NOWA ERA

CZAS WNIEBOWSTĄPIENIA

To czas, kiedy dzieją się z ludźmi dziwne rzeczy... jak je zwał to zwał: Apokalipsa, Amargeddon... oba te stany nie będą obce takiemu człowiekowi, który wszedł na tą drogę... i oba te stany musi przerobić, zanim dotrze do celu.

Wielu z nas próbuje przebudzić się duchowo, czyli znaleźć się w określonym stanie bycia i istnienia. Ale ile osób tak naprawdę dosięgnie tego celu? Niestety... alarmująco niska liczba! I podobnie było na przestrzeni wieków, mało ludzi osiągnęło ten poziom... czyli głębokiego zrozumienia znaczenia naszego życia i trudnej walki, jakiej musi się podjąć człowiek, aby wejść na ostatni szczebel swojej duchowej drabiny.

W obecnym świecie, w dobie przebudzenia, wniebowstąpienia zbyt wiele ludzi czeka tylko na gotowca... ale nasze wniebowstąpienie to nie gotowy makowiec, który trzeba tylko odebrać z cukierni, a ktoś inny trudzi się z jego produkcją... wystarczy tylko zapłacić, bo masz pieniądze i siadasz do jego konsumpcji... i już myślisz sobie, jaki on wspaniały a ty syty i zadowolony... i masz swój poziom nirvany!

Przebudzenie i wniebowstąpienie to proces, który podwyższa standard ludzkiego życia, ale nie na ziemskim poziomie w obecnym wymiarze. To nie materialny dobrobyt, szczęście, miłość, to wszystko dzieje się na materialnym poziomie i jest do osiągnięcia... ale czy to jest trwałe? Czy po to tu przyszedłeś na tą Ziemię?

Człowiek prawdziwie przebudzony oczekuje więcej, czegoś bardziej wyrafinowanego, nie stawia już na tym świecie na sztaby złota i srebra, czy na inne materialne dobrodziejstwa... niestety, jeśli nadal to robisz, postawiłeś na złego konia i nie bądź rozczarowany, kiedy on nie dobiegnie do mety jako pierwszy... i nie bądź przerażony, że rzuciłeś na niego wszystkie swoje pieniądze. Ten rodzaj twojego przebudzenia może być dla ciebie okrutnie bolesny... na drugim biegunie... a tam będzie płacz i zgrzytanie zębami.

A jeszcze ta grupa „przebudzonych i oświeconych” opowiada innym bajeczki na temat zupełnie bezkolizyjnego przebudzenia, oświecenia, wniebowstąpienia, bez żadnych ubocznych symptomów... muszą być zdrowi, piękni i posiadać swoją doskonałą moc za pomocą pstryknięcia w paluszki, za pomocą cudownej złotej różdżki.

Niestety... znaki i symptomy prawdziwego duchowego przebudzenia są drastyczne, czasami ponad siły danego człowieka, ponieważ przez długie lata będzie doświadczał: głębokiego zmęczenia, zaburzeń rytmu serca, oddechu, dolegliwości innych organów, dziwnej wiotkości i słabości ciała, szczególnie w kręgosłupie, w nogach, dłoniach. Będzie cierpiał na wieczny ból pleców, który wydaje się pochodzić z wnętrza ciała, wieczne bóle głowy... ale chorobę trudno w nim znaleźć, często występuje wysoka wewnętrzna temperatura ciała... a innego dnia wychodzi ze środka ciała niesamowite zimno, szczególnie w niektórych obszarach lub po całości, pojawia się pieczenie i palenie mięśni, a nawet całych organów, w tym serca i mózgu, problemy z kością krzyżową, z kolanami, kostkami, nadgarstkami, ból pleców, ramion... cały kręgosłup jest słaby... jakby wiotki jak trzcina. Poza tym dziwne uczucie, jakby braku czucia szczególnie stóp i dłoni... jest to charakterystyczny symptom, jakby szedł na wzór krzyża Andrzeja, lewa stopa-prawa dłoń, prawa stopa-lewa dłoń, a nawet znikanie całej miednicy i klatki piersiowej. Doświadczyłam nawet znikanie całej połowy ciała, tak na przemian. Dziwne bóle głowy, ruchy i nieustanne odgłosy „czegoś” w głowie... i znikanie części głowy, szczególnie jednej półkuli, zawsze w takich sytuacjach mówię - dzisiaj pracuje na jednej półkuli mózgowej, druga mi tylko ciąży, niczym ołów, nawet tracę równowagę. To wszystko i wiele więcej wystąpi w człowieku, w którym dokonuje się wewnętrzna duchowa transformacja na poziomie komórkowym i DNA.

Ta istota otwiera się na nową energię, co oczywiście budzi ekstremalną wrażliwość wszystkich zmysłów: wzroku, słuchu, węchu, dotyku, smaku... i odwrotnie - osłabienie zmysłów... to taki przekładaniec, niczym to gorąco i zimno w ciele... i te procesy, jeden po drugim, należy dobrze zrozumieć - dlaczego to tak się dzieje?

Piszę tak w wielkim skrócie, na tym poziomie wniebowstąpienia dzieje się jeszcze dużo więcej, nie sposób tego wszystkiego spisać w jednym dniu na 1 kartce papieru, to materiał na kilka opasłych książek... ale i to wszystko trzeba osobiście przejść i zrozumieć cały ten proces:
- Co tak naprawdę dzieje się w człowieku, jak zmienia się jego ciało, jak będzie ten proces odebrany przez tą istotę, czy potrafi sama sobie poradzić w następnych fazach wzniesienia? A to nie dzieje się w ciągu 1 dnia, tygodnia, miesiąca, a nawet 1 roku... to życiowy tasiemiec, który wydaje się nie mieć końca.

I nie trudno się domyśleć, co czuje taka osoba, jak wygląda jej życie? I nie trudno zauważyć, że nie są to osoby, które biegną wielkimi krokami po osobisty sukces... raczej wloką za sobą jako ostatni swój osobisty krzyż... dużo odpoczywają, leżą w łóżku zupełnie bezsilne... ale musimy także już na tym etapie wiedzieć - że wielka moc w słabości się doskonali... i czym ona będzie większa, tym potężniejsza będzie moc tego człowieka.

Tak, te osoby bardzo cierpią... i widzieliśmy to w przeszłości u tzw. świętych... czym bardziej cierpiał tym bardziej otwierał swoją osobistą moc, która przybierała nieludzkie rozmiary i zmieniała się intensywność świadomości, jaka nieznana była tym ludziom, znanym z wielkiego życiowego sukcesu... z tej wysokiej materialnej drabiny, nawet u religijnych dostojników... i jak widać dzisiaj, jak im się mocno chwieją te ich drabiny.

I bez względu na to, czy te osoby w osobistej transformacji wyrażały swój gniew, rozpacz, zniechęcenie... albo na odwrót, wybuchały spontaniczną radością, zabawą... to u osób w pełni transformacji, jest to tylko ich wewnętrzna przestrzeń emocjonalna, która nabiera głębi i obfitości, i tak się w danej chwili zamanifestuje, czy się to światu podoba, czy nie, bo jego model przebudzenia jest mocno wyidealizowany... ale czy prawdziwy?

Zanim zaczniesz tłumić te stany, musisz już to wiedzieć - ty masz współpracować z sobą, a nie przymilać się zewnętrznemu światu i pokazywać swoją doskonałość, w dodatku ten świat nie ma pojęcia o tych wydarzeniach... nie ma zielonego pojęcia w tym temacie. Ale ty masz zrozumieć siebie, bo jak nie zrozumiesz, to zwariujesz i strzelisz sobie samobója... albo w najlepszym wypadku wylądujesz w szpitalu psychiatrycznym.

To wszystko, co się w tobie dzieje, bez względu, jakie wywołuje w tobie emocje - ból czy radość, to proces transformacji... to niczym ciąg matematyczny powtarzających się w nieskończoność wszystkich zdarzeń, ale już na innych poziomach.

Dlatego czym wyżej na tej duchowej drabinie, ten człowiek przerabia to coraz głębiej, to są zbiorowe poziomy świadomości, nie tylko fizyczne i mentalne, które modelują nową energię, nowy silniejszy wzorzec, jest tych poziomów więcej i każdy musimy odpowiednio przerobić, niczym poszczególną klasę w szkole... i w następnej już wyższej szkole... i zdarza się, że często nie zaliczysz klasy, w dodatku się zniechęcisz... bo nie umiesz zmierzyć się z nowym zadaniem, wyzwaniem i wiecznie czekasz na łatwiznę, czyjąś podpowiedź, ściągawę i nawet płacisz za nią dużą cenę.

A to wszystko odbywa się w świętej przestrzeni naszego serca... i stąd w czasie transformacji z tym sercem tyle kłopotów. Ale ważne jest na ile ono wytrzyma na nowym poziomie życia... to niczym twój silnik w twoim samochodzie... da radę wyjechać pod górę... albo nie! I czasami nie wystarcza wlać mu dobrej benzyny, bo jego potencjał jest ciągle za słaby.

Potencjał tego silnika, to twój etap twojej duchowej drabiny, zawieszonej na silnym wietrze... i czym bardziej w górę, tym bardziej chwieje naszą drabiną i jesteśmy narażeni na silne wstrząsy... a to są nasze uczucia i emocje.

W dodatku, kiedy wchodzisz na drabinę jeszcze wyżej, wszystko w twoim życiu się rozpada, nawet znika z horyzontu twoja rodzina, przyjaciele, zostają w tyle... bo ty wstępujesz na wyższy poziom swojej drabiny.

Ja wiem, że dla ludzi o niskiej duchowej świadomości, to trudna do zrozumienia prawda i nie mogą się z tym pogodzić... niestety, tak się wkracza w nowy wymiar swojego wyższego już życia... i wiele rzeczy z tego starego świata będzie nam odebranych... i wiele stracimy nawet tych bezcennych, a czym wyżej się wspinasz, w miarę - wszystko stracisz! W tym rodzinę, przyjaciół, wszystko! ... i to wbrew naszej woli, ale tak wygląda ten wymiar nowej rzeczywistości... toteż popatrzcie dzisiaj na nasz świat i życzenie wielu ludzi: chcą powrotu do starej rzeczywistości... czy to przypadek?... nawet politycy i duchowni próbują ściągnąć nas w ten stary wymiar... a ta strata to tylko nasza transformacja. A powrót do starej rzeczywistości to następna pułapka, utrata czegoś bardzo ważnego.

I jeszcze jedna wielka prawda, tą drogę przechodzi się samotnie, i stawiamy swoje stopy już w 2 światach, to też przechadzka nad przepaścią... i mamy mieszane uczucia... i dziwne sny, raz piękne... innym razem - straszne! Ale one są etapem naszej śmierci i nowego narodzenia! To są pliki z zawartości twojej podświadomości i nadświadomości... obie te strony walczą o nas! I obie te strony pojawią się w człowieku, który dobiega do celu... to nasze pole bitwy i wieczny pościg za duszą człowieka, bo obie te strony wiedzą, że ta dusza jest nieśmiertelna i niektóre części człowieka również nie umierają... dzięki nim - zmartwychwstajemy.

Ale łatwo koniowi powiedzieć: wiśta-wio i idź tylko do przodu... tylko czy ten koń da radę ten swój wóz pociągnąć dalej?

Vancouver
16 Oct. 2022

WIESŁAWA