Człowiek i jego połączenia, z
Ziemią i Niebem... połączenia to są krzyże, skrzyżowanie
naszych nadies (meridiany w ciele fizycznym) i w świecie
duchowym.
W ciele fizycznym to nic innego, tylko nasze czakry, które
przecinają się z 5 elementami: ziemią, wodą, ogniem,
powietrzem i przestrzenią. Wszystkie te elementy łączą się
tworząc fizyczne ciało. I musimy wszyscy to zrozumieć, że te
nadies i krzyże (skrzyżowania) są ważnym elementem naszego
życia. Każda czakra wyznacza różne ścieżki nadies i tworzy
niezwykłą mapę naszego ciała, i od tej mapy zależy - kim my
jesteśmy. Więcej... biegną jeszcze inne połączenia poza
naszym ciałem fizycznym i łączą się na wyższych poziomach.
Kiedy wszystko dobrze wybalansujemy w sobie w ciele
fizycznym, przebudzimy Energie kundalini, otworzymy wyższe
kosmiczne połączenia. Tutaj musimy już zrównoważyć Idę i
Pingalę, 2 główne energetyczne kanały w naszym ciele z
przeciwną sobie energią: żeńską i męską, które już razem
wpłyną do Sushumny, 3 kanału w środku kręgosłupa. To dopiero
wówczas rozpoczyna się prawdziwe przebudzenie i
transformacja w naszym subtelnym ciele. Aby ta energia mogła
w człowieku popłynąć musi otworzyć się ponad 72 000 różnych
wzorów, którymi podąża prana (energia). Energia porusza się
po całym ciele i w każdym punkcie (krzyżu- czakrze) i
wywołuje różne reakcje. Dopiero ten proces budzi w człowieku
wewnętrzną świadomość, pozwala jaśniej myśleć i przemienia
ciało fizyczne i mózg. Są to nasze kluczowe linie (ścieżki
życia), przez które przepływa duchowa energia.
Ida, Pingala i Sushumna - Św. Trójca, czyli 2 węże zawinięte
na jednym pręcie, razem zwane Kaduceuszem, kiedy osiągniemy
tą trójcę, czyli osiągamy szczyt ewolucji.
Ida znajduje się po lewej stronie kręgosłupa, wiąże się z
wibracją księżyca, która reprezentuje energię Yin. Ida
oznacza komfort, jest źeńską energią (srebrną)... ale w
swoim końcowym biegu, kiedy jest już okręcona na Sushumnie
pojawi się po prawej stronie mózgu, czyli odwróci swoją
pozycję. Co uspokoi ciało, umysł i duszę.
Pingala, to prawy kanał, reprezentuje energię męską - Yang,
słoneczną-złotą. W końcówce swojego biegu znajdzie się po
lewej stronie mózgu. To nasz intelekt. Tak czy owak, te 2
energie stanowią całość.
Srebro i złoto, kiedy wpłyną oba do kanału Sushumny, stworzą
zupełnie nową energię, nowy ludzki potencjał i poprzez
krzyże (czakry) wpłyną do 7 krzyża - Korony na czubku głowy,
jako fontanna światła.
Krzyże-czakry są bramami, które łączą światy: subtelny i
fizyczny. To dzięki tym krzyżom potrafimy się wyrażać:
myśli, słowa, czyny. Kiedy wzrasta w nas wewnętrzna
wibracja, automatycznie następuje w nas wzrost świadomości.
Ale dzisiaj większość ludzi żyje na poziomie 1 wibracji
(jedno-poziomowo), najczęściej Idy (ciągle szukając
życiowego komfortu), rzadziej Pingali, a już tylko
wyjątkowo, nieliczni, znajdują się w Sushumnie, ludzie żyjąc
jednopoziomowo, ciągle im brakuje tej wielowymiarowości...
czyli głębszego spojrzenia, myślenia, ponieważ bardzo ciężko
jest ten stan przekroczyć, zrozumieć i wymaga to potężnego
oczyszczenia i odpowiedniego naenergetyzowania tych dwóch
tak ważnych kanałów: Idy i Pingali, czyli srebrnego i
złotego zasilania. Musimy aktywować wiele energetycznych
ścieżek życia, które stworzą odpowiednio silną wiązkę
światła w krzyżach i w jednym rytmie wpłyną do głównego
kanału.
A teraz zrozumcie dobrze, co wam jeszcze w końcówce swojego
życia, w rocznice swojej 70-siątki królewskiej korony,
pokazała Królowa Elizabeth II!? Pokazała właśnie to
połączenie... kto gramotny od razu ten symbol zrozumiał.
Pokazała, że ludzkość już dostała dostęp do tej bramy, która
da nam lepsze życie. Ponieważ ten duchowy proces na naszej
Ziemi pada na nas jak cień... poprzez negatywny kanał, który
jak się później okazuje znajdzie się po prawej stronie.
Toteż negatywna strona w swoim czasie wszystko nam mówi, tak
jak jest... a człowiek musi tą wiadomość wyłowić i przenieść
na swój dobry grunt... zrobić z niej odpowiedni użytek. Ale
człowiek najczęściej śpi, nie myśli a jak coś się źle
dzieje, ma już winnego. A życie z tego co widać, jest wielką
grą i wygrywa ten, kto naprawdę myśli na tym boisku gry i
wyciąga z tej wielkiej gry właściwe wnioski. A do życia jest
nam potrzebne i słońce i ciemna gleba... i to jeszcze nie
wszystko, potrzebna jest jeszcze woda, czyli nasze łzy.
Poprzez cień, jaki odbija się na Ziemi lepiej rozumiemy
duchowy proces w nas i jak fizyczna struktura tworzy
materialne linie czasu, eony, które nam przesyłają fizyczne
energie życia... ale to wszystko to nasze uziemienie, każda
taka fizyczna linia wcześniej czy później pęka i nie widzimy
możliwości jak dalej egzystować na Ziemi... a dla człowieka
to tornado, jak urwane koło w pędzącym samochodzie... ale to
nie jest dobre myślenie, aby się temu tornadu poddać... my
musimy znaleźć rozwiązanie i iść dalej. W naszym myśleniu
musimy zapuścić się znacznie głębiej... w głębię duchową,
czyli koło ratunkowe, kiedy toniemy.
Rozpracujmy słowo Sushumna, to 2 słowa, „sukha” i „mana” a
oba połączone razem odnoszą się do równowagi człowieka... i
mówił Jezus Chrystus, „nie patrz na lewo, nie patrz na
prawo, idź naprzód...”
„Sukha” - centrum równowagi,
„mana” - ukryte zdolności psychiczne, cała mistyka człowieka
jako złota różdżka... czyli człowiek potrafi coś więcej?!
-Czyli człowiek ma w sobie tajemniczą ukrytą moc! I to
właśnie pokazała światu Królowa Elizabeth II, taka straszna
gadzina, ale pokazała całemu światu tajną bramę do naszego
drzewa życia.
I nie zostaną zburzone te 3 filary, jak to niektórzy sobie
marzą, tylko zostaną przekształcone w inny rodzaj energii...
i tą kwestie należy dobrze zrozumieć... i to, że to
wszystko, co się obecnie dzieje, jest niczym innym tylko
Wielkim Boskim Planem.
I jak to się wszystko też ciekawie układa na tym globie,
ktoś nam wywala 2 linie z gazem i energią na dnie morza, na
którym powstaje nowa energia, która bąbelkuje na
powierzchni... i nie widzimy możliwości dalszego życia... i
co my teraz zrobimy w tym współczesnym świecie pełnym
materializmu...?
Ano musimy otworzyć 3 kanał... ten ze zdolnościami
psychicznymi, otworzyć w sobie większą moc niż dotychczas.
Takie bąbelkowanie w życiu człowieka pojawia się w chwili
przebudzenia się Energii Kundalini, kiedy te 2 energie
eksplodują w człowieku... a ten nie widzi możliwości
dalszego życia, nie ma pojęcia, co się z nim dzieje...
dokładnie opisuje ten proces w moich 2 książkach, moje
osobiste doświadczenia: „W czepku urodzona” i „Bogini
Kundalini”... ale ile osób tą moją myśl pojęło,
zrozumiało... co ja chciałam światu przekazać? Doprawdy,
można ich policzyć na palcach u jednej ręki. A tylu mamy
dziś fachowców z tej duchowej branży.
I wiele osób poczuje dzisiaj w sobie... to dudnienie,
bąbelkowanie w mózgu (na powierzchni własnego morza)... i
wielu będzie desperacko szukać porad lekarzy... i od razu
wam mówię, na nic się wam przydadzą ich porady, ich pomoc,
zastrzyki... mogą tylko jeszcze bardziej zepsuć te wasze
rurociągi niż je naprawić.
A już wkrótce, zadudni w was jak w głębokich studniach... i
na dnie waszego 3 filaru coś się zadzieje, jakieś potężne
trzęsienie ziemi... ale czy on upadnie, czy którykolwiek z
nich upadnie? Jeśli zrozumiesz ten przekaz... NIE! Tylko się
zmienią w inne fale dźwiękowe, już na wielu wymiarach, które
oczyszczą nasze bagniste krzyże - czakry - studnie, w
których to właśnie tak mocno zadudni... i wiele się
zdarzy... i wyleją się nasze wody na gorące i zimne ciało...
i powieją silne wiatry... tornada...
a to tylko będzie znaczyć, że ten człowiek staje na
kosmicznej ścieżce a te czakry-studnie są to bramy do rury,
w którą wchodzimy coraz głębiej, rozwiązujemy te węzły i
wpuszczamy w głąb ciała silniejsze energie... bo to jest
specjalna rura ułożona w naszej głębi, która zaczyna być
udrażniana.
I od razu mówię, nie jest to dla człowieka łatwy czas, kiedy
człowiek zaczyna dudnieć, kiedy wyje w nim zimny i gorący
wiatr, kiedy wywraca glebę tornado, i straszne błyskawice
pokazują się na jego niebie i słyszy potężne grzmoty... i na
przemian czuje lodowate zimno i gorąco, niczym ognień z
wulkanu, które rozlewają się na całe ciało. Właśnie to
opisywałam w swoich doświadczeniach, w swoich książkach...
ale może to tylko moja fantazja? Ano, już się niedługo
przekonamy, zobaczymy ile osób będzie bić na alarm, że coś
dramatycznego dzieje się w ich ciele. Jak to ja postawiłam
na nogi w roku 2000 cały świat medyczny w Vancouver... i nie
tylko medyczny, duchowy również... ale niestety, nie
znalazłam żadnego specjalisty na obu tych frontach, aby mi
chociaż odrobinę wyjaśnili, co mi tak naprawdę dolega?
Wszystkie te ich diagnozy można dziś włożyć w świat baśni.
Ale ty nie bój się... ja niestety nie miałam tego szczęścia,
aby tą wiedzę zdobyć wcześniej, nikt mi tego zjawiska nie
wyjaśnił, a może po to przyszłam na tą Ziemię, aby to
przedstawić w swój sposób? A może to moja pionierska droga?
... bo wszystko, co się później dowiedziałam na temat
Kundalini, to były bajki w stylu Osho, jaki to piękny świat
budzi się w nas... ale nikt nie wspomniał o tej
poprzedzającej osobistej Apokalipsie... i tej ostatniej
naszej bitwie z naszym własnym ego... i wcale nie byłam taka
wspaniała i mądra, ani taka silna i odważna, przeżyłam
piekło na Ziemi... a ci, co to widzieli, mogą to tylko
potwierdzić. To są świadkowie tamtych dni... i ciągle
drepczą przy mnie.
Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że to było dla mnie
wielkie błogosławieństwo i szybko dziękowałam Bogu za te
doświadczenia, to dzięki nim poznałam własne jestestwo i nie
wiem, czy kiedykolwiek, jakakolwiek książka napisana na ten
temat, dałaby mi taki wgląd jak te moje osobiste
doświadczenia?!
Ale ty dzisiaj masz już tą wiedzę, rzucam ją w eter,
zupełnie za darmo, jak świeże bułeczki od przeszło 20 lat...
opisuję kawałek po kawałku, reportaż na żywo, na bieżąco...
co się dzieje w następnym okresie, czego się można
spodziewać... i wiedzą ci, co mnie śledzą, na czym ten
dowcip polega... i im będzie łatwiej przez tą fazę przejść.
Musisz się tylko z tym zmierzyć, z tym swoim nowym
narodzeniem... ze swoją osobistą alchemią, mieszania we
własnym tyglu srebra i złota, musisz to wszystko
zrównoważyć, a często to znaczy - musisz przeskoczyć samego
siebie... i wyjść z siebie... aby wytworzyć w sobie nową
życiową moc, tą zdolność psychiczną, która jest zakodowana w
każdym człowieku, musisz tylko poznać swoje osobiste hasło
do swoich ognistych liter. To wszystko, co się obecnie na
świecie dzieje, to jest zdobywanie dostępu do nowego
wyzwania życia - Wniebowstąpienia. To jest wyrywanie sobie
tego klucza do naszego wiecznego życia.
A to jest wielkie wyzwanie, potężne przebudzenie się
człowieka, odkrycie w sobie wszystkiego, co jest w naszym
sercu, umyśle, które od tej pory będą z sobą połączone...
ale aby się na tym poziomie przebudzić, przede wszystkim
trzeba się odkryć, odkryć siebie, własne możliwości...
dopiero wówczas możemy się wyzwolić
To wielki proces, przez który musimy przejść i doświadczyć
na sobie samym te wielkie przemiany. Pełna transformacja to
cel naszej życiowej pracy, wszystkie nasze osiągnięcia i
podporządkowanie w służbie naszej boskiej natury... a nie
nowa dacia na Mazurach, nowy Mercedes, wczasy w Meksyku...
kto tak myśli nie jest jeszcze gotowy do tej podróży.
Ale trzeba też wiedzieć... idziemy przed siebie poprzez to
życie, idziemy do prawdziwego celu na swój szczyt... i cały
dowcip polega na tym, że musimy również umieć się tym życiem
bawić, kosztować go na całej linii... ale tak, aby nikomu
nie wyrządzić krzywdy.
Nasza ścieżka mistyczna - zabawa i fantazja, marzenie i
miłość, modlitwa i medytacja, którą tyle razy opisywałam w
swoich wierszach, poematach... długa i tajemnicza ścieżka...
ale kiedy ją osiągniesz, dopiero poznasz, że nie ma żadnej
tajemnicy. Odkrywamy tylko tyle, że jesteśmy świadomością, a
ta świadomość jest wieczna, a to, co jest dla nas tajemnicą,
nie zostało jeszcze przez nas odkryte, nie doszliśmy do tego
punktu, z różnych powodów... albo poplątaliśmy własne
ścieżki, albo nas ktoś zaplątał i my naiwnie poszliśmy nie
tymi drogami... ale kiedy ten punkt osiągniemy, to poznamy
prawdziwy smak wolności. Kurczymy fazę własnego strachu,
rośniemy i wzmacniamy się i uświadamiamy sobie swoją
prawdziwą naturę. Kiedy przywiązujemy się do swojego „małego
ja”, odrzucamy swoją wolność i ciężko nam poznać nasze
„głębokie ja”... a to jest życie w więzieniu i możesz nawet
wejść na wysoką ziemską górę, osiągnąć wielki sukces, objąć
wysokie stanowisko, możesz popatrzeć na małych ludzi z
dalszej perspektywy, z zadartym nosem w chmurach, ale to ty
najczęściej będziesz się kręcić w kółko wokół własnej osi i
będziesz powtarzać te same życiowe doświadczenia. Ponieważ
nie masz pamięci tego - kim naprawdę jesteś? Masz tylko
ziemskie pragnienia, dla tego swojego „małego pana” na tej
Ziemi. A ten Wielki, prawdziwie utytułowany jest w tobie
mocno zakopany.
Jeśli nie przetrzesz własnych oczu i nie przekroczysz
własnego progu, własnej głębi... poprzez własne prawdy,
szczerości i ciągle będziesz uwiązany do swoich nawyków
życiowych, będziesz we własnym więzieniu... ale zawsze
znajdziesz winnego tej sytuacji... i wyciągniesz ze swojego
zaplecza swoje armaty i wymierzysz w niego. Pamiętaj to
więzienie to cela twoich własnych zachowań...te twoje
grzechy, czyli brak zrozumienia, niewiedza... a teraz
jeszcze Bóg cię ukarał swoją Apokalipsą. W dodatku mocno
pilnuje tego swojego więzienia... a jeszcze próbujesz tam
sprowadzić innych, narzucić im własne mury, cele a w dodatku
jesteś jeszcze przekonany, że masz tą swoją upragnioną
wolność... i władzę. A ty jesteś bardziej malutki niż ci
twoi poddani. Dlatego jest napisane - „..to ci ostatni będą
pierwszymi... to oni dostaną klucze do Królestwa
Niebieskiego”. Twoja wolność najczęściej polega na
zniewoleniu drugiego człowieka, pokazaniu mu, że jesteś w
danej chwili silniejszy, masz większą sprawczą moc, jesteś
panem jego życia i śmierci... to dotyczy ciebie, twojego
modelu przebudzenia, twojej głębokiej osobistej przemiany i
relacji zresztą świata. Twój duchowy wzrost, to jest punkt
duchowego spełnienia... ale kiedy coś usilnie narzucasz,
pokazujesz swoją władzę, wkładasz na siłę na swoje ścieżki,
to jest twój cień, twoja nieświadomość, niewiedza, kręcisz
się wokół siebie w granicach własnego egoizmu. I uwierz mi
to ty jesteś niewolnikiem.
To nie jest droga do przebudzenia, nawet nie docierasz do
poczucia małego siebie, nie przekroczysz progu transformacji
Jaźni, tego twojego głównego pnia, który jest w zasięgu
twojej świadomości, jako odbicie Boga w Świętej Trójcy... i
zawsze Go przerobisz na własny model.
Kiedy podróżujesz przez świat dualny, różnych przeciwieństw,
podziałów, popatrzysz dwojako na świat, masz inne zaplecze w
sobie... i pamiętaj, dualistyczny sposób myślenia jest
odpowiedzialny za naszą głębię, tym samym za bardziej
bolesne osobiste doświadczenia... bo to na tej drodze
najczęściej mierzysz się z własnym cieniem, to z nim się bez
przerwy boksujesz... ale kiedy go zwyciężasz, wchodzisz
głębiej we własną Jaźń.
W człowieku jako pierwsze jest przebudzenie, następnie
transformacja, czyli realizacja siebie... i bywa w takich
chwilach kapryśnie i strasznie, kiedy trzymasz się usilnie
materialistycznych rzeczy, szukasz sławy, pieniędzy i
własnego cennego komfortu, w dodatku kosztem innych. Twój
komfort może być tylko czasowy, przebudzenie twojej Jaźni
szybko go wysadzi w powietrze... i wylecą twoje 2 rury w
powietrze, aby stworzyć nowe linie już bardziej
wyrafinowane... ponieważ pełny rozkwit Jaźni i
podporządkowanie się w służbie wszystkim, to będzie twój
nowy cel życia, znaczy wielowymiarowy.
A dzisiaj ludzie szczególnie dyskutują o spełnieniu własnego
szczęścia, miłości, w dodatku już takiej wymyślnej, że głowa
boli... w dodatku mają obsesje na punkcie chorób, bólu,
starzenia się... marzą o bogactwie, dobrobycie, o udanych
związkach miłosnych... ale nie marzą, aby być lepszymi
ludźmi, aby zrozumieć drugiego człowieka, jego życiowe
rozterki, ból, chorobę... jego duchowy głód... i wówczas
potrzebuje twojej pomocy... ale ty nie masz czasu, właśnie
zbawisz cały świat. A to twoja mała pomoc oświetli jego
wewnętrzny świat, reperujesz to przerwane ogniwo... to twoja
rada, refleksja... i to jest twoja prawdziwa ścieżka
życiowa, podróż w siebie - szukając drzwi do drugiego serca.
I tak z serca do serca torujemy sobie drogę naprzód... a nie
poprzez rozwrzeszczany tłum... tu nie znajdziesz jasności,
tu jest multum zerwanych ogniw i ciężko w tym samym czasie
wszystkie naprawić... a jeszcze znajdą się prowokatorzy i
porządkowi... i brak tu współczucia, mądrości, tu spełnisz
tylko własną fantazję, wyjdziesz na piedestał i wykrzyczysz
swoją informację... ale to też ma swój cel...
I ciągle ci czegoś brak... i ciągle w tobie niepokój i ten
duchowy głód:
- Boże, gdzie ty jesteś...
- Czemu mnie nie widzisz...
- Czemu mi nie pomagasz?
Vancouver
6 Oct. 2022
WIESŁAWA
|