|
NATURALNE LECZENIE |
|
HISTORIA RICKA SIMPSONA I
ODKRYCIA LECZNICZEGO OLEJU Z KONOPI
Od 12 roku
życia Rick Simpson chciał mieć pracę, by móc zarabiać pieniądze. Był
na tyle bystry, że przeżył szkołę bez otwarcia ani jednej książki,
więc nie traktował edukacji poważnie. Po tym, jak załatwił swojemu
nauczycielowi z dziewiątej klasy skrzynkę browara na święta, wpadł w
kłopoty i wolał opuścić szkołę, niż ponieść konsekwencje ze strony
władz szkolnych. W wieku 16 lat zaczął pracę w hucie w okręgu
Ontario w Kanadzie. Dwa lata później wprowadził się z powrotem do
rodzinnego Spring Hill w Nowej Szkocji i ożenił się. Wkrótce dostał
pracę przy konserwacji bojlerów w Szpitalu Wszystkich Świętych. I
wtedy u jego kuzyna zdiagnozowano raka.
“Znaleźli mały guzek w jego klatce piersiowej, który zoperowali” -
mówi Simpson. „Spadł z 90 do 60 kg wagi. W 1972 r. byliśmy na jakimś
kielichu, a on przewrócił się na moich oczach. Wiedziałem już, że
rak wrócił. Dali mu sześć miesięcy życia, a on przeżył tylko trzy.
Miałem 22 lata i nie znałem nikogo, kto umarł na raka. Ważył jakieś
25 kg, kiedy zmarł 18 listopada 1972 r. Zdarzało mi się go golić i
miałem wrażenie, że golę szkielet.”
Dwa lata po tym, jak umarł jego kuzyn, Simpson słuchał radia w aucie
i usłyszał o wynikach badań medycznych Uniwersytetu w Wirginii, w
których THC zmiejszało guzy mózgu u myszy. „Aż zatrzymałem samochód
i zagapiłem się w radio,” przypomina sobie Simpson. „W tym czasie
nie paliłem trawy ani nie brałem niczego, choć moi przyjaciele to
robili. Koleś w radio śmiał się jak głupek, jakby to było wszystko
jednym wielkim żartem. Nigdy więcej nie usłyszałem o tym temacie,
więc pomyślałem, że to pewnie jakiś kawał.”
To nie był żaden kawał. Wyższa Szkoła Medyczna w Wirginii dostała
fundusze od Państwowego Instytutu Zdrowia na znalezienie dowodów na
to, że marihuana uszkadza ludzki układ odpornościowy. Wyobraźcie
sobie ich zdziwienie, kiedy ich wyniki pokazały coś dokładnie
przeciwnego: zamiast przyspieszać śmierć myszy ze wszczepionym
rakiem mózgu, marihuana w radykalny sposób zwolniła wzrost guzów i
przedłużyła ich życie. To Agencja ds. Narkotyków i Leków zawiesiła i
zakończyła te obiecujące studia naukowe. Zdaniem Jacka Herera, dwa
lata później prezydent Ford położył kres wszystkim publicznym
badaniom nad konopiami i przyznał głównym spółkom farmaceutycznym
wyłączne prawa do rozwijania syntetycznego THC.
Przewinę do grudnia 1997 r.: Simpson przepracował w szpitalu 25 lat
i oklejał taśmą azbest na rurach kotła. Używał wtedy specjalnego
spreju, który pomagał przykleić taśmę do azbestu. Nie wiedział
wtedy, że sprej ten może powodować chwilowe wyłączanie się systemu
nerwowego, jeśli nawdycha się oparów. A to właśnie się stało.
“Na moje szczęście bojlery były wyłączone, inaczej spaliłoby mnie do
szczętu. Spadłem tyłem z drabiny i uderzyłem głową o stalową rampę
ładującą. Oczywiście nic z tego nie pamiętam. Kiedy się ocknąłem,
wisiałem na rurach obok bojlera,” mówi.
Simpson powoli dotarł do swojego biurka i grzebał się koło niego
ponad godzinę próbując zadzwonić po pomoc, ale nie umiał skorzystać
z telefonu. W końcu przyszedł jego zmiennik i zabrał Simpsona na
pogotowie. Kiedy pytali go o imię, Simpson nie odpowiadał. Zabrali
go na ostry dyżur i podali tlen.
“Miałem wrażenie, że moja głowa eksploduje,” mówi. „Pamiętam, że
ludzie ruszali się śmieszny sposób - byli tacy nierówni.
Powiedziałem to lekarzowi, a on tylko pokręcił głową.”
Po trzech godzinach na OIOMie to wrażenie minęło i Simpsonowi kazano
iść do domu. Nie pamięta za bardzo następnych paru dni, włączając w
to powrót samochodem do domu, ale jakoś mu się udało. Na jego
następnej zmianie w Wigilię Bożego Narodzenia Simpson stawił się,
pomimo iż nadal czuł się osłabiony. Około dziesiątej wieczorem tej
nocy, podczas pracy, w głowie Simpsona zaczęło dzwonić, coraz
bardziej i bardziej. O trzeciej w nocy znów pojawił się na ostrym
dyżurze po pomoc. Kiedy pielęgniarka zmierzyła mu ciśnienie była w
takim szoku, że od razu dała mu tabletkę i zawołała lekarza. A
dzwonienie nigdy nie ustało.
“Najciszej jak je słyszę, to ma ok. 93 decybeli”, mówi, „co
odpowiada mniej więcej kosiarce do trawy szalejącej w twoim salonie.
Zacząłem być bardzo porywczy. Wypróbowali na mnie każdy możliwy lek,
ale nic nie pomogło. Doszło nawet do tego, że chciałem się
zastrzelić.”
Po roku Simpson miał problemy z zapamiętywaniem czegokolwiek,
ponieważ przyjmował 1,000 miligramów Tegretolu dziennie. Czytanie
nie wchodziło w rachubę, ponieważ zanim by dotarł do końca zdania,
już by nie pamiętał jego początku. I wtedy, jednego dnia, zobaczył
odcinek programu dra Davida Suzuki „Natura Rzeczy”,
najdłużej
nadawanego serialu dokumentalnego w Kanadzie. A odcinek traktował o
ogromnym potencjale marihuany w medycynie.
„Zaraz potem poszedłem do mojego lekarza i zapytałem, czy marihuana
mogłaby pomóc” - wspomina Simpson. „Oczywiście powiedział mi, że źle
wpływa na płuca i ciągle jeszcze ją badają. Więc wróciłem do domu,
załatwiłem sobie trawkę, spróbowałem i podziała lepiej niż wszystko,
co mi do tej pory podawali. Poszedłem tam znów i poprosiłem o
receptę, ale nie chcieli mi jej dać.”
Do 2001 r. Simpson był chemicznym zombie przez te wszystkie leki,
które przyjmował. Ciągle jednak był zdeterminowany otrzymać legalny
dostęp marihuany, więc zapytał doktora: co pan myśli o tym, żebym
wziął roślinę, przerobił ją na olejek i spożywał go, zamiast palić?
Zgodził się, że byłby to bardziej leczniczy sposób przyjmowania, ale
odmówił wypisania recepty, która pozwoliłaby Simpsonowi na legalny
dostęp do rośliny. Parę miesięcy później lekarz poinformował go, że
wykorzystali wszystkie możliwe opcje leczenia i nic nie zadziałało,
więc Simpson ma sobie radzić sam. Zdecydował się wtedy nie
przyjmować już farmaceutyków i zaczął spożywać wyłącznie olej
konopny.
„Nie wierzyłem wtedy, że ten olej tak mnie postawi na nogi” -
przypomina sobie. „Ale kiedy system postawił na mnie krzyżyk, ja
nieustannie produkowałem i zużywałem olej regularnie. Dzwonienie nie
ustało, ale teraz mogłem z tym żyć. Po paru miesiącach ludzie
zauważyli zmianę. Olej pomagał na ból, ciśnienie krwi, sen. Schudłem
i wyglądałem 20 lat młodziej.”
Przez wiele lat Simpson żył z trzema podejrzanymi plamkami na skórze
- dwoma na twarzy i jedną na torsie. „Tak, to wygląda jak rak
skóry,” powiedział lekarz po zbadaniu. W styczniu 2003 r. chirurg
usunął plamkę blisko oka Simpsona i wysłał ją na biopsję. Tydzień
później Simpson siedział w domu i przypomniał sobie newsa z 1974 r.
o THC i raku. „Wiedziałem, że muszę wrócić i pozbyć się jeszcze tych
dwóch plamek,” mówi Simpson. „Kiedy ściągnąłem bandaże zauważyłem,
że miejsce jest zaczerwienione, zainfekowane i jeszcze ropa z tego
płynie. I wtedy przypomniałem sobie te wiadomości sprzed 30 lat.
Spojrzałem na olej i pomyślałem: w tym jest pełno THC, a ja
prawdopodobnie mam raka skóry. Nałożyłem troche oleju na plastry z
opatrunkiem i zakleiłem te dwa małe guzki. Cztery dni później
ściągnąłem plastry - po guzkach nie było ani śladu.”
Po paru tygodniach rak, który został usunięty w operacji, powrócił.
Więc Simpson wpróbował po raz kolejne swoje leczenie i otrzymał
takie same rezultaty: po czterech dniach leczenia się olejem
konopnym czerwony guzek zniknął, a skóra była całkowicie zaleczona.
Naturalnie Simpson był zachwycony swoim odkryciem i nie mógł się
doczekać, by podzielić się nim ze swoim lekarzem, który długo
odmawiał mu marihuany jako leku na uraz głowy. Wziął swój raport
patologiczny i powiedział recepjonistce, która była również żoną
doktora, że ma ważną sprawę do omówienia z jej mężem. „Wyleczyłem
moje raki skóry olejem z konopi...” zaczął, ale jak doszedł do słów
„olej z konopi” recepcjonistka dostała szału: „Doktor się na to nie
zgodzi!” krzyczała. „Doktor tego nie przepisze!”
„Czułem się jak w Strefie Zmroku” mówi teraz Simpson. „Powiedziałem
jej, że wyleczyłem mojego raka, a ona nie była zainteresowana. To
było dziwaczne.”
Simpson niedługo potem odwiedził matkę. Od lat cierpiała na
łuszczycę wysiękową. Nałożył olej na jej chorą skórę, a po paru
tygodniach rany były wyleczone, a łuska na skórze zniknęła.
I tak rozpoczęła się podróż Ricka Simpsona i jego cudownie leczącego
oleju z konopi. Fakt, że Simpson zawsze rozdawał swój olej za darmo
bardzo wzmocnił jego już i tak legendarny status. „Na początku
ludzie nie chcieli nakładać oleju na skórę” - wspomina. „W pierwszym
roku leczyłem jakieś 50-60 osób na różne choroby skóry. Rok później
trafił do mnie facet z czerniakiem na lewym policzku, który usuwano
już wcześniej pięć razy. Wyglądało to okropnie - można było wsadzić
palec w tę dziurę. Powiedziałem mu, że mogę to wyleczyć, ale mi nie
uwierzył. Trzy tygodnie później był wyleczony; wspomniał mi wtedy,
że ma jaskrę. Powiedziałem: konopia to najlepszy lek na jaskrę. On
był pierwszym, który zaczął spożywać olej, nie ja. W tym samym
czasie cierpiał również na artretyzm i musiał spać z poduszką między
kolanami. Po ok. dwóch tygodniach przyjmowania oleju przestał sypiać
z tą poduszką, a jego ciśnienie wewnątrzgałkowe bardzo się obniżyło.
Kiedy zacząłem podawać mu olej ciśnienie było na poziomie 31 czy 32
mmHg (milimetrów słupka rtęci). Ostatnio jak sprawdzałem wynosiło 13
czy 14 mmHg.”
Gdy Simpson zaczął rozdawać ludziom olej do użycia wewnętrznego,
kwestią czasu było zanim zaczął podawać go pacjentom chorym na raka.
Stał się bardzo pewny leczniczych właściwości oleju po tym, jak
został z powodzeniem zastosowany przez parę osób z rakami
wewnętrzymi. Nawet pacjenci w stadium terminalnym - ludzie, którym
dawano jedynie tygodnie przeżycia - zostali cudownie przywróceni do
zdrowia. Olej pomógł nie tylko zaleczyć wrzody cukrzycowe poprzez
stosowanie miejscowe, wyleczył również cukrzycę i pozwolił niektórym
pacjentom na nieużywanie insuliny. Simpson leczył pacjentów dopóki
nie poczuli się lepiej i szybko ustalił, że 60 gram oleju konopnego
jest niezbędne w leczeniu groźnych chorób. Olej zjada się
najszybciej jak to możliwe, zaczynając od małych dawek, dopóki nie
wykształci się odporność. Zjadanie grama oleju dziennie może być
trochę dezorientujące, ale wielu przyzwyczaja się bardzo szybko do
efektów farmakologicznych.
Po tym jak z powodzeniem wyleczył kobietę z rakiem macicy,
odwiedziła ona Królewski Legion Kanadyjski, by podzielić się swoją
historią. Legion to organizacja weteranów, których kluby funkcjonują
jako nieformalne ratusze w odosobnionych regionach Kanady. Rick
Dwyer, barman w Legionie, został tak zafascynowany opowieścią
kobiety, że poprosił ją, by ściągnęła tam Simpsona.
„Poznałem Ricka w 2005 r., wspomina dziś Dwyer. „Powiedział mi, że
może wyleczyć raka skóry, wrzody diabetyczne i inne choroby skóry.
Nie wierzyłem mu, ale widać było, że mówi szczerze, więc zapytałem,
czy mogę wybrać się z nim do kilku jego pacjentów. Porozmawiałem
więc z jego pacjentami i stało się jasne, że jest coś w tym, co robi
Rick.”
Nie minęło dużo czasu, zanim Simpson zaczął leczyć członków oddziału
Legionu Dwyera, a olej konopny nadal skutecznie działał przeciwko
różnym chronicznym chorobom i infekcjom. Jako były prezes
organizacji Dwyer wiedział, jaka jest misja Legionu - by służyć
weteranom i ich rodzinom, promować ich pamięć oraz działać w służbie
Kanady - i miał poczucie, że jest odpowiedzialny za podzielenie się
informacją o oleju Simpsona z jak największą liczbą osób. Dwyer
skontaktował się z lokalnymi władzami ds. zdrowia i poprosił ich o
zbadanie tematu, wydzwaniał do urzędników.
(Rick produkuje olej)
„Nikt nie spojrzał nawet na dowody”, mówi Dwyer. „Powiedziałem
swojemu dowódcy: ludzie cierpią, a to coś działa! Ale to było jak
walenie grochem o ścianę.” Królewska Kanadyjska Policja Konna już w
2003 r.zrobiła nalot na dom Simpsona, po tym jak doszły ich słuchy,
że rozprowadza olej konopny. Przejęli wtedy wszystkie rośliny z
ogródka, skonfiskowali jego olej, ale nie wnieśli żadnych zarzutów.
W 2005 r. Simpson sam z siebie przyszedł na komisariat i zostawił
tam naukową dokumentację, która popierała jego sposób leczenia oraz
taśmę z nagranymi wypowiedziami jego pacjentów. Wyraził również
jasno, że nadal będzie pomagać pacjentom, którzy nie mają się do
kogo zwrócić. Zdobywał rośliny na olej dzięki transakcjom z
lokalnymi farmerami marihuany - oni przynosili mu pączki (topy), a
potem dzielili się wytworzonym olejem z Simpsonem. Większość
hodowców używa całej rośliny do stworzenia tzw. wody haszyszowej lub
oleju, jednak Simpson obstaje przy tym, że tylko najlepsze topy
stworzą najlepszy lek na raka. Nie stworzy oleju z marihuany, a
jeśli tak to tylko do stosowania miejscowego. Lubi szczepy z
dominującą indicą, co znaczy że mimo, iż z różnych powodów woli
termin „olej konopny”, jego lek składa się z oleju pozyskiwanego z
kwitnącej żeńskiej rośliny cannabis indica, np. olej „haszyszowy”
lub „marihuanowy” z dużą zawartością THC.
Krótko po tym, jak Simpson zostawił swój filmik na policji, Konni
przybyli i zabrali 1,620 roślin z jego ogródka. Tym razem został
aresztowany i oskarżony o posiadanie, uprawianie i sprzedaż
marihuany.
W międzyczasie, ojciec Dwyera został przyjęty do szpitala z rakiem
płuc w fazie czwartej. „Miał również problemy z sercem i cukrzycę,”
mówi Dwyer. „Pamiętam, jak mu mówiłem: tato, nie bierz
chemioterapii; jeśli to zrobisz - umrzesz! Idź do Ricka, weź trochę
oleju, a twoje szanse na przetrwanie będą zdecydowanie większe.
Pamiętam, że ojciec na mnie spojrzał i co pomyślał? Mój syn nie ma
wykształcenia medycznego. I komu ma zaufać?”
“Po pierwszej chemii spuchł strasznie. Jego nogi nabrzmiały; ręce
pełne były płynu. Bardzo cierpiał. Lekarze powiedzieli, że nie
przeżyje. Rozmawiał z nami i mówił rzeczy, które ojciec mówi
dzieciom kiedy wie, że umrze. Cały czas myślałem o oleju.
Wiedziałem, że leczy raka skóry i wrzody cukrzycowe, ale nie byłem
pewny jego działa wewnętrznego. Zadzwoniłem do Ricka i powiedziałem,
że ojciec ma 24, maksymalnie 48 godzin życia. Rick nie był pewny,
czy nie jest za późno. Myślę, że mój tato chciał umrzeć, tak bardzo
cierpiał - wyglądał jakby oddychał przez słomkę. Miałem tubkę oleju
w kieszeni i pamiętam, że pomyślałem: pewnie pójdę do więzienia,
jeśli mu to podam. Poprosiłem pielęgniarkę, żeby podała mu olej, ale
odmówiła. Lekarze też nie chcieli być za to odpowiedzialni.
Posmarowałem nim krakersa i dałem mojemu tacie, zjadł go. Potem
wyszedłem ze szpitala, a mój brat został na straży.”
Kiedy Dwyer wrócił następnego ranka, stało się coś naprawdę
cudownego: jego ojciec przespał noc spokojnie pierwszy raz od
tygodni i spał nadal w ciągu dnia. Kiedy się w końcu obudził,
uśmiechał się. „Pomyślałem sobie: Boże, on ma szansę, ale muszę
zabrać go ze szpitala,” mówi Dwyer. Ambulans zabrał jego ojca do
domu, a ten kontynuował spożywanie oleju przez następnych parę
miesięcy. „Zaczął oddychać lepiej i już nie potrzebował tlenu. Olej
wyleczył dwie rany na jego nogach. Płyny w nogach i rękach zniknęły.
Ale to, co mnie najbardziej zszokowało to, że jego prostata była
niesprawna, a on jednego dnia poprosił o wyjęcie cewnika.
Pielęgniarka powiedziała, że będzie musiał wrócić do szpitala, żeby
mu go znowu założyli i że będzie boleć jak cholera. Spojrzałem na
niego i zapytałem: tato, możesz sikać? A on odparł: tak!
Powiedziałem pielęgniarce, żeby wyciągnęła cewnik, a potem patrzyłem
jak ojciec sika niczym koń wyścigowy.” A później stało się coś
jeszcze bardziej nadzwyczajnego: „Przyszła pielęgniarka, żeby
sprawdzić jego płuca któregoś dnia i powiedziała: czyste, aż
piszczy!”
„Po tym”, mówi Dwyer, „zdecydowałem się zorganizować spotkanie w
Legionie i zaprosić polityków, policję i media, żeby sami mogli
poznać ludzi, którzy wyleczyli się z raka i innych chorób. Spotkanie
miało na celu przedstawienie dowodów, wnioski mieli wyciągnąć sami.”
Jednak w dzień, w którym spotkanie miało się odbyć, Dowódca
Marynarki zmienił zamki w drzwiach oddziału Legionu i poinformował
Dwyera, że jego prawa i przywileje zostały mu odebrane. Aula Legionu
miała pozostać zamknięta, dopóki nie zostanie wyznaczona komisja
wykonawcza. Anonimowy rozmówca powiedział przez telefon żonie Dwyera
w złowrogi sposób: powiedz Rickowi, że nie wie, w co się pakuje.
Odebrała to jako zawoalowaną groźbę i załamała się.
Dwyer nie jest w stanie opowiedzieć tej części historii bez
wybuchania płaczem. „Powiedziałem [Simpsonowi]: przez wiele nocy
żałowałem, że cię poznałem”, mówi wycierając łzy. „Chciałbym nie
wiedzieć tego, co mi pokazałeś, bo okazało się to dla mnie strasznym
ciężarem - zwłaszcza kiedy poznałem ludzi z rakiem. Próbuję im
tłumaczyć ten lek, ale ludzie są tacy ograniczeni. Gadają o
świńskiej grypie, która zabija ludzi? Boże, przecież rak i cukrzyca
zabijają miliony na całym świecie.”
Proces Ricka Simpsona we wrześniu 2007 r. był bardzo starannie
zaplanowaną akcją. Simpson zdobył 48 oświadczeń pod przysięgą od
pacjentów, ale sędzia prowadzący zdecydował, że nie dopuści żadnych
nie związanych z medycyną zeznań. „Ludzie wyleczeni z terminalnego
stadium raka siedzieli tam, czekając by złożyć zeznania - nie
pozwolili im na to! Nie pozwolili mi przedstawić żadnych naukowych
dowodów. Broniłem sam siebie, więc kiedy przesłuchiwałem Konnych,
pierwszą rzeczą jaką zrobiłem było wyciągnięcie kopii wywiadu,
którego udzieliłem gazecie Spring Hill Record we wrześniu 2004 r.,
na rok zanim zostałem oskarżony. Był to artykuł na całą stronę,
który wyliczał wszystko, co wtedy robiłem. Czy przestępca dostałby
całą stronę w gazecie na opisanie swojej działalności? Wtedy
sprowadzili swojego eksperta. Powiedziałem: jest pan ekspertem ds.
marihuany w Królewskiej Kanadyjskiej Policji Konnej, prawda? Co wie
pan o konopi? Odparł: nic, ponieważ konopia i marihuana to dwie
różne rośliny. Wyciągnąłem więc książkę i przeczytałem prawo z roku
1923 , w którym nie ma mowy o „marihuanie”, tylko o “konopii
indyjskiej”. I było po nim - pokonałem ich z łatwością, nawet bez
zeznań medycznych.”
Przysięgli obradowali jedynie trzy godziny. Ale kiedy Simpson został
wezwany z powrotem na salę obrad by usłyszeć werdykt, zauważył że
główny oskarżyciel był nieobecny. Świadek powiedział mu później, że
prokurator opuścił pokój obrad przysięgłych na chwilę, zanim wezwano
ich na salę. Skutkiem było, żeby uznano go winnego wszystkich
zarzutów. „Odwołałem się do sędziego, ale on nie chciał ruszyć
palcem. Mogą manipulować przysięgłymi, ale nie nami. Wtedy wywołał
mnie do pokoju obok, zanim ogłosił wyrok i powiedział: Rick, prawda
jest taka, że rząd chce, żeby jacyś badacze to ogłosili. Spojrzałem
na niego i powiedziałem: jeśli jutro odkryto by raka u jednego z
twoich dzieci, to co byś zrobił? Zwiesił tylko głowę. Wracamy więc
na salę obrad, a sędzia mówi: w ciągu 34 lat mojej pracy nie
widziałem sprawy takiej jak ta. Nie ma tutaj zamiaru popełnienia
przestępstwa. Przyznał, że istnieją naukowe dowody na potwierdzenie
tego, co robiłem. Miałem w perspektywie 12 lat więzienia, ale on
nałożył na mnie 2,000 dolarów grzywny, ale bez nadzoru
kuratorskiego, ponieważ ruszyło go sumienie. Kiedyś byłem dumny z
bycia Kanadyjczykiem; teraz to słowo nic dla mnie nie znaczy.”
Dzięki filmikowi internetowemu pod tytułem Run From the Cure, który
Simpson wyprodukował z filmowcem Christianem Laurette’m, setki
tysięcy ludzi poznało jego sposób leczenia olejem z konopi. Chwilę
wcześniej Jack Herer został jednym z najzagorzalszych zwolenników
Simpsona. „Pierwszy raz usłyszałem o Ricku pięć czy sześć lat temu,”
mówi Herer. „Nie wierzyłem mu, a znałem wszystkie przeprowadzone
badania nad rakiem i THC - szczury z różnymi rodzajami raka zostały
w 100% wyleczone i żyły o 40% dłużej niż te, które nie chorowały.”
Ale kiedy ujrzał dowody u ludzi, Herer zmienił zdanie. „Do teraz
Rick wyleczył ponad tysiąc pacjentów - a są jeszcze inni tacy jak
on, jak Ron Smith w Kentucky, który rozdaje olej pacjentom w
terminalnym stadium raka i ma podobne rezultaty. Rick nie może nawet
przyjechać do Stanów Zjednoczonych z powodu swojego wyroku.”
Niestety olej nie każdego może uratować. Podczas gdy fotograf High
Times robił zdjęcia do tego artykułu, Simpson dostał wiadomość, że
jeden z jego pacjentów zmarł po zaledwie dwóch dniach leczenia.
Simpson szacuje, że jego skuteczność w leczeniu pacjentów w
ostatniej fazie raka wynosi ok. 70%. „Ci, którzy nie mogli zostać
uratowani to zwykle ci, którzy przyjęli chemioterapię i
naświetlanie, albo zwlekali z rozpoczęciem leczenia,” mówi. „Muszą
tak długo pozostać żywi, by olej zaczął działać.” Faktem jest, że
pacjenci, którzy poddali się chemioterapii zmarli wskutek terapii,
nie choroby. Chemioterapia to warty miliardy dolarów przemysł, który
przynosi zyski największym spółkom farmaceutycznym na świecie - z
tego powodu mało prawdopodobne jest, żeby te korporacje oddały swój
strumień zysków bez walki, nieważne ile zwłok się nagromadzi.
Jednak najbardziej zadziwiające rozwinięcie tej historii miało
miejsce w kwietniu 2009 r. prowadzona przez Manuela Guzmana grupa
badawcza ze Szkoły Biologicznej przy Uniwersytecie Complutum w
Madrycie zbadała zastosowanie kannabinoidów w leczeniu raka. Podobne
prace badawcze zostały przeprowadzone na szczurach i hodowlach
tkanek już wiele razy, a miały miejsce po raz pierwszy w Wirginii w
1974 r., jednak tym razem badacze korzystali z faktycznych pacjentów
chorych na raka; przeanalizowali swoje wyniki używając metody
pomiaru skuteczności leczenia chemioterapią. Ich odkrycia zostały
opublikowane w kwietniowym wydaniu Dziennika Badań Klinicznych z
2009 r., a dostępne są za darmo online (http://www.jci.org/articles/view/37948).
Hiszpańscy naukowcy badali dwóch pacjentów cierpiących na
nawracającego glejaka wielopostaciowego, szybko rozwijającego się
raka mózgu. Używając mikroskopów elektronowych do analizy tkanki
mózgowej pobranej przed i po 26-30-dniowym leczeniu THC badacze
odkryli, że THC wyeliminowało komórki rakowe i jednocześnie
ochroniło otaczające je zdrowe komórki. Substancja psychoaktywna w
marihuanie pomogła uśmiercić komórki raka mózgu poprzez wspieranie
autofagii (autokanibalizmu) - procesu, w którym komórki same trawią
swoje obumarłe lub uszkodzone struktury.
Co dziwne, mała wzmianka o tym przełomowym odkryciu dostała się do
wiadomości krajowych. Media jednak dalej mielą temat śmieciowych
raportów naukowych, w których to niby marihuana powoduje raka, mimo
iż regularni użytkownicy nadal posiadają niższe wskaźniki rakowe niż
ci, którzy jej nie zażywają.
Podczas pracy nad tym materiałem dostałem telefon od długoletniego
aktywisty Joe Bartona, który rozprowadza darmowy olej wśród
pacjentów z rakiem gardła w Woodstock, w stanie Nowy Jork. Po tym,
jak Barton dostarczył pacjentowi 25 gramów oleju - prawie połowę
leczenia - jego dom został najechany przez zespół ds. walki z
narkotykami hrabstwa Ulster. Policja skonfiskowała wszystkie rośliny
oraz olej, co zakończyło leczenie przedwcześnie. Sześć miesięcy
później pacjent umarł. „Olej działał, mówi Barton. „Guz na jego szyi
zmniejszył się i zaczął już normalnie mówić.”
Jako „marihuanowy” recydywista Barton ma w perspektywie wyrok 20 lat
więzienia!
Źródło:
LINK!
| |