Niewątpliwie większość czytelników
strony ROSE OF SHARON zgodzi się z moją opinią, że w ciągu ostatnich
kilku miesięcy w Internecie możemy natknąć się na wzrastającą w
szybkim tempie liczbę artykułów i channelingów, które dotyczą przede
wszystkim transformacji, związanej z rokiem 2012. Chciałabym w tym
artykule podzielić się moimi osobistymi spostrzeżeniami, mając
świadomość, że mogą one wywołać dyskusję wśród osób zainteresowanych
tym tematem. Myślę jednak, że czasami warto włożyć przysłowiowy „kij
w mrowisko”.
Pragnę podkreślić, że jeszcze do
niedawna byłam osobą bardzo zaabsorbowaną rozwojem duchowym.
Poświęcałam niezliczoną liczbę godzin na czytanie książek i
artykułów, a po pewnym czasie także channelingów. Oczywiście nie
żałuję, gdyż jest to „normalny” etap, przez który przechodził każdy
z nas. Książki czy też artykuły pozwalają nam skupić się na własnym
wnętrzu, motywują do zmiany postrzegania siebie jako istoty
duchowej, uświadamiają, że nasza obecność na tej ziemi ma znaczenie.
Moim zdaniem w opozycji do nich znajdują się przekazy.
W moim odczuciu z pewnością można je
czytać, ale czy na pewno warto? Mam coraz więcej wątpliwości. Bardzo
często sama jestem (byłam?) główną inicjatorką przesyłania
odnośników do nowych przekazów (drogą elektroniczną) moim Duchowym
Przyjaciołom, ale ostatnio uświadomiłam sobie, że raczej „nie tędy
droga”. Ponieważ bardzo często bywa, że treści zawarte w przekazach
są sprzeczne, śmiem twierdzić, że nie warto ich wszystkich czytać.
Zazwyczaj czytuje te, które odpowiadają mi w sensie intuicyjnym i
energetycznym: już od pierwszego zdania wyczuwam, że to "coś dla
mnie" lub wręcz przeciwnie.

Najdrożsi czytelnicy, myślę, że
najlepiej skupić się na swoim sercu podczas codziennej kontemplacji,
modlitwy czy też medytacji. Jeśli mamy jakiekolwiek pytania,
wątpliwości, dotyczące życia osobistego, to właśnie nasze duchowe
centrum udzieli nam odpowiedzi w doskonałym dla nas miejscu i
czasie. Jestem przekonana, że tego typu postawa dokona w naszym
otoczeniu wiele pozytywnych zmian: przyniesie spokój, radość,
poczucie szczęścia i wewnętrznej harmonii. Przecież ciągłe
rozważanie skutków przebiegunowania Ziemi nie ma większego sensu.
Ono i tak się dokona! To już się dzieje! Podobnie jak nie ma sensu
skupianie swojej cennej energii na wszystkich negatywnych
wydarzeniach, którymi karmią nas media. Nie zgadzajmy się na życie w
strachu.
Z pewnością wielu z was dostrzega w
swoim otoczeniu dużą liczbę osób, cierpiących na choroby somatyczne
i psychiczne. Są one spowodowane właśnie lękiem jak również brakiem:
świadomości życia „tu i teraz” oraz umiejętności traktowania
własnego umysłu jako narzędzia. Tylko od nas zależy w jaki sposób
będziemy reagowali na wydarzenia w naszym otoczeniu i zmiany
energetyczne. Czy będziemy potrafili uświadomić sobie fakt, że
„jedyną stałą jest zmienna” i poddać się nurtowi życia?

Akceptacja nieuchronności zmian jest
warunkiem koniecznym, aby w obecnych czasach być człowiekiem zdrowym
i szczęśliwym. Ta nowa postawa wymaga pełnej wiary w siebie i zgody
na bycie osobą wyjątkową, co nie oznacza lepszą od innych. Mam tu na
myśli osobę, która nie wyraża zgody na rutynę i konformizm, która w
przeciwnościach losu widzi szansę na rozwój i nowe doświadczenia,
która jest otwarta na „niespodzianki” i akceptuje fakt bycia
kreatorem własnej rzeczywistości. Taka osoba nie walczy ze zmianami,
nie trzyma się kurczowo starego stylu życia. Zdaje sobie sprawę z
faktu, że jeśli coś wywołuje w niej lęk, to należy się z tym
skonfrontować.
Motywacją może być wyrobienie w sobie
nawyku postrzegania pozytywnych aspektów w każdej zmianie, a jej
akceptacja sprawi poszukiwanie nowych i ciekawych doświadczeń,
następstwem których będą pozytywne wydarzenia. Podobno „dobro
nadchodzi zawsze, kiedy jesteśmy przygotowani na zmiany”.

Ilona