Kurs szybkiego czytania

Cały mój rozwój wewnętrzny
zaczął się od chęci zdobycia umiejętności szybkiego czytania
(chciałem uczyć się szybciej i efektywniej), więc około 1
lipca 2004 roku zapisałem się na tego typu kurs, który
trwał 5 tygodni (3x w tygodniu po bodajże 1,5 godziny).
Podkreślę, że codziennie w domu (przez okres trwania kursu)
intensywnie ćwiczyłem szybkie czytanie (w tym rzeczy z nim
powiązane), bo strasznie mi na tym zależało (wszystkie
ćwiczenia wykonywałem należycie i rzetelnie). Kursu nie
zwieńczyłem sukcesem, choć starałem się z całych sił
(ostatecznie miałem duże problemy ze zrozumieniem tekstu
przy znacznie szybszym tempie czytania). Po kursie przez
kolejne 7 tygodni codziennie ćwiczyłem szybkie czytanie
(oraz rzeczy z tym związane) po 3 godziny dziennie. Koniec
końców odpuściłem. W mojej grupie 50% osób nie ukończyło
kursu, więc jak widać, nie tylko ja nie posiadałem do tego
predyspozycji (pomimo moich wielkich starań). Był też tam
częściowo kurs pamięciowy, który również praktykowałem, jak
i żonglowanie piłeczkami na poprawienie synchronizacji obu
półkul mózgowych (codziennie przez 3 miesiące żonglowałem
minimum 15 minut). Moje starania nie dały mi tego, czego
oczekiwałem, ale pewne rzeczy mi się przydały, jak np. kurs
pamięciowy, który z powodzeniem wykorzystałem na maturze z
polskiego. Domyślam się również, że ów kurs był mocno
przydatny w pobudzeniu mojego mózgu do większej aktywności.
Początek medytacji

23.09.2004 kolega (z
kursu szybkiego czytania) na gg powiedział mi, że miał
kontrolowany sen (lucid dream), co mnie bardzo zaciekawiło,
bo nigdy o tym nie słyszałem. Poszukałem o tym informacji w
internecie i przy okazji znalazłem książki o medytacji.
Zacząłem czytać książkę "Samokontrola Umysłu Metodą Silvy" i
zacząłem medytować według tego, co było tam napisane. W
pierwszej medytacji poczułem wielki ucisk z lewej strony
nosa (okolice 3 oka). Każdego dnia medytowałem 2x, a później nawet i 3x po
20 minut (rano, po południu i wieczorem).
Projekcja Astralna i Kontrolowany Sen

Po 1,5 miesiąca medytacji
zacząłem zapisywać swoje sny w dzienniczku snów, aby lepiej
je zapamiętywać. Po 3 dniach od rozpoczęcia zapisywania
swoich snów wyszedłem z ciała! Wyglądało to tak, że
początkowo czułem wibracje na całym ciele, a po chwili
zostałem z niego wyrzucony i znalazłem się nad sufitem!
Następnie wyleciałem przez okno i polatałem sobie trochę po
okolicy, ale okolica się zmieniała, więc coś było nie tak,
ale i tak zrobiło to na mnie wielkie wrażenie! Następnie po
kolejnych kilku dniach miałem pierwszy kontrolowany sen.
EEGBiofeedback (69 sesji)

Nie pamiętam dokładnie daty,
ale mniej więcej w czasie, gdy zająłem się medytacją
zapisałem się na EEGBiofeedback. Polega to na poruszaniu
przedmiotów na ekranie za pomocą wysiłku umysłowego (celem
jest poprawa koncentracji). Chodziłem tam około 4 miesięcy
2-3x w tygodniu. Wydałem na to ponad 2200zł i byłem na 69
sesjach! W tym czasie wspomagałem się różnymi suplementami
diety takimi jak: omega 6, magnes, centrum itp. (aby
wzmocnić efekt moich ćwiczeń). Po 69 sesjach czułem jedynie
lekką różnicę, a włożyłem sporo wysiłku i pieniędzy, aby
sobie pomóc. Powiedzieli mi tam, że mam przewagę prawej
półkuli (część artystyczna), a lewa u mnie słabiej pracuje
(logiczna - związek z czytaniem).
Sai Baba

Zainteresowałem się Sai Babą,
czyli awatarem, który mówi, że jest Bogiem i pomaga ludziom
i czyni dobro. Mieszka w Indiach i rozwija miasta za
darowizny, które ludzie mu ofiarują. Około 01.02.2005
przyśnił mi się Sai Baba, który powiedział mi, że mi pomoże
i że coś źle robię z medytacją. Gdy medytowałem to bardzo
często w nocy nie chciało mi się spać, bo byłem "przeenergetyzowany"
(miałem w sobie za dużo energii). Moja mama myślała, że
należę do jakiejś sekty i wysłała mnie do religioznawców.
Porozmawiałem z nimi i oni mi uświadomili, że Sai Baba to
oszust, a ja nie mogłem w to uwierzyć i było mi z tego
powodu strasznie przykro. Jak wracałem do domu, to
powtarzałem sobie ciągle w umyśle "Sai czy ty jesteś
oszustem?", jak wszedłem do domu włączyłem radio, a tam
pierwsze co usłyszałem to "NIE NIE NIE NIE" (tekst
piosenki), 4x pod rząd "NIE"! Aż mnie zamurowało! Od tej
pory wiedziałem, że Sai jest moim przyjacielem (czytałem, że
nie można sobie przyśnić Sai Baby od tak, gdyż to On
wybiera, komu się przyśni). PS. Po pewnym czasie moje
zainteresowanie nim znacznie osłabło.
Prawo przyciągania i depresja

Zainteresowałem się teorią,
która mówi, że każda myśl tworzy naszą rzeczywistość.
Czytałem wiele książek (oraz artykułów w internecie)
odnośnie pracy z podświadomością, wiarą oraz prawem
przyciągania. Zacząłem bardzo mocno przeprogramowywać swój
umysł. Zrozumiałem, że tylko, gdy świadomie i podświadomie
moje myśli się zgadzają mogę efektywnie coś do siebie
przyciągnąć. Po pewnym czasie doszedłem do wniosku, że mogę
mieć, co tylko zapragnę. Prawem przyciągania przyciągałem
sobie ludzi, doświadczenia, cokolwiek chciałem... ale to
wywoływało we mnie jedynie depresje i cierpienie. Bolało
mnie to, że to tylko kwestia czasu i wytworzenia pewnej
ilości energii i skupiania się non stop na celu w chwili
teraźniejszej, aby coś do siebie przyciągnąć. Zacząłem czuć
wielką pustkę wewnętrzną, bo zaczęło odpadać ode mnie
pragnienie materializmu. Wiele miesięcy byłem w depresji i
coraz mniej miałem pragnień (szczególnie tych materialnych)
- czułem się jakby nic mnie nie cieszyło. Szukałem drogi,
którą mógłbym pójść. Poszukiwałem czegoś wiecznego, czegoś
trwałego, a nie przemijającej iluzji bogactwa - uznałem, że
jak przestanę bawić się w "przyciąganie" to wszystko się
rozleci niczym domek z kart. Koniec końców przestałem bawić
się "prawem przyciągania", gdyż uznałem, że nie jest to
droga, którą chciałbym podążać (stwierdziłem, że bardziej mi
ona szkodzi [tworząc dodatkową karmę], niż pomaga).
Mniej
medytacji + Bóg + Bycie dobrym

Między ~01.10.2005 a
~01.02.2006 moja aktywność medytacyjna była różna.
Bywało, że w tym czasie medytowałem po kilka godzin
dziennie, a niekiedy nawet i całymi dniami (medytacja
dynamiczna), a innym razem wcale, bo nie miałem na medytację
ochoty. Ciągle męczyła mnie depresja. Dodatkowo mój
światopogląd (na wiele spraw) ulegał zmianie. W tym okresie
zrezygnowałem z chodzenia do kościoła, bo czułem się w nim
jak w więzieniu i już od dłuższego czasu tylko czekałem,
kiedy msza się skończy. Nie czułem w kościele, abym wzrastał
duchowo. Sai Baba zapoczątkował moje dążenie do Boga, ale
później przestawiłem się na Boga (tego, do którego modlił
się Jezus). I poprzez zrozumienie prawa karmy (prawo
przyciągania) i poprzez zrozumienie nauk Jezusa zacząłem
starać się być coraz lepszym człowiekiem. Gdy ktoś mi
dokuczył, to najważniejsze było dla mnie, aby podświadomie
zareagować tak, aby nie wyszła ze mnie żadna złość, lecz aby
wyszła ze mnie sama miłość lub po prostu NIC. To było dość
trudne, ale ćwiczyłem codziennie na każdym doświadczeniu
poprzez obserwacje swoich uczuć, myśli, ruchów. W Bogu
zacząłem odnajdywać to, czego tak długo szukałem, czyli
"Wieczność"! Cokolwiek złego mi się działo, ja powtarzałem
Bogu, że wybieram miłość i aby mi pomógł w każdej sytuacji.
Stawałem się coraz bardziej oderwany od świata materialnego,
a zarazem coraz silniej skierowany ku Bogu. Świat materialny
przestawał mnie interesować, bo nie znajdowałem tam
zadowolenia, a jedynie cierpienie.

NIEKTÓRE DOŚWIADCZENIA PRZED 29.04.2006
(dokładne daty nie są
znane - możliwe lata 2004-2006)
Wybuchy energii - obudziłem się w nocy w stanie pomiędzy
rzeczywistością a snem (widziałem siebie leżącego w łóżku);
miałem wibracje na całym ciele, towarzyszyły temu bardzo
silne wybuchy energii w okolicy 3 czakry - tworzyły się
takie jakby kule energetyczne,
które były tak silne, że aż
unosiły moje ręce do góry i na boki.
Twarze przed oczami -
podczas pewnej medytacji,
którą robiłem na krześle w ciemnym pokoju (która polegała na
patrzeniu się na to, co ukaże mi się przed zamkniętymi
oczami), zobaczyłem bardzo wyraźnie (na czarnym tle) różne
twarze kosmitów (szaraków) - wyglądało to tak, jakby mi się
przyglądali (co chwilę pojawiała się inna twarz);
towarzyszył mi przy tym doświadczeniu duży lęk. Po chwili
pewna osoba weszła do pokoju (w którym się znajdowałem),
pomimo iż mówiłem do niej, aby tego nie robiła - jej wejście
spowodowało zakończenie tego doświadczenia (i dobrze, bo
było ewidentnie negatywne, czego na tamten czas nie byłem do
końca świadom).
Hipnagogi - podczas moich medytacji zdarzało mi się
widzieć przed zamkniętymi oczami różne kolorowe plamy, które
niczym fale przemieszczały się przed moimi zamkniętymi
oczami na czarnym tle. Pewnego razu zobaczyłem podczas
medytacji niebieski punkt, któremu się intensywnie
przyglądałem, powoli zaczął się poszerzać, robił się coraz
większy i większy, aż wypełnił całą przestrzeń przed moimi
oczami (w tym momencie moje powieki zaczęły intensywnie
drgać).
Stałem się drzewem - gdy medytowałem w pozycji leżącej
pomyślałem o drzewie i nagle się nim stałem! Poczułem, że
mam gałęzie oraz czułem ciepło płynące prosto od słońca,
które mnie ogrzewało - w tym czasie ekran przed moimi oczami
stał się bodajże żółtawo-różowawy.
Złe czasy
nadchodzą - miałem sen, w którym mój dom był
bombardowany przez samoloty (z tego powodu posiadał w sobie
wiele dziur), a na dworze padał śnieg. Pamiętam, że zszedłem
do piwnicy i bardzo wyraźnie przez małe okienko ujrzałem
nadciągające w moim kierunku czarne jak smoła chmury.
LINK!
do dalszych doświadczeń w roku 2006, 2007 i 2008!
Dobry Samarytanin
|