Artykuł po raz
pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus
w numerze 15 (1/2001).
Tytuł oryginalny: „X-Rays: A Major Cause of Cancer and Heart
Disease?”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 7, nr 5.
Kontakt z redakcją: www.nexus.media.pl, nexus@nexus.media.pl,
tel. 85-6535511.
Artykuł do wydruku w formacie PDF:
LINK!
Kiedy w roku
1895 Wilhelm Röntgen odkrył promienie „X”(1),
„lekarze z miejsca zauważyli możliwość praktycznego ich
zastosowania i pospiesznie przystąpili do eksperymentowania
w tej dziedzinie”(2). Wielu lekarzy budowało własne
aparaty rentgenowskie i to z różnymi rezultatami: niektóre z
tych domowej produkcji urządzeń nie wytwarzały żadnego
promieniowania, inne wytwarzały go tyle, że
napromieniowywani byli nawet ludzie znajdujący się w
sąsiednim pomieszczeniu.
Możliwość
zajrzenia w głąb ludzkiego ciała okazała się wspaniałym,
tajemniczym i głęboko prowokującym doświadczeniem. Röntgen
ćwiczył stosowanie promieni na ręce swojej żony,
naświetlając ją przez 15 minut i wytwarzając makabryczny
obraz jej kośćca udekorowanego ślubną obrączką. Biograf
Röntgena, Otto Glasser, pisze, że pani Röntgen „...nie mogła
uwierzyć, że ta koścista ręka jest jej własną i wzdrygnęła
się na myśl, że ogląda swój szkielet. Dla pani Röntgen, a
później także dla wielu innych, to przeżycie kojarzyło się
ze śmiercią”(3).
Po roku
lekarze stosowali promienie Röntgena do diagnozowania oraz
do gromadzenia dowodów na wypadek wytoczenia im procesu o
popełnienie błędu w sztuce lekarskiej. Niemal natychmiast, w
latach 1895-1896, stało się jasne, że promienie Röntgena
mogą powodować poważne problemy natury zdrowotnej. Niektórzy
lekarze doznawali poparzeń, które nie chciały się goić, tak
że musiano amputować im palce, u innych zaś występowały
śmiertelne formy raka.
W tym czasie
nie znano jeszcze antybiotyków, przeto lekarze dysponowali
niewielką liczbą kuracji, jakie mieli do zaoferowania swoim
pacjentom. Promienie Röntgena otworzyły przed nimi cała gamę
nowych możliwości o cechach zaawansowanej - graniczącej z
cudem - technologii, która była z punktu widzenia chorych
wielce obiecująca. Tak więc świat medyczny entuzjastycznie
zaakceptował te tajemnicze, niewidzialne promienie. Jest
zrozumiałe, że lekarze w tamtych czasach często widzieli
skutki lecznicze tam, gdzie współcześnie nie widzi się
żadnych. Tuż przed rokiem 1920 redaktor American X-ray
Journalu stwierdził: „Jest około sto konkretnych chorób,
które z powodzeniem można leczyć promieniami Röntgena”.
W swojej
faktograficznej książce na temat historii techniki Multiple
Exposures: Chronicles of Radiation Age (Wielokrotne
wystawienie na działanie promieni - kroniki wieku
promieniowania) Catherine Caufield komentuje ten okres
następująco(4): „Leczenie radiacyjne chorób łagodnych
(nie związanych ze złośliwą formą raka) stało się medycznym
szaleństwem, które trwało niemal przez czterdzieści, a może
i więcej, lat. Bez potrzeby naświetlano duże grupy ludzi z
takich powodów jak grzybica (wywołana przez dermatofity) i
trądzik... Wielu kobietom naświetlano jajniki w charakterze
kuracji na depresję”. Tego rodzaju zastosowania promieni
Röntgena potraktowano by dziś jako błąd w sztuce lekarskiej,
lecz wiele z nich było akceptowanych jeszcze w latach
pięćdziesiątych.
Nie tylko
lekarze byli entuzjastami stosowania promieni Röntgena.
Naświetlenie odpowiednią dawką promieni Röntgena powodowało
wypadanie włosów i - jak pisze Caufield - „sklepy
kosmetyczne instalowały aparaturę rentgenowską w celu
usuwania klientom niepotrzebnego owłosienia na twarzy i
ciele”.
Odkrycie przez
Röntgena promieni „X”, jak je wówczas nazywano (obecnie
znane są one jako promienie Röntgena lub rentgenowskie),
doprowadziło do odkrycia przez Becquerela radioaktywności
uranu, a następnie w roku 1898 przez Marię Curie i jej męża
Piotra radu, za które to odkrycia Becquerel i państwo Curie
zostali wspólnie nagrodzeni Nagrodą Nobla w roku 1903.
(Dwadzieścia lat później Maria Curie zmarła na ostrą postać
limfoblastycznej białaczki).
Niedługo potem
oprócz promieni Röntgena lekarze zaczęli stosować rad.
Naświetlania radem były przepisywane, między innymi, w
przypadkach kłopotów z sercem, impotencji, wrzodów,
depresji, artretyzmu, raka, nadciśnienia, ślepoty i
gruźlicy. Wkrótce na rynku ukazała się radioaktywna pasta do
zębów a potem radioaktywny krem do skóry. W Niemczech
tabliczki czekolady zawierające rad były sprzedawane jako
„odmładzacz”(5). W USA setki tysięcy ludzi zaczęły
pić butelkowaną wodę „wzmocnioną” radem w charakterze
ogólnego eliksiru znanego pod nazwą „liquid sunshine”
(„blask słońca w płynie”). Nie dalej niż w roku 1952 magazyn
Life pisał o korzystnych skutkach inhalacji radioaktywnego
radonu, gazu występującego w głębokich kopalniach. Nawet
jeszcze dziś kopalnie The Merry Widow Health Mine i Sunshine
Radon Health Mine położone w pobliżu Butte w stanie Montana
głoszą, że odwiedzający je turyści donoszą o wielorakich
korzyściach wynikających z wdychania radioaktywnego radonu(6),
mimo iż rozliczne badania wykazują, że jedynym widocznym
efektem oddziaływania tego gazu jest rak płuc.
Tak więc świat
medyczny i ogólna kultura przygarnęły promienie Röntgena
(oraz inne radioaktywne emanacje) w charakterze cudownych
remediów, darów dla ludzkości od najwybitniejszych geniuszy
epoki wynalazków.
DZIEDZICTWO „ATOMÓW DLA POKOJU”
W powszechnym
przekonaniu opinia o tych technologiach bardzo ucierpiała,
kiedy w roku 1945 na Japonię zrzucono bomby atomowe. Mimo iż
być może skróciły one drugą wojnę światową i ocaliły życie
wielu Amerykanów, opis zagłady ludzi w Hiroszimie autorstwa
Johna Herseya na zawsze wpisał obraz grzyba atomowego do
umysłu przeciętnego człowieka jako omen ogromnych zniszczeń.
Wbrew staraniom zmierzającym do przedstawienia bomby w
pozytywnym świetle technologia promienna nigdy nie odzyskała
połysku, jaki zdobyła przed drugą wojną światową.
Siedem lat po
bojowym zastosowaniu bomb nuklearnych Dwight Eisenhower
nadał rządom w USA nowy kurs, którego celem było przekonanie
całego świata, że broń nuklearna, radioaktywność i
promieniowanie nie są forpocztami śmierci, lecz potężnymi,
łagodnymi sługami zapewniającymi ludzkości niemal
nieograniczone korzyści. Tak zrodził się program „Atom dla
Pokoju”, którego zadaniem było przekonanie Amerykanów i
świata, że te nowe technologie niosą z sobą ogromne nadzieje
i że elektrownie nuklearne należy rozwijać środkami
pochodzącymi z podatków. Nadzieje pokładane w tej nowej
dziedzinie postępu technologicznego wydawały się być zbyt
obiecujące, aby były prawdziwe. Obiecywano, że elektryczność
wytworzona w elektrowniach atomowych będzie „zbyt tania, aby
mierzyć ją licznikiem”(7). Ustawa o Energii Atomowej
(Atomic Energy Act) stała się podstawą powołania do życia
Komisji Energii Atomowej (Atomic Energy Commission), lecz w
praktyce dowództwo wojskowe państwa utrzymało ścisłą
kontrolę nad rozwijaniem wszelkich technologii związanych z
energią jądrową(8). W ten sposób, w wyniku całej
serii wydarzeń historycznych, wszystkie główne źródła
promieniowania jonizującego weszły pod kontrolę ludzi i
instytucji zupełnie nie zainteresowanych braniem pod uwagę
wcześniejszej wiedzy o szkodliwości promieniowania.
W roku 1927
Hermann J. Muller wykazał, że promienie Röntgena powodują
dziedziczone uszkodzenia genetyczne i za swoje prace
otrzymał Nagrodę Nobla, ale ponieważ doświadczenia prowadził
na muszkach owocówkach zlekceważenie ich wyników jako
nieistotnych dla ludzi nie sprawiło żadnych trudności, a
przynajmniej było wygodne.
Krótko mówiąc,
promieniotwórczość wydawała się dla lekarzy obiecującym
środkiem terapeutycznym służącym do leczenia praktycznie
każdej dolegliwości. Dla wojska oraz kongresowej(9)
Połączonej Komisji Energii Atomowej (Joint Commission on
Atomic Energy) oznaczało to uwolnienie setek miliardów
dolarów - istny zalew funduszy pochodzących z podatków,
których większość znajdowała się poza wszelką kontrolą ze
względu na tajemnicę otaczającą całość spraw związanych z
opracowywaniem broni jądrowej. Jeśli chodzi o prywatnych
kontrahentów rządu, takich jak Union Carbide, Monsanto
Chemical Co, General Electric, Bechtel Corporation, DuPont,
Martin Marietta i innych, oznaczało to szansę na włączenie
się do elity o nazwie „Kompleks Militarno-Przemysłowy”,
przed którego rosnącą siłą polityczną ostrzegał prezydent
Eisenhower w swoim ostatnim wystąpieniu wygłoszonym w roku
1959 przed Kongresem.
W latach
pięćdziesiątych wojsko detonowało bomby atomowe na
powierzchni ziemi na terenie atomowego poligonu
doświadczalnego w Nevadzie zraszając cywilnych obywateli
radioaktywnym deszczem(10). W Rezerwacie Hanford w
stanie Washington z rozmysłem uwolniono olbrzymich rozmiarów
chmury radioaktywne, aby sprawdzić, co stanie się z jego
mieszkańcami pod wpływem ich działania. W trakcie jednego z
przeprowadzonych w Hanford eksperymentów uwolniono 500 000
kiurów(11) radioaktywnego jodu (jod osadza się w
tarczycy). Fakt ten ukrywano przed ofiarami tego
eksperymentu, w większości Indianami, przez 45 lat(12).
Amerykańscy marynarze na okrętach i żołnierze na lądzie byli
wystawiani na duże dawki promieniowania radioaktywnego,
tylko po to, aby sprawdzić, co się z nimi stanie.
Generalicja utrzymywała, że wystawienie na promieniowanie
jest nieszkodliwe.
W swojej
autobiografii Karl Z. Morgan, dyrektor ds. bezpieczeństwa
Państwowego Laboratorium Oak Ridge w Clinton w stanie
Tennessee w latach 1944-1971, pisze: Administracja Weteranów(13)
zawsze była nastawiona defensywnie i starała się nie
dopuścić do zadośćuczynienia ofiarom”(14). Morgan
przytacza historię Johna D. Smithermana, marynarza marynarki
wojennej USA, którego wystawiono na duże dawki
promieniowania podczas doświadczeń z bombą atomową na Atolu
Bikini w roku 1946(15).
Administracja
Weteranów zaprzeczała jakimkolwiek związkom [przypuszczalnie
jego choroby i zgonu - przyp. tłum.] z wystawieniem na
promieniowanie aż do roku 1988, kiedy to wdowa po nim
otrzymała zasiłek. W chwili śmierci ciało Smithermana było
wręcz przeżarte przez raka płuc, gruczołów limfatycznych,
przepony, wątroby, trzustki, jelit i gruczołów dokrewnych. W
roku 1989, rok po przydzieleniu wdowie zasiłku,
Administracja Weteranów cofnęła go.
Od początku
lat czterdziestych aż do połowy lat sześćdziesiątych
tysiącom górników z kopalń uranu w Nowym Meksyku wmawiano,
że wdychanie obecnego w nich radonu jest absolutnie
nieszkodliwe. Dopiero teraz rejestrowane są wywołane radonem
przypadki raka płuc - pięćdziesiąt lat za późno.
Patrząc
retrospektywnie należy stwierdzić, że przez świat
przemysłowy przeszedł pewien rodzaj manii nuklearnej. Tym,
czym dzisiaj są biotechnologia i komputery najnowszej
generacji, w latach pięćdziesiątych i na początku
sześćdziesiątych była technologia nuklearna. Rządowi
kontrahenci wydali miliony dolarów na budowę samolotu
napędzanego energią jądrową, mimo iż proste obliczenia
inżynierskie wykonane na samym początku tych prac dowodziły,
że tego rodzaju samolot byłby zbyt ciężki, aby mógł
przewozić jakikolwiek użyteczny ładunek(16). Monsanto
Research Corporation (ta sama firma, którzy dziś produkuje i
promuje genetycznie modyfikowaną żywność - przyp. tłum.)
zaproponowała napędzany plutonem ekspres do kawy, który
gotowałby wodę przez 100 lat bez potrzeby wymiany ładunku
paliwowego(17). Pewna spółka zaproponowała spinki do
mankietów wykonane z radioaktywnego uranu, jako że uran jest
cięższy od ołowiu i „niezwykła waga takich spinek nie
pozwalałaby na podwijanie się mankietów”(18).
W roku 1957
Komisja Energii Atomowej ustanowiła swój Plowshare Division
(Oddział Lemieszowy), którego nazwa nawiązuje do biblijnego
powiedzenia „miecze przekują na lemiesze” (Księga Izajasza
2,4)(19). Nasz rząd i jego przemysłowi partnerzy byli
zdeterminowani pokazać światu, że ta technologia jest
łagodna, bez względu na rzeczywiste fakty.
14 lipca 1958
roku dr Edward Teller, „ojciec bomby wodorowej”, przybył na
Alaskę, aby ogłosić „Projekt Rydwan” („Project Chariot”) -
plan wykrojenia nowego portu z wybrzeża Alaski poprzez
zdetonowanie około sześciu bomb wodorowych. Po niesamowitej
walce politycznej udokumentowanej w książce Dana O’Neilla
The Firecracker Boys(20) (Chłopcy od petard) plan ten
odłożono na półkę. Dla odmiany opracowano plan przebicia
przy pomocy bomb atomowych nowego kanału przez Amerykę
Środkową, aby dać Stanom Zjednoczonym możliwość wywierania
nacisku na Panamę w negocjacjach dotyczących kontroli nad
Kanałem Panamskim. Na szczęście, z tego planu również
zrezygnowano.
W roku 1967 w
ramach projektu Gasbuggy(21) w Nowym Meksyku dokonano
podziemnej eksplozji bomby atomowej. Jej celem było
uwolnienie gazu zamkniętego w naturalnej formacji
geologicznej. Gaz uwolniono, lecz - jak powinni to byli
przewidzieć inżynierowie - okazało się, że jest on
radioaktywny, i powstałą w ziemi dziurę musiano zakorkować.
Jedyną po niej pozostałością jest obecnie brązowa płyta na
pustyni.
Podsumowując,
według felietonisty New York Timesa H. Petera Metzgera
Komisja Energii Atomowej zmarnowała miliardy dolarów na
„poronione pomysły” w celu udowodnienia, że technologia
nuklearna jest korzystna i nieszkodliwa(22).
Plowshare
Division (Oddział Lemieszowy) okazał się kompletnym fiaskiem
i jedyne, co po nim pozostało, to tradycja wypierania się,
która zapuściła głębokie korzenie w sercu naukowej i
przemysłowej Ameryki.
STANDARDY OCHRONY PRZED PROMIENIOWANIEM
Do roku 1910
świat medyczny zaczął stosować w celach terapeutycznych w
szerokim zakresie oprócz promieni Röntgena również rad. Rad
stosowano ponadto w przemyśle do produkcji świecących w
ciemności tarcz zegarków, oczu lalek, przynęt na ryby,
celowników broni i innych przedmiotów, jednak w połowie lat
dwudziestych okazało się, że wiele młodych kobiet, które
malowały radem cyfry na tarczach zegarków, wcześnie umiera.
W jednym z przypadków pracodawca, firma US Radium w West
Orange w stanie New Jersey, uparcie twierdził, że kobiety
umierają z powodu złej higieny osobistej, lecz
przeprowadzone w latach 1924-1925 badania w miejscu pracy
dowiodły, że wszyscy robotnicy byli wystawieni na nadmierne
dawki promieniowania.
W ten oto
sposób ludzie metodą prób i błędów dowiedzieli się, że
emanowane przez rad promieniowanie alfa i gamma może być
śmiertelnie niebezpieczne, nawet w niewielkich dawkach.
2 grudnia 1942
roku w tajnym laboratorium pod trybunami (stadionu) Stagg
Field Uniwersytetu Chicagowskiego rozpoczął pracę pierwszy
stworzony przez człowieka reaktor atomowy. Jego głównym
zadaniem było wykazanie, że można uzyskać (i kontrolować)
rozszczepienie jądra atomowego, a drugim produkcja plutonu
do bomby atomowej. Szefem tego przedsięwzięcia, które
prowadzono w ramach Projektu Manhattan (kodowa nazwa
przedsięwzięcia Stanów Zjednoczonych, którego celem było
zbudowanie bomby atomowej), był dr Arthur Compton.
W owym czasie
cały światowy zapas radu wynosił około 2 funtów (niecały
kilogram). Zbudowane w Chicago, a następnie w Clinton w
stanie Tennessee i w Hanford w stanie Washington reaktory
atomowe zawierały składniki równoważne tysiącom ton radu.
Wiele radioaktywnych pierwiastków występujących w tych
reaktorach stanowiło całkowitą nowość o nieznanych
własnościach.
Arthur Compton
i jego współpracownicy upierali się przy określeniu norm,
standardów bezpieczeństwa, aby uchronić pracowników przed
szkodliwym promieniowaniem. Na początku roku 1942 Compton
zatrudnił radiologa, chemika i trzech fizyków i postawił im
zadanie ustalenia norm bezpieczeństwa oraz stworzenia
instrumentów pomiarowych, które pozwalałyby kontrolować
zachowanie norm bezpieczeństwa. Tych pięciu naukowców
ochrzczono mianem „fizyków zdrowia” („health physicists”),
czyli takich, którzy troszczą się o zdrowie. Uczeni badający
wpływ promieniowania na zdrowie do dzisiaj nazywają siebie
fizykami zdrowia, zaś specjaliści od promieni Röntgena -
radiologami.
We wrześniu
1943 roku pierwsza grupa „fizyków zdrowia” udała się do
Clinton w stanie Tennessee, gdzie budowano ogromne zakłady
przetwarzania uranu, które nazwano później Oak Ridge
National Laboratory (ORNL). W roku 1944 jeden z fizyków z
tej grupy, Karl Z. Morgan, został mianowany na dyrektora
Oddziału Fizyki Zdrowia w Oak Ridge i trwał na tym
stanowisku przez 29 lat, aż do roku 1972, kiedy to przeszedł
na emeryturę(23).
Morgan odegrał
zasadniczą rolę w wykreowaniu zawodu „fizyka zdrowia” i
ustanowieniu norm promieniowania na całym świecie. W roku
1955 utworzono Stowarzyszenie Fizyków Zdrowia (Health
Physics Society) i na jego tymczasowego przewodniczącego
powołano Morgana. W latach 1956-1957 sprawował on tę funkcję
jako pierwszy wybrany przewodniczący. W latach 1955-1977
pełnił dodatkowo funkcję redaktora naczelnego przeglądu
Health Physics (Fizyka Zdrowia), branżowego organu
Stowarzyszenia. W roku 1966 utworzono International
Radiation Protection Association (Międzynarodowe
Stowarzyszenie Ochrony przed Promieniowaniem) reprezentujące
specjalistów z 30 krajów i Karl Morgan został jego pierwszym
przewodniczącym.
Większość
standardów promieniowania jest stanowionych przez
Międzynarodową Komisję Ochrony przed Promieniowaniem
(International Commission on Radiological Protection; w
skrócie ICRP), która w roku 1950 wyłoniła się z
wcześniejszego zespołu stanowienia standardów o nazwie
Międzynarodowy Komitet Ochrony przed Promieniami X i Radem
(International X-ray and Radium Protection Committee). W
latach 1950-1971 Karl Morgan był jednym z trzynastu członków
ICRP i w okresie tym przewodniczył komitetowi ICRP do spraw
wewnętrznych dawek, który ustanawiał standardy radiacyjne
przyjmowane następnie przez cały świat. To pokazuje,
dlaczego o Karlu Morganie mówi się często jako o „ojcu
fizyki zdrowia”.
NADMIERNE WYSTAWIENIE NA PROMIENIE RÖNTGENA
Ostatnio Karl
Morgan opisał i skrytykował prace ICRP. Twierdzi, że ICRP(24)
ma na sumieniu dwie ważne sprawy:
a) ignorowanie
szkód, jakich doznało całe społeczeństwo z powodu
nadmiernego stosowania przez medycynę promieni Röntgena;
b) stanowienie
od połowy lat sześćdziesiątych standardów promieniowania,
które chroniły przede wszystkim ludzi zatrudnionych w
przemyśle nuklearnym a nie całość społeczeństwa.
Według Morgana
(który wciąż pozostaje członkiem ICRP, aczkolwiek
emerytowanym) ICRP zaczęło na początku lat sześćdziesiątych
ignorować poważne zagrożenie promieniowaniem. Pisze on:
Okres
atmosferycznych prób z bronią jądrową prowadzonych przez
Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Francję i ZSRR stanowi
smutną kartę w historii cywilizowanego człowieka. Nie ma
wątpliwości, że były one przyczyną setek tysięcy przypadków
zgonów z powodu raka. Mimo to ICRP milczała. W tym okresie
(1960-1965) większość członków ICRP pracowała bezpośrednio w
przemyśle wytwórczym broni jądrowej albo korzystała
pośrednio w znacznej części z funduszy pochodzących od tego
przemysłu. Być może nie chcieli gryźć ręki, która ich
karmiła?
W latach
siedemdziesiątych sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej,
kiedy cała seria badań ujawniła, że promieniowanie
radioaktywne jest bardziej niebezpieczne, niż poprzednio
sądzono. W roku 1974 Baruch Modan wykazał, że szansa
zachorowania przez kobietę na raka piersi znacznie wzrasta
już pod wpływem tak niewielkich dawek promieniowania
rentgenowskiego jak 1,6 rema(25). W roku 1977 Thomas
Mancuso i inni donieśli, że pracownicy zatrudnieni w
zakładach przetwarzania plutonu w Hanford umierają z powodu
raka, którego przyczyną są dawki wynoszące zaledwie 3 remy
kumulowane w ciągu wielu lat(26). (W owym czasie
uważano, że dawka 5 remów na rok jest bezpieczna).
Karl Morgan
twierdzi, że badania te doprowadziły przemysł atomowy do
paniki. „Zaniepokojony, że jego istnienie będzie zagrożone,
jeśli społeczeństwo uwierzy, że istnieje zwiększone ryzyko
zachorowania na raka przy tak niskich dawkach
promieniowania, kompleks przemysłowo-nuklearny postanowił,
że będzie ostro reagował na wystąpienia wszelkich jego
przeciwników” - pisze Morgan w swojej autobiografii(27).
W rezultacie „...fizycy zdrowia postawili w ostatnich
dziesięcioleciach na pierwszym miejscu jego integralność.
Oczywiście pozostali pewni profesjonaliści, którzy nie kryją
prawdy, lecz stanowią oni mniejszość” - stwierdził w roku
1999 Morgan(28).
ICRP
przymknęło oko na inne problemy mające wpływ na zdrowotność
społeczeństwa: nadmierne napromieniowanie promieniami
Röntgena w wyniku stosowania ich w medycynie i stomatologii.
Na początkach lat pięćdziesiątych przeprowadzono szereg
badań, które dowodzą, że promienie Röntgena są bardziej
niebezpieczne, niż dotąd sądzono. W roku 1950 H.C. March
wykazał, że ryzyko zgonu z powodu białaczki jest
dziewięciokrotnie większe w środowisku radiologów niż w
innych grupach lekarskich(29). W roku 1956 Alice
Stewart wykazała, że jedno prześwietlenie płodu w macicy
podwaja prawdopodobieństwo białaczki w wieku dziecięcym(30).
W swojej
autobiografii z roku 1999(31) Morgan wyjaśnia swoją
uwagę z roku 1994 dotyczącą niezajęcia przez ICRP stanowiska
wobec nadmiernych i niepotrzebnych dawek promieni Röntgena
aplikowanych ludziom w trakcie medycznych procedur
diagnostycznych(32):
...za każdym
razem, kiedy usiłowałem podnieść zagadnienie nadmiernego i
niepotrzebnego napromieniowywania ludzi promieniami Röntgena
na skutek prześwietleń, zawsze napotykałem mur nie do
przebicia... Wkrótce przekonałem się, że zagadnienie
nadmiernego napromieniowania wynikającego z procedur
medycznych był w ICRP tematem tabu, jako że organizacja ta
została powołana do życia pod auspicjami Międzynarodowego
Kongresu Radiologicznego [International Congress of
Radiology; w skrócie ICR] i radiolodzy nie życzyli sobie
żadnych ograniczeń lub wtrącania się w diagnostyczne
stosowanie promieni Röntgena. Odniosłem nieprzyjemne
wrażenie, że istniał poważny konflikt interesów pomiędzy ICR
i ICRP... Konflikt interesów zdaje się być zakaźną i
złośliwą chorobą.
W połowie lat
sześćdziesiątych oddział Morgana z Laboratorium Oak Ridge
badał dawki promieni Röntgena aplikowane dzieciom podczas
programu masowych prześwietleń klatki piersiowej. Począwszy
od lat pięćdziesiątych wysyłano do szkół w specjalnych
pojazdach przenośne aparaty rentgenowskie i setki tysięcy
dzieci poddawano prześwietleniom klatki piersiowej. Badania
przeprowadzone w Oak Ridge dowiodły, że każde z tych dzieci
otrzymało dawkę od 2 do 3 remów promieni Röntgena. Morgan
wiedział, że jest to za duża dawka, ponieważ robotnicy w
Laboratorium Oak Ridge dostawali podczas prześwietlenia
jedynie 0,015 rema. Innymi słowy, dzieci dostawały od 130 do
200 razy większą dawkę niż potrzeba do uzyskania właściwego
zdjęcia rentgenowskiego, nie mówiąc już o tym, że większość
z nich w ogóle nie potrzebowała żadnego prześwietlenia. (W
wyniku kampanii prowadzonej przez Morgana, Rosalię Bertell,
Irwina Brossa i innych ostatecznie zaniechano masowych
prześwietleń amerykańskich dzieci)(33).
W latach
czterdziestych i pięćdziesiątych wiele sklepów z butami
instalowało fluoroskopowe (rentgenowskie) maszyny do
dopasowywania butów. W roku 1949 okazało się, że maszyny te
aplikują dzieciom wysokie dawki promieni Röntgena. I w tym
przypadku ICRP zignorowało tę sprawę.
Morgan
obliczył razem ze swoimi kolegami, że medyczne
napromieniowanie promieniami Röntgena stanowiło 90 procent
całości wchłoniętego przez ludzi promieniowania wytworzonego
przez człowieka(34, 35). W roku 1963 Morgan wykazał,
że przeciętny obywatel Stanów Zjednoczonych wchłaniał
każdego roku tyle samo promieniowania z racji jego
zastosowań medycznych, co z naturalnych źródeł, czyli tak
zwanego „promieniowania tła”. Inaczej mówiąc, zastosowania
medyczne promieni Röntgena w USA podwajały dawkę, jaką
wchłaniał normalnie przeciętny Amerykanin. Morganowi
chodziło o to, że ten sam rezultat można uzyskać przy pomocy
znacznie niższych dawek, stosując nowoczesną aparaturę i
technikę. Medyczny establishment był w większości przypadków
głuchy na jego postulaty i całkowicie je ignorował.
Morgan i inni
przez wiele lat pisali o zagrożeniach wynikających z
nadmiernego i niepotrzebnego wystawiania ludzi na
promieniowanie podczas medycznych i stomatologicznych
prześwietleń - były to wysiłki, które określił on jako
„dwadzieścia lat frustrujących niepowodzeń”. Po podpisaniu
przez prezydenta Lyndona Johnsona w roku 1968 ustawy 90-602:
„Ustawa w sprawie kontroli napromieniowania ze względu na
zdrowotność i bezpieczeństwo” („The Radiation Control for
Health and Safety Law”) - która określiła minimalne,
federalne wymagania odnoszące się do aparatury
rentgenowskiej (patrz strona internetowa www.fda.gov),
Morgan w swojej autobiografii napisał, że „było to głównym
celem, jaki przyświecał mi w życiu”(36), jednak samo
prawo to za mało, aby ograniczyć zbędne i nadmierne
napromieniowywanie, które trwa nadal.
MEDYCZNE ZASTOSOWANIA PROMIENI RÖNTGENA
I ICH ZWIĄZEK Z RAKIEM I CHOROBAMI SERCA
Innym znanym
naukowcem, który od dwudziestu lat zajmuje się problemem
przedawkowania promieni Röntgena, jest dr John Gofman. W
swojej biografii Morgan pisze(37):
...naukowiec
posiadający stopnie naukowe z chemii i medycyny. John
Gofman, wspólnie z Glennem Seaborgiem, odkrył uran-233, był
również pierwszym, który wyizolował pluton. Mimo tych
osiągnięć wciąż musi zabiegać o uznanie. Uważam, że jest on
jednym z najwybitniejszych uczonych dwudziestego wieku.
Od dwudziestu
a może i więcej lat Gofman publikuje wyniki badań
dotyczących zagrożeń będących wynikiem napromieniowania
niewielkimi dawkami. W swojej ostatniej, liczącej 700 stron,
książce stwierdza: „Medyczne napromieniowanie jest bardzo
ważną przyczyną (być może nawet główną) śmiertelności w
wyniku raka w Stanach Zjednoczonych w dwudziestym wieku”(38).
Inaczej mówiąc, Gofman uważa, że pochodzące z medycznych
zastosowań dawki promieniowania rentgenowskiego są główną
przyczyną raka (w tym raka piersi) oraz choroby sercowej w
USA. Opracowanie Gofmana jest bardzo staranne i dogłębne i
napisane bardzo jasno, w związku z czym większość fizyków
zdrowia nie powinna przejść obok niego obojętnie.
John Gofman
jest doktorem medycyny ze specjalizacją w dziedzinie chemii
nuklearnej i fizycznej. Jest emerytowanym profesorem
biologii molekularnej i komórkowej na Uniwersytecie
Kalifornijskim w Berkeley i członkiem rady wydziału Akademii
Medycznej Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco.
Podczas długiej kariery zajmował się dwoma oddzielnymi
polami badań: chorobami serca i wpływem niskich dawek
promieniowania na zdrowie. Jest laureatem wielu nagród za
oryginalne badania z zakresu miażdżycy tętnic, która polega
na narastaniu tłuszczowych „płytek” wewnątrz naczyń
krwionośnych, co często staje się przyczyną śmiertelnych
przypadków zawału serca. W roku 1974 Amerykańskie Kolegium
Kardiologii (American College of Cardiology) uznało go za
jednego z 25 czołowych badaczy w dziedzinie kardiologii
ostatniego ćwierćwiecza.
Na początku
lat sześćdziesiątych Komisja Energii Atomowej zwróciła się
do Gofmana z prośbą o zorganizowanie Oddziału Badań
Biomedycznych (Biomedical Research Division) przy Państwowym
Laboratorium Livermore’a (Livermore National Laboratory; w
skrócie LNL), którego zadaniem byłoby określanie wpływu na
zdrowie wszelkiego rodzaju czynników związanych z reakcjami
jądrowymi. W roku 1970 Gofman przekonał się, że
promieniowanie jest bardziej niebezpieczne, niż początkowo
sądzono, i wypowiedział się otwarcie przeciwko Projektowi
Plowshare, w ramach którego miano zdetonować setki ładunków
nuklearnych, aby uwolnić gaz zamknięty w formacji skalnej
poniżej Gór Skalistych oraz zbudować nowe porty i kanały.
Wezwał również do pięcioletniego moratorium dotyczącego
planu Komisji Energii Atomowej zbudowania 1000 elektrowni
atomowych.
W roku 1974
rząd wycofał się z finansowania badań Gofmana. Pozbawiony
środków zaczął pisać książki poświęcone zagrożeniom
wywoływanym przez promieniowanie, w tym: Radiation and Human
Health (Promieniowanie a zdrowie człowieka; 1981), X-Rays:
Health Effects of Common Exams (Promienie Röntgena - wpływ
na zdrowie powszechnych badań radiologicznych; 1985),
Radiation-induced Cancer From Low-Dose Exposure: An
Independent Analysis (Rak wywołany przez niskie dawki
promieniowania jonizującego - niezależna analiza; 1990),
Preventing Breast Cancer: The Story of a Major, Proven,
Preventable Cause of This Disease (Zapobieganie rakowi
piersi - historia głównej, udowodnionej i możliwej do
uniknięcia przyczyny tej choroby; 1995, drugie wydanie 1996)
oraz Radiation from Medical Procedures in the Pathogenesis
of Cancer and Ischemic Heart Disease (Promieniowanie
pochodzące z medycznych procedur w patogenezie raka i
niedotlenienia mięśnia sercowego; 1999)(39, 40, 41, 42,
43).
Gofman jest
wspaniałym nauczycielem. W swoich książkach wyjaśnia wyniki
badań, skąd się one wzięły, ich niedostatki i jak można to
wszystko ulepszyć. Prowadzi czytelnika od wniosku do
wniosku, tłumacząc każdy krok językiem zrozumiałym, zarówno
dla nowicjuszy, jak i specjalistów. Kiedy okoliczności
zmuszają go do czynienia założeń, wyjaśnia, dlaczego sądzi,
że są one słuszne. Często podaje również alternatywne
tłumaczenia i wyjaśnia, w jakim stopniu wpłynęłyby one na
jego wnioski. Nigdy nie pomija niczego, co ma istotne
znaczenie. Dzięki tym cechom książki Gofmana są długie i
liczą przeciętnie od 500 do 900 stron wypełnionych tabelami
danych, którym towarzyszą dokładne wyjaśnienia. Czytelnik
zyskuje pełną wiedzę na dany temat, która może zadowolić,
zarówno nowicjuszy, jak i specjalistów. Uważam Gofmana za
jednego z najznakomitszych nauczycieli XX wieku. Jego prace
już doprowadziły do zmiany poglądu świata na zagrożenia
związane z promieniowaniem, a jego ostatnia książka będąca
wynikiem wieloletnich zmagań rewolucjonizuje poglądy na
napromieniowanie będące rezultatem medycznych zastosowań.
Jego praca z pewnością ocali w ostatecznym rozrachunku
dziesiątki milionów żyć.
W swojej
ostatniej książce z roku 1999 Gofman prezentuje
przekonywające dowody na to, że medyczne zastosowania
promieniowania stanowią główna przyczynę raka i miażdżycy
(choroby wieńcowej)(44). Przez „medyczne zastosowania
promieniowania” dr Gofman rozumie przede wszystkim
promieniowanie rentgenowskie, w tym rentgenoskopię(45)
i skanowanie typu CT („CAT”)46. Mechanizm tych uszkodzeń
jest prosty - promieniowanie powoduje genetyczne mutacje
prowadzące w konsekwencji do wzrostu liczby przypadków tych
chorób.
O czym chce
nas przekonać Gofman? Czy chodzi mu o to, że
napromieniowanie przez medyczne źródła stanowi wyłączne
źródło raka i choroby wieńcowej? Z pewnością nie o to mu
chodzi. Czy chce powiedzieć, że przyczyną raka nie jest
palenie, zła dieta, dziedziczność, pestycydy, spaliny
silników, dioksyny47 i toksyczne chemikalia? Oczywiście, że
nie. Zarówno rak, jak i choroba sercowa, mają wielorakie
przyczyny. Po to, aby rozwinął się rak (lub miażdżyca)
komórka musi być poddana wielu (przypuszczalnie od 5 do 10)
mutacjom genów. Niektóre z tych mutacji mogą być
dziedziczone, lecz większość z nich powstaje w wyniku
wystawienia organizmu na działanie substancji uszkadzających
geny.
Oto
hipotetyczny przykład stu przypadków raka podany przez
Gofmana pokazujący różnorodność przyczyn tej choroby:
• 40
przypadków raka wywołanych jest wspólnym działaniem promieni
Röntgena, palenia i ubogiej diety;
• 25
przypadków raka wywołanych jest wspólnym działaniem promieni
Röntgena, ubogiej diety i odziedziczonych mutacji genów;
• 25
przypadków raka wywołanych jest wspólnym działaniem promieni
Röntgena, palenia i odziedziczonych mutacji genów;
• 10
przypadków raka wywołanych jest wspólnym działaniem palenia,
ubogiej diety i odziedziczonych mutacji genów.
W pierwszym
zbiorze 40 przypadków raka zostało spowodowanych przez
genetyczne mutacje, które wywołane zostały przez promienie
Röntgena, palenie i ubogą dietę. Każdy z tych trzech
czynników jest potrzebny do wywołania raka; jeśli któryś z
nich nie wystąpi, nie wystąpi również rak.
Na podstawie
przytoczonych przypadków widzimy, że promienie Röntgena mają
swój udział w 90 (40 + 25 + 25 = 90) na 100 przypadków raka.
Gdyby nie promienie Röntgena w 90 procentach przypadków rak
by nie wystąpił. Przyjrzyjmy się teraz przyczynie w postaci
ubogiej diety. Ma ona swój udział w 75 (40 + 25 + 10 = 75)
na 100 przypadków. Gdyby nie wystąpiła uboga dieta, nie
doszłoby do 75 procent przypadków raka.
Widać
wyraźnie, że promienie Röntgena „powodują” 90 procent
przypadków raka - w tym sensie, że przy ich nieobecności rak
by nie wystąpił. Mamy jednak jeszcze ubogą dietę, która
również „powoduje” raka, lecz tylko w 75 procentach tych
samych przypadków, co znaczy, że gdyby ten czynnik nie
wystąpił, nie byłoby również 75 procent przypadków raka.
Tak więc,
kiedy Gofman twierdzi, że promienie Röntgena są
odpowiedzialne za większość przypadków raka w USA, nie
twierdzi, że te promienie są jedyną przyczyną tej choroby, a
jedynie to, że do większości zachorowań na nią w ogóle by
nie doszło, gdyby nie było promieni Röntgena.
Należy tu
podkreślić, że Gofman nie jest przeciwnikiem stosowania
promieni Röntgena w medycynie. Sprzeciwia się on raczej
niepotrzebnemu wystawianiu ludzi na to promieniowanie. Wiele
lat jego pracy pokazało, że dawki promieniowania
rentgenowskiego można i należy obniżyć o co najmniej 50
procent i że nie spowoduje to żadnego uszczerbku w ilości
uzyskiwanych informacji medycznych. Pogląd ten podziela
wielu innych specjalistów. Ostrożne stosowanie nowoczesnej
aparatury rentgenowskiej i nowoczesnych technik może obniżyć
dawkę promieniowania o połowę (a nawet więcej) bez utraty
jakichkolwiek korzyści wynikających z ich stosowania. Tak
więc można byłoby uniknąć co najmniej połowy przypadków raka
powodowanych przez te promienie.
O ilu więc
niepotrzebnych przypadkach raka mówimy? Gofman obliczył, że
w roku 1993 połowa wszystkich przypadków raka u kobiet i 74
procent przypadków raka u mężczyzn wiąże się z zastosowaniem
promieni Röntgena. Inaczej mówiąc, około 60 procent
wszystkich przypadków raka w USA w roku 1993 można wiązać z
nadmiernym wystawieniem na działanie promieni Röntgena. W
USA co roku umiera na raka około 500 000 ludzi. Skoro 60
procent tych przypadków wiąże się z nadmiernym
napromieniowaniem, a połowa z nich to przypadki, których
można byłoby uniknąć, to mówimy o 150 000 niepotrzebnych
zgonów rocznie w samych tylko Stanach Zjednoczonych.
Gofman
oblicza, że proporcja przypadków choroby wieńcowej wiążących
się z działaniem promieni Röntgena jest nieco wyższa niż w
przypadku raka. 63 procent zgonów wśród mężczyzn w roku 1993
z powodu CHD48 wiązało się z nadmiernym napromieniowaniem
promieniami Röntgena, zaś wśród kobiet było to 78 procent
przypadków. Tak więc, z grubsza biorąc, 70 procent
przypadków zgonów z powodu CHD ma według Gofmana związek z
promieniami Röntgena. CHD było przyczyną około 460 000
zgonów w roku 1993 i jeśli Gofman ma rację, 322 000 z nich
wiąże się z działaniem promieni Röntgena, zaś połowa z nich,
czyli 161 000, to zgony, do których nie musiało dojść.
Widzimy więc,
że, jeśli Gofman się nie myli, promienie Röntgena są
odpowiedzialne za 311 000 (150 000 + 161 000 = 311 000)
niepotrzebnych zgonów rocznie w USA.
Badania
Gofmana to nowe podejście, które pozwala na uniknięcie
pewnych trudności zawartych we wszystkich danych łączących
promieniowanie używane przez lekarzy ze zdrowiem. Oto te
trudności. Po pierwsze, brak jest wiarygodnych szacunków
średniej, przypadającej na głowę jednego mieszkańca, dawki
promieniowania rentgenowskiego, któremu poddawani są obecnie
ludzie lub byli poddani w przeszłości z racji stosowania go
w medycynie. Po drugie, brak jest wiarygodnych szacunków
ryzyka zachorowania na raka w stosunku do jednostkowej dawki
promieniowania rentgenowskiego pochodzącego z aparatury
medycznej, ponieważ nikt nie ma pewności, co do dokładnych
dawek promieniowania, jakie otrzymały poszczególne grupy
ludności, które badano pod kątem wpływu promieniowania na
występowanie raka.
Aby uniknąć
tych trudności, Gofman zastosował interesujące rozwiązanie.
Odnalazł statystyczne dane dotyczące chorób w odniesieniu do
całej ludności Stanów Zjednoczonych z podziałem na dziewięć
okręgów spisowych (lata 1940-1990 dla raka i lata 1950-1990
dla choroby wieńcowej). Następnie zestawił te dane rok po
roku z liczbą lekarzy przypadających na 100 000 mieszkańców
w każdym z dziewięciu okręgów spisowych. Nasycenie lekarzami
w przeliczeniu na 100 000 mieszkańców dostarczyło względnej
miary promieniowania ze źródeł medycznych w przeliczeniu na
100 000 mieszkańców w dziewięciu okręgach spisowych w każdym
roku.
Na tym
przykładzie Gofman wykazał, że śmiertelność z powodu raka
rośnie wyraźnie wraz ze wzrostem liczby lekarzy w okręgach
spisowych, podczas gdy ilość zgonów z powodów pozarakowych
maleje, z wyjątkiem przypadków zgonu z powodu choroby
wieńcowej (CHD), których liczba również rośnie wraz ze
wzrostem liczby lekarzy przypadających na 100 000
mieszkańców. Jak z tego wynika, hipoteza Gofmana, że CHD
wiąże się z promieniowaniem ze źródeł medycznych, niejako
„wypływa z danych”. Ponieważ miał on wieloletnie
doświadczenie w badaniu CHD (napisał trzy książki na ten
temat) oraz z uwagi na to, że bardzo dobrze zna literaturę
dotyczącą promieniotwórczości, mógł sporządzić dokładne
obliczenia, w wyniku których stwierdził, że promieniowanie
indukuje mutacje w arteriach wieńcowych, powodując przyrost
tego, co nazywa „dysfunkcyjnymi klonami” (miniguzami) w
mięśniach gładkich wyściełających arterie.
Warto
zauważyć, że stosując metodę „gęstości lekarzy” Gofman
określił, iż w roku 1993 promieniowanie ze źródeł medycznych
było przyczyną 83 procent zgonów Amerykanek cierpiących na
raka piersi. Posługując się z kolei zupełnie inną metodą
Gofman określił, że w roku 1995 to samo promieniowanie ze
źródeł medycznych było odpowiedzialne za 75 procent zgonów
Amerykanek cierpiących na raka piersi. Te dwa szacunkowe
obliczenia wykonane za pomocą zupełnie innych metod są
uderzająco podobne.
MINIMALIZACJA WYSTAWIENIA NA PROMIENIE RÖNTGENA
Przekonanie
lekarzy o konieczności zwrócenia szczególnej uwagi na
zminimalizowanie dawek promieniowania, którym poddawani są
ich pacjenci, nie będzie sprawą łatwą. Wielu lekarzy i
stomatologów nadal traktuje promienie Röntgena jako coś
absolutnie nieszkodliwego.
Niedawno
złamał mi się ząb. Mój dentysta, specjalista pierwszej
klasy, potrzebował udokumentowania tego ubytku do
rozliczenia z ubezpieczalnią.
- Zaraz zrobię
panu zdjęcie rentgenowskie - oświadczył mi.
- A nie ma
innego sposobu? - zapytałem.
Kiwnął głową i
natychmiast napisał oświadczenie: „Złamałem ząb i nie chcę
prześwietlenia” - po czym podsunął mi je do podpisania.
- Firma
ubezpieczeniowa jest zobowiązana do zaakceptowania takiego
oświadczenia - powiedział.
W ten oto
sposób uniknąłem jednego niepotrzebnego prześwietlenia.
Kiedy ktoś
powie państwu, że konieczne jest prześwietlenie, proszę nie
stawiać go z miejsca w trudnej sytuacji, odmawiając poddania
się prześwietleniu. Sugeruję raczej zapytać, jaką dawkę
promieniowania otrzymamy. Jeśli państwa doświadczenia są
podobne do moich, osoba zalecająca wykonanie prześwietlenia
nie będzie znała odpowiedzi na to pytanie i prawdopodobnie
odpowie:
- Proszę się
nie martwić, to zupełnie nieszkodliwe. Niestety, nie jest
prawda!
Przełożył
Jerzy Florczykowski
Przypisy:
1.
Początkowo promienie Röntgena były nazywane promieniami „X”
- nazwę tę można jeszcze spotkać w polskich podręcznikach
fizyki z lat pięćdziesiątych, natomiast na Zachodzie
utrzymała się ona do dzisiaj. W tekście polskim będziemy
posługiwali się nazwą „promienie Röntgena” lub „promienie
rentgenowskie”. - Przyp. tłum.
2.
Catherine Caufield, Multiple Exposures: Chronicles of the
Radiation Age (Wielokrotne wystawienie na działanie promieni
- kroniki wieku promieniowania), Harper & Raw, Nowy Jork,
1989, str. 7.
3. Jak
wyżej, str. 4.
4. Jak
wyżej, str. 15.
5. Jak
wyżej, str. 28.
6. Jim
Robbins, „Camping Out in the Merry Widow Mine” („Obozowanie
w Kopalni Merry Widow”), High Country News, vol. 26, nr 12,
czerwiec 1994; patrz
LINK! oraz
LINK!.
7.
Arjun Makhijani, Scott Saleska, The Nuclear Power Deception:
US Nuclear Mythology from Electricity „Too Cheap to Meter”
to „Inherently Safe” Reactors (Oszustwo elektrowni
nuklearnych - amerykańskie mity od elektryczności „zbyt
taniej, aby mierzyć ją licznikami” do „z natury
bezpiecznych” reaktorów), The Apex Press, Nowy Jork, 1999.
8.
Peter H. Metzger, The Atomic Establishment (Atomowy
establishment), Simon & Schuster, Nowy Jork, 1972.
9.
Kongres Amerykański to Izba Reprezentantów i Senat łącznie,
podobnie jak w Polsce Parlament to Sejm i Senat razem
wzięte. - Przyp. tłum.
10.
D’Antonio, Atomic Harvest (Atomowe żniwa), Crown Publishers,
Nowy Jork, 1993; oraz Chip Ward, Canaries on the Rim: Living
Downwind in the West (Kanarki na obręczy - życie na
podwietrznej na Zachodzie), Verso, Nowy Jork, 1999.
11.
Kiur to jednostka aktywności ciała promieniotwórczego o
symbolu Ci; 1 Ci = 3,7 x 1010 Bq (bekerel). - Przyp. tłum.
12.
Karl Z. Morgan, Ken M. Peterson, The Angry Genie: One Man’s
Walk Through the Nuclear Age (Rozgniewany dżin - spacer
człowieka po epoce nuklearnej), University of Oklahoma
Press, Norman, Oklahoma, 1999, str. 96.
13.
Administracja Weteranów to federalna agencja, która nadaje
przywileje oraz przydziela weteranom sił zbrojnych należne z
prawem zasiłki.
14.
Karl Z. Morgan i Ken M. Peterson, The Angry..., str. 101.
15. Jak
wyżej.
16. Jak
wyżej.
17.
Peter H. Metzger, The Atomic..., str. 204.
18. Jak
wyżej.
19. Jak
wyżej, str. 231.
20. Dan
O’Neill, The Firecracker Boys (Chłopcy od petard), St.
Martin’s Press, Nowy Jork, 1994.
21.
Peter H. Metzger, The Atomic..., str. 236.
22. Jak
wyżej, str. 237.
23.
Karl Z. Morgan i Ken M. Peterson, The Angry..., str. 33.
24.
Karl Z. Morgan, „Changes in International Radiation
Protection Standards” („Zmiany w międzynarodowych
standardach ochrony przeciwpromiennej”), American Journal of
Industrial Medicine, nr 25, 1994, str. 301-307.
25.
Baruch Modan i inni, „Radiation-Induced Head and Neck
Tumours” („Guzy głowy i szyi wywołane promieniowaniem
radioaktywnym”), Lancet, 23 lutego 1974, str. 277-307.
26.
Thomas F. Mancuso i inni, „Radiation Exposures of Hanford
Workers Dying from Cancer and other Causes” („Dawki
napromieniowania pracowników zatrudnionych w Hanford
umierających na raka oraz z innych przyczyn”), Health
Physics, nr 33, listopad 1977, str. 369-385.
27.
Karl Z. Morgan i Ken M. Peterson, The Angry..., str. 112.
28. Jak
wyżej, str. 113.
29.
H.C. March, „Leukemia in radiologists in a twenty-year
period” („Leukemia wśród radiologów na przestrzeni
dwudziestu lat”), American Journal of Medical Science, nr
220, 1950, str. 282-286.
30.
Alice Stewart i inni, „Preliminary Communication: Malignant
Disease in childhood and diagnostic radiation in utero”
(„Doniesienie wstępne - śmiertelna choroba wieku dziecięcego
a diagnostyczne napromieniowanie macicy”), Lancet, 1956,
str. 447-448.
31.
Karl Z. Morgan i Ken M. Peterson, The Angry...
32.
Karl Z. Morgan, „Changes...
33. Jak
wyżej.
34.
Karl Z. Morgan, „Medical X-Ray Exposures” („Napromieniowanie
promieniami Röntgena wynikające z zastosowań medycznych”),
Industrial Hygiene Journal, listopad-grudzień 1963, str.
588-599.
35.
Karl Z. Morgan, „You Can Drastically cut X-ray exposure
below today’s level” („Można w sposób drastyczny obniżyć
poziom napromieniowania promieniami Röntgena poniżej
obecnych dawek”), Consultant, marzec-kwiecień 1970, str. 16.
36.
Karl Z. Morgan i Ken M. Peterson, The Angry..., str. 121.
37. Jak
wyżej.
38.
John Gofman (pod redakcją Egana O’Connora), Radiation from
Medical Procedures in the Pathogenesis of Cancer and
Ischemic Heart Disease (Promieniowanie pochodzące z
medycznych procedur w patogenezie raka i niedotlenienia
mięśnia sercowego), Committee for National Responsibility,
San Francisco, 1999 (dostępna za 27 dolarów z Citizens for
Nuclear Responsibility, e-mail: crnl123@webtv.net).
39.
John W. Gofman, Radiation and Human Health (Promieniowanie a
zdrowie człowieka), Sierra Club Books, San Francisco, 1981.
40.
John W. Gofman, Egan O’Connor, X-Rays: Health Effects of
Common Exams (Promienie Röntgena - wpływ na zdrowie
powszechnych badań radiologicznych), Sierra Club Books, San
Francisco, 1985.
41.
John W. Gofman, Radiation-induced Cancer From Low-Dose
Exposure: An Independent Analysis (Rak wywołany niskimi
dawkami promieniowania jonizującego - niezależna analiza),
Committee for Nuclear Responsibility, San Francisco, 1990.
42.
John W. Gofman (pod redakcją Egana O’Connora), Preventing
Breast Cancer (Zapobieganie rakowi piersi), Committee for
Nuclear Responsibility, San Francisco, 1995, 1996 (drugie
wydanie).
43. Jak
wyżej.
44. Jak
wyżej.
45.
Rentgenoskopia to nic innego jak najzwyklejsze
prześwietlenia. - Przyp. tłum.
46. „CAT”
to skanowanie w dwóch płaszczyznach, pod różnymi kątami, za
pomocą urządzenia tomograficznego wykorzystującego wąską
wiązkę promieni Röntgena w celu uzyskania komputerowego
obrazu przekrojów ciała, w tym tkanek miękkich. - Przyp.
tłum.
47.
Dioksyny to ogólna nazwa rodziny chlorowych węglowodanów,
C12H4Cl4O2, w szczególności izomeru TCDD, toksycznego
produktu ubocznego powstającego przy produkcji pestycydów.
Na przykład Agent Orange, potężny herbicyd i defiolant
zawierający śladowe ilości dioksyny, był stosowany w czasie
wojny wietnamskiej do niszczenia szaty roślinnej, w której
kryli się żołnierze Północnego Wietnamu. - Przyp. tłum.
48.
Skrót od Coronary Heart Disease, czyli choroba wieńcowa. -
Przyp. tłum.
Od
wydawcy:
Artykuł Petera
Montague po raz pierwszy opublikowany został w trzech
odcinkach w Rachel’s Environment & Health Weekly (nr 691 z
16 marca, nr 692 z 13 kwietnia i nr 693 z 20 kwietnia 2000
roku) wydawanego przez Environmental Research Foundation, PO
Box 5036, Annapolis, Maryland 21403, USA; e-mail: erf@rachel.org,
strona internetowa:
www.monitor.net.
Peter Montague
Copyright © 2000
Źródło:
LINK!
|