ŚWIAT ENERGII

ROZWÓJ DUCHOWY
(CZĘŚĆ 4)
LINK! DO CZĘŚCI 3

LINK! DO CZĘŚCI 5

"... Wszystkie nasze dobre działania są zawsze zbrukane jakimś brakiem zaufania w dobroć Bożą. To jest co prawda bardzo cienka nitka, która trzyma skrępowanego ducha lecz bardzo przeszkadza wzbić się do lotu na drogach doskonałości i działać ze świętą wolnością..." (Ojciec Pio)

W nadchodzącej nowej epoce uczucia szargają bardzo mocno szamoczącą się duszę. Każdy nerw ogarnia niepokój. Wszystko faluje: chaos, zniszczenie, bezduszność, a ludzie biegają na wszystkie strony w poszukiwaniu tego co duchowe...

Rodzi się wiele proroków, zwiastują i ostrzegają ludzi zagonionych w ciemnościach dzisiejszych dziejów. Lecz przy tej grupie ze wszystkich stron wyłaniają się inni i we własnej gorączce chcą szerzyć światło. Prości ludzie obserwując te zmagania i zachłanność tracą nadzieję w rozwój ducha. Wypełniają się słowa proroctwa Jezusa, że narodzi się wielu wróżbitów i fałszywych proroków, którzy będą naśladować Jego dzieła.

Przyjrzyjmy się mocniej wszystkim ludziom, którzy dzisiaj poszukują pomocników w sprawach duchowych. Szukają po ziemi, wpatrują się w niebo. Są też przekonani, że ci ziemscy przewodnicy są już dostatecznie przygotowani i od nich poznają prawdę. Z drugiej strony uważają siebie za tak samodzielnych i niezależnych, że sami wszystko potrafią i z małym wysiłkiem podołają sprawom Boskim.

"... Człowiek nie może otrzymać niczego,
co by mu nie było dane z nieba ..."

( J 3, 27)

Brak pokory, zarozumialstwo, brak samooceny. Taki człowiek zamiast stać mocno na ziemi i starać się zmusić siebie do własnego myślenia i wysiłku, by utorować własną drogę do światła siedzi pełen zachwytu na wysokim drzewie i myśli sobie, że już nigdy z niego nie spadnie. A prawda wygląda tak, że właśnie ci co spokojnie i rozsądnie kroczą swoją drogą - po ziemi - docierają na sam szczyt i to się zdarza w każdej wierze. Jest też grupa ludzi, którzy uważają siebie za niesamowicie sprytnych, wytwarzają wokół siebie zupełnie inną duchową filozofię.

Tysiące ludzi uważa jasnowidzenie i jasnosłyszenie za ponadprzeciętne zdolności. Myślą, że już uczynili potężny krok naprzód. Muszą wiedzieć, że tych zdolności bardzo często da się wyuczyć, ale to co ziemskie i zdobyte na ziemi nie posiada wyższych wartości. Są to talenty poruszające się w niższych granicach. Ileż to dzisiaj mamy kuglarskich sztuczek, którymi zachwycają się ludzie. Są i tacy, że w swoim rozwoju stają się bardzo śmieszni, sami się dręczą własnymi niedorzecznościami, które traktują z wielką powagą. Takie osoby tworzą grupy śmiesznych komediantów.

Sami nie wiedzą do czego dążą. Mniemają, że wielkim może być tylko ten, którego duch tak panuje nad ciałem, że nie wolno mu zachorować, a nawet się przeziębić. Ojciec Pio jeden z największych uzdrowicieli w XX wieku cierpiał cale swoje życie. Idąc swoją drogą podpierał się krzyżem Jezusa Chrystusa. Każdy Wielki Mistyk wie, że ćwiczenia ciała i ducha są odrębnymi sprawami. Kiedy człowiek wzmacnia ducha wówczas osłabia ciało. Znamy święte osoby, które się biczowały.

Mało ludzi rozumie dlaczego?

Podczas cierpienia zostaje naruszona równowaga ciało - duch, a z cierpiącego i słabego ciała o wiele prędzej wyzwala się dusza. Ciało jest pewnym etapem w rozwoju ducha, ale trzeba też wiedzieć, że człowiek jeszcze duchowo niedojrzały będzie miał silne cielesne powiązania z duchem. Ziarno musi w pełni dojrzeć, aby nadawało się do zbioru. Jeśli człowiek za wcześnie świadomie osłabia ciało duch nie dojrzeje i będzie musiał powracać po raz drugi do tej samej roli. Nie można również wzmacniać ponad miarę ciała. W ten sposób gubimy moc ducha, pętamy go niewolniczo, przywiązujemy do materii.

Ci, którzy nie zrozumieją w pełni tego zagadnienia przeżyją niezbyt miłe doświadczenie. Jeśli człowiek zwiedzie sam siebie i podąży fałszywą drogą, zatrzyma się w rozwoju duchowym. Takie dusze po śmierci zatrzymują się, nie mogą dalej się rozwijać. Czasami na bardzo długo tkwią w świecie pozagrobowym, dopóki nie wyrównają wszystkich strat wyrządzonych własnemu duchowi.

Mistycy mówią, że kto poleca ludziom nauki okultystyczne, daje im do jedzenia kamienie zamiast chleba. W ten sposób udowadnia, że nie ma pojęcia o procesie zachodzącym w ciałach subtelnych. Tacy ludzie nie mają również pojęcia o prawach rządzących całym systemem życia. Kto w wyniku praktyk okultystycznych stał się jasnowidzący lub jasnosłyszący to zdarza się, że widzi albo słyszy coś, co pozornie jest wzniosłe i czyste, chociaż bardzo dalekie od prawdy. Na to zjawisko nawarstwia się jego mocna fantazja, która czyni w owym obrazie i słyszeniu wielki chaos. Taki człowiek ze swoim darem stoi na chwiejnych nogach na granicy prawdy i iluzji. U tych ludzi wnikają w ich środowisko szkodliwe niskie wpływy astralne. Osoba, która przyjmuje te siły staje się jak statek bez steru na otwartym morzu, narażony na wszystkie niebezpieczeństwa.

Co niektórzy nazywają siebie mistrzami i mają pewne cechy wrodzone, które sami nadal udoskonalają... niestety oni również mają później ograniczone działania. Każdy krok na drodze rozbudzenia jasnowidzenia hamuje wewnętrzny rozwój i rzeczywisty wzlot ducha. Zamiast do góry taki człowiek leci w dół. Wszystkim co może w ten sposób osiągnąć jest to, że otwiera się na działania groźnych nieznanych nurtów, przed którymi byłby chroniony z poziomu Wyższych Świetlistych Sfer. Tylko odpowiedni stopień czystości pozwala dojść do wysokich mocy, a nie przez wyszukane praktyki. Czyste odbicia myśli, słów, i uczynków dają potężną łączność z Najwyższymi poziomami duchowymi. Wszystko co człowiek osiąga zbyt wcześnie jest niebezpieczne.

Ci, którzy namawiają do praktyk okultystycznych innych ludzi biorą na siebie wielką odpowiedzialność za wszystkie te jednostki. Taki nauczyciel będzie mocno związany z ich karmą. Może się zdarzyć, że po śmierci osiągnie poziom najmniejszego ucznia, sam nie będzie mógł posunąć się wyżej, dopóki nie pomoże wszystkim swoim ofiarom w nadgonieniu straconego czasu. Jeśli zostawi po sobie bzdurne książki będzie przygnieciony do tej pory, dopóki będzie je czytał inny człowiek i później będzie błądził za ich mylną nauką. Należy więc przemyśleć wszystkie swoje kroki i nie popełniać błędów we własnym rozwoju duchowym.

Ludzie wewnętrznie dojrzali czują się w tym temacie bardzo dobrze. Z Najwyższych poziomów otrzymują mądrość, prawdę i wolno im ją krzewić. Posiadają jasne zrozumienie i nigdy nie będą nikogo namawiać do praktyk okultystycznych.

"... Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim ... " (J 3, 31).

Lecz dzisiejsi ludzie nie chcą słuchać tych słów Biblii!

Wyszukują innych słów, aby usprawiedliwić swoje działania.

Jezus powiedział: "... Bogami jesteście ..."; nazwał Bogami tych, do których doszło słowo Boże, a według Pisma to nie może być naruszone!

Wielu ludzi wygodnie sobie siedzi i oczekuje na przybycie potężnego przewodnika. Musimy wiedzieć, że człowiek sam jest przygotowany do myślenia i wysiłku. Jeśli jest powołany, aby swoim słowem wprowadzać innych na prawdziwą drogę, to jest mu dany ten dar i żaden pomocnik nie musi stać bezustannie przy jego boku. Wszyscy, którzy idą prawdziwą drogą poznania mają otwartą bramę do mądrości i wiedzy (poziom 3-ciego oka). Bóg nie wymaga od nich by byli uczonymi. Jezus Chrystus dał wielki wzór na prawdziwej drodze do światła i wybierał swoich uczniów spośród prostych i skromnych ludzi, ponieważ właśnie ci nie umieli zmagać się z błędnymi poglądami.

Dążenie do Boga jest prostą drogą, a nie przez męczeńskie i dynamiczne techniki duchowe, czasami trudne do wykonania. Człowiek nie musi narzucać sobie duchowej męki tylko uporządkować własne wnętrze. Skoro zbyt mocno do swojego rozwoju użyje swojego rozumu poniesie klęskę. Rozum w swym sposobie jest przeciwnikiem wszystkiego co boskie i duchowe. Nie można w nim szukać duchowego oparcia. Kto walczy o pierwszeństwo swojego rozumu, ten czyni z siebie ziemskiego niewolnika. Rozwija się w swojej pysze i zarozumialstwie.

Bądźmy więc czujni i utrzymujmy swojego ducha w czujności. Wystarczy, że tylko mocniej otworzymy oczy i mocniej zobaczymy świat. Człowiek nawet nie podejrzewa, że wystarczy odrobina uwagi i nieznaczny wysiłek, aby jasno zobaczyć swoją duchową drogę.

"... Nie zdaj się nigdy na siebie, wszelką nadzieje pokładaj tylko w samym Bogu. Od niego spodziewaj się wszelkiej mocy. Pozwól, by Duch Święty działał w tobie..." (Ojciec Pio)

Vancouver
19 Nov. 2007

WIESŁAWA