To ogień daje istnienie
każdemu człowiekowi, lecz jest to inny ogień - ogień życia.
To w nim zawarta jest wielka tajemnica, ten ogień dobrze był
znany starożytnym... ale nie dzisiejszemu człowiekowi.
Duchowy ogień, który nas zapala nie jest fizyczny, to są
dużo większe wibracje ognia niż fizyczny, dostępny dla
każdego z nas, wnika w nasze serce i jednoczy ducha. Jest to
niesamowicie wysoka wibracja, Boski Płomień. Kiedy człowiek
oczyści się tym ogniem doświadczy Świadomości Chrystusowej.
Obudzi swoje wnętrze, Boską Wolę i Miłość.
Dzisiaj pali nam się największa dżungla na świecie... którą
podobno ciężko podpalić...
dla nas ludzi żyjących na tej planecie to wielki duchowy
symbol.
Ta dżungla przypomina ludzkość, którą ciężko rozpalić
duchowo, niczym mokre drzewo...
a nawet jak się to na chwilę uda, to gaśnie. Lecz przychodzi
taki czas i ogień zaczyna się palić i w wilgotnym drzewie...
najpierw delikatnie, później już odważniej, kiedy wysuszy
już wilgoć.
Kiedy drzewo ma dużo wilgoci mamy dużo dymu... w życiu
człowieka budzącego się ten okres nazywa się ciemną nocą
duchową... płoną nasze zmysły... ale człowiek musi przejść
ten etap w drodze do oświecenia i później do
wniebowstąpienia, bo oświecenie to nie ostatnia faza
człowieka.
To zjawisko - oświecenie, budzi nową osobowość, poznamy nowo
narodzonego człowieka w tym samym ciele... ale dalej toczy
się w nim mistyczny proces. To nie koniec jego podróży. Ten
człowiek płonie dalej, tylko ten jego ogień jest bardziej
subtelny, czysty i to On prowadzi człowieka do Absolutu.
Czym silniejszy i bardziej cuchnący dym, znaczy palą się
chore elementy... i taka będzie ciemna noc duszy, czyli faza
oczyszczenia... ale to dobry zwrot w życiu aczkolwiek bardzo
bolesny dla człowieka i jeśli człowiek przejdzie tą fazę,
Bóg zbliża się do niego. Ogień pali się jaśniej i coraz
jaśniej... i wszystko płonie wokół niego i wszystko stapia
się w tym żarze w jedność...
tu trzeba poczytać Św. Teresę z Avili, ona znała ci dobrze
ten ogień, który buchał z jej serca aż w końcu cała była
zanurzona w tym ogniu, ale właśnie ten proces zaprowadził ją
(jak i wielu innych) do Absolutnej rzeczywistości duchowej.
Kiedy drzewo umoczysz w ogniu, a to zaczyna płonąć, budzą
się nowe substancje życiowe, dają nowe formy, lecz drzewo
ponosi ofiarę i jest to z jego strony wielki wysiłek.
Podobnie jest z człowiekiem kiedy zostaje zamoczony w ogniu
życia... ale tylko w ten sposób dojdzie do wyzwolenia. To
jest metabolizm duchowy (to moje określenie)... i kiedy u
człowieka jest nieaktywny, ten ogień się nie zapali,
człowiek nie stanie się ofiarą chociaż żyjąc na tym globie
nieustannie o sobie tak myśli... to jest zwykłe użalanie się
nad sobą... bo mu ciągle do życia czegoś brakuje. Jeśli ten
ogień się nie zapali nie wejdzie na Absolutną drogę... a w
człowieku wszystko musi się wypalić, nawet to duchowe.
Płonąca Amazonia jest dla nas
potężnym symbolem...
Wielkiego końca...
i Wielkiego Początku...
nauczmy się czytać znaki jakie nas poprzedzają.
Vancouver
25 Aug. 2019
WIESŁAWA
|