
Centrum jej imienia, pomagające tamtejszym sierotom, tak samo dzieje
się w Peru.
W Mozambiku powstaje ośrodek pomocy chorym na AIDS. A jedna z
pracujących
w Chinach zakonnic przyjęła imię Nennolina, by, jak mówi, lepiej
służyć Chrystusowi
i potrzebującym. "Jezu pierwszą i najważniejszą rzeczą, o którą Cię
proszę, jest
prośba o to, bym była święta. Chcę bardzo cierpieć, by wynagrodzić
Ci za grzechy
ludzi, szczególnie tych najbardziej złych. Chciałabym być palącą się
dzień i noc
przed tabernakulum lampką" - pisała Nennolina niespełna rok przed
śmiercią.
Dziś wskazuje drogę na szczyty chrześcijańskiej doskonałości.

|