NOWA ERA

NASZA OSOBISTA MOC

Budzimy się do nowego świata... piszę o tym od kilkunastu lat... ale nadal widzę, jak ten temat jest bardzo mało zrozumiany... nawet po moich wierszach, w których jest zawarte dużo informacji, a nawet instrukcji na ten temat. W tomikach wierszy, "złotych myślach" zebranych w latach 2005 i dalej aż do 2021 jest cała kopalnia wiedzy o przebudzeniu, Energii Kundalini i Wniebowstąpieniu. Ale nie dziwię się, że nie znajdują czytelnika, skoro ten ich nie rozumie... jeszcze musi dorosnąć do tej wiedzy... tam naprawdę jest dużo recept na temat ducha człowieka i jego obsługi na planecie Ziemia.

I właśnie tak się dzisiaj dzieje, większość z nas w ogóle nie uświadamia sobie, o co ta wielka gra wokół nas się toczy?

Wszystko co słyszę od tych wojowników światła - „mamy wielką moc, jesteśmy siłą tej Ziemi”. No tak drżyjcie narody... dlaczego więc siedzimy w tej kwarantannie... dlaczego jesteśmy zniewoleni... jaka tak naprawdę jest ta nasza obecna rzeczywistość?

To, że nam ciągle brak jest mocy w splocie słonecznym, widać to bez większych naukowych badań tak osób ze świata medycznego i wiedzy duchowych uzdrowicieli... to widać gołym okiem i nie trzeba tu być cudownym guru. Widać co się z ludźmi dzieje, jak bardzo bywają skołowani i dają się wodzić innym za nos... i to, że ciągle większości brak jest tej mocy, również widać... i ilu w ostatnich czasach oddało już walkowerem tą moc, na rzecz ludzi niegodziwych, nie potrafią nawet siebie obronić. Wystarczy trochę ich nastraszyć i przejmują tą władzę w swoje ręce. Ilu to ludzi doszło do tego punktu, że bardziej zaufali tym niecnym opiekunom niż swojemu Najwyższemu Stwórcy? Położyli na swojej szalce życia więcej wiary w pana ciemności niż we wszelkie Źródło Stworzenia. Toteż moi drodzy, po co wam te wszystkie kościoły etc., kiedy tak naprawdę nie wierzycie w Moc Boga?

Nie aktywujesz czakry splotu słonecznego, skoro nie wejdziesz do własnego wnętrza, aby tam poczuć swoją moc... bo tylko tam ona spoczywa, a nie w kościelnych murach... a nawet w 3 oku, to jeszcze daleka... daleka droga.

Ludzie porywają się na wielkie rzeczy, wielkie moce, a nie potrafią uporać się z tym mniejszymi. Nie potrafią aktywować splotu słonecznego... nawet ci uzdrowiciele, którzy uważają się za wielkie autorytety... moi drodzy, wystarczy popatrzeć na ich sylwetki, brzuchy, zmarszczki na twarzy, etc... widać jak na dłoni i tego nie da się ukryć, sami mają wielkie problemy na tym odcinku... nie potrafią aktywować splotu słonecznego... i nie tylko... ciało to potężne lustro nas samych, to najlepszy śledczy... i każdy dobry lekarz o tym wie.

Wprzódy człowiek powinien wdrążyć w sobie tą moc, wolną wolę, a później zająć się całą tą resztą (wyższymi czakrami, leczeniem innych dusz)... bo to ty masz człowieku problemy! Nie zrobisz tego, masz zamknięte bramy do całej tej reszty. Jeśli człowiek sam za siebie tego nie zrobi, nie ma tu takiego cudotwórcy na Ziemi, aby te bramy dla nas otworzył.

Większość ludzi ma własne blokady energetyczne i nierównowagę, paskudne nawyki sabotujące ich własne energie z czakry splotu słonecznego... ilu jeszcze nie zrezygnowało ze spożywania mięsa, nie uważają tego za nic złego... a przecie to jest dieta Tattwa, czyli najniższe energetyczne substancje w naszym ciele, to nasza kotwica u nóg... i nawet statek się z niej nie urwie. To uniemożliwia dostęp do naszej witalności a tym samym, tej wielkiej naszej mocy. Ludzie blokowani na tym poziomie są wyczerpani, otępiali i ciągle na coś chorują... a jeszcze, kiedy wzmacniają to swoje mięsko innymi przysmakami z diety Tattwic, naprawdę mają marne szanse iść wyżej... po tej duchowej drabinie. A to dopiero 3 czakra... a przecie mamy jeszcze inne grzechy główne w innych energetycznych ośrodkach. I rada dusza do Raju, ale jej grzechy nie dają!

Osoby z zablokowaną 3 czakrą nie mają wolnej woli, nie potrafią być odpowiedzialni za swoje życie, ktoś inny przejmuje nad nimi kontrolę, kształtuje za nich opinię, decyzje, niezależność, co wyraźnie widać w naszym świecie. I oczywiście mają do wszystkich pretensje za własne ułomności... bo to my daliśmy sobie odebrać te nasze wielkie moce... ograli nas bez kretesu jak cygan w kości na jarmarku.

Kiedy czakra splotu słonecznego jest otwarta, a energie w centrum zrównoważone, funkcjonujemy w normalny sposób. Płonie w splocie słonecznym ogień, jest połączony ze słońcem i inne czakry mają prawidłowe połączenia z głównym ośrodkiem... i wszystkie są formami mocy.

Żywioł ognia to kolor żółty, to przestrzeń między pępkiem i klatką piersiową, to ten obszar przekształca materie na energię, zasila organizm, reguluje metabolizm i wiele więcej. Jeśli ten ogień jest odwrócony do dołu (trójkąt z czubkiem w dół), człowiek nie porusza się naprzód, buduje swoje królestwo w dolnych czakrach, to Ziemia jest jego królestwem. Tym samym nie dodaje sobie tych wielkich mocy, których oczekuje, zasilają go inne energie, często podpięte pod jego ciało, współpracuje z ciemnymi bytami... i to one sterują jego mocami w zależności na ile jest im posłuszny. Ale ludzie w ten świat energii jeszcze nie wierzą.

Kiedy odwracamy ten trójkąt czubkiem do góry, uruchamiamy naszą siłę napędową, zaczynamy poruszać się do przodu, i zmieniamy nasz kolor ognia na niebieski.

Co oznacza nazwa czakry splotu słonecznego „Manipura” w sanskrycie... „miasto klejnotów” (siedziba klejnotów)... ośrodek wyważony przekazuje nie tylko moc, także mądrość, postęp, realizacja osobistych pragnień. Nakłada kierunek naszego życia, osiągnięcie celów.

Jeśli zablokujemy energię na tym poziomie, to również będziemy cierpieć na obsesję. Osobom z tego punktu przeszkadza wszystko... i wszystko przepuszczają przez swoje filtry, co dotyczy innych osób, w stylu nie widzą belki w swoim oku, ale widzą drzazgę w stogu siana... nadużywają swojej władzy, niech się im tylko taka nadarzy nie odpuszczą... plątają, manipulują, wszystko do własnych celów i ambicji.

Cały Wszechświat składa się z energii, nie jest wyjątkiem nasze ciało, a splot słoneczny (splot trzewny) to bardzo złożony system nerwów i zwojów promieniujących i zlokalizowanych w jamie żołądka przed aortą. Jest częścią współczulnego układu nerwowego i dlatego jest odpowiedzialny za walkę lub ucieczkę. Toteż widać obecnie z czym ludzie mają problem na polu plandemi, szczepionek... ilu zostało powalonych przez strach, a nawet ucieczkę od życia. Wszystko lepsze, aby tylko nie zawalczyć o siebie, nie dają sobie szansy spróbować właśnie tej swojej wielkiej mocy! I ilu zaufa manipulantom i wystawi swoją duszę na sprzedaż... i tym samym jeszcze bardziej traci swoją energię mocy... i zamyka sobie dostęp przede wszystkim do czakry serca a co dopiero marzyć o wyższych ośrodkach. Oczywiście ten stan rzeczy zamyka naszą wolność, blokuje naszą intuicję... zablokowanie splotu słonecznego i czakry serca powoduje, że człowiek robi się bezsilny, słaby. Ludzie z tego poziomu są przestraszeni, bezsilni, niezdecydowani, ponieważ nie mają kontroli nad własnym życiem. To właśnie wpływa na większość ludzi-ofiar naszego systemu z powodu ciągłego poczucia bezradności... a w którym miejscu, my jesteśmy obecnie?

Czakra 3, kiedy jest nadaktywna powoduje, że człowiek staje się agresywny i rozciąga kontrolę nad innymi, to w ten sposób dodaje sobie mocy... to jest wieczny kontroler.

Starożytni już wiedzieli, że wszystkie żywe istoty niosą w sobie siłę życiową, która przenosi ją tam, gdzie powinna być. I cała siódemka czakr głównych będzie spełniona i zdrowa. Nawet jeden zablokowany ośrodek wprowadzi w nas olbrzymi zamęt.


Dzisiaj nasze życie jest brutalne. Nie tylko energie z niższych półek próbują nas zniewolić... a może to my daliśmy im na to przyzwolenie? Niestety i taka jest prawda... lecz również sam nasz proces wzniesienia jest bolesny i brutalny... dlaczego?

Ponieważ uwolnieni od niższych czynników życia, często jest to dla nas niewykonalne... a to jest już pierwszy stopień przebudzenia... zacząć coś z sobą robić. Zaczynamy walkę o siebie. To nie wszystko, to dopiero początek drogi, duchowe oczyszczenie. I nie muszę tu pisać, potrafi to trwać długo, zanim pokonamy sami siebie. To jest najtrudniejsza faza w naszym oczyszczaniu. Kiedy już naprawimy energetyczne korzenie... to jeszcze mamy przed sobą długi biochemiczny proces uzdrawiania i naprawiania innych rzeczy, w tym DNA, a najciężej będzie, kiedy rozpakowujemy świetlisty kod, który ma przypominać ten najbliższy naszemu Źródłu. To wówczas dopiero poczujemy się naprawdę źle...

póki co budzimy się na niższych poziomach, będzie to tzw. „grypa wniebowstąpienia”... i będą to typowe objawy grypy i nieustanne bóle i bóle we wszystkich częściach ciała... jak nie kolan, mięśni, kości, głowy. A to tylko organizm powoli dostosowuje się do wyższych częstotliwości energii, przebija nowe kanały, rozszerza czakry, to jest dopiero uzbrajanie terenu pod większą budowę.

I nie chcę nikogo martwić - kiedy wychodzimy powyżej czakry serca będzie coraz gorzej... i często mijają lata a tu poprawy nie widać i ciężko to wszystko rozgryźć. Kiedy czytałam Biografię Gopi Kryshny, który znał te energie (E. Kundalini) z książek, opowiadań i medytował w tym celu 16 lat, nawet się nie domyślił, z czym się zmaga, i tak go przerosły wszystkie te książkowe mądrości... że nie umiał z sobą wytrzymać, dopiero po latach sprostał wymaganiom tej energii. A to jeszcze nie koniec, przed nami następny cykl - następne wzniesienie - wniebowstąpienie... i też trzeba resztkami sił i tą górę zdobyć... nie ma tak łatwo - wiśta wio i koń nas gładko powiezie na sam szczyt. To też dzisiaj tyle ludzi czuje się tak totalnie zaskoczonych, załamanych... to miało być takie wiśta-wio... a tu upadek na kolana... a jak głosi historia będzie jeszcze nie jeden... kto naprawdę wie z czym się mierzy, rozumie również słowa Jezusa Chrystusa - „weź ten krzyż na siebie i idź za mną”.

Kiedy podchodzimy pod czakrę gardła zbiera się więcej śluzu, towarzyszy temu kaszel, problemy z oddychaniem, a to znak, że dopiero oczyszcza się czakra serca.

Ból gardła jest kolejnym etapem, wieczne anginy, wysychanie w buzi, drapanie w gardle, dziwne alergie... wieczne chrząkanie to znaczy twoja czakra gardła podnosi coraz mocniej swoją świadomość, i trudno tu wyczuć, ile jeszcze razy będziemy ten proces powtarzać... co najmniej 7.

I jest to dla mnie przerażające, że nawet tzw. duchowi nauczyciele, uzdrowiciele nie mają o tym procesie zielonego pojęcia... tak sobie właśnie myślą: wiśta-wio i koń nas sam powiezie w oka mgnieniu.

W dzisiejszej plandemi mamy również utraty węchu, smaku etc, to będą takie fazy, czyli zmiany energetyczne, jak ja mówię wymiana starych urządzeń... i będzie się tak ciągle coś działo z nami... utracimy węch, a ten się później pojawi, utracimy słuch, ale i ten sam wróci, ale coś tam będzie w nim innego... utracimy wzrok... i ten wróci... utracimy mowę... i ona wróci... to zmieniają się tylko nasze instrumenty, już wyższego galaktycznego muzyka. Pojawi się także dzwonienie w uszach, ponieważ zmienia się wibracja sfer astralnych. A to tylko sygnał - wznosimy się... a jak wysoko, to też nam muzyka wewnątrz nas podpowie... każdy na swoim poziomie i dostanie swój instrument. Czym większa muzyka i więcej tych instrumentów (dźwięków), tym mamy większą jazdę i donośniejszą muzykę. Oczywiście nie obejdzie się na tym poziomie od zawrotów głowy. Podczas tych procesów zmienia się nasza temperatura ciała, jest to tzw. „zmienna temperatura”, raz nam zimno, drugi raz kąpiemy się we wrzątku... dochodzą palpitacje serca, nagle trzepocze się bez powodu... a co my robimy - biegniemy do lekarza, a on mówi, masz serce zdrowe! I ta wiecznie wyłączona jedna półkula mózgowa, to trudna operacja i wymiana tego instrumentu na lepszy. To, co tu piszę to tylko takie małe zmiany, trudniejsze będą te w następnych fazach wznoszenia. Wówczas kiedy nasze komórki i układ nerwowy zmienią cały swój wizerunek. Musi się odbudować całe nasze drzewo życia.

Trudno się więc dziwić, że tego mojego pisania nie rozumie dużo ludzi. Mniej zaawansowani wolą inne opowiastki.

Vancouver
15 Apr. 2021

WIESŁAWA