NATURALNE LECZENIE

DLA CZŁOWIEKA PIERWOTNYMI
ORGANAMI ŻYCIA SĄ PŁUCA

W najwyższym stopniu zastanawiająca jest identyczność struktury chemicznej chlorofilu i hemoglobiny, odkryta przez L. Marchlewskiego i M. Nenckiego w 1897r. Funkcja biologiczna chlorofilu polega na zdolności pochłaniania energii świetlnej i przekształcania jej w chemiczną energię związków organicznych, wytwarzanych podczas przyswajania dwutlenku węgla przez rośliny. Hemoglobina natomiast, dzięki łatwości łączenia się z tlenem, spełnia w organizmie ludzkim funkcję przenośnika tlenu z narządów oddechowych do wszystkich tkanek ciała.

Dla chemików coraz bardziej zdumiewający wydaje się fakt, że te dwie substancje: zielona - roślinna i czerwona - ludzka, różniące się pochodzeniem, barwą i funkcją, mają tak zastanawiająco podobną strukturę! M. Lemejda w książce "Przedłużenie życia" wydanej 1939 r. tak ujmuje sprawę doniosłości oddechu: "Organizm ludzki jest akumulatorem, jest naczyniem które służy do przechowywania prądu elektrycznego w żelazie czerwonych ciałek krwi i innych solach. W organizmie poza tym znajdują się różne transformatory i aparaty rozdzielcze, wysyłające odpowiednie prądy elektryczne do poszczególnych organów. Skoro człowiek jest zbiornikiem elektryczności, a gotowa elektryczność znajduje się w powietrzu, wtedy nie pozostaje nic innego, jak dostroić anteny odbiorcze i pochłaniać tę życiodajną siłę kosmosu. Kto więcej pochłonie, ten jest zdrowszy, silniejszy, weselszy.

Łatwo można się o tym przekonać. Komu w długiej wędrówce omdlewają nogi ze znużenia, ten niech naje się powietrza. Pięć minut intensywnego oddychania sprawia cuda. Człowiek czuje się nie tylko nasycony, lecz również wypoczęty. Tak oto kilka oddechów przywraca siły

Z najnowszych osiągnięć fizyki wynika, że wszelka materia jest ruchem falowym światła. W zakresie jego widma kryje się tajemnica życia. Powietrze, którym oddychamy, jest nasączone energią, dającą i podtrzymującą życie. Tę siłę życiową wydobywamy z jedzenia, które spożywamy, z wody którą pijemy i z powietrza którym oddychamy. W ostatnich latach XIX w. szwajcarski lekarz, M.Bircher-Benner, stwierdził, że głównym źródłem wartości, jaką organizm czerpie z pokarmów, jest energia światła słonecznego, magazynowana w tkankach roślin w procesie fotosyntezy. Największą ilość skumulowanej energii słonecznej zawierają więc surowe świeże warzywa i owoce. Pacjenci, których leczył swoją metodą, szybko odzyskiwali zdrowie, co było najlepszym potwierdzeniem jego domysłów. Jakość energii czerpanej z promieniowania światła jest dokładnie dostosowana do potrzeb naszego ciała, nie ma w niej szkodliwego nadmiaru, a w powietrzu czystym i nieskażonym nie ma również i niedoboru.

Na podstawie tych faktów i przesłanek Bretarianizm stwierdza, że dla człowieka pierwotnymi organami życia są płuca, a nie żołądek, kanałem życia - rdzeń kręgowy, a nie przewód pokarmowy, najważniejszą funkcją życiową - oddychanie a nie trawienie. Cały system trawienny stanowi według tej koncepcji rodzaj urządzenia rezerwowego, asekuracyjnego, czy uzupełniającego, który w następstwie jakiegoś błędu popełnionego w niewiadomym a odległym niezmiernie momencie ludzkich dziejów, (ingerencja gadów?) przejął funkcję odżywczą systemu oddechowego. Stało się to źródłem wielu dalszych błędów i nieszczęść. Ponieważ jakość i ilość pobieranej przez ciało energii przestały być regulowane przez nieomylne mechanizmy ochronne, błędy popełniane przez ludzi w tym zakresie pozbawiły ich zdrowia i długowieczności. Nadmiar białka stał się nienaturalnym stymulatorem energii seksualnej, co spowodowało nadmierne rozradzanie, ekspansję i agresję. Skoncentrowanie się na sprawach związanych z nieustannym napełnianiem żołądka absorbuje odtąd całą energie psychiczną i podporządkowuje ją takiej tylko działalności, która zmierza do wytwarzania wartości konsumpcyjnych, podczas gdy energię fizyczną pochłaniają procesy trawienia.

Nie starcza jej już na rozwój duchowy, na aktywizowanie nieczynnych dotąd w mózgu ludzkim dziewięćdziesięciu procent szarych komórek, na uzyskiwanie nowych, wyższych władz psychicznych. (według Alexa Coliera i przekazów Andromedan mięsożerstwo celowo zostało zaszczepione ludzkości przez gady w celach wymienionych powyżej, zaniżenia wibracji ludziom i czerpania energii z negatywnych nisko wibracyjnych emocji strachu, bólu cierpienia i zabijania) O wartości energetycznej słońca i powietrza świadczy choćby to, że wieśniacy indyjscy, pracujący przez cały dzień w polu na słońcu, nie jedzą nic więcej oprócz prostej potrawy z ryżu raz dziennie, tak samo dziś jak przed wiekami, a mimo to nie mają żadnych niedoborów pokarmowych.

Program bretariański opiera się na domyśle, że każdy proces życiowy jest odwracalny i, że istnieje możliwość, aby ludzie znów mogli stać się "zjadaczami powietrza i światła". Powtórna readaptacja do właściwej człowiekowi formy odżywiania za pośrednictwem układu oddechowego, musiałaby zająć dłuższy czas i pochłonąć rozważny wysiłek przynajmniej jednego pokolenia. W miarę dokonywania się tych zmian można by przewidywać stopniowe przeobrażenia fizjologiczne w organizmie, jednak o wiele bardziej doniosłe i liczące się byłyby związane z tym zmiany umysłowe, moralne i kulturalne. Bretarianizm podobnie jak inne ścieżki takie jak frutarianizm, witarianizm, weganizm i wegetarianizm postuluje taki sposób odżywiania, który wymaga spełnienia pewnych warunków, pozornie odległych i nie mających z odżywianiem nic wspólnego. Zakłada konieczność głębokich zmian współczesnej cywilizacji, a więc staranną ochronę ekologiczną całej Planety oraz przemiany w moralnych postawach ludzi.

Okazuje się, że bezmięsny sposób odżywiania wiąże się nierozerwalnie z określonym sposobem myślenia i reagowania, ze stopniem uczuciowej wrażliwości, z poziomem moralnym, kierunkiem aspiracji i zakresem potrzeb duchowych. Można chyba bez przesady powiedzieć, że jest to pierwszy, niezbędny krok do zmiany jakości całej kultury ludzkiej. Jakkolwiek nie jest to sposób odżywiania będący konkretną propozycją na dziś, tzn. taką, który mógłby sobie obecnie ktokolwiek wybrać, to są pewne zastanawiające doniesienia, nadające tej zupełnie fantastycznej z pozoru koncepcji pewne znamię prawdopodobieństwa.

Obecnie i w niedalekiej przeszłości znane są przypadki ludzi, którzy przez całe miesiące i lata nie jedzą nic bez żadnej szkody dla zdrowia. Czerpią energie życiową z powietrza i słońca - nazywa się ich "ludzie - rośliny" Bretarianizm polega na zdolności do czerpania substancji odżywczych z powietrza i światła przez skórę i płuca z pominięciem przewodu pokarmowego. Taka koncepcja zasilania organizmu ludzkiego energią potrzebną do życia jest pewnym domysłem dotyczącym bardzo odległej przeszłości rodu ludzkiego oraz marzeniem o możliwości powrotu tamtego czasu po odtworzeniu warunków panujących wtedy na naszej Planecie. Wieści o tej odległej przeszłości docierają do nas za pośrednictwem niepotwierdzonej tradycji historycznej tzn. w mitach, baśniach i podaniach. Owidiusz w "Metamorfozach" nazywa tamten okres Złotym Wiekiem i tak pisze o nim:

"Wszak Wiek, co Złotego odziedziczył miano,
W którym zioła jedynie i owoce znane,
Był szczęśliwszym, a jednak nie znał krwi obrzydłej,
Wtedy ptak bezpiecznymi ulatywał skrzydły,
Wszystko żyło w pokoju, nie bojąc się zdrady.
Ale gdy wynalazca ohydnej biesiady
Zgodny, w szczęśliwym świecie, zepsuwszy porządek,
Mięsne spuścił potrawy w żarłoczny żołądek,
Zbrodniom otworzył wrota..."

Taka sama tradycja przekazuje informacje o ludziach, których okres życia trwał setki lat. Ogromną żywotność, zapewniającą im tak długie życie, mieli oni czerpać z energii słonecznej i promieniowania kosmicznego za pośrednictwem organów oddechowych, tzn. skóry i płuc. Energia światła docierała wtedy na Ziemię w pełnym zakresie widma słonecznego poprzez czystą, nieskażoną atmosferę, umożliwiając nieprzerwaną regeneracje komórek ciała, co dawało ludziom wtedy żyjącym zdrowie i długowieczność. W miarę upływu czasu gromadziły się czynniki tworzące przegrodę między człowiekiem a życiodajnym promieniowaniem.

Coraz większą część życia spędzano w zamkniętych pomieszczeniach, bez dopływu światła słonecznego, zakładano w oknach błony i szyby, które pozbawiają nas promieni ultrafioletowych. Brak bezpośredniego kontaktu skóry ze światłem słonecznym wywołuje po dłuższym czasie zakłócenia w fizjologicznej równowadze całego organizmu, niedobór witaminy D, obniżenie odporności na trudy i choroby, zwiększenie podatności na choroby chroniczne. Naukowcy zaczynają dopiero odkrywać, że światło przenikające do oczu pobudza aktywność przysadki mózgowej i szyszynki, a zapewne i innych obszarów międzymózgowia, które kontrolują cały system endokrynalny i działalność hormonów. Człowiek współczesny coraz większą część życia spędza w domach i pojazdach, przy sztucznym oświetleniu, które nie zastępuje promieni słonecznych. Obecnie skażone powietrze we wszystkich ośrodkach miejskich spełnia rolę filtru, zmieniającego jakość docierającego do Ziemi światła.

Źródło: Tekst z książki Marii Grodeckiej "Wszystko o wegetarianizmie. Zmierzch świadomości łowcy"