Są tutaj
poruszone niektóre objawy związane z transformacją, ale nie
kładłem na nie głównego nacisku. Opisałem też kilka snów i
wizji, które uznałem za warte upublicznienia. Nie należy
traktować tego, co przedstawiłem poniżej jako wszystkiego,
co działo się u mnie w roku 2010.
Ból w
głowie

(thalamus)
Jednym z
ciekawych, lecz nie nowych objawów jest uczucie rozpychania,
powiększania albo gromadzenia energii w miejscu, które jest
w środku głowy. Ostatnio często tego doświadczam, więc
pomyślałem sobie, że wspomnę o tym. Trwa ono przeważnie
dobre kilka godzin, czasem pół dnia, a niekiedy i dłużej.
Pamiętam nawet dawniej takie okresy, kiedy non stop mnie tam
bolało (od lekkiego bólu do dużego) nawet przez tydzień. To
coś, co tam się dzieje, powoduje pewien ból, choć różnie
bywa z jego intensywnością. Przeważnie nie wygląda się zbyt
dobrze, gdy ból jest intensywniejszy. Człowiek jakoś tak
dziwnie blednie na twarzy oraz nie ma się zbytnio ochoty na
nic za wyjątkiem, aby się to wreszcie skończyło. Sen w tym
przypadku jest ukojeniem, o ile uda się zasnąć, bo czasem
jest to mocno utrudnione przez stan, w jakim się człowiek
wtedy znajduje (stan sporego dyskomfortu spowodowanego
bólem). Kiedyś wydawało mi się, że ta energia przepycha się
przez głowę, ale teraz myślę, że ona się tam gromadzi i coś
robi. Niezależnie, jakie prace są tam wykonywane, mam cichą
nadzieję, że szybko się zakończą (napisane 09.02.2010).
Wizja cegieł

Wieczorem 21.02.2010,
gdy już leżałem w łóżku, miałem wizję przed zamkniętymi
oczami i to dość wyraźną. Przedstawiała ona nogi, które
stoją na chyboczących się dwóch cegłach (jedna noga stała na
jednej cegle, a druga na drugiej). Po chwili ekran się
zmienił i cała przestrzeń przed moim wzrokiem pokryła się
solidną konstrukcją z cegieł (coś w stylu bardzo solidnego
fundamentu). Domyślam się, że obecnie brak mi balansu, ale w
przyszłości się to zmieni.
Podróż przez kosmos
z kosmitą


25.03.2010 o 6 rano
nagle pojawił się z mojej lewej strony kosmita (było to w
stanie pomiędzy rzeczywistością a snem). Wyglądał jak taki
mały "obcy" (Keenser) z filmu Star Trek (z 2009 roku). Ów
kosmita poprosił mnie o pomoc (mówiąc: "Pomóż mi"), lecz nie
czekał na moją odpowiedź, tylko położył swoją prawą dłoń na
moim lewym ramieniu (od razu poczułem bardzo silne wibracje
na całym ciele i zrobiło mi się jakoś tak dziwnie, w
negatywnym sensie). To wszystko działo się bardzo szybko, a
ja praktycznie od momentu, gdy mnie dotknął już leciałem!
Choć ciałem fizycznym wciąż leżałem w łóżku, to jednak (jak
się domyślam) ciałem astralnym podróżowałem z ogromną
prędkością. Kosmita przez cały czas był przy mnie i to on
sterował torem lotu... chociaż trzeba podkreślić, że jak
omijaliśmy planety to moje stopy astralne, gdy skręcaliśmy w
lewo, przechylały się w lewo, a gdy skręcaliśmy w prawo,
przechylały się w prawo. W trakcie lotu spojrzałem mocniej
na twarz ów kosmity... jego całe oczy były czarne (jak u
szaraków), lecz na owej czerni przemieszczały się jakby
wypełnione bielą okręgi (jego oczy przypominały "lampę lawa"). W
pewnym momencie kosmita powiedział mi, że lecimy na jakąś
zieloną planetę. Nasza podróż trwała i trwała... a ja
zacząłem nabierać wątpliwości, czy aby dobrze się dzieje, że
z nim lecę. Obawiałem się, że może to być jakieś porwanie
astralne. Z jednej strony była we mnie ciekawość (odnośnie
całej tej podróży), a z drugiej strony pojawiał się we mnie
coraz to większy niepokój. Poprosiłem swoich opiekunów, aby
mnie odcięli od tej podróży, jeżeli jest ona dla mnie
negatywna. Po chwili wibracje z bardzo silnych spadły do
słabo-średnich, dalej leciałem, ale już wtedy wiedziałem, że
w każdej chwili mogę się rozłączyć, wracając w pełni do
swojego fizycznego ciała - z jednej strony czułem się już w
ciele fizycznym, ale byłem też gdzieś zarazem głęboko w
kosmosie swoim ciałem astralnym (byłem jakby w dwóch
miejscach jednocześnie). Po pewnym czasie postanowiłem się
rozłączyć i ostatecznie nie doleciałem do celu. Warto dodać,
że sny (jakie miałem) przed ową podróżą były dość negatywne
i w pewnym sensie przerażające (był w nich ukazany atak
kosmitów na jakąś planetę). Dobrze, że nie doleciałem do tej
"zielonej planety", gdyż całe doświadczenie było zbyt
podejrzane.
Łuk triumfalny i domek

08.04.2010 około 00:25
miałem wizje przed zamkniętymi oczami, w której widziałem
błękitne wejście (coś jakby łuk triumfalny), które było
pokryte zielonymi liśćmi i winoroślą. Za owym wejściem był
piękny błękitny domek, który również był pokryty zielenią.
Zmiana w umyśle

17.04.2010 - Wieczorem, gdy zasypiałem nagle zdałem sobie
sprawę, że jestem czymś więcej, niż tylko swoimi myślami,
które często bezsensownie kołaczą się w mojej głowie. Chodzi
o coś w stylu, że jestem wiecznym spokojem, a nie zamyśloną
i np. zalęknioną istotą, która zresztą jest wytworem mojej
"przeszłości" (życie odciska na nas liczne urazy, którymi
nie jesteśmy, a z którymi często się identyfikujemy). Po
zdaniu sobie z tego sprawy w jednej chwili mój umysł został
przemieniony (wszystkie myśli z mojej głowy nagle zniknęły).
Już miałem kilka tego typu przemian, ale ostatnia była dość
dawno temu (październik 2007). Przed zaśnięciem trochę
czytałem książkę Eckharta Tolla "Potęga teraźniejszości" i
sądzę, że coś we mnie uruchomiła, że mogła zajść ta zmiana.
Studnia z pająkami

18.04.2010 nad ranem
miałem sen, w którym śniła mi się kamienna studnia (ukazana
z perspektywy, jaka jest ukazana na obrazku), w której były
pająki, które nie wyglądały zbyt przyjaźnie. Do studni
wpadało przyjemne światło, ale co chwilę było słychać jakieś
nieprzyjemne odgłosy (jakby przerażonych ludzi). Co pewien
czas kilka pająków z owej studni znikało... aż po pewnym
czasie wszystkie zniknęły, a w studni zrobiło się jasno i
przyjemnie.
Kolejne przemienienie umysłu

18.04.2010 - Wieczorem
odbyło się kolejne przemienienie mojego umysłu! Co ciekawe,
gorąco modliłem się do Jezusa o to tuż przed rozpoczęciem
czytania książki Eckharta Tolla "Potęga teraźniejszości"!
Przeczytałem w ów książce, że zadajemy sobie ogrom
cierpienia myśląc o przeszłości lub przyszłości... że
istnieje zawsze tylko i wyłącznie chwila teraźniejsza! Gdy
cała uwaga jest poświęcona obecnej chwili i umysł mamy
czysty, to nasze myśli nie zadają nam bólu, bo nie
rozpamiętujemy różnych np. przykrych sytuacji, które
wydarzyły się dawno temu! Niby takie oczywiste i każdy z nas
to wie, ale u mnie przeczytanie tego poprzedzone gorącą
modlitwą o przemianę, zaowocowało kolejnym przemienieniem
umysłu, a może i całej mojej osoby! Stało się jak zwykle...
nagły "pstryk" i już byłem inny! Kojarzy mi się to trochę z
jakimś "skokiem kwantowym". Zmiana polega na tym, że jestem
dużo mocniej osadzony w chwili teraźniejszej, niż byłem
wcześniej! Gdy zamyślę się o przeszłości lub przyszłości
(szczególnie jeżeli ma to związek z jakimś bólem czy
cierpieniem) od razu wraca mnie do chwili teraźniejszej i
czystego umysłu! Następnego dnia stan "przemienienia" wciąż
się we mnie utrzymywał (mam nadzieję, że będzie się on z
czasem jeszcze pogłębiać). Czuję też dużo większy spokój w
sobie oraz mam uczucie jakby zdjęto z mojej głowy pewien
"ciężar". Czuje się wewnętrznie lżejszy oraz wyczuwam
mocniej "pustkę" w swojej głowie, ciele oraz na zewnątrz.
Fioletowy płomień

Od 24.04.2010 zacząłem
pracować z fioletowym płomieniem. Wypowiadam 33x zdanie:
"Jam Jest Bytem Fioletu Płomienia, Jam Jest Czystością
Boskiego Marzenia" lub inną wersje tego zdania przerobioną
pod konkretną "potrzebę".
06.06.2010 - Wciąż pracuję z fioletowym płomieniem, ale
zauważyłem od jakiegoś już czasu, że bardzo mocno
"odlatuję", gdy tylko zaczynam się modlić. Tak jakbym gdzieś
znikał, szczególnie jest to odczuwalne, gdy zamknę oczy.
Dopiero po pewnej chwili orientuję się, że wsiąkłem w jakiś
"niebyt" / "pustkę" / "nieistnienie". Ostatnio nawet nie
chciałem zamykać oczu, gdy odmawiałem modlitwę do
fioletowego płomienia, bo wiedziałem, że "przepadnę" gdzieś
w bezkresie nieskończoności... ale nawet z otwartymi oczami
nie jest tak łatwo. Mój umysł zaczyna coraz bardziej
odlatywać gdzieś poza ten świat... i nie mam na myśli tutaj
stanu zamyślenia... tylko jakby łączył się z czymś więcej
niż tylko fizyczna egzystencja.
Wizja zamku

28.04.2010 przed
zaśnięciem miałem niewyraźną wizję przed zamkniętymi oczami,
widziałem w niej ładny zamek na wzgórzu, który był osadzony
na solidnej skale.
Numerologiczna krótka wizja

14.05.2010,
gdy ledwo spałem przed oczami
zobaczyłem (bardzo wyraźnie) na długość około 2,5 sekundy
ciąg liczbowy "11111111", a następnie owy ciąg liczbowy
przeistoczył się w "11383838".
Rose of Sharon
w różach

18/19.05.2010 miałem "wizje senną", w której
widziałem w upiększonej wersji stronę "Rose of Sharon",
która zapierała dech w piersiach! A co więcej, była pokryta
pięknymi rozkwitniętymi dużymi różami!
Mnisie wcielenie?

21.05.2010 nad ranem miałem wyraźną wizję przed
zamkniętymi oczami, w której ujrzałem mnicha z niebieskimi
oczami, krótko obstrzyżonymi włosami i w mnisich szatach
(żółto-czerwonych). Miałem poczucie, że byłem to ja, lecz w
innym wcieleniu.
Szybko przemijający czas

30.05.2010 - Od dłuższego czasu mam tak, że czas
niesamowicie szybko mi mija. Mam coraz czystszy umysł i nie
postrzegam upływu czasu tak, jak było to kiedyś. Im więcej
jest we mnie pustki, tym płynniej mijają mi dni, tygodnie,
miesiące...
Cementowanie muru

23.07.2010 około 00:30, gdy leżałem w łóżku z
zamkniętymi oczami, zobaczyłem przed nimi obracającą się
betoniarkę... po chwili zobaczyłem mur z cegieł, które były
w nim luźno poukładane... lecz już po chwili zaczęły
nachodzić na swoje miejsca, tworząc mocną konstrukcję.
Powyższa wizja jest podobna do wizji z 21.02.2010, gdzie też
był motyw z cegłami.
Biały
sześcian + ścieżka + słońce

12.09.2010 o 8:00 rano miałem
sen, w którym widziałem siebie zamkniętego w białym
sześcianie. W tym pomieszczeniu z prawej strony były czarne
drzwi zrobione z negatywnej energii. Po chwili ukazały się z
lewej strony drzwi zrobione ze światła, a w nich ukazał się
Jezus, który swoim światłem rozświetlił całe pomieszczenie
aż do tego stopnia, że znikło, a ja znalazłem się na
"wolności"... na pięknej łące. Zacząłem z radością w
spokojnym tempie biec ładną ścieżką w stronę ogromnego
słońca! Następnie widziałem jakichś ludzi pod drzewem, do
których przybiegłem, ale oni na mój widok uciekli. Po chwili
trzymałem łuk w ręku i wystrzeliłem kilka strzał w drzewo
(tak jakbym ćwiczył umiejętność celowania). Następnie znowu
biegłem tą bardzo ładną, zrobioną z jasnych kamieni ścieżką,
w stronę pięknego, ogromnego, silnie świecącego słońca!
Dziwne zawroty
głowy

Od mniej więcej początku
października 2010 mam od czasu do czasu takie dziwne
uczucie w tylnej części głowy. Może ono występować kilka
razy pod rząd w pewnych niewielkich od siebie odstępach
czasowych. Przeważnie, gdy to się dzieje, mój umysł jest
bardzo "pusty". Wygląda to mniej więcej tak, że odchyla mnie
na chwilkę do tyłu, jakbym tracił na chwileczkę w pewnym
sensie świadomość (na dosłownie ułamek sekundy), a dodatkowo
następuje dziwny szybki zawrót głowy. Uczucie samo w sobie
nie jest nieprzyjemne.
Boski słoń

25.10.2010 miałem sen, w którym widziałem bardzo
podobnego słonia do tego, który jest ukazany na obrazku
(lśnił on blaskiem i pięknem). Nie był to człowiek-słoń,
lecz słoń... wręcz boski słoń. Wydaje mi się, że jego trąba
była skierowana w przeciwnym kierunku, niż jest to ukazane
powyżej, ale również była mocno "przechylona" w jedną
stronę. Z lewej do prawej strony wiał "specyficzny kurz",
który tworzył niesamowity klimat tajemniczości i czegoś
pradawnego. Wszystko, co było za słoniem oraz wokół niego
było piękne i lśniło blaskiem. Gdy przyjrzałem się tej
tajemniczej postaci, pojawiły się na dole białe napisy, lecz
niestety nie zapamiętałem, co było tam napisane.
Otwór na
czole

(zdjęcie zrobione 28.11.2010)
Tak normalnie wygląda moje
czoło. Nie "ugniatałem" tego punktu przed zrobieniem
zdjęcia. Ten "otwór" się powiększa już od dobrych kilku lat.
Kiedyś w ogóle nie był widoczny, następnie był ledwo
widoczny, a obecnie sami widzicie, co się dzieje. Otwór na
czole nie jest idealnie na samym środku, tylko lekko z
prawej strony (na zdjęciu jest lekko z lewej). PS. Nie
zawsze tak dobrze widać owo wgniecenie na czole.
LINK! do
dalszych doświadczeń w 2011 roku!
Dobry Samarytanin
|