
Czas w jakim żyjemy na świecie nie jest łatwy, można śmiało
powiedzieć - najcięższy jaki kiedykolwiek miała ludzkość. Z jednej
strony cieszymy się dobrodziejstwem cywilizacji i technologii, a z
drugiej zdajemy sobie sprawę, że ona nas zabija. Na świecie już
wszystko zostało przewrócone do góry nogami, nie ma ani czystej
polityki, ani prawdomównej religii. We wszystkich elementach życia
jest fałsz i obłuda ... a w tym wszystkim skołowani ludzie, którzy
skaczą sobie do oczu z byle powodu. Musimy już wreszcie zdać sobie z
tego sprawę, że obok nas na tej samej ziemi istnieją dwa światy:
rzeczywisty i wymyślony, jaki nam narzuciły rządy, religie i ludzkie
niedoskonałe myślenie. Po trosze wszystko nam zostało wmówione, wmanipulowane w nasze prawdziwe życie, a z tego wszystkiego rodzi
się nasze cierpienie Jedni umieją stransmutować cierpienie w energię
prawdziwej miłości i współczucia, przemyślą, przebaczą i żyją dalej,
ale już ze spokojnym sercem. Inni uwięzieni we własnym dramacie
życia zaczynają nienawidzić cały świat i jest to silniejsze od nich
.... bo nie umieją wybaczyć i pozostawić złych rzeczy za sobą. A
jeszcze gorzej, potrafią iść za prawem Hammurabiego: oko za oko, za
za ząb. Często nawet nie zdają sobie sprawy, że walczą o
nieprawidłowe poglądy, które im w życiu wmówiono i mszczą się na
innych do siódmego pokolenia.... i cierpią.
Rzeczywistość to inny świat, a nauka o niej to opowieść jak
powinniśmy postępować, aby nam się lepiej żyło, abyśmy byli
szczęśliwi. Kiedy oddalamy się od rzeczywistości stajemy się
niewolnikami wymyślonego świata. Wiadomo, że świat stanie się lepszy
dopiero wówczas, kiedy nauczymy się prawdziwie kochać. Ludzie muszą
się tego nauczyć ... bo póki co, tylko sądzą, że znają miłość, a w
gruncie rzeczy nawet nie mają odwagi spotkać się z nią naprawdę.
Dzisiejsza miłość to najczęściej uzależnienie od drugiej osoby,
jeśli masz coś ciekawszego do zrobienia wybierzesz to drugie i
zawsze znajdziesz argument, że tamto było ważniejsze. Miłość ma
skrzydła i goni jak wiatr, i wchodzi nawet tam, gdzie są zamknięte
okna i drzwi ... a nie wychodzi obrażona i trzaska za sobą drzwiami ...
a jeszcze gorzej bywa kiedy budzi się w niej nienawiść.
Ale miejmy nadzieję, że dożyjemy takiej chwili, gdzie miłość ulegnie
całkowitej przemianie i da nam upragnione szczęście. Póki co mamy z
miłością jedną minutę szczęścia i godzinę utrapienia. I jak tu
uwierzyć, że miłość jest wieczna, a nasze szczęście jutro nie stanie
się udręką?

Dzisiaj żyjemy w świecie, w którym często trzeba chodzić po ostrej
krawędzi, żyjemy na jakiejś granicy, czerpiemy zasoby potrzebne nam
do życia z jednej i z drugiej strony, jakże często zupełnie
nieświadomie zamiast dobrego bierzemy w ręce zło ... lub tak na pół
etatu, domyślamy się, że to nie jest dla nas dobre, zdrowe, ale nie
mamy innego wyjścia. Oddychamy zanieczyszczonym powietrzem,
odżywiamy się niezdrowym jedzeniem, leczymy się zabójczymi
lekarstwami, wiemy, że możemy od tego ucierpieć ... i tak też się
zdarza, że dużo ludzi zostawia swoje niedokończone życie z dnia na
dzień, i nawet nie zamykają jakiegoś etapu, i nawet nie wiadomo
dlaczego właśnie jego los zepchnął z drogi życia.
Trudności jakie nam dzisiaj przychodzi pokonać możemy również czytać
zupełnie inaczej; jako przeznaczenie człowieka lub całego świata ...?
Tutaj należy zastanowić się, po co narodziliśmy się na Ziemi? Co dla
człowieka jest ważne? Czy przemieniać Ziemię na cudowne techniczne
wynalazki, żyć beztrosko, na zasadzie: hulaj dusza, piekła nie ma,
myśleć tylko o ziemskim szczęściu, czy przemierzamy tę ziemską drogę
jako alchemicy własnych dusz, aby poczuć się naprawdę szczęśliwymi?
A tych nie interesują ziemskie zdobycze, biorą do życia tyle ile
potrzeba na przeżycie, ale dbają o wzbogacenie się w energię słońca,
ziemi, wody i marzą, aby wzlecieć ponad to wszystko, do swojego
Dobrego Pasterza.
Człowiek idący tą drogą dobrze wie jaki ciężar musi nieść na swoich
plecach, ile musi mieć siły, aby pokonać niepomyślne wiatry, burze,
ile musi przemienić własnego cierpienia i cierpienia innych w małą
pociechę ... ale kiedy to wszystko przeżyje, nawet kiedy mu w oczy
zagląda śmierć, kiedy pożyje na tej granicy nawet krótki czas,
wówczas staje się innym człowiekiem.

Jak już wcześniej wspominałam przebudzenie duchowe może narodzić się
w chwili gwałtownego wstrząsu, kiedy cały sens naszego życia umiera,
a my stajemy na jakiejś granicy, niczym na burcie tonącego okrętu i
musimy wykonać jakiś ruch .... albo skoczyć do głębokiej wody i
próbować płynąć do lądu, albo się poddać i razem z tonącym okrętem
iść na dno. Niełatwa to decyzja, zrozpaczeni nie wiemy co dalej
zrobić? Wtedy najczęściej przypomina się nam Bóg ..... ale wokół nas
panuje pustka, bo w takich trudnych chwilach nie ma ani przyjaciela,
ani Boga!
Wszystko wokół nas jawi się jako pustka i rozpacz ... a
jednak ta pustka wkrótce się wypełni. Zawsze przed wielkim wzlotem
człowieka, wprzódy objawia się wielki ciężar, pustka, depresja,
utrata wiary, nadziei, upadek pragnień i mało kto wówczas
podejrzewa, że wielkimi krokami wchodzimy już w rodzaj duchowego
odrodzenia. Odnosi się to do wszystkich społecznych grup, kobiet,
mężczyzn, młodych, starych, bogatych, biednych.

Z kosmosu nadciąga wielka fala energii z niezwykłą częstotliwością
jaka nie zdarza się zbyt często na Ziemi, żyjemy w wyjątkowym
czasie, w końcu epoki Kali Yuga, a za nią wchodzi na Ziemię Złoty
Wiek. Człowiek oddzielony jest od Boga jakąś grubą ścianą, dzisiaj
jest ona jeszcze zbyt twarda i trudno nam Go doświadczyć w naszych
sercach. Ten, kto umie wywiercić w tej ścianie dziurę szybko
znajdzie połączenie z Boską Energią. Naszym zadaniem jest
skierowanie się w tym kierunku i musimy w tej ścianie drążyć otwór
(praca z naszym umysłem), a Bóg w odpowiednim czasie zajmie się
resztą. Jest to proces bardzo złożony i tylko Bóg może to uczynić -
zjednoczyć nas z Najwyższą Świadomością.
Sami bez Boskiej pomocy
dojdziemy tylko do jakiegoś poziomu, tak jak np. Budda, który nawet
nie naucza o Bogu, tylko uczy nas jak wyzwolić się z cierpienia. To
jest dopiero połowa drogi. Tak jest i z tymi ludźmi, którzy sami
próbują wznieść się duchowo, zatrzymają się na jakimś poziomie i
nawet nie podejrzewają, że przed nimi są inne jeszcze wyższe
poziomy. To jest samorealizacja i nie daje nam pełnego wyzwolenia.
Tylko Bóg może nam dać tę możliwość wspięcia się jeszcze wyżej, aż
do całkowitego wyzwolenia. Tego uczył nas Jezus i otworzył bramę do
Boga.
Kiedy przekroczymy mur, a w nasze ciało wlewa się
elektryczno-magnetyczna energia, wpływa na nasze zmysły wyzwalając
nas z rąk naszego umysłu. Dopiero wówczas zobaczysz samego siebie w
innym świetle. Ta część pracy odbywa się przy pomocy samego Boga.
Tylko On jest w stanie tak zadziałać na nasz mózg, że tracąc siebie
odzyskujemy „siebie”, ale już tego prawdziwego, obdartego z iluzji,
którego poszukiwaliśmy tak długo. Niestety, to obdzieranie z iluzji
może nas kosztować dużo przeróżnych doświadczeń, smutnych i
radosnych.
Będziesz się czuł niczym Hiob, który przeżywa wielką mękę. Żali się
na swój los, przeklina, bo nie poczuwa się do winy, jest przekonany
o swojej prawości, prosi nawet Boga, by uznał jego niewinność.
Wszyscy mu mówią, nawet najlepsi przyjaciele, że jego cierpienie to
kara za grzechy i radzą mu, aby je uznał. Ale Hiob wie, że jego
tajemnica cierpienia tkwi gdzie indziej. Szuka lecz nie znajduje,
gdyż tym, który go doświadcza jest Bóg. Ale straty i cierpienia nie
łamią wiary Hioba. Jego cierpliwość i wierność Bogu została mu
wynagrodzona. I poznaj tu jeszcze jedną mądrość płynącą z tej nauki;
Hiob zmusza nas do zastanowienia się, że czym bardziej staramy się
coś pojąć tym bardziej wszystko staje się niezrozumiałe. Czas
wyciągnąć z tego lekcję: bardziej opierajmy swoją ufność na Bogu, niż
na wszystkich ziemskich naukach, przewodnikach ... etc.
Dzisiaj mamy taki czas, aby zostawić wszystkie inne ziemskie sprawy
i zająć się sobą, lecz nie zapominajmy o słabszych, którym możemy
pomóc w tej niełatwej drodze. Jest to też dla wielu czas zbierania
owoców. Będzie wielu spontanicznie oświeconych w tym samym czasie.
Jednak nie wszyscy dążą do tego miejsca. Znaczna grupa będzie nadal
poszukiwać, wielu ludzi osiągnie stan krytyczny, zagoni się w ślepą
uliczkę, pogubieni we własnej wiedzy, w starych skostniałych
wierzeniach, utkną w jednym miejscu. Stanie się dokładnie tak jak z
zapchanym komputerem, gdzie uruchamiamy zbyt dużo aplikacji
jednocześnie, który zamiast działać szybko i sprawnie zwalnia albo
się całkowicie zawiesza, tak też zareaguje nasz mózg kiedy bez
opamiętania ładujemy w niego zbyt dużą ilość informacji. Wówczas
cierpimy na zaburzenia mentalne, typu paranoja... itd. We wszystkim
należy znaleźć umiar i wprowadzić równowagę. Bo jak widać, z naszego
wielkiego starania zamiast dojść do oświecenia nabawiamy się tylko
zaburzeń psychicznych.
A co się stanie z tymi, którzy w ogóle nie wierzą w ten proces?

Kto chce być oświecony otwiera furtki, lecz kto jest przeciwny
poddaje się swojemu ego, które nadal będzie się nim bawić. Jesteś
panem własnego losu. Jeśli chcesz tkwić na starej pozycji, nikt nie
będzie ci przeszkadzał. Ale licz się z tym, że w twoim życiu nastąpi
olbrzymi konflikt na poziomie twojej świadomości, przeżyjesz
dramatyczne zmiany na poziomie Ziemi. Zobacz ilu jest dzisiaj ludzi
ciężko wystraszonych tym co się obecnie dzieje. Zatracili całkowicie
zaufanie do Boga, nie widzą swojej przyszłości, ponieważ boją się o
własne życie, utraty dóbr materialnych, nie umieją sobie radzić z
podstawowymi problemami, emocjami. A te rzeczy jeszcze nie dzieją
się na potężną skalę, nadal wszystko przed nami. Dla tych, którzy
szybko nie przemodelują swojego sposobu myślenia, nie ma nadziei na
życie w ogóle. Kiedy jesteśmy gotowi utracić życie, zaczynamy żyć.
Lękając się śmierci zamykamy się w swoim więzieniu, gdzie ciemno i
głucho, a strażnikiem jest strach ... beż światła nie rozwija się
nasze życie, i w ciemności błądzimy.
“Bo
kto chce zachować swoje życie, straci je,
a kto straci swe życie z
mego powodu, ten je zachowa."
(Łk 9, 24)
Jeśli chcesz coś zmienić wyjdź poza własne wymiary, wyrzuć z umysłu
stare szablony, nie ma w umyśle czegoś, czego by nie było przedtem w
twoich zmysłach. Podobna szansa na uzyskanie tak szybkiej wolności
jaką mamy obecnie wszyscy może się szybko nie zdarzyć. Wykorzystaj
ten czas!
A co z tymi, którzy są prawi, sprawiedliwi,
pomocni innym, ale nie
znają pojęcia oświecenia?

W środku nas mieszka „wewnętrzny sędzia”, postrzega nasze życie dużo
lepiej niż my sami, bez fałszywych przekonań patrzy i słucha co w
swoim życiu robimy, ma w ręku najlepsze barometry do odmierzania
naszego poziomu duchowego (bez względu na to, czy my świadomie się
wspinamy na tej drodze, czy nieświadomie i nie zależy to od
religii), i nawet kiedy ziemskie czynniki określają nas zupełnie
inaczej, to nasz sędzia się nigdy nie myli. Jeśli znajdziesz się na
odpowiednim poziomie świadomości reaguje i wyzwala impuls, który
działa jak bomba zegarowa. Nie masz nad tym kontroli, już wyższe
siły biorą stery do ręki, zaczyna się twoja nowa podróż, tym razem w
Najwyższe Wymiary. Od twojego poziomu świadomości zależy twój wielki
taniec życia, nowe wyzwanie, tym razem mistyczne, a w twoje życie
wchodzi niezwykle doświadczony nauczyciel o jakim wcześniej nawet
nie śniłeś.
Dla wielu ludzi, którzy pracują na swojej drodze duchowej
największym osiągnięciem z oświecenia jest uwolnić się od
cierpienia, być szczęśliwym, w ciągłym błogostanie. Ale uwierzcie
jest jeszcze dużo więcej od tego i brzmi to dla was dziwnie ponieważ
wasza świadomość nawet tego nie podejrzewa.
"Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka
nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go
miłują."
(1 Kor 2, 9)
Inaczej być w intensywności rozkoszy i szczęścia, a inaczej wzlecieć
jeszcze wyżej ... i nie zamykajcie tej furtki swoim niedowiarstwem!
Oświecenie jest dużą żarówką, ale znając naturę światła wiemy, że
może być jeszcze potężniejsze ... tak jak jest nieskończona
świadomość. Toteż widząc człowieka, który udaje boga trudno go nie
nazwać szaleńcem. Trudno też wyrazić słowami, co czuje i przeżywa
człowiek oświecony, to jest niesamowite życie.

Popatrzcie dzisiaj na świat, ilu ludzi kłóci się dzisiaj o religię,
własne wyznanie, ilu stara się zaprzeczyć starym prawdom ... budują
nowe prawdy, tworzą nowe mity ... a ja wam mówię, najszczęśliwszy jest
ten człowiek, który nie ma problemu bycia z innymi ludźmi bez
względu na ich wyznanie. Osobiście nie miałam konfliktu z ludźmi,
którzy są innego wyznania, mój umysł jest na to zupełnie obojętny.
Od każdego się czegoś uczę i odkrywam, że u wszystkich ludzi bez
względu na wyznanie są te same ludzkie uczucia: prawdziwej miłości,
współczucia, i w każdej grupie widzę: nienawiść, pogardę, brak
tolerancji, a te cechy odrywają nas wszystkich od Boga. I nie jest
to kwestia religii tylko naszych zachowań.
Religia pozwala nam tylko
siebie jakoś zaprojektować, wpycha na jakąś drogę, i jakie by nie
były wszystkie prowadzą do Boga. Inna sprawa jak człowiek przyjmuje
tą religijna wiedzę, czy mądrze czy fanatycznie. I również widzę, że
w każdej religii bywają lepsi i gorsi ludzie, każda ma swoich
oświeconych, świętych, mędrców. Jeśli wybierają za swojego
przyjaciela Boga, Bóg jest ich przyjacielem bez względu na to czy to
są: chrześcijanie, muzułmanie, hindusi, i innych wyznań.
Każda religia ma swoich gorących zwolenników i każda ma swoich
przeciwników, a nawet prześladowców, tutaj przemawia przez ludzi
fanatyzm i nienawiść, brak rzetelnej wiedzy, nieudolność własnych
poszukiwań i stąd całe zamieszanie i brak rozeznania.
Wracając do oświecenia, całkiem sporo ludzi myśli, że jeśli
przeczytają dużo książek i zastosują pewne techniki, to się już
oświecą. To jest myślenie dla dzieci. Człowiek dojrzały pójdzie inną
drogą. Nie pozwoli się karmić zewnętrznymi czynnikami. Wejdzie do
własnego wnętrza i tam szuka samego siebie. Szuka tam, gdzie mieszka
Bóg. Kto nadąża za słowem Chrystusa wie:
„Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.
Od tej świadomości zależą nasze duchowe cuda. Ty jesteś
cudotwórcą, bo odnalazłeś siedzibę Boga, a Bóg jest cudotwórcą dla
ciebie, daje w twoje ręce wszystko co ty powinieneś mieć, aby być
prawdziwym człowiekiem. Taki mały cud ... a taki WIELKI.
Wielki dla ciebie, ale musisz wiedzieć, że to ty dokonałeś tej
umysłowej operacji, nie szukałeś cudu w świecie tylko w sobie. Aby
tego dokonać trzeba mieć w sobie ziarna świadomości kosmicznej,
odpowiednio do naszego poziomu ziarno zakiełkuje i wyda plon ... ot
cały cud. ważne aby umieć użyźnić pod ten zasiew własną glebę, dobre
ziarno potrzebuje najlepszej gleby.

Oświecenie to nie tylko przekręcenie naszej świadomości, to również
zmiany morfogeniczne. Człowiek przechodzi transformację, ponownie
przerobimy wszystkie nasze emocje, strach, wstyd, poczucie winy, w
końcu miłość, radość i przybliża się do nas to coś więcej ... czego
jeszcze nie wychwytują nasze umysły. Oświecenie to zmiany w naszym
ciele, w każdej komórce, w naszych wszystkich organach.
Wielu ludzi tkwi w strachu, wstydzie, poczuciu winy, nie jest
możliwe zmienić pole morfogeniczne bez przerobienia tych uczuć,
przetwarzając je obudzisz świadomość na poziomie wybaczania.
Przejście wszystkich tych faz jest konieczne; to jest cel mędrców,
świętych, aby umieć zrównoważyć negatywne energie. Proces
morfogeniczny postępuje dość długo, przez wiele lat, wymagane są
specjalne warunki, aby ciało mogło się dobrze rozwijać. I nie
wierzcie w te książki, które dają wam instrukcje na oświecenie w
kilka dni, w kilka tygodni czy miesięcy, jeśli zrobisz to w ciągu 12
lat będziesz szczęśliwym człowiekiem. Nasz duchowy dom zmienia się w
Boską Świątynię, a ten proces musi trochę potrwać zanim ujrzysz w
niej obecność Boga siedzącego na tronie. Będzie to widoczne tylko
dla tych, którzy umieją się modlić w wyjątkowy sposób, jeszcze inni
nawiążą z Nim dialog.
Bóg przychodzi bardzo blisko człowieka, a kiedy ten przestrzega
Boskich praw, Bóg staje się jego Przyjacielem. Taki człowiek nie boi
się już ani śmierci, ani piekła .. ale ile to trzeba zmienić w swoim
myśleniu, aby wyzwolić człowieka?
Nie bójcie się też śmierci, tak rzeczywiście kiedy nie ma w was
strachu i ufacie Bogu śmierć jest piękna i spokojna. Nawet nie
zdajecie sobie sprawy, że umieranie, którego tak się boicie jest tak
pięknym procesem. Ludzie muszą zrozumieć, że to co pochodzi od Boga
nie może być przykrym przeżyciem. Należy też umieć przygotować się
do podróży na spotkanie z Bogiem. Kiedy dusza odchodzi od ziemskiej
strefy czuje się wolna i wyzwolona. Bo taka wolność jest dana
człowiekowi.

Oświecenie - proces realizacji Boga w miłości, największy dar jaki
oferuje Bóg człowiekowi za jego dobroć, sprawiedliwość, życie w
prawdzie, służbie innym. Życie w opozycji powoduje bezradność,
rezygnację, upadek, tak naprawdę człowiek może mało zrobić ponieważ
jego pożądania, strach, lęk stwarzają potężny mur, który odgradza go
od Boga. W procesie transformacji duchowej uwalniamy umysł od samego
siebie.
Dzisiaj ludzkość napotyka na wiele trudności, czyhają na nas na
każdym kroku. Prawdy zostały zmiksowane z fałszem i nie łatwo je
odnaleźć, a w dodatku wulgaryzm i przekleństwa i inne negatywne
emocje ludzi tworzą wokół nas dodatkową dymną zasłonę negatywnych
energii. Zawalczmy z tymi, którzy
kreują złe energie, kto się im nie przeciwstawia jest ich
współtwórcą.
Nasz życie przekształca się każdego dnia, spotykają nas nowe
niespodzianki, nie zawsze dobre, a my musimy jakoś żyć. Wielu ludzi
traci wiarę i nadzieję ... ale jest jedna wielka nadzieja, że w tym
wszystkim istnieje Plan Boży i tak pokieruje naszym życiem, że ono
znowu się odrodzi i stanie się naprawdę piękne i pełne miłości.
Gdy wielkie utrapienie puka w nasze drzwi, wiedz, że za nim kroczy
wielkie szczęście. Nie szukajmy samych złych stron w tym, co może
nas czeka, ale szukajmy dobrych stron, nie nastawiajmy się na
najgorszy scenariusz, ale skupmy się na tym lepszym.
5 July 2011
WIESŁAWA
|