Moja
kotka jest bardziej uduchowiona niż nie jeden healer...
kocha bardzo ludzi i to widać na każdym kroku, że się nimi
opiekuje... i jakoś chyba nie bez powodu trafiła do mojego
domu... taka bezdomna przybłęda miała zaledwie pół roku, a
wizje z nią już mnie nawiedzały 3 lata wcześniej - czy to
przypadek? A może coś więcej??? To już pozostawiam domysłom
ludzi...
i tak mała kotka pracuje w służbie ludziom jako
uzdrowiciel... a że potrafi uleczyć przekonałam się na
własnej skórze, i tak samo mówią ci, którzy mieli z nią
kontakt.
Pozwolę sobie zacytować słowa Ewy - to chora kobieta (na zdjęciu na samym dole) z Bonnie podczas wczorajszego
healingu (05.08.2015)... dziś (06.08.2015) otrzymałam od niej na emailu: "(...)
Dziekuje rowniez za healing session Tobie i Bonnie. Czulam,
ze polozyla sie w miejscu, gdzie mam najwiecej problemow i
czulam jej najlepsze intencje. Chcecie mi naprawde pomoc.
Jestem bardzo wdzieczna. (...)".
Człowiekowi można nie wierzyć, że można uleczyć za pomocą
energii ale jeśli robi to zwierze, to już wymaga to głębszej
refleksji i głębszego zbadania sprawy...
poniżej jest kilka zdjęć rekwizytów, które służą mi do
healingów... w tym również i Bonnie... i trudno tu zgadnąć
czy to tylko rekwizyt czy kontroler jakości... i jak ja coś
spaprze ona poprawia dzieło :)
Oczywiście do każdego healingu służą mi różne rekwizyty w
zależności od przypadku. |