MOJE DOŚWIADCZENIA

SPOTKANIE Z MOIM MISTRZEM
 

Wczorajszy dzień był dla mnie bardzo smutny. Jeden ze smutniejszych jaki przeżyłam w ostatnim roku. Załamałam się i zwątpiłam zupełnie w swoje jakiekolwiek istnienie. Prosiłam, błagałam Boga aby obrócił mojego ducha w marny pył i rozrzucił jak nawóz po wszechświecie. Była wielka cisza i tylko bezgłośnie łzy spływały po mojej twarzy.

I nagle spostrzegłam, że nie jestem sama.
Z początku nie byłam zorientowana kto jest ze mną.

I... popłynęły słowa ... pisz ...

... Zjechałem na ziemię jako Święty Franciszek z Asyżu.
Kocham Ziemię, na której Chrystus mieszkał.
Kocham Ducha Świętego.
Kochałem życie jako Franciszek.
Kochałem tak bardzo i żyłem bogato.
Zapłonąłem wcześnie miłością do Boga i Chrystusa.
Nie dbałem o to co inni o mnie myślą.
Nie troszczyłem się skąd wezmę jedzenie
i co włożę do buzi w tej fizycznej materii.
Moim pokarmem był Bóg.
Mój pokarm podawał mi Bóg.
To moje życie było moim spotkaniem z Bogiem
i z Jego Światem Duchowym.

W swoim wcieleniu jako Święty Franciszek z Asyżu
o wszystko co dbałem to był tylko Bóg.
Ja chciałem Boga jak powietrza.
Ja chciałem Boga jak kromki chleba.
Ja chciałem Boga i robiłem wszystko aby z nim się spotkać,
tak jak ryba pragnie wody aby żyć.
A ta ryba to symbol Chrystusa.
Chrystus mieszka w wodach Życia Boskiej Rzeki Życia.
Chrystusowa Woda Życia.

Poprzez Chrzest Duchem Świętym moje życie zmieniło się na święte. I zapłaciłem wszystkim aby napić się wody z Rzeki Życia. Ja wybrałem Boga. Ja komunikowałem się ze zwierzętami, moimi przyjaciółmi, komunikowałem się z moimi przyjaciółmi w duchu i samym Wielkim Źródłem. Byłem napełniony radością i światłem. Byłem tak mocno połączony z Bogiem, że zapomniałem o istnieniu materialnych potrzeb, których kiedyś potrzebowałem. Zrozumiałem, że wszystkiego co potrzebuję znajdę tylko w Bogu, w Źródle Wielkiego Życia, wszelkiego stworzenia.

Moja droga, ja jako Święty Franciszek z Asyżu, niosę ci tą wiadomość i proszę żyj teraz z nią. To jest dla ciebie ważna wiadomość - klucz. Ja pragnę wpisać ci ją głęboko w twoje serce. Spójrz na Wielkie Źródło tam jest tylko jeden kielich -Święty Graal napełniony Wodą Życia, Krew Chrystusa. To młode Wino, które daje nowe życie. Jest tylko jedno źródło i my wszyscy spożywamy ten sam chleb, Chleb Życia, który ożywia wszystkie stworzenia. Jest tylko jedno Źródło i my wszyscy żyjemy i przenosimy nasze jestestwo w głąb Niego. Położyłem swój wzrok na Bogu i moje życie było nieustanną modlitwą, pieśnią poprzez moje dni kiedy szedłem poprzez Ziemię.

Daję ci zrozumienie z Wielką Miłością w Miłość.
Co dasz od siebie to powróci do ciebie.
Jeśli wybaczysz i my wybaczmy,
Bóg uczynił cię swoim instrumentem,
wiarą rozwiej zwątpienie,
Nadzieją rozpuść rozpacz,
Zapal światło tam, gdzie widzisz ciemności.
Bóg udzielił ci swej łaski.
I w śmierci narodzisz się na nowo w Wielkim Życiu.
Miej tą pasję i nie przestaj kochać Boga, tak jak ja to robiłem co dzień.
Zapłaciłem dużą cenę za moje wejście w świętość.
I ty znajdź w sobie jeszcze siłę i przyłącz moja kochana siostro jak Matka Teresa, współczesna Święta w swojej prawdzie i w swojej drodze.

Twój Wielki Duch,
Święty Franciszek,
Mistrz Kuthumi...

Nie jest to pierwsze moje spotkanie z Mistrzem Kuthumi. Pierwszy raz pojawił się w moim życiu we śnie w lipcu 2000 roku. Nie miałam wtedy pojęcia kto to jest. Przypominał mi Chrystusa, a wiedziałam, że to ktoś inny. Patrzył nic nie mówił. Później pojawił się jeszcze kilka razy w moim życiu. Objawia się jako dostojny król w pięknej szacie. Przychodził zawsze w chwilach mojego największego kryzysu. Miałam nawet taki moment, kiedy w roku 2000 zmagałam się bardzo sama z sobą, było to w grudniu, 6 lat temu, też mi się pojawił nagle piękny Król, zatroskany patrzył na mnie, ukłonił się nisko a ja nie wiedząc kto to jest, już mi się wszystko mieszało w głowie a jeszcze mi się kłaniał, tego było już za dużo - wykrzyczałam mu aby mnie zostawił w spokoju, że go nie chce więcej widzieć, że nie rozumie tego wszystkiego i nie wiem czy to dobre czy złe i co to wszystko znaczy?

Poszedł na długie miesiące. Już nie pojawiał się wyraźnie moim oczom, ale gdzieś go czułam zawsze, czasami majaczyła jego mglista sylwetka. Długo nie wiedziałam kto to jest? Powoli odkrywałam prawdę, że to musi być mój opiekun i w końcu osoba, która zna ten świat dobrze, kiedy jej opowiedziałam o moim królu, który mnie odwiedza rzekła - przecież to Lord Kuthumi.

Była mi to zupełnie obca nazwa. Później już wiedziałam kim jest. Nie wiedziałam tylko dlaczego przy mnie stoi. Dzisiaj się dowiedziałam, że żył na świecie również jako Św. Franciszek z Asyżu.

Już dawno, dawno tak się nie wypłakałam jak doszły do mnie Jego słowa. Popłynął ze mnie ocean i poczułam wielką ulgę.

I znowu nowy dzień, zaczynam wszystko od nowa.
 

WIESŁAWA