
„Nie sposób wymienić niezliczoną rzeszę świętych, którzy
znaleźli w różańcu autentyczną drogę uświęcenia. Wystarczy
wspomnieć św. Ludwika Marię Grignion de Montforta, autora
cennego dzieła o różańcu, a bliżej naszych czasów - o. Pio z
Pietrelciny (...). Szczególny zaś charyzmat, jako prawdziwy
apostoł różańca, miał bł. Bartłomiej Longo. Jego droga
świętości oparta była na natchnieniu, jakie usłyszał w głębi
serca: «Kto szerzy różaniec, ten jest ocalony!»” (Jan Paweł
II, Rosarium Virginis Mariae, 8)
Czy nie podobne natchnienie towarzyszyło Ojcu Świętemu
Janowi Pawłowi II, gdy ogłaszał Rok Różańca? Czy prośba
Papieża o to, by zaufać tej modlitwie, nie wynika z wiary,
że różaniec jest lekarstwem dla współczesnego
chrześcijanina, który boi się o swoją wiarę i z trudem szuka
swego miejsca w świecie? Modlitwa nie jest bowiem sposobem
na ucieczkę od wrogiej i niezrozumiałej rzeczywistości, lecz
metodą na mądre zmierzenie się z nią.
Św. Paweł napisał kiedyś do swoich „dzieci w Chrystusie”:
„Wy jesteście moim listem polecającym...” (por. 2 Kor 3, 1-2).
Chodziło rzecz jasna o chrześcijan, których niegdyś nauczał,
a którzy - przez swoją postawę - stali się chlubą Apostoła.
Czy po zakończeniu Różańcowego Roku mógłby tak o nas
powiedzieć Jan Paweł II? Jeśli w 2002 roku napisał list
zachęcający do modlitwy różańcowej, to pewnie chciałby,
byśmy my, jego słuchacze, sami stali się żywymi apostołami
tej modlitwy, byśmy swoim życiem ukazywali jej skuteczność.
Czy jestem żywą zachętą do tego, by ludzie wokół mnie
sięgali po różaniec? Czy jestem żywym „listem o różańcu”?
Tym, którzy chcieliby się na serio zmierzyć z tym pytaniem,
polecam prosty „test człowieka różańcowego”. Albowiem nie
każdy, kto odmawia w należnym porządku Ojcze nasz i Zdrowaś
Maryjo, może nazwać siebie człowiekiem różańcowym. Różańca
się nie odmawia, różańcem się żyje... albo i nie.

Otóż Ojciec Święty wymienił kilka najważniejszych aspektów
modlitwy różańcowej. Jeśli odnajdujemy w nich siebie, jeśli
mówią one również o naszym życiu, wówczas zapewne będziemy
skuteczni jako apostołowie różańca. Jeśli nie, to pora nam
się znów zabrać za lekturę papieskiego listu o różańcu...
Oto kryteria człowieka
różańcowego:

1. Różaniec to „wspominanie Jezusa z Maryją”. Czy odmawiane
przeze mnie Zdrowaśki pomagają mi patrzeć na Jezusa?
2. Różaniec to „uczenie się Chrystusa z Maryją”. Czy mogę
powiedzieć, że dzięki modlitwie różańcowej znam Mistrza
coraz lepiej? Czy rozumiem lepiej Jego słowa, gesty,
pragnienia?
3. Różaniec to „upodabnianie się do Chrystusa z Maryją”. Czy
moje życie zmienia się dzięki różańcowi? Czy pomaga mi on w
naśladowaniu Chrystusa?
4. Różaniec to „prosić Chrystusa z Maryją”. Czy na modlitwę
zabieram ze sobą sprawy, ludzi i ich problemy? Czy
upodabniam się do Matki Bożej, która „z Synem swoim nas
jedna, Synowi swemu nas poleca, Synowi swemu nas oddaje”?
5. Różaniec to „głoszenie Chrystusa z Maryją”. Modlitwa
różańcowa przemienia tych, którzy się nią modlą. Dzięki tej
przemianie całe ich życie staje się apostolatem na wzór
Maryi - dyskretną, ale skuteczną ewangelizacją świata. Czy
tak jest ze mną? Nie muszę być wielkim kaznodzieją, by mówić
ludziom wokół siebie: „Uczyńcie, co wam Jezus powie” (por. J
2, 5).
Rok Różańca już minął. Ale praca nad różańcową duchowością
nas, współczesnych chrześcijan, dopiero się rozpoczyna.
Pamiętaj o słowach bł. Bartłomieja Longo: „Kto szerzy
różaniec, ten jest ocalony.” I - zacznij od siebie.
Módlmy się!
Ks. Wojciech Bartkowicz
Źródło:
LINK!
|