Pozostanie byciem ignorantem jest
tylko człowieka wyborem, znaczy nie ma w sobie
dostatecznej duchowej elastyczności i dojrzałości.
Najczęściej ludzie dokonują tego świadomie, ponieważ
mają w sobie twarde wzorce postępowania, albo się
boją. Bywa, że takie wzorce zachowania wypływają z
jego nieświadomości lub związane są z traumami. To
ci ludzie są najczęściej kontrolowani przez chaos i
zamieszanie. I na tym bazuje dzisiejszy system.
Tak czy owak, tej grupie – ignorantom, brakuje
wiedzy duchowej, a tym samym odstępują od Prawdy i
wiedzy. A wszystko kontrolowane jest przez ich lęk
albo lenistwo. Najczęściej poddają się kontrolerom
religijnym lub innym społecznościom od kontroli
umysłu... i zamiast sami wyciągać wnioski łykają to,
co mają już gotowe podane na złotej tacy... ale czy
ona jest złota? Tym samym pokazują swoją duchową i
życiową niedojrzałość... i w ten sposób odcinają się
od Prawdy, która zawsze jest w naszym zasięgu... to
my sami hamujemy swój osobisty rozwój.
Każdego dnia mamy dostęp (szczególnie w dzisiejszym
świecie), aby ruszyć z własnym intelektem do przodu,
nie trzeba czekać na nauczycieli i im bezgranicznie
wierzyć, mamy szeroki dostęp do wszelakiej wiedzy,
dzisiaj przez internet, biblioteki czy kontakt z
mądrymi ludźmi (tylko trzeba umie dobrze rozróżnić,
który jest naprawdę mądry...), a nie popadajmy
bezmyślnie w ich szpony wiedzy, bo znowu możemy
okazać się tylko ofiarami. To nasze myślenie i nasze
czyny w naszym rozwoju liczą się najbardziej.
Ale jak wiemy, człowiek woli być informowany i
zarządzany przez swoich kontrolerów, a jeszcze im za
to płaci solidną kasę... lecz dopóki nie przełamie
własnej ignorancji nie może iść naprzód... nie może
się duchowo wznosić.
Ludzie kontrolerzy mają naturę drapieżników. Ten
świat, inaczej zwany satanistyczny, stworzył ludziom
fałszywy obraz życia i to on nauczył człowieka być
ignorantem. Stąd też i w naszym obecnym świecie i
życiu jest tak potężnie zniszczone, pełny chorób i
śmierci... ponieważ egoistyczne umysły tworzą własne
programy oparte na kontroli wszystkich ludzi, a
nawet zwierząt i przyrody... baaa, wszystko jest pod
ich kontrolą, nawet pogoda. A tym którzy im
zawierzyli, nie jest tak łatwo uwolnić się od tego
sposobu myślenia, tym bardziej że kontroler zawsze
czuwa nad stanem ich myślenia. I czym wyżej są
osadzeni w społeczeństwie na wysokich stołkach, tym
mocniej zagubili swoją prawdziwą naturę
człowieczeństwa... a obecnie stają się nawet
cyborgami pozbawionymi wszelkich ludzkich uczuć.
Dużo ludzi poddało się tej satanistycznej sile i ich
osobiste ego rezonuje z tą grupą i tym samym stają
się takimi samymi drapieżnikami, manipulatorami,
kłamczuchami i wywierają na innych ogromny nacisk.
Człowiek coraz mniej może pozwolić sobie na swoje
indywidualne zachowania, a nawet na własną kontrolę
nad własnym ciałem i duszą. To wszystko dziś do
kogoś należy i nawet wielu ludzi nie ma pojęcia
czyimi są własnościami. I marne jest życie tych,
którzy posiadają jeszcze prawdziwą naturę ludzką,
czyli Naturę Chrystusa.
Zetknięcie się tych dwóch grup społecznych wywołuje
często walki, ból emocjonalny, cierpienie, ponieważ
egoizm tej satanistycznej grupy jest potężny i
przekracza wyobrażenie tej drugiej grupy, która
ciągle ma w sobie żywą Świadomość Chrystusa, czyli
prawdziwego człowieka. Im większe jest między nimi
tarcie, tym większe bywa cierpienie i powstaje
między tymi dwoma światami potężna przepaść.
Czym u człowieka większy brak empatii, tym więcej w
nim z drapieżnego zwierzęcia i niski lęk przed
konsekwencjami za własne czyny. To jest już obraz
psychopaty... co obecnie tak licznie obserwujemy w
świecie drapieżników, którzy dorwali się do władzy
naszym wspólnym światem.
Druga grupa też nie pozostaje bez ruchu, kiedy czuje
na sobie ten nacisk manipulatorów tego świata... a
te satanistyczne siły wyzwalają w sobie coraz
większe impulsy, a druga grupa robi wszystko, aby
się spod nich wyzwolić. Ale nie ma nic złego, co by
na dobre nie wyszło, pomimo że nie wygląda to dobrze
dla drugiej grupy – tych prawdziwych ludzi, w ten
sposób przyśpieszamy tylko swoje wzniesienie, przez
swoje gwałtowne i silniejsze tarcia wyzwalamy już
inną energię... a tym razem nie jest to już energia
niewolnika, który rzuca się na kolana i poddaje
swojemu katowi. Wyzwala się odwaga, brak strachu
przed śmiercią, chęć działania na poprawę ludzkiego
bytu i świata, a przede wszystkim chęć dotarcia do
Prawdy. To obecnie sięgamy po nią, chyba najbardziej
od początku istnienia naszej Ziemi i budzimy się na
tą naszą prawdziwość, tą rzeczywistą
rzeczywistość... ludzie coraz więcej widzą to
zakłamanie, w jakie zostali spętani... i za wszelką
cenę chcą zerwać te fałszywe więzy tych sił zła,
które ich zniewoliły. Tym samym wzmacniają w sobie
swoją prawdziwą naturę boskiego człowieka. Boski
człowiek ściąga już z siebie astralne chmury i
odbudowuje swoje energetyczne wyczerpania, nie
pozwala się już tak drenować z własnej energii...
ale taki człowiek musi być już świadomy swoich myśli
i emocji, a także musi być kontrolerem swoich
zachowań, jakie mogą nim rządzić... i osób w jego
środowisku.
W tym momencie człowiek musi zwiększyć moc
obserwowania samego siebie, a nie jak to zazwyczaj
czyni, kontroluje innych ludzi i przerzuca na nich
całą odpowiedzialność. I my jesteśmy za to wszystko
także odpowiedzialni, ponieważ w dużym stopniu nasza
ignorancja i wygodnictwo dopuściło tą grupę ludzi do
władzy.
Bardzo ważna jest obserwacja drugiej strony bieguna,
który próbuje nas kontrolować i narzucać nam swoje
programy. Negatywny biegun nie może nas przekręcić
na swoją pozycję, na swój myślowy szablon, i na
rozładowanie w naszych energetycznych polach
niepokoju i paniki... jak to dziś widzimy w naszym
świecie. I musimy wiedzieć, że chowanie przed tymi
informacjami głowy w piasek, nic tu nie załatwi,
musimy być świadomi swojej obecnej pozycji... bo
jeśli damy się zepchnąć, nawet przez własną nieuwagę
na przegraną pozycję, możemy już nie być w stanie
tego odwrócić. Musimy być bardzo czujni... jak to
Jezus nas nauczał... czujni i odważni... aby w tym
szaleństwie nie stracić swojego steru. Obecnie to
szaleństwo strachu przed śmiercią wytrąciło
człowiekowi ster z jego ręki, a jeszcze obietnica
głodu, braku prądu i lecącej na Ziemie potężnej
komety czyni to, że jeszcze wcześniej wielu robi
sobie „kuku”, niż tego doświadczy. Człowiek duchowy
powinien już być na tyle dojrzały, aby umieć sobie
radzić z takimi przeciwnościami losu, życie jest
zawsze dla nas wyzwaniem, a my musimy te wszystkie
życia wzorce ustawić na odpowiednie miejsca...
podkręcić raz na prawo a drugi na lewo... jak ciepłą
wodę w kranie, aby móc się wykąpać. Nie da się tego
zrobić ani w ukropie, ani w lodowatej wodzie bez
wywołania szoku dla ciała. To nasza mądrość to
sprawia, że osiągamy właściwą temperaturę i czujemy
się w wannie komfortowo. Tak w życiu musimy te
emocje i własne czyny przekręcić na swoje właściwe
bieguny, tak aby znalazły się w punkcie „0”. Jeśli
tego nie zrobimy w tym naszym świecie, możemy stać
się pokarmem astralnych pasożytów, które nas tu
usilnie bombardują... podobnie jak nasze ciało
bombardują bakterie i wirusy. Ale nie boimy się ich,
kiedy mamy w swoim ręku i umyśle wiedzę i wiemy jak
ją użyć. A kiedy tej wiedzy nie mamy, miota nami
strach i wpadamy we własną pułapkę i w swoim czasie
dochodzi do naszego energetycznego wyczerpania i
braku woli uzyskania wolności, jest nam już wszystko
jedno i poddajemy się każdemu pierwszemu
napotkanemu, kto nam tą pomoc chce ofiarować... tego
nam nie wolno zrobić... należy wprzódy dowiedzieć
się, kim jest i co od nas zażąda?
A kiedy wpadamy w tą pułapkę, robimy wszystko, aby
odbić się od tego dna i przemieszczamy się do punktu
rdzenia, tym samym łączymy swojego wewnętrznego
ducha, który podtrzymuje nasze duchowe centrum... to
jest nasza dusza i Wyższe Ja, które, aby człowiek
mógł na tym świecie dobrze prosperować musi zawsze
być połączone z naszą duszą. A dusza może się tylko
spotkać ze swoim wyższym tylko w rdzeniu naszego
istnienia. Człowiek musi zrobić wszystko, aby siebie
zakotwiczyć w tym miejscu... nie gubimy drogi ani na
lewo, ani na prawo... jak to nas Jezus uczył...
musimy iść prosto... aby utrzymać równowagę. Tylko w
tym miejscu, we własnym rdzeniu zostaniemy
wyzwoleni.
Aby przejść ten proces, musimy włączyć funkcję –
akceptację i przebaczenie, to jest umiejętność
uwolnienia emocji... czyli duchowe oczyszczenie,
zwane Katharsis. Słowo tak ważne w naszym duchowym
słowniku i naszym punkcie wniebowstąpienia!
To w tym momencie nastąpi przemiana naszej
świadomości... a nie po jakiś wyrafinowanych
głodówkach i wyczerpujących medytacjach... albo
następuje inna ignorancja, tym razem tych duchowych
nauczycieli, którzy uważają się za lepszych od tych
z grupy pierwszej, każde duże odchylenie od tego
rdzenia wywoła w naszym świecie duże zakłócenie.
Nasze energetyczne ciało połączy się z naszym
fizycznym ciałem tylko w warunkach równowagi, tak
jak to się dzieje w procesie przebudzenia Kundalini,
kiedy to człowiek doznaje prawdziwego duchowego
przebudzenia... bo to właśnie wówczas go osiąga,
kiedy budzi się w nim Energia Kundalini wznosząca
się w kanale Sushumny... kiedy nasz centralny rdzeń
- Sushumna, wypełnia się już wspólną energią, męską
i żeńską (dodatnią i ujemną) z kanału Pingala i Ida.
To wówczas w okamgnieniu doświadczamy
wielowymiarowej świadomości. To jest nasz duchowy
rdzeń, kręgosłup wszechświata. Taki człowiek wyczuwa
zarówno byty pozawymiarowe i bezpośrednią harmonię z
Bogiem. Ta połączona już wyższa energia istnieje w
jego rzeczywistości między wszystkimi rzeczami,
które go otaczają. Przed żadną nie ucieka, nie chowa
głowy w piasek... stara się zaradzić sytuacji i umie
na ten temat otwarcie rozmawiać.

Kiedy Energia Kundalini wznosi się w górę, następują
przesunięcia wymiarowe... i człowiek tak to odbiera,
jakby winda przewoziła go na górne piętra. W tym
człowieku działa już mechanika kwantowa w czasie i
przestrzeni. To już jest bardzo inteligentna
świadomość. Czas i przestrzeń, jakie znamy na Ziemi
gwałtownie zmieniają się i taki człowiek przenosi
się na inną oś czasu, poznaje jeszcze inne poziomy
istnienia i częstotliwości wibracji... tego
człowieka poznajemy po czasie, który dla niego już
nie istnieje... możemy z nim rozmawiać godzinami, a
on nie ma wyczucia tego czasu, tak jakby spędził z
nami parę sekund, ponieważ przestaje już
funkcjonować w ziemskim czasie. Taka osoba zawsze
będzie miała na Ziemi poślizgi czasowe, zawsze
będzie gdzieś spóźniona i tak też wykonuje swoje
ziemskie obowiązki, potrafi się zawiesić w czasie, a
nawet w pamięci... widać, że często gubi rytm tej
ziemi... toteż ci ludzie już nie są zdolni do
wykonywania swoich dotychczasowych prac związanych z
ziemskim czasem. Mają inne tempo życia, które nie
jest już z tego świata... i trudno taką osobę włożyć
z powrotem na starą oś czasu, nie da rady... zawsze
będą odstawali od reszty i będą przez tą resztę
korektowani. Trudno także dla tego człowieka ustalić
jego linię czasową, ponieważ łatwo przeskakuje
warstwy świadomości, często nie zależy to od niego.
Cały czas doładowuje swoje światło, czyli magazynuje
siły Kundalini i jedzie coraz wyżej na słupie
swojego przeznaczenia, na coraz to innym widmie
częstotliwości, na coraz to innej warstwie
planetarnej i ludzkiego ciała i pola
bioenergetycznego. To wszystko nie jest jego
wymysłem, to wszystko znajduje się w instrukcji jego
ciała, które ma się wznieść według jego świetlistych
kodów w programie jego duszy.
To planuje się w duszy ludzkiej i to od niej i
Wyższego Ja zależy, jakie nastąpią w człowieku
przesunięcia. Wszystko zakodowane jest w naszych
komórkach, to jest wzorzec komórkowej pamięci danego
ciała, każdy człowiek ma swój indywidualny, niczym
osobistą dyskietkę. To jego wirowanie ciała w danym
momencie wyznacza, na jaką linię czasową trafi.
Każdy człowiek przed każdym swoim wyniesieniem
przechodzi nowy proces oczyszczania na coraz to
głębszym poziomie, nie da się tego zrobić tylko
jeden raz. Każdy poziom ma swoje traumy i
wspomnienia, które muszą być w swoim czasie
zneutralizowane... a czym głębiej są umieszczone tym
większe oczyszczanie... i ciemniejsza noc duszy,
podczas której wznosimy się na wyższy poziom
świadomości, równocześnie ruszają w ciele inne
ośrodki energetyczne w tym DNA, które jest
przekodowywane tak, aby mogło pomieścić coraz więcej
światła. A to dla naszych ciał nie jest łatwy
proces, ciało zmienia się tak, aby pomieścić już
nasz nowy energetyczny potencjał. Kiedy wzniesiemy
się na wyższy poziom będziemy mieć jakiś czas
spokój, jesteśmy stabilizowani... ale to chwilowy
spokój... dusza już szykuje się na wzniesienie na
jeszcze wyższy poziom świadomości... to jakby
wakacje pomiędzy dwoma klasami szkoły... i czym
wyżej tym krótsze bywają te wakacje albo całkiem ich
brak. Ale nie każda dusza się tak wznosi; bywa, że
wznosi swoją świadomość kilka wcieleń, albo w jednym
wcieleniu jednoczy cały swój potencjał duchowy...
wznosi się nie tylko do 12 nitek DNA, co już jest
dla człowieka potężnym wyzwaniem... może nawet
więcej, zjednoczyć się jeszcze wyżej... do 24D, 36D
i 48D (4x12), ale to są już programy bardzo
zaawansowanych dusz, które mają na Ziemi specjalne
misje. Przy każdym szyfrowaniu naszego ciała
zakotwiczamy się w coraz wyższym wymiarze i osiągamy
inny model ciała świetlistego. W naszym obecnym
projekcie wniebowstąpienia ludzkość przesuwa się na
pole 12D... ale tych dusz z przebudzonymi 12 nitkami
DNA też nie będzie dużo. Ludzkość osiągnie ten stan
w dalszych latach Epoki Wodnika.
Za każdym razem otwierają się inne gwiezdne wrota...
jeśli ktoś nadal za mną podąża, już wie, że nie
wszyscy wejdziemy w tym czasie na tą samą oś czasu,
i nie wszyscy będziemy mieć te same symptomy
duchowego wzniesienia, nawet z tej samej grupy
religijnej czy tej samej rodziny... baaa, a nawet
nie wszyscy się wzniesiemy... i na próżno szukać
swojego właściwego miejsca na Ziemi, szukać dla
siebie bezpiecznego kąta, wszystko, co sobie
upracowaliśmy, musi znaleźć się na odpowiedniej
pozycji, nasza dusza już wcześniej obadała teren i
tam nas przeniosła, gdzie są dla niej dogodne
wibracje... i ciężko przed tym nam uciec, każdy z
nas jest już na swojej pozycji, która jest dla niego
przeznaczona na ten czas.
I mówili prorocy – będzie czas na Ziemi, kiedy
musimy pozostać w swoich domach bez względu na
okoliczności, aby nasza dusza nie została schwytana
przez fałszywą oś czasu. Ale nasza dusza bywa i tak
sprytna, kiedy widzi, że człowiek panikuje i tak
przenosi go na swoją dogodną pozycję, w miejsce jego
przeznaczenia. A człowiek psioczy na los i na Boga,
że mu zniszczył jego plany. Dopiero po pewnym czasie
zauważa, że jednak ten „zniszczony przez Boga” plan,
był bardziej doskonały.
Obserwuje tych moich uciekinierów, którzy i teraz
próbują się koniecznie gdzieś ukryć, przed tym, co
się obecnie na Ziemi wyprawia... i co się dzieje...
fiku – miku i już są w tym samym miejscu, z którego
próbowali w panice uciec. Nie mogą też uciec przed
przykrymi zdarzeniami... i te ich dopadają nawet na
tym nowym planie i mają ten sam wymiar... bo te
trzeba przerobić, a nie uciekać przed
konsekwencjami... jakże trudno przechytrzyć
wszechświat. I biada tym, którzy za wszelką cenę
będą chcieli zatrzymać decyzje wszechświata, bo będą
zmieceni jak kurz z drogi... i tak rzeczy zadzieją
się w tym potężnym boskim planie, jaki jest proces
wniebowstąpienia Ziemi... toteż wszyscy baczcie na
swoje kroki i swoje dążenia... Galaktyczne
wyrównanie przywróci wszystko na swoje właściwe
pozycje... wszystko według szablonu Prawa Jedynego.
Vancouver
1 Dec. 2021
WIESŁAWA
|