NOWA ERA

ŚWIĘTY GRAAL
(CZĘŚĆ 1)
LINK! DO CZĘŚCI 2

Poszukiwany od stuleci... i jak tak naprawdę należy go rozumieć?

Czasy ostateczne, czyli obecne, i co na dzień dzisiejszy ludzie zrozumieli z własnego wielkiego potencjału... tej wielkiej mocy, o którą tak bardzo rozprawiają? Wszyscy szukają w sobie tej wielkiej mocy, super ciała, oczywiście wszystko ma być na najwyższym poziomie... a ja tak sobie na to wszystko patrzę z boku... na tych duchowych supermanów... bo co widzę...? Ludzie są wciąż w niemowlęcym wydaniu. Nasze ciało nie podąża za naszym chceniem, niby coś tam manipulujemy tymi swoimi umysłami, ale ten intelekt ciągle nam przeszkadza i nie pozwala wyjść na światło dzienne, naszym prawdziwym ukrytym sekretom, które już nawet udostępnia nam biofizyka, pomaga nam rozwiązać to, co tak w zasadzie nigdy nie było zakryte. Tylko ty człowieku rozejrzyj się wokoło... i co widzisz?

Światło życia... falowo-cząsteczkowa natura światła, która obejmuje wszystkie 7 pasm widma elektromagnetycznego, czyli fotony. W każdym ciele emitowane są fotony przez każdą jego komórkę, chociaż ciągle są za słabe dla naszego oka.

Biofotony są ważnymi nośnikami informacji w naszym mózgu, neuroprzekaźniki i impulsy nerwowe obejmują cały zarys światła, od bliskiej podczerwieni do bliskiego ultrafioletu, a to wszystko są elementy ognia, energia słoneczna, które przemieszczają się przez ludzki organizm kanałami energetycznymi ciała. Przemieszczają się jako spójne światło wzdłuż otoczek mielinowych, to nasze światłowodowe okablowanie mózgu i układu nerwowego
I co to ma wspólnego z duszą człowieka?

No może tyle, że ona jest oparta na świetle i jest połączona z rozległą siecią świadomości, która istnieje jednocześnie ze światłem poza ciałem fizycznym. I tu należy się zastanowić nad tym naczyniem i tym pucharem ludzkiej czaszki wypełnionym nektarem płynu mózgowo-rdzeniowego. Magiczny to eliksir zgromadzony w tych komorach mózgu, i tutaj pływają fotony i łączą się z szyszynką i innymi strukturami... czyli cząstkami ducha. Nie jestem fizykiem, a nawet biologiem, ale każdy z nich wie, że żywe istoty komunikują się ze sobą poprzez emisję fotonów. Podobnie rośliny z innymi roślinami, czy zwierzęta, znaczy cały świat natury wpływa na innych poprzez ten sam transfer energii i informacji. Co więcej, już od dawna wiadomo, że istnieje coś, co nazywa się „splątaniem kwantowym” i dotyczy to fotonów i cząstek atomowych. Jeśli ktoś zajmuje się duchowym uzdrawianiem, zdaje sobie z tego sprawę, że nie trzeba niczego dotykać, wystarczy promieniowanie fotonowe i już otrzymujemy duchowe połączenie... i można chwilę pomyśleć, jakie to ważne w dobie dzisiejszej plandemii, i czy konieczny musi być między nami ten fizyczny dotyk, aby wynikło zarażenie? A ja mówię, że nie ... bo nawet klątwa nieprzyjaciela potrafi ugodzić człowieka z drugiej półkuli...

ja, osoba która zajmuje się na co dzień duchowym uzdrawianiem, pomimo że nie lekarz, fizyk czy biolog wiem, że to jest bzdura... moja energia podąży za moją uwagą... i dokona cudów przez grube mury budynków, a nawet podąży na drugi kontynent.... a nawet w kosmos. Tylko człowiek, typu niedowiarek - niewierny Tomasz, żąda, aby go dotknąć, położyć na niego palce, inaczej nie uwierzy. A tu wystarczy na odległość połączyć się z energią drugiego człowieka... i dzieją się cuda. Jest tu jeszcze coś głębszego, niż to zna nauka.

A może popatrzeć na to wszystko z innej perspektywy, my ludzie bez względu na te wszystkie obostrzenia, kwarantanny etc, mamy tak skomplikowaną naturę, że nie zależy to od czasu i przestrzeni pozostajemy z sobą w rezonansie lub tzw. „splątaniu”. Ta niewidzialna komunikacja między nami ma swoje głębokie tajemnice... stąd telepatia, sny... ileż to razy śnimy o osobie, której nie spotkaliśmy lata, nawet o niej nie myślimy... i co się dzieje...?... czasami mijają zaledwie godziny i spotykamy ją „przypadkowo” na ulicy. Nie tylko nasze ciało, krew, limfa, tkanki nerwowe określają nasze życie, tym wszystkim kieruje głębsza mądrość ponad wszystkim... a my ludzie musimy rozwikłać tą tajemnicę naszej świadomości i jeszcze głębiej - naszego przebudzenia... czyli ni stąd, ni zowąd, mamy dostarczane ramy do formowania innego ciała... już wyższego ciała świetlistego, które będzie od tej pory stopniowo się rozwijać, wznosić nas w jeszcze wyższy wymiar.

Obecnie opuszczamy ramki 3 gęstości i płyniemy w gwiezdną rzeczywistość, póki co do 5 wymiaru. Ale czy wszyscy osiągniemy ciało świetliste? To jest potencjał dla tych, którzy są zdolni narodzić się drugi raz w tym samym ciele, w tym samym życiu... kiedy wytworzymy wybuchy emisji fotonów w mózgu... a to również jest następny krok do jeszcze innej ścieżki, prowadzącej do ciała tęczowego.

Ciało świetliste jest to wyjątkowa podróż i dzisiaj mamy bardziej uproszczone zadanie, niż miał to Jezus Chrystus, ponieważ w wyjaśnieniu budowy ciała świetlistego, może nam pomóc biofizyka. Ale i dzisiaj do wyjaśnienia tej wiedzy muszą być zatrudnieni wyjątkowi naukowcy, biofizycy o pogłębionym duchowym zrozumieniu. A tu jeszcze wchodzi w rachubę ciało tęczowe.

Co to jest ciało tęczowe?

Mówi się, że te osoby są jeszcze na wyższym szczeblu drabiny duchowej. Są już na tyle wzniesione, że nie rzucają już cienia ze swojego ciała fizycznego... ani słonce, ani lampa nie dają tego cienia... czyli wynika z tego, że są czystą formą światła. A jeszcze bardziej owiane tajemnicą, to ciało zupełnie znika po śmierci.

W chwili śmierci to ciało dramatycznie się kurczy, nie wydziela zapachu rozkładu, a raczej czuć z niego zapach kwiatów. Innym symptomem jest długość przedramienia... co sugeruje, że to „drzewo życia” na tyle dojrzało, że jego gałęzie są pełne kwiatów... a na niebie w chwili śmierci tego człowieka pojawiają się tęcze. Kiedy studiowałam życiorys Hildegardy z Bingen doczytałam się takich zjawisk na niebie w chwili jej odejścia. Właśnie towarzyszyła jej tęcza nad klasztorem, w którym skończyła swoje ziemskie życie.

Istnieją jeszcze potężniejsze tęczowe istoty, którym towarzyszą jeszcze większe tajemnice w chwili przejścia ze świata fizycznego w blask... a jedyną rzeczą, która po nich zostaje w materii, są włosy i paznokcie... ponieważ nie posiadają układu nerwowego i nie podlegają przekształceniom... właśnie od lat mówię swoją żelazną regułę, kiedy lekarze pytali mnie - co mnie boli? Na tej nowej drodze, po roku 2000, nie bolą mnie tylko włosy i paznokcie, wszystkie inne komórki szaleją w swoim niesamowitym tańcu i trudno za nimi nadążyć... i lekarzom też... twierdzą, że to niemożliwe?! Lecz podobnie pisała św. Hildegarda z Bingen, św. Teresa z Avili, Ojciec Pio. To ich historie mnie przyciągnęły. Wystarczy poczytać ich biografie, listy. W ciele wszystko zmienia się w ciągłym procesie, za każdym razem dzieje się coś innego... i ciężko za tym procesem nadążyć.

Kto studiował „Tybetańską Księgę Umarłych”, rozumie elementarne energie, które składają się na kosmos. Są one te same, które składają się na ludzkie ciała. Dlatego to ciało jest jednocześnie indywidualną jednością i kosmiczną całością. Coś podobnego mówił Jezus - „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec jest we mnie”. Ale człowiek dochodzi na Ziemi do punktu, że nasze 5 elementów tworzących ciało fizyczne, przekształca się w 5 promienistych świateł spektrum kolorów, a my ludzie dalej nie bardzo zdajemy sobie sprawę z tajemnej wielkiej mocy, i skąd ona pochodzi, czyli naszej ponadczasowości bez formy... a może wymazania wszystkich form? Może to jest niesamowity stan istnienia, o którym mówił Jezus - Wniebowstąpienie, czy wyparowanie ciała. I do tej pory snują się teorie spiskowe, jak to ktoś wykradł ciało Jezusa Chrystusa z grobu...

cdn...

Vancouver
5 Apr. 2021

WIESŁAWA