MOJE DOŚWIADCZENIA

DUCHOWE CIAŁO

Przebudzenie duchowe pociąga za sobą transformację ciała i mało nawet ludzi zdaje sobie sprawę jaka potrafi być w tym czasie wielka wrażliwość ciała fizycznego, każda komórka ulega przemianie i daje o sobie mocno znać.
I tu rozpoczynamy niezwykłą duchową podróż, w której poznamy swoje stare ciało, ale już w nowym wydaniu, czyli zapoznajemy się ze swoim duchowym ciałem. Zanim do tego dojdzie muszą się przekształcić również nasze zmysły, które także robią się bardziej wrażliwe. Wszystko to razem czyni nasze życie dość ciężkie.

Musimy wiedzieć, częstotliwość sfery duchowej jest bardzo wysoka, dlatego wielu ludzi nie może uzyskać do niej dostępu, ponieważ ich częstotliwość ciał jest zbyt niska. To tak jakby ktoś chciał obejrzeć film w jakości “FULL HD”, ale nie ma do tego odpowiedniego sprzętu. Kanały “HD” są na innej częstotliwości, a możliwość przechwycenia tej częstotliwości nie jest dostępna na starszym sprzęcie, tak jest z naszymi ciałami.

Kiedy te wibracje w naszych ciałach zaczynają rosnąć coraz bardziej, uwierzcie mi, można wpaść w wielką panikę, bo co tam w środku zaczyna się dziać, to trudno w to uwierzyć... sama biegałam po lekarzach, lecz moje wyniki były bardzo dobre, lekarze nie umieli sobie radzić z tymi moimi problemami, chociaż zdawali sobie sprawę, że coś się dzieje w moim ciele, niestety nie dorośli do tej wiedzy. Toteż chciał nie chciał musiałam nauczyć się żyć z tym wszystkim i radzić z moimi problemami sama, to była bardzo trudna lecz bardzo owocna lekcja, gdzie popełniałam masę pomyłek i zaczynałam wszystko jeszcze raz i jeszcze raz od nowa, aż wreszcie widziałam jakiś efekt tego co robię.

Kiedy przyglądam się osobom z tzw. półki duchowej z budzącą się wyższą świadomością w jakiej to oni podobno żyją, wśród radości, szczęśliwości, nie zauważam u nich ani jednej oznaki tzw. przebudzenia duchowego... wybaczcie mi, trudno mi w to uwierzyć, aby to było prawdą, ponieważ wiem jak wygląda prawdziwe przebudzenie duchowe... bo właśnie te symptomy budzącego się ciała mentalnego i fizycznego pobudzają człowieka do głębszego poszukiwania objawów, których zaczyna doświadczać, taki człowiek zaczyna kopać sam w sobie... to w ten sposób buduje sens swojego istnienia, tego nie można od tak komuś dać, tego nie załatwi żadna książka, żaden kurs, to coś głębszego i także nie można tego zagadnienia obejść na skróty.

Takim wielkim wstępem do przebudzenia duchowego jest u człowieka budzącego się jego depresja bez wyraźnego powodu. Jeszcze z niej nie wyjdziemy a już pojawiają się bóle brzucha, dziwne ataki bólu w ciele, które utożsamiamy z chorobą. Mniej więcej na tym etapie pojawiają się trudne relacje z innymi ludźmi, musimy ustawić nowe granice z wieloma osobami, nawet z własną rodziną. Odczuwamy zbyt mocno ich sznury eteryczne, które są powiązane z naszą osobą. Ich emocje mocno wpływają na nas i na nasze samopoczucie. Jeśli tego nie zrobimy będziemy ich emocje, ataki gniewu i innych frustracji odczuwać w naszym splocie słonecznym.

Drugi powód to nowe wibracje w naszym ciele, które powodują bóle w kontakcie z niższymi wibracjami, które ciągle się w nas poruszają i są nieustannie przekształcane pod wpływem naszych nowych wyższych wibracji, które zaczynają przemieszczać się przez nasze pola. W naszym ciele dochodzi do różnych przekształceń (i będzie ich jeszcze niezliczona ilość) i trudno nam to ogarnąć, ponieważ i my stykamy się z nimi po raz pierwszy, w dodatku nie mając jakiejś większej wiedzy na ten temat... w miarę czasu sami musimy do tego dojść, zrozumieć co ciało od nas chce i nauczyć się z nim dogadywać... lecz każdy symptom, który się pojawia zmusza nas do innych akcji, to inny poziom tej samej transformacji, to tak jakby w starym budynku prowadzić generalny remont, gdzie pracuje elektryk, malarz, hydraulik i my tam ciągle mieszkamy i zmuszeni jesteśmy nieustannie przestawiać meble. Oczywiście w takim domu jest wielki rozgardiasz, podobnie jest w naszym ciele w czasie transformacji.

Początki przebudzenia duchowego objawią się dużą ilością przeziębień, bólów głowy i innymi infekcjami, które wydają się w tym czasie nie mieć końca. To nasza dusza nas przez to prowadzi. Oczyszczamy ciało, uleczamy go a przy okazji uczymy się o nas prawidłowo dbać. To my wielokrotnie znajdziemy lekarstwo na nasze przypadłości w drodze długich poszukiwań. Oczywiście wzbogacamy się w wiedzę, którą zgarniemy po drodze. Dostosowujemy się do nowych energii. Szybko zauważamy, że pomaga nam prawidłowe odżywianie i spokojny tryb życia. Doceniamy wartości naturalnego leczenia.

Próby leczenia naszego ciała za pomocą chemii kończą się wielkim niepowodzeniem, większym cierpieniem i wielką frustracją. Tu trzeba się naprawdę zastanowić czego ciało od nas oczekuje. Nowe energie w budzącym się ciele mocno atakują każdą niższą energię, która próbuje do tego ciała wtargnąć, tam wewnątrz naprawdę jest wielka wojna... oczywiście odbierzemy to jako ciężką chorobę. Nawet te małe grypy, których wcześniej nie zauważaliśmy obecnie są dla nas wielkim wyzwaniem... i tu zaczynamy się zastanawiać, co się z nami dzieje... co to za jakiś dziwny wirus grypy, z którym nie możemy sobie tak łatwo poradzić?
Cały układ odpornościowy robi się mocno wrażliwy i przechodzimy intensywne okresy wyczerpania bez powodu. Często potrzebne są nam długie drzemki podczas dnia, łatwo się wyczerpujemy, męczy nas jakaś słabość ciała, a kiedy zasypiamy, zapadamy w sen niczym głaz, jakbyśmy byli pod hipnozą, nie możemy oderwać się od łóżka.

W moim przypadku dochodziły jeszcze fizyczne doświadczenia nie mające nic wspólnego z ciałem, różne wypadki, w tym samochodowe. Dość zadziwiające, które wyzwalały u mnie niesamowicie dużo silnych emocji - to te emocje docierały do samego mojego wnętrza i to one zmuszały mnie do myślenia, że w moim życiu dzieje się coś nowego, dziwnego, a nawet skłaniałam się od myśli, że było to coś mistycznego, ale na tamtym poziomie nie mogłam dotrzeć do prawidłowej odpowiedzi. Były to tylko szybko przesuwające się myśli, ale ktoś już próbował prowadzić mnie na tą drogę, lecz ja nie dopuszczałam do siebie tych myśli, uważałam to za zwykłe zbiegi okoliczności.

Dzisiaj wiem, to wszystko służyło przebudzeniu mojego serca, były ze mnie zrywane te najgrubsze zwoje, osłony... wyrywanie mnie ze zbiorowej nieświadomości, musiałam popatrzeć na siebie innymi oczami. Kiedy ruszyła moja Energia Kundalini (to już inny poziom niż przebudzenie duchowe), między innymi zaczęłam doświadczać gwałtownych szarpań mojego ciała, nawet jak bardzo spokojnie leżałam w łóżku moje ciało intensywnie i spontanicznie potrafiło lecieć w górę, odrywało się od łóżka, co na początku było dla mnie szokiem, nie mogłam zrozumieć co się dzieje, nie mogłam też znaleźć przyczyny, nie było żadnej choroby, która mogłaby mi to robić. Szarpnięcia są spontaniczne i nie można ich w żaden sposób kontrolować, a to było tylko dostosowywanie się mojego ciała do wyższych poziomów energii, podczas tych szarpań następują przesunięcia energetyczne... co ma miejsce do dnia dzisiejszego, ale już w dużo mniejszym stopniu i wcale nie zwracam już na to uwagi.



Osobiście przy przebudzeniu duchowym odczuwałam silne bóle głowy, to były koszmarne bóle głowy, jeszcze na długo przed moim świadomym przebudzeniem. Szukano nawet guza mózgu. Pojawiały się też duże napięcia w plecach i szyi u podstawy czaszki. Pamiętam jak 2 lata przed przebudzeniem Kundalini musiałam korzystać z pomocy terapeuty, ponieważ miałam duży problem z prowadzeniem samochodu, tak bolały mnie plecy i ramiona... bez jakiegoś wyraźnego powodu.

Ale niestety, kiedy terapeuta zaczął oddziaływać prądem elektrycznym zamiast polepszyć mój stan zdrowia jeszcze bardziej go pogorszył, toteż musiałam z niego zrezygnować, a kilka tygodni później ból sam ustąpił bez żadnych interwencji.

Sztywność pleców i szyi utrzymuje się u mnie do dnia dzisiejszego, w ostatnich miesiącach daje mi się solidnie we znaki. Mdleją mi łopatki, ramiona, palce u rąk, z jednej strony brak mi w ciele czucia a z drugiej czuje w moich tkankach ogień i ciało jest bardzo wrażliwe. Są okresy, kiedy wszystko ustępuje samoistnie i ponownie powraca, nawet kiedy korzystam z pomocy terapeutów, oczywiście przynosi mi to chwilową ulgę, ale nie całkowite wyleczenie. Tam wyraźnie widać, że się toczy jakiś proces i mało zważa na wysiłki moich lekarzy, którzy próbują mi pomóc... rzeczy dzieją się. Taki jakiś wybiórczy proces trwa czasami wiele miesięcy, później ustępuje sam, następnie zaczyna się coś nowego, widać wyraźnie inny poziom i tak w kółeczko.

Zmienia się wyraźnie menu. Jedzenie, które wcześniej lubiłam zaczęło sprawiać, że było mi po nim niedobrze, męczyły mnie nudności, mdłości, a nawet wymioty. Oczywiście lekarze nic nie znaleźli, chociaż bardzo się starali. Tym sposobem odpadło z mojego menu mięso i wiele innych produktów, dzisiaj wiem, że były to produkty z półki niższych energii. Do tej pory nie unikam jedzenia jak to czynią co niektóre duchowe osoby, próbują żywić się tylko energią słoneczną itp... lecz miałam taki czas w roku 2000, przez wiele tygodni nic nie jadłam i w żaden sposób nie mogłam zrozumieć jak to przeżyłam? W tamtym czasie przechodziłam fazę głębokiego oczyszczania, z tego widać, że ciało samo nami dyryguje, wie kiedy i co mu potrzeba i kiedy zrobić głodówkę.
Zwracam uwagę na to, co chce moje ciało, a to zrobiło się bardzo wyrafinowane i jeśli się mu coś nie podoba nadal mam mdłości, nie mniej jednak wiem, że moje ciało potrzebuje w tym okresie dużo minerałów i witamin, dlatego próbuję mu dostarczyć to, co uważam za zdrowe i potrzebne.

Stałam się bardzo wrażliwa na dźwięk i światło ale i ludzi (na niektórych jestem szczególnie uczulona...). Nie ze wszystkimi mogę przebywać, gdzieś wyczuwam te inne energie jakie w nich są, nawet na tysiące kilometrów. Innym moim objawem, który towarzyszy mi już prawie 20 lat jest muzyka w głowie, bywają dzwonienia, śpiew ptaków, szum wody... odzywają się jakieś dzwony, to w jednym uchu to w drugim i jeszcze inne dziwne odgłosy niezidentyfikowane przeze mnie, ale do tego już się przyzwyczaiłam, to już mój świat 24h/dobę.

Kolejne doświadczenie, które prześladuje mnie od lat to zawroty głowy, następują przeważnie, kiedy dostosowujemy się do ciała duchowego i wszystkich nowych energii, to te zawroty mówią mi, kiedy w moim ciele następują nowe przesunięcia... oczywiście nasilają się w tym czasie i inne objawy.

Szpilki na całej skórze (onego czasu miałam wrażenie, że na mojej głowie pracuje maszyna do szycia, można było oszaleć), teraz to przeniosło się bardziej na dolne części ciała, a to tylko palenie gorących punktów, które zaczynają obsługiwać wyższą częstotliwość w naszym ciele. Wszystkie punkty akupunktury stają się bardzo wrażliwe... czym większy węzeł akupunktury tym potrafi być bardziej bolesny, szczególnie dokuczają duże palce u stóp i główne nerwy w nogach. To jest taki sam ból jak 19 lat temu miałam w głowie, mam wrażenie że mi ktoś te nerwy wyrywa z ciała żywcem.

Za każdym przejściem na wyższy pułap świadomości np. z 3D do 4D (itd), będzie nam towarzyszyć uczucie wyczerpania, zmęczenia, bardziej jest obolałe ciało, nasilają się różne inne objawy, z niektórymi spotykamy się po raz pierwszy - czym wyższy poziom tym większe zmęczenie a nawet letarg. Brakuje nam w tym okresie uziemienia, musimy chronić się przed innymi ludźmi, których pola odbieramy mocniej... wiele z nich jest dla nas wielce niekorzystnych, to jest tylko forma ochrony, aby utrzymać całą swoją energię w formie i szybciej dokonać przeskoku z jednego pola na drugie. Oczywiście tak się dzieje, że w tym czasie będą nas zakłócać przeróżni ludzie i przeróżne sytuacje, które będą nas właśnie w tym czasie mocniej nawiedzać. Już po takich wydarzeniach wiem, że jakaś nowa chmura nadciąga na mnie i będzie nowa przeróbka.... nowe wyzwanie.

Oczywiście dochodzą doświadczenia “poza ciałem”, w tej fazie jest oczywiste, że używamy swojego ciała duchowego, wielokrotnie nasza dusza opuszcza ciało, ponieważ ta obróbka może być dla nas zbyt trudna. Pamiętam jak onego czasu nad moim splotem słonecznym wybuchło wielkie słońce i w tej samej sekundzie już patrzyłam na to wszystko spod sufitu... kiedy ciało się uspokoiło wróciłam do niego. W moim przypadku staram się nie wychodzić z ciała świadomie, nie po to zeszłam do ciała, aby teraz uciekać z niego przed życiem, muszę się z nim mierzyć... ale często jestem odłączana i podróżuję gdzieś po Wszechświecie. Istoty świetliste pokazują mi różne symbole, fraktale i inne światy, które pomagają mi lepiej zrozumieć moje życie i to wszystko co nas otacza, jestem również świadoma nauk jakie otrzymuję, moi nauczyciele nie zawsze ujawniają się, ale to czego mnie uczą jest bardzo mądre i brzmi bardzo interesująco. Przez te ostatnie 19 lat miałam bardzo dużo kontaktów z osobami już nieżyjącymi, nie tylko swoich bliskich, ale nawet ludzi, z którymi obecne życie mnie nigdy nie zetknęło. O intensywności snów już tu nie będę pisać, bo to temat książka.

Inna bardzo bolesna sprawa w moim ciele to moje łopatki... cały odcinek, łopatki, szyja, ramiona, mistyczny trójkąt jak u pegaza. Często mówię, że rosną mi skrzydła i te dolegliwości często mi spędzają sen z oczu... ale rozumiem ten proces, szczególnie kiedy zobaczyłam jak wygląda już oryginalny wyższy człowiek... co bardzo zaskakujące znają to zjawisko Chińczycy w jaki sposób może wzrosnąć wyższe duchowe ciało człowieka - są to już osoby z przebudzoną Świadomością Chrystusową. Inne ciało mają mężczyźni, inne kobiety lecz na wyższym poziomie tworzą jeden płomień. Przebudzony ten ośrodek służy jako nośnik, obrońca ducha i antena do uniwersalnej siły Świadomości Chrystusowej, pomaga przenieść się na nowy poziom bytu, to ta energia łączy człowieka z Absolutem i pokazuje mu, kim tak naprawdę jest.

Intensywne bóle ciała, szczególnie pleców, szyi i ramion to również wyniki bardzo zaawansowanej zmiany DNA, kiedy budzi się Świadomość Chrystusowa. Boli również kość krzyżowa.

Tak jak i rzeka ma źródło, tak i rzeka świadomości ma swoje źródło. Pochodzi z Kosmicznej Świadomości, która jest ponad wszelkim stworzeniem. Kiedy Kosmiczna Świadomość wkracza w sferę materii do każdego z atomów tworzących planety i Wszechświaty oraz różne formy życia roślinnego, zwierzęcego i ludzkiego, właśnie tą świadomość nazywamy Chrystusową.
Jezus Chrystus był tylko wysłannikiem z tego pola energii, aby ją przedstawić ludzkości jako proces, z którym przyjdzie się ludzkości w wkrótce mierzyć... nie wszyscy to jednak zrozumieli i interpretują to w różny sposób. Dla mnie znaczenie słów -”będzie was ogniem chrzcił” nie brzmią już tajemniczo.

Wielka duchowa mądrość, która była przez tysiąclecia zarezerwowana wyłącznie dla wtajemniczonych jest teraz odsłonięta, jest to czas budzenia się ludzkości. Jezus Chrystus ukryty w swoim człowieczeństwie pokazał nam tylko drogę do tej transformacji, która oczywiście nie jest łatwą drogą. Człowiek musi na niej przerobić 144 poziomy świadomości. Istnieją 3 główne podziały tych 144 poziomów świadomości.

1). Poniżej 48
2). Między 48 a 96
3). Powyżej 96

Do 48 poziomów jesteśmy na zwykłym kole reinkarnacyjnym, taki człowiek ma iluzoryczne poczucie niezależności - ma bardzo silnie rozbudzone ego. Ten poziom bardzo dobrze przedstawiają buddyści.

Poziomy 48-96 to ścieżka tzw. siedmiu promieni, ścieżka transcendencji, lecz potrzebny jest jeszcze 8 promień integracji w celu zintegrowania wszystkich 7 promieni, bez tego nie można wyjść poza 96 poziom.

Dopiero powyżej poziomu 96 pojawia się Świadomość Chrystusowa i każdy następny etap od 96 do 144 będzie bardziej zaawansowanym stopniem w rozwoju duchowym. Na tym etapie otrzymuje się wskazówki bezpośrednio od obecności “Jam Jest” lub od Wniebowstąpionych Mistrzów. Każdy z tych wyższych poziomów będzie charakteryzował się inną wrażliwością ciała i duszy.

Kiedy przebudzimy pierwszą fazę fali energii, jakiej nigdy wcześniej nie odczuwaliśmy, ciało musi się do niej przystosować, oczywiście nie jest to dla tej osoby łatwy czas, nawet małe przesunięcie energii wywoła w naszym ciele wiele denerwujących nas symptomów. Tak naprawdę potkniemy się o prawie wszystkie możliwe, które zmuszą nas do szukania w sobie choroby, ale tu czeka nas niespodzianka, nie znajdujemy w sobie nic, co jest zakwalifikowane jako choroba, wszystkie te symptomy są tzw. pseudo-chorobą. Są to wszystko traumy z poprzednich wcieleń i trzeba ponownie przez to przejść kiedy są wymazywane z naszych pól.

W miarę już wyższych przesunięć energii nasze objawy będą bardziej zaawansowane. Oczywiście towarzyszy temu procesowi wiele bólu i niedogodnych sytuacji, a tu nam jeszcze prawią ludzie z “duchowej wyższej półki” o szczęśliwości, radości... a nam poza leżeniem w łóżku nic się nie chce i co rusz coś nas boli, swędzi, kłuje, mamy mdłości... i jak nie boli serce to kolano, a jeszcze na dokładkę czujemy, że każdego dnia umieramy po kilka razy. I tak właściwie jest, umiera nasza stara osobowość i tak to odbieram, jak śmierć kawałka nas.

Oczywiście proces jest długi, bo trudno byłoby sobie z tym wszystkim poradzić na raz w krótkim czasie. Kto ten proces naprawdę doświadcza wie co mam na myśli. Jedno przesunięcie energii może trwać lata, w dodatku cały czas towarzyszą nam uderzenia gorąca. Osobiście miałam okropne nocne poty, jakbym się w miodzie kąpała. Już ze 35 lat trawi mnie dziwna menopauza, sypiam przy otwartym oknie i włączonym wiatraku prawie przez cały rok. Dodatkowe atrakcje to brzuch, tam każdy organ tańczy po swojemu. Trzeba umieć dobrać pokarm, jedno potknięcie i już mamy zablokowane energie. Brzuch to też nasze emocje, gniew... nawet obcych nam ludzi.

Bolą kości i mięśnie a nawet wszystkie zdrowe zęby. Zauważyłam, że trzeba dać ciału to, co ono chce, chociaż wiele ludzi podniesie tu głos, że to może być nie duchowe jedzenie, tak jak ja ostatnio mam apetyt na pizzę, której do tej pory prawie nie tykałam, dziwne to jakieś upodobanie ze strony mojego ciała. Jeżeli mój organizm otrzymuje tego czego chce, objawy uspokajają się, coś tam wyraźnie jest, co jest potrzebne w procesie mojej transformacji. Kilka lat wcześniej jadłam tylko zupę pomidorową... a jeszcze wcześniej makaron i ryż.

Obecnie jesteśmy w tym miejscu, w którym fale energii są silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej, naprawdę są to dużo silniejsze fale energii, osobiście widzę to w moim ciele w postaci bardzo silnego prądu elektrycznego i większego magnetyzmu, który przykuwa mnie do łóżka podczas snu, czasami ciężko jest mi z tego stanu się wyrwać. Najmocniej odczuwam go wzdłuż kręgosłupa, głowy, głównych arterii naczyń nerwowych i krwionośnych w całym ciele. Nocą kiedy leżę spokojnie moje ciało faluje niczym wąż. Niestety ten prąd wywołuje niesamowity dyskomfort, najwidoczniej moje ciało nie jest jeszcze gotowe na przyjęcie takiej dawki, ale też widzę, że ona jest za każdym razem silniejsza, czasami brakuje mi już cierpliwości.

Moje ostatnie 19 lat jest bardzo zagadkowe, ale mam też okresy wyciszenia i już tak sobie marzę... to chyba nirvana mnie wreszcie dopadła, nic się nie dzieje, mogę żyć spokojnie... ale gdzie tam, okazuje się, że były to tylko wakacje na fizyczny i mentalny odpoczynek. I czuję ponowne przesunięcia energii, ale już na innym zupełnie poziomie, szczególnie po tych długich wakacjach widać wyraźnie, że to jest zupełnie inny poziom, jaki się toczy nadal. I tu sprawdza się moje stare powiedzenie, które często powtarzałam w młodym wieku - ileż to trzeba przejść, aby świętym zostać... - nie wiem kto tak przeze mnie mówił, bo cóż ja wtedy o tej sprawie mogłam wiedzieć... dzisiaj to już wiem, kiedy nasze duchowe ziarno zaczyna się kształtować, a później wzrasta, trzeba tysiące razy umrzeć, zanim to wyrośnie i wyda swój duchowy plon. Zanim wyhodujemy to ciało duchowe - niezniszczalne, przerobimy nie tylko jedno, ale wszystkie niedoskonałości, które muszą zniknąć z naszych ziemskich ciał. Powrót do Kosmicznej Świadomości i oryginalnego DNA to niesamowicie ciężka obróbka. A to wszystko co tu napisałam to jest wielki skrót... bo nie jest to możliwe, aby to wszystko co się dzieje w tym okresie w naszym ciele zanotować.

Vancouver
22 Oct. 2019

WIESŁAWA