Wszyscy wiemy, do
czego nam służy Puchar lub Kielich, zwany Kalisem.
Na stronie „Rose of Sharon” znajdujemy na ten temat
mnóstwo linków (Św. Graal:
LINK!),
jako naczynie duchowe ma swoje zastosowanie dla
ludzkości i naszej planety. W chrześcijaństwie jest
manifestacją Boskich Intencji, ale czy tylko w
chrześcijaństwie?
Czym więc jest Święty Graal?
Już nie będę powielać informacji z poprzednich
artykułów…
jest Świętym Wirem, stojącą falą kolumnową,
stworzoną mocą twoich słów i intencji. Jest to więc
system energetyczny, niczym antena, która zmienia,
dostraja i zapewnia równowagę w różnych
okolicznościach, niezależnie od tego, czy są to
sprawy osobiste, czy ogólnoświatowe.
Wir Świętego Graala, znany był od bardzo dawna, nie
pojawił się ot tak znienacka na ostatniej wieczerzy,
jak to mu wiele ludzi przypisuje. Był używany do
uzdrawiania, tak siebie i innych ludzi, tam gdzie
została rozproszona energia i zaistniało
niebezpieczeństwo ze względu na chorobę, wojnę,
pogodę i inne okoliczności.
W dawnych czasach ludzie tworzyli w ciężkich dla
siebie sytuacjach energetyczne kręgi, trzymali się
za ręce z kciukami skierowanymi w lewo i tworzyli
tzw. wir poruszając się w jednym kierunku, wszystko
zgodnie ze wspólną intencją, tworzyli moc, która
rozpraszała to niebezpieczeństwo. Jak to jeszcze, co
niektórzy czynią to obecnie, np. przy osobach ciężko
chorych. Często, kiedy miałam przypadki ludzi ciężko
chorych zbierałam wielu ludzi i tworzyliśmy przy nim
wir energetyczny. Oczywiście to działa… a co obecnie
się nam robi?
Później ludzie tworzyli kamienne kręgi, w których
modlono się dla dobra ludzkości. Często takie kręgi
spotykamy do dziś w miejscach uzdrowień. Spotkałam
się z takim mistycznym kręgiem już pierwszego dnia w
czasie mojego pobytu w Grecji. Miało to miejsce w
Palaia Epidavros, w miejscu starożytnego kultu,
gdzie jak się dowiedziałam znacznie później, była
tam szkoła starożytnych healerów. Parę kilometrów
dalej było słynne medyczne centrum Epikuru. Jak
twierdzili Grecy, te kręgi działały jeszcze w XIX
wieku, kiedy ludzie je ciągle stosowali. Kiedy
upadła w nie wiara, to i ich magia przestała
działać. Następne miejsca, które zwiedzałam była
Elevsina, Wyspa Egina i więcej. Te miejsca mnie
jakoś dziwnie przyciągały. Ale dopiero 13 lat
później, już w Kanadzie odkryłam ich znaczenie.
Nie jest to już dla nas tajemnicą, nasze myśli są
energią, również modlitwy i intencje. Podróżują po
Ziemi przez linie energetyczne i siatki, i łączą się
z innymi ludźmi, miejscami, a nawet z innymi
kontynentami i Wyższymi Istotami Anielskimi. Toteż
należy się zastanowić, czy naczynie przypominające
wir (lejek, kielich) znalazło się przypadkowo w
rękach Jezusa Chrystusa podczas ostatniej wieczerzy?
Skąd pochodzi ta wiedza?
Jest starsza niż cywilizacja z Lemurii, starsza niż
Mu, Rama, pochodzi jeszcze od Aniołów… i jest
brakującym ogniwem po Atlantydzie.
W swoim czasie Atlantyda była wspaniałą epoką,
ostatnie doniesienia mówią (Kosmiczne ujawnienia),
że mogła już istnieć nawet ponad 200.000 lat,
zdecydowanie przez większość czasu, podobnie jak Lemuria była Epoką Światła. Wiemy, że nasza historia
jest mocno przekłamana, ale mamy również taki czas,
że kłamstwa wychodzą same na jaw. Zapiski sugerują,
że tylko jej ostatnia faza przeistoczyła się w
mroczną (najgorszy okres był pomiędzy około 18 000
lat pne. do około 10 500 lat pne.). Stało się to
wówczas kiedy ludzie wybrali zbrodniczą technologię,
a to przyniosło im smutny koniec. Zatopili Atlantydę
i jeszcze wcześniej Lemurię. W okresie przed ciemną
epoką ludzie żyli w harmonii i mądrości. 30% lepszej
części społeczeństwa Atlantów ocalała. Byli to
ludzie należący do Prawa Jedynego i przenieśli dużo
z tej wiedzy na inne lądy, w tym do Egiptu. Do
upadku Atlantydy przyczynili się synowie Beliala (LINK!).
W czasach Atlantydy to wyspa Posejdy była
najpotężniejszym portalem wirowym na planecie.
Obejmowała Świątynię Uzdrowienia, Świątynię Dźwięku,
Świątynię Jedności, Świątynię Regeneracji, Świątynię
Wiedzy (potężną Bibliotekę). Wyspa Posejdy miała
bardzo korzystne położenie w siatkach geodezyjnych i
korzystne energie elektromagnetyczne, które unosiły
się spiralnie w górę od jądra ziemi. W pobliżu
Świątyni Uzdrowienia wypływało niewiarygodne silne
źródło uzdrawiające. To o tym wirze krążą nadal
legendy jako – „Fontanna Młodości”, znane są jeszcze
przez rdzenną ludność Florydy.
Znana była Złota Rasa Atlantydy, nasiona
Plejadiańskie, głównie skupione na Posejdzie, którzy
mieli po 12 stóp wzrostu. Była to łagodna i życzliwa
Rasa Gai. Stolica Posejdy miała krystaliczną kapsułę
energii o niesamowicie szmaragdowym kolorze. Inne
miejsca mocy, w tym wyspy Aryjskie i Meruvia
posiadały kopuły mocy w kolorze delikatnego rubinu.
Piramidy Atlantydy były ośmiościanami, służyły do
uzdrawiania i celów duchowych. Panowało tam hasło
„Prawa Jedności”. Ich zakony były żeńskie. Kapłanki
były Wysoką Elitą o lekko złotawej skórze. To ich
aury wyglądały w ten sposób, lśniły złotem. Ich
kolor skóry był widoczny dla wszystkich. Najwyższe z
nich Altra-Ra emitowały Mer-Ka-Ra, miały avatarską
energię. Były w stanie działać w pełnej świadomości,
wielowymiarowości i regenerować się do woli. Ich
ciała były świetliste, natury bioplazmatycznej.
Znajdowały się poza przestrzenią liniową i czasem
dwoistości.
W nowym świecie zmienia się nasz system Mer-Ka-Ba.
Ta forma nie da rady już udźwignąć nowej energii. W
chwili aktywowania się w pełni świetlistego kodu
12:12:12, aktywuje się nowy model Mer-Ki-Va, która
będzie miała większy potencjał, ponieważ w nowym
matrixie pojawią się nowe geometryczne formy,
dostosowane do siatki 144. Ale musimy przekroczyć
Punkt „0”, w tym momencie będziemy w 5 wymiarze. W
okresie Atlantydy była forma Mer-Ka-Ra. Za każdym
razem, kiedy znacząco podnosimy pole
elektromagnetyczne, podnosimy swoją częstotliwość
światła. Jeśli człowiek nie daje rady wpasować się w
nową matrycę ze zwiększoną częstotliwością, wraca do
poprzedniej.
Ci, co mnie obserwują od samego początku i czytali
moje doświadczenia, pewnie pamiętają moje wizje,
podróże astralne, a nawet sny i inne symbole, które
mnie cały czas nawiedzały i ciągle nawiedzają; w tym
wizje potężnych kulistych form wypełnionych „żywymi
różami”, znajdziecie podobne witraże np. w Katedrze
Notre Dame. Są to ośmiościenne świątynie z
Atlantydy… i to samo zapisałam w moich osobistych
notatkach, od początku miałam takie odczucie, że to
była Atlantyda. Setki razy bywałam w tych różanych
świątyniach, nie miałam pojęcia skąd te obrazy biorą
się w mojej głowie, sporo mi zeszło zanim tą wiedzą
uzupełniłam. Dowiedziałam się także, że były one w
swoim czasie przeniesione na Atlantydę z jeszcze
wyższych wymiarów anielskich. Jak dowiaduje się
obecnie, pierwszy rozpad Altry-Ra był już w roku 58
000 pne. Nieprzyjazne byty przejmowały stopniowo
Atlantydę i po raz pierwszy doprowadziły ją do
upadku około 17 500 roku pne. Od 26 000 lat pne.
wprowadzały coraz to większy chaos, aż w końcu
nastąpił jej całkowity upadek.
W tamtym czasie Kapłanki Altra-Ra miały świadomość
powyżej 12 wymiarowego Światła i Energii.
Utrzymywały telepatyczne kontakty z wyżej
zaawansowanymi braćmi z Plejad, Arkturian, Andromedy
i Syriusza. Tu odsyłam do wiedzy o Bliźniaczych
Płomieniach, o naszej Wyższej Jaźni, pisałam o tym w
moich książkach. Na Atlantydzie byli także kapłani
mężczyźni, którzy przeważnie byli naukowcami.
Wyspa Posejda – Szmaragdowe Miasto, była ozdobiona
drogocennymi kamieniami szlachetnymi… o takim
miejscu wspomina Biblia w Księdze Objawienia.
Szmaragdowy Zamek był mi pokazany w podróży
astralnej już w listopadzie roku 2000, również tam
przyjmowała mnie postać olbrzymich wymiarów, była
cała ze Złota. Opisałam te wydarzenia w książce „W
czepku urodzona”.
Nigdy wcześniej o takich rzeczach nie słyszałam, te
wszystkie dziwy, pojawiły się w moim życiu nagle po
roku 2000.
Niestety, na Atlantydzie miała miejsce inżynieria
genetyczna, która klonowała nowe istoty, pół boskie,
pół zwierzęce. To były produkty synów Beliala.
Pierwsze produkty były prowadzone w celu pozbycia
się ich gadzich struktur, pazurów, łusek, dokonali
olbrzymich postępów w klonowaniu, wszystko było pod
kontrolą grupy Beliala. Wykorzystywano klony,
podobnie jak to było nam znane z nazistowskich
Niemiec, jako rasę robotników i niewolników do
własnych mrocznych i niecnych celów. I podobnie jak
to było w nazistowskich Niemczech mieli obsesję na
punkcie białej Królewskiej Rasy… coś nam to
przypomina w naszych nowożytnych czasach? Już w roku
2001 wiedziałam, że obecnie na Ziemi mamy ponownie
starą gwardię „rasy panów” z Atlantydy. Jednak nie
znałam jeszcze ich pełnych wymiarów.
I tak zostało stworzonych setki i tysiące ludzkich
hybryd a jeszcze te potwory, które to stworzyły
miały zdolność kontrolowania ich umysłów.
Najbardziej nękali grupę rdzennych Aryjczyków
zamieszkujących Atlantydę… wielu z nich poddano
specjalnej obróbce, aby przez mieszanki z nimi
zatrzeć swoje gadzie geny. I tak mieli już swoich
naziemnych pracowników i kastę niewolników. Celem
gadzich „Mistrzów” było jeszcze całkowite ich
uzależnienie od siebie… i tak wiele Ariańskich dusz
wylądowało w genetycznych laboratoriach… ale wcale
to nie wykluczone, ciągle nie mam w tym temacie
jasności, że wielu z tych czystej krwi Aryjczyków
poszło na współpracę z gadzią rasą? Stąd
najprawdopodobniej Hitler i jego klika rościli sobie
takie pretensje do rasy Ariańskiej. Wiedział, że
zostali zmieszani genetycznie.
To stary mój artykuł… i jakże na czasie… i nie
pytajcie mnie – dlaczego o tym wówczas pisałam? („Atlantyda – Arianie”:
LINK!).
Tym eksperymentom sprzeciwiali się kapłani z
Altra-Ra z Prawa Jedności. Prawo Jedności uznało to
za okrutną formę moralnie odrażającego niewolnictwa,
ale mieli już wówczas liczebną przewagę. W roku 2000
otrzymałam taki przekaz, że we Wszechświecie
najbardziej jest karane niewolnictwo i manipulacja.
Ale jakże jeszcze wówczas nie rozumiałam tych
zagadnień. Uważałam, że nasz świat jest już wolny od
takich pasożytniczych działań… i wypierałam te
informacje.
Nie mniej synowie Beliala bardzo się bali
Krystalicznej Energii pochodzących z krystalicznych
wirów. Zachodzi więc pytanie: czemu ich nie użyto,
nie pogoniono intruzów?
Stanowczo odmówiło tego kapłaństwo Altra-Ra, które
bezwzględnie przestrzegało „Prawa Jedynego”. Może to
pozwoli zrozumieć naszą obecną sytuację? Powiążcie
kropki i fakty, obserwujcie, historia się powtarza…
i w dodatku obecnie w głowach się nie mieści, jak
mniejsza siła zła zwycięża tych wyższych, chociaż
mogli to zło bez problemu zniszczyć?
I tu wracamy do Świętego Graala… niewątpliwie jest
to przedmiot żeński… niby kielich-odpowiednik męski,
ale przypisuje się Binah - zrozumienie (drzewo
życia)… a także Wielka Matka… Wielkie Morze
Stworzenia. Kielich wód Binah to wody życia, które
otaczają nienarodzone dziecko… ponadto w „Księdze
Cieni” wisi nad nim sztylet, który może wejść do
kielicha… i wszystko zdarzyć się może.
Wszystko to są magiczne księgi myślowe i czysta
alchemia życia. Ciało to ziemska funkcja,
uziemienie, a to jest postrzegane jako sól ziemi,
która łączy siarkę i rtęć, kto czytał uważnie moje
wyjaśnienia odnośnie Energii Kundalini pewnie już za
mną podąża… już wie, co w trawie piszczy?
I znowu wracamy do Atlantydy…
czemu „Prawo Jedynego
nie pozwoliło użyć tej mocy?

I wygląda na to, że i dziś historia się powtarza,
ktoś chce użyć tej samej sztuczki… tu odsłaniam
nieco tajemnicy obecnego czasu; Altra-Ra, Sojusz
Federacji Galaktycznej chciał za wszelką cenę, aby
nie zostały zniszczone kryształy, czyli kody
świetliste z okresów Atlantydy, ponieważ miały być
użyte w odpowiednim czasie, ludzkość w tamtym
okresie była jeszcze nie dojrzała, podobnie jak w
okresie Lemurii.
Wszystko będzie użyte w swoim czasie i zgodnie ze
swoim pierwotnym przeznaczeniem… a nie do niecnych
celów kosmicznych manipulantów… toteż szaleją… bo
wiosna idzie i lód się topi pod ich stopami. Jeśli
by uszkodzono świetliste kody ich wielka moc była by
utracona… w międzyczasie Sojusz
Syrjańsko-Plejadiański przetransportował je w
odpowiednie miejsce i klika nie ma do nich dostępu
ani nie może umknąć z Ziemi. Są w pułapce,
kwarantannie a my jesteśmy ich kartą przetargową i
musimy rozważnie się zachować. Obecnie Kryształy
umieszczone są na terenie Ameryki, rozciągają się od
jeziora Titicata aż po Alaskę, i jeszcze są w innych
punktach, w tym na Florydzie… również i w innych
miejscach na Ziemi… i będą użyte w swoim czasie do
budowania nowych miast świateł.
Ostatnio obserwuję większy spokój w moich osobistych
energiach, jakby spokój przed burzą, chociaż na
Ziemi ciągle rozgrywają się dramatyczne sceny, w
większości ludzie nie rozumieją o co tu chodzi i
przez kogo tak naprawdę są terroryzowani? Ale jak
widać, to oprawcy są w pułapce… i czas aby pozbyć
się strachu i nie wierzyć w ich antidotum! I czas,
aby bronić się energetycznie… a nie wierzyć w
trucizny.
Po otwarciu portalu na Ziemi – 11:11:11, cały czas
przybierały na sile potężne kryształy ze Starożytnej
Świątyni… nie raz o tym wspominałam, jakie miałem
wówczas mocne energetyczne jazdy. Najmocniej dawało
się znać w roku 2019, dokładnie 2 lata temu… był już
w pełni uruchamiany Platynowy Kryształ, który ułatwi
nam dostęp do Wyższego Wymiaru. Zapewni dostęp do
Boskiej Żeńskiej Energii poprzez Platynowy Promień.
To wszystko było już gotowe od 11 listopada 2011… a
ten potrójny świetlisty kod 11:11:11 jest
podporządkowany następnemu 12:12:12, to potrójny
penta-dwunastościan nowej krystalicznej siatki 144,
obaj objęci w Prawie Jedności.
Kod świetlisty 11:11:11 było otwierany w przeciągu
wielu lat, kto obserwował stronę RofS, znajdzie na
niej wszystkie te informacje na bieżąco od roku
2005… różnie się to układało, różne były terminy…
czasami wpadki… a może nam się to tak wydawało tak
jak z rokiem 2012. Ludzie odetchnęli z ulgą… ale
przeznaczenie gnało przed siebie.
Świetlisty kod 12:12:12 był dla mnie bardziej
ciężki, to mój osobisty kod… pożegnałam ten czas
pięknymi wakacjami w Los Cabos w Meksyku, parę dni
po powrocie już miałam przeprowadzkę do nowego
mieszkania… jedną z cięższych i bardziej bolesnych.
Zmieniałam mieszkanie 9 grudnia 2012… i ciężko
odchorowałam ten okres, przez 6 tygodni byłam ledwo
żywa i oczywiście choroby we mnie nie było, a ja z
trudem chodziłam… wewnątrz rozrywało mnie na drobne
kawałki (LINK!).
Zebrałam te ważniejsze informacje w książce – „Nowe
czasy”. Ot takie moje życia przypadki…?
To są najpotężniejsze i stare świetliste kody Ziemi,
z krystalicznej Świadomej Biblioteki na naszej
planecie. Po raz pierwszy ujrzałam je w roku 2000
(moje doświadczenia)… i jak widać nic tu przypadkiem
nie było, chociaż na początku wydawało się nic nie
mieć większego sensu, a ludzie patrzyli na mnie jak
na psychicznie chorą…
a tu od dawna było wiadomo, że nasza Ziemia otworzy
te kody w swoim kosmicznym przypływie energii, jako
już Nowej Ziemi w ramach Kryształowego Wiru. To
wszystko jest Metatroniczny Boski Szablon, który
jest Źródłem wszelakich przejawów stworzenia, dla
każdej płaszczyzny istnienia… tylko, co ja w tym
wszystkim robiłam?
Nasza planeta wzrasta stopniowo do Wniebowstąpienia,
a nawet można powiedzieć, osiągnęła masę krytyczną…
i nie wątpliwie jest to Epoka Krystaliczna. Nasza
nowa siatka krystaliczna 11:11:11 i 12:12:12 pozwoli
nam wejść w wyższy rezonans. Ale jeszcze na tym nie
koniec naszej podróży…
Kiedy to wszystko zostało zaplanowane?
Kiedy pojawił się Złoty Dysk Słońca w czasach
Lemurii. Został umieszczony przez Sojusz
Syriańsko-Plejadiański. Słoneczny Dysk
przeprogramowuje Ziemię, emituje energię jak spirala. Na
naszej planecie jest już 12 głównych dysków… te
stare uległy zmianie, każdy z nich ma swój określony
kod, łącznie zasila 144. Już pisałam, w książce
„Nowe czasy”- to jest Boski Plan, należy czytać
wszystko ze zrozumieniem… zrozumieć znaczenie
różnych kosmicznych promieni i wiele więcej… jest tu
zakodowane krystaliczne spójne światło z wyższego
wymiaru, każdy ma swoje, nic się nie dzieje
przypadkiem… święte geometryczne kody światła i
nasza osobista geometria, jeśli są harmonijne stają
się wielowymiarowe i przesuwają się w kierunku Mer-Ka-Ba.
Nasze życie jest obecnie w 3 i 4 wymiarze, następnie
przesunie się do 5 i jeszcze dalej w swoim czasie aż
do 12. I tak będzie się aktywować nasze DNA. Nic tu
nie odbędzie się natychmiast.
A teraz na chwilę zapomnijmy o tej całej zawiłej
tajemnicy naszego życia.
Wszyscy widzimy, że posiadanie duszy pociąga za sobą
tęsknotę za czymś więcej… powrotem do Jedności,
szukamy ciągle na tej Ziemi Bliźniaczej Duszy… a tu
dowiadujemy się, że aby ją znaleźć, musimy przede
wszystkim znaleźć siebie… czyli jej obecności w nas!
I czy to jest ten wiecznie poszukiwany Graal!?
Rozdzieliliśmy swoje drogi, zostały zarośnięte
przyziemnymi ścieżkami… uwikłaliśmy się w
materializmie, wojnach, światowych awanturach… i
mamy taki swój pojedynczy proces liniowy i taką samą
liniową ewolucję. Na jaką drogę byśmy nie weszli:
buntownika, żołnierza, kapłana, ciągle czegoś nam
brakuje?
I ta ostatnia wieczerza Jezusa Chrystusa… z ciała i
krwi…
albo alchemiczny proces naszej transmutacji… kamień
filozoficzny i wreszcie człowieka klejnot
spełnienia… czyli osiągniecie idealnego Tęczowego
Ciała Świetlistego, w którym wracający do Domu,
rozpuszczają i przekształcają w jednym naczyniu
swoje ciało i krew... w nowe ciało światła.
To przemienienie następuje zwykle po śmierci, ale
można tego dokonać również za życia. Popatrzmy na
ubranie Buddy, widzimy na nim potrójne kropki, czyli
symbol Chintamanii, oznajmiający, że nosił on
Tęczowe Ciało Świetliste… lub Szatę Chwały. To Ciało
Chwalebne jest tym samym, co Zmartwychwstałe Ciało
Chrystusa. Jak wytłumaczyć zaginiony obraz Jezusa
Chrystusa z przezroczystą kulą w ręce (Leonardo da
Vinci – Muzeum w Londynie), widzimy na nim symbol
potrójnej kropki?
I jak to wszystko przetłumaczyć na Sekretne Ciało
Świetlistych Serafinów. Serafiny są nazywane
skrzydlatymi lub upierzonymi wężami i mają wokół
siebie wiry przypominające tęczowe ciało.
Św. Franciszek z Asyżu przedstawił Jezusa, jaki mu
się ukazał, jako Tęczowego Serafina.
Upierzeni Ariowie byli obsesją w okresie Atlantydy…
Gady usuwali ze swoich genów pazury i łuski… a
Arianom wyrywano kolorowe skrzydła, chcieli stworzyć
nową rasę, do tego także dążył inny władca tej Ziemi
już w nowożytnych czasach. Stworzyć nową rasę panów
– nadludzi i przejąć dla nich we władanie całą
Ziemię.
W listopadzie 2000 roku, któregoś ranka ujrzałam nad
swoją kanapą potężnego anioła, przypominał wyglądem
do złudzenia ptaka. Miał tysiące twarzy. Jego pióra
były ni to zielone ni niebieskie… przestraszyłam
się, ale mimo wszystkiego otworzyłam jeszcze kilka
razy oczy, jego blask i wygląd poraziły mnie, lecz
zdobyłam się na odwagę, chciałam mu się przyjrzeć.
Już wiedziałam, że to był mój Opiekun. Halucynacja?
I tajemnica tych kropek w ciele człowieka… często w
swoim procesie transformacji już od kilku lat, widzę
w swoim ciele różne formy, nawet kwiatowe… są tam
również formy, jakby kropki w różowym kolorze… jakiś
dziwny wzór, który widzę przez skórę.… a może to
tylko maja następna halucynacja?
A może ten kamień filozoficzny jest w każdym z nas,
niezależnie od religii, mitów... w tym o Świętym
Graalu… powoli rozwijają się te mgły naszej
głębokiej tajemnicy... o wielkim antidotum na naszą
śmierć, przed którą dzisiaj ludzie się aż tak trzęsą
ze strachu! 2000 lat błagali Jezusa Chrystusa na
kolanach, aby ich zabrał w tą niesamowitą podróż, a
teraz zrobią wszystko aby ponownie oddać duszę
diabłu.
Nowy świat dramatycznie zmieni nasz światopogląd i
ujrzymy w końcu na własne oczy, na początku z
niedowierzaniem, ten wieczny puchar, to właśnie my
jesteśmy!
Vancouver
7 Apr. 2021
WIESŁAWA
|