Francuska Agencja
Bezpieczeństwa Leków świadomie naraziła na niebezpieczeństwo blisko
ćwierć miliona kobiet w różnych krajach - w tym w Polsce. Takie
informacje ujawniły nadsekwańskie media. Według nich, eksperci
agencji aż przez cztery lata ukrywali alarmistyczne informacje
dotyczące groźnych implantów piersiowych francuskiej firmy PIP.
Międzynarodowy skandal wybuchł, kiedy odkryto, że protezy te nie
odpowiadały podstawowym normom medycznym.
Odkryty przez sędziego śledczego - w czasie jednej z rewizji
- poufny raport Agencji Bezpieczeństwa Leków dowodzi, że jej
eksperci od siedmiu lat wiedzieli, iż wszczepiane kobietom
na całym świecie implanty piersi francuskiej firmy PIP były
groźne, bo pękały dużo częściej, niż protezy zagranicznych
konkurentów. Ukrywali oni to jednak aż przez cztery lata -
tylko w tym czasie niebezpieczne implanty wszczepione
zostały ponad 200 tysiącom pacjentek na całym świecie.
Stosowanie tych protez zakazane zostało dopiero w 2010 roku.
Nadsekwańskie media podejrzewają, że członkowie Agencji
Bezpieczeństwa Leków byli skorumpowani.
Proces przedstawicieli firmy PIP z Marsylii - jednego z
największych producentów implantów piersi na świecie -
rozpoczął się już pół roku temu. Odszkodowań domaga się już
ponad 7 tysięcy poszkodowanych kobiet. Prokurator żąda kary
czterech lat więzienia dla 72-letniego Jean-Claude'a Masa,
który był właścicielem i szefem firmy. Domaga się również,
by zakazano mu jakiejkolwiek działalności w dziedzinie
medycznej. Wyrok ma zapaść w grudniu tego roku.
Szkodliwe
implanty mogą powodować raka piersi
Wadliwe silikonowe implanty, które według niezależnych
ekspertów łatwo pękają, co powoduje stany zapalne,
wszczepione zostały ponad 500 tysiącom kobiet na całym
świecie. Produkowane we Francji protezy w ponad 80 proc.
trafiały na eksport, zwłaszcza do Ameryki Łacińskiej,
Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Szacuje się, że w Polsce
skorzystało z nich pół tysiąca kobiet.
We Francji stwierdzono 20 przypadków chorób nowotworowych u
pań, których implanty pękły. W obawie o zdrowie kobiet rząd
francuski w grudniu 2011 roku zalecił profilaktyczne
usunięcie protez około 30 tysiącom pacjentek. Światowa
Organizacja Zdrowia (WHO) zaleciła wszystkim pacjentkom z
protezami firmy PIP, by skontaktowały się z lekarzem w celu
stwierdzenia, czy doszło do ich uszkodzenia.
Problem wadliwych implantów marki PIP może dotyczyć także
mężczyzn. To samo przedsiębiorstwo wytwarzało, bowiem
silikonowe implanty jąder, pośladków, mięśni klatki
piersiowej i innych części ciała. Śledczy próbują też
ustalić, czy stosowane w chirurgii plastycznej i
rekonstrukcyjnej implanty innych części ciała były
wypełnione tym samym niebezpiecznym żelem silikonowym, co
implanty piersi. Nadsekwańskie media twierdzą również, że
wspomniany żel stosowany był też do produkcji paliwa i
materaców.
Założyciel firmy PIP, która była największym producentem
silikonowych implantów piersi w Europie, Jean-Claude Mas,
przyznał, że do produkcji implantów wykorzystywał żel
silikonowy bez homologacji. Odpierał jednak postawione mu
zarzuty. Wiedziałem, że żel nie był dopuszczony do użytku,
ale świadomie go używałem, bo był tańszy i miał lepszą,
jakość - oświadczył Mas.
Źródło:
LINK! |