Mit 6. Nie kupuj w supermarkecie
Lepiej
kupować żywność na bazarze lub w małym sklepiku niż w supermarkecie
Niestety, właściciele osiedlowych sklepików i bazarowych straganów
oraz sieci handlowe mają tych samych dostawców. W Polsce działa
prawie 30 regionalnych hurtowych rynków spożywczych. Wozimy towar zarówno na giełdę w Broniszach, jak i do sieci
handlowych - mówi wspomniany sadownik z okolic Tarczyna.
Między jabłkami, malinami czy kapustą z miejskiego bazaru,
osiedlowego sklepiku czy dyskontu nie ma więc większej różnicy.
Tylko u sprzedawców, którzy przykładają wagę do tego, czym handlują,
jest szansa na kupienie sprawdzonej, smacznej żywności. Najlepiej
jednak jej szukać bezpośrednio u właścicieli małych gospodarstw
rolnych, którzy sprzedają niewielkie nadwyżki z domowej produkcji
ziemniaków, jabłek, jaj czy drobiu.
Mit 7. Certyfikat gwarancją jakości
Znaczki jakościowe i certyfikaty są raczej elementem strategii
marketingowej niż wyznacznikiem jakości. Jednym z najbardziej
rozpoznawalnych certyfikatów jest zielony znaczek eko. Łatwo go
uzyskać, za to trudno stracić. Każdy, kto zadeklaruje, że chce produkować żywność w sposób
naturalny, bez używania środków chemicznych, może ubiegać się o
certyfikat ekologiczny - mówi Urszula Sołtysiak, dyrektor jednostki
certyfikującej Agro Bio Test.
Jednak ekożywność nie jest każdorazowo badana przed wprowadzeniem do
sprzedaży;
podstawą przyznania certyfikatu jest dokumentacja producenta.
Co więcej, instytucje certyfikujące wydają zgody na używanie w
produkcji ekologicznej nasion konwencjonalnych, gdzie bez ograniczeń
stosowane były pestycydy i nawozy sztuczne.
Być może dlatego, jak dowodzą regularne badania niemieckiej Fundacji
Warentest, żywność eko wcale nie wypada lepiej w testach na
zawartość szkodliwych substancji i bakterii niż żywność
konwencjonalna.
Mit 8. Tańsze nie znaczy gorsze
Jedną z historyjek, jakie swoim klientom wciskają sieci handlowe,
jest ta o pochodzeniu niskich cen. Cenę soku, czekolady czy lodów
można jakoby zbić o kilkadziesiąt procent, jeśli producent wstawi
towar do supermarketu. Wówczas nie ponosi wydatków na reklamę i
atrakcyjne opakowanie. Stąd polędwica sopocka za 15 zł czy keczup za
99 groszy.
Tymczasem to, co sieci handlowe sprzedają po atrakcyjnych cenach,
producenci nazywają żywnością analogową, która tylko z wyglądu
przypomina oryginały. Kilka lat temu w brytyjskiej sieci Sainsbury’s
można było kupić za parę pensów jogurt, w którym nie było ani kropli
mleka. Jogurty owocowe bez owoców i kiełbasa prawie bezmięsna już są
w Polsce dostępne.
W przemyśle wędliniarskim funkcjonuje pojęcie dodatniej i ujemnej
wydajności. Masarnia produkująca wędliny według starych receptur z
kilograma mięsa wyprodukuje 0,6-0,8 kg szynki albo polędwicy. To
wydajność ujemna, która oznacza, że szynka w detalu musi kosztować
przynajmniej o 20 proc. więcej niż koszt zakupu mięsa potrzebnego do
produkcji, czyli ponad 30 zł. Jednak większość zakładów mięsnych
stawia na wydajność dodatnią i z kilograma mięsa może wyprodukować
nawet dwa kilogramy szynki albo pięć kilogramów parówek.
W skrajnych sytuacjach producent analogu nie wędzi, tylko podsusza
kiełbasę, a brązowy kolor nadaje barwnikiem w pomieszczeniu
przypominającym lakiernię samochodową. Mieszance mięsnych odpadków i
wody smak kiełbasy nadają aromaty , a atrakcyjny, różowawy kolor -
fosforany, które można stosować prawie bez ograniczeń. Tak
wyprodukowana kiełbasa analogowa kosztuje około 10 zł za kilogram.
Dlatego razem z wędlinami, chlebem i przetworzonymi warzywami czy
słodyczami przeciętny Polak zjada co roku około 2 kg chemikaliów. To
wagowy ekwiwalent trzech pudełek proszków do prania. Dlatego półki z
najtańszą żywnością warto traktować jak dział chemiczny. Wbrew
bowiem temu, co wciskają nam sieci handlowe i branża spożywcza,
za produkt wysokiej wartości trzeba sporo zapłacić. Choć i tak nie
zawsze wysoka cena jest gwarantem jakości.
Mit 9. Etykietka prawdę ci powie
Producenci żywności mają obowiązek umieszczać na opakowaniach wykaz
składników użytych do produkcji, w tym substancji często
uczulających, jak jaja, gluten czy orzechy.
Z raportu UOKiK z grudnia 2009 r. i nadzorowanej przez ten urząd
Inspekcji Handlowej wynika, że mniej więcej na co piątym opakowaniu
można znaleźć nieprawdziwe informacje. Jogurt opisany z jednej
strony opakowania jako waniliowy, a z drugiej owocowy, albo twaróg
chudy, który jednocześnie jest twarogiem półtłustym, jeszcze można
przeboleć. Ale ordynarnego oszukiwania w wykazie składników już nie.
Weźmy pod lupę masło. Zgodnie z polską normą powinno zawierać
przynajmniej 82 proc. tłuszczu pochodzącego z mleka i zero tłuszczy
roślinnych. Tymczasem, jak twierdzi UOKiK, firma Lakpol
International sprzedawała masło z 53-proc. udziałem roślinnych
tłuszczów
w składzie. Lepsi byli mleczarze z Mleczgalu, którzy wtopili w tzw.
masło aż 84 proc. składników roślinnych.
Jeszcze większe pole do popisu mają producenci wędlin, którzy nie
podlegają żadnym normom jakościowym, a jedynie sanitarnym. Mogą więc
wypuszczać na rynek rozwodnione,
barwione i sztucznie aromatyzowane produkty i sprzedawać jako
polędwice, szynki albo kiełbasy suszone. Byle tylko poinformowali
klientów o składzie. Rekordziści nie kryją się
z tym, że ich wędliny składają się głównie z wody (do 80 proc.
składu), inni ze wstydu zaniżają udział odpadów, którymi zagęszczają
wyroby. Firma Stół Polski z Ciechanowca zapomniała poinformować
klientów, że w jej salcesonie chłopskim można znaleźć szczecinę.
Mit 10. Tradycyjne i drogie znaczy
lepsze
Na górnych półkach z drogimi majonezami, jogurtami czy czekoladami
nie brakuje towarów, które wprawdzie nieźle smakują, ale są
produkowane na skalę przemysłową i jak wszystkie tego rodzaju
produkty są efektem kompromisu między wyglądem, zapachem a długim
terminem przydatności do spożycia. Ulubiony chwyt producentów
żywności klasy premium to tradycyjne receptury. Ile w tych zabiegach
prawdy, pokazała decyzja UOKiK z lipca tego roku w sprawie
prestiżowej sieci Krakowski Kredens, która dostała 5,6 tys. zł kary.
Firma reklamowała swoje wyroby jako produkty wytwarzane według
receptur sprzed stu lat, podczas gdy w rzeczywistości metody
produkcji były nowoczesne. Wędliny zawierały zagęszczacze,
substancje wzmacniające smak i zapach, stabilizatory,
przeciwutleniacze i regulator kwasowości.
Inny przykład?
Chleb staropolski - droższy od powszedniego o 40 proc. - jak wynika
z opisu, nie różni się od niego nawet ziarenkiem. Jest za to
opakowany w szary papier z uroczym, stylizowanym na tradycyjne logo
piekarni.
Jak się nie dać oszukać, które produkty wycenione na 300 czy 400
proc. powyżej średniej są warte ceny?
Najlepiej próbować. Albo szukać domowych wyrobów nie w sklepach,
tylko na wsiach. Na forum internetowym rolnik spod Kielc rzucał
gromami, komentując artykuł o ziemniakach eko po 5 zł za kilogram. Nie stosuję żadnych chemikaliów, ale sprzedaję po 75 gr za
kilogram - pisał. Joanna Wosińska z fundacji konsumenckiej Pro-Test
zwraca uwagę, że w Polsce produkty ekologiczne są kilkakrotnie
droższe od zwykłych, natomiast w Niemczech tylko o kilkadziesiąt
procent. Kupując towary eko czasami jesteśmy podwójnie naciągani - i
na jakości, i na cenie.
Zrób to sam
Najskuteczniejszym sposobem zabezpieczenia się przed plastikową
żywnością jest samozaopatrzenie. W domowej kuchni można wyprodukować
pełnowartościowe odpowiedniki żywności ze sklepu.
Pieczywo - Przygotowanie
chleba wymaga tylko kilkunastu minut.
Według najprostszej receptury ciasto przyrządza się z drożdży
wymieszanych z wodą, które następnie łączy się z mąką i dodatkami,
na przykład nasionami, a potem doprawia solą. Po wyrośnięciu ciasto
trzeba jeszcze raz zamieszać i można rozpocząć pieczenie. Nieco
więcej zaangażowania i czasu wymaga pieczenie tradycyjnego chleba na
zakwasie, bo trzeba przygotować zaczyn z mąki razowej i wody.
Kilogramowy bochenek chleba upieczonego w domu kosztuje około 5 zł.
Piwo - Składniki, podobnie
jak sprzęt (zwłaszcza kadź filtracyjna), są dostępne w sklepach
internetowych. Słód wymieszany z wodą podgrzewa się do około 75
stopni, następnie filtruje i gotuje. Po ostudzeniu dodaje się
drożdże. Na koniec fermentacji dorzuca się chmiel i po kilku dniach
piwo jest gotowe do butelkowania. Jedna butelka będzie kosztować 4-5
złotych.
Wędliny - Właściciele
przydomowych ogródków mogą pokusić się o zakup lub wybudowanie małej
wędzarni. Do przygotowania 10 kg smacznej kiełbasy potrzeba 14-15 kg
mięsa wieprzowego z dodatkiem wołowiny lub drobiu. Po zmieleniu
dodaje się 2-3 szklanki wody
i przyprawy (sól, czosnek, pieprz) i za pomocą domowej maszynki do
mięsa upycha się masę w jelitach (syntetycznych lub naturalnych).
Wędzenie w dymie drzewa olchowego lub drzew owocowych trwa kilka
godzin. Kilogram takiej kiełbasy kosztuje około 20 zł.
Źródło: Newsweek
|