Czy przysłowiowy wdowi grosz znaczy,
daj nam wszystko co masz w swojej kieszeni,
czy daj z siebie ofiarę lecz z własnego serca?
Świat materii,
świat ducha
i pieniądze ...
Pieniądz jest symbolem energii materialnej,
a świat ducha reprezentuje miłość.
Zbieranie przez kościół przymusowych datków przypomina mi inną
akcję,
znaną w czasach komunistycznych w Polsce; przymusowe
zbieranie z góry
ustalonej składki na przyjaźń polsko - radziecką.
Pamiętam dzień, w którym przeciwstawiłam się i nie wpłaciłam tej
kwoty do wspólnej kasy przyjaźni.
Postanowiłam więcej nie płacić na
ten cel. Pamiętam jaka z tego zdarzenia
wynikła w miejscu mojej
pracy wielka afera, sam I sekretarz partii złożył mi wizytę
chociaż
nie byłam partyjna. Odbył ze mną poważną rozmowę, wprzódy wchodził
na moją ambicję a później już straszył i szantażował na różne
sposoby, nawet używał argumentu abym uważała bo jestem samotną matką
i mogę zbyt dużo stracić. Nie powiem dotrzymał obietnicy, dotyczyło
to w późniejszym czasie moich podwyżek pensji.
W tej walce padały mocne argumenty, jednym z nich był -
przecież przyjaciel powinien płacić aby wesprzeć drugiego,
a ja uważałam, że przyjaźń nie na tym polega aby za nią płacić.
Tym
bardziej, że wcale nie miałam na nią ochoty. Nikt zresztą nie myślał
co ja myślę o tej przyjaźni, ważne było abym dała swoją składkę.
Pieniędzy nie dałam, nie mieli wyjścia więc zostawili mnie
w
pozornym spokoju, lecz po kilku miesiącach dowiedziała się, że datki
płacił za mnie sam sekretarz partii, nawet wjechał mi na ambicję, że
nie chce za mnie się wstydzić a tak naprawdę chodziło mu tylko o to
aby nie musiał się rozliczyć z krnąbrnej pracownicy
na swoim terenie.
Ważniejszy był dla niego jego 100% sukces własnej agitacji. I tak
organizacja partyjna miała 100% listę swojej przyjaźni polsko -
radzieckiej, swój
sukces, w centrali wyglądało, że nikt na ich
terenie nie powiedział NIE. Kilka
osób podziwiało mnie po cichu,
reszta orzekła, że jestem strasznie
głupia. Niewątpliwie, bo straty
moje okazały się bardziej dotkliwe.
Modlitwa, wiara, miłosierdzie ... i tym smutniej przyglądam się
wielu kościelnym
instytucjom ... dawno minął czas Świętego
Franciszka z Asyżu, coraz mniejszej
ilości kapłanom nie wystarcza
tylko sutanna i sandały.
Osobiście denerwują mnie
z góry określone datki; na kościół, za
duchowe uzdrawianie, modlitwę, medytację
i inne duchowe
uświadamianie. Coraz bardziej zapomina się o regule "co łaska".
Podczas mojej wizyty w Polsce byłam obserwatorem smutnego wydarzenia
w czasie pielgrzymki do Lichenia. Pojechał z nami młody człowiek -
narkoman,
który cierpiał z powodu narkotyków na schizofrenię
maniakalną. W dniu kiedy
zaplanowana była nasza pielgrzymka w Licheniu były dni poświęcone właśnie
takim ludziom, uwikłanym w
nałogi. Utrapiona matka wszędzie szukała ratunku.
Jej syn nie był
wierzący, nawet nie chciał słuchać o kościele, o Bogu, nie modlił
się. Prosiłam go aby do nas dołączył, na wszelki wypadek opłaciłam
mu pielgrzymkę.
Chłopak nawet nie chciał o tym słyszeć, w ostatni
wieczór przekonywałam go do godziny 22.00 i wyszłam od niego z domu
w niewiedzy, nie wiedziałam czy udało mi się go przekonać ? Jakie
było moje wielkie zdziwienie jak o 3.30 rano zobaczyłam go
czekającego na mnie z wielką obawą przed autobusem. Troszkę
spóźniłam się a on pełen obaw, że mnie nie ma prosił księdza aby
autobus na mnie zaczekał. Zdecydował się, pojechał, człowiek bez
wiary, bez nadziei. W Licheniu jego matka wrzuciła do skarbonki,
które były rozmieszczone na terenie kościelnym spory datek
pieniężny. Podpowiedziałam jej aby porozmawiała z jakimś duchownym.
Wierzyłam, że rozmowa księdza i jej syna może dużo zmienić w młodym
zbuntowanym człowieku, przywrócić mu wiarę w utracone duchowe
wartości.
Matka wahała się, ale co się nie robi dla własnego dziecka
a ja szybko pożałowałam, że namówiłam ją do takiej rozmowy. Ksiądz
na samym wstępie kiedy matka wyraziła swoją prośbę okazał się bardzo
miły, od razu zaprosił nas do zachrystii, ale co się później okazało
... rozmowa
na temat narkomanii rozpoczęła się od pytania " jaki
datek umieścisz dzisiaj na cele
kościoła" ? Koleżance po wpłaceniu
poprzedniego datku zostało w kieszeni około
50 zł, wyciągnęła te
pieniądze pokornie tłumacząc, że już wpłaciła datek do skarbonki.
Ksiądz zrobił kwaśną minę, rzucając parę słów coś o wielkich
potrzebach
na kościół, bez wahania wyciągnął rękę po pieniądze,
które jej zostały, jej portfel
był już pusty. Nie mogłam się
nadziwić bo moja koleżanka wyraźnie powiedziała
"to wszystko co mi
zostało". Dała wszystko co miała. Ksiądz powiedział jej kilka
słów
na pocieszenie, kazał się jej modlić i ufać Bogu i szybko nas
odprawił.
Obserwowałam tą akcję z boku, miałam pieniądze, ale nie wsparłam jej
ani groszem. Po wyjściu z zachrystii dałam koleżance pieniądze
na
kupno pamiątek z Lichenia i zabrałam ich na obiad.
Stopy Matki Boskiej wyciśnięte na kamieniu w Licheniu
Licheń piękne miejsce i minęło już kilka lat od mojej wizyty a ja
ciągle kiedy
myślę
o Licheniu mam przed swoimi oczami tą scenę.
Syn koleżanki jeszcze
długi czas walczył ze swoimi problemami.
Widać datek był za mały???
Jednak coś się wówczas zmieniło w jego życiu, słuchając słów o
Objawieniach
Maryjnych zakonnika oprowadzającego nas po okolicy
ponownie odzyskał swoją
wiarę. Od tej pory zaczął się modlić, prosić
o pomoc Boga. Uwierzył, że istnieje
potężna siła, która mu na pewno
pomoże. Widać takie miejsca są nam wszystkim
mocno potrzebne,
poruszają sercami niedowiarków i na pewno nie miał
z tym nic
wspólnego datek dany na kościół przez jego matkę.
Wdowi grosz - datek na kościół.
Jak wygląda moralne spojrzenie podkreślające ten akt?
Religijne przykazania, mądrości, wskazówki moralne ukazują swoim
wyznawcom prawdziwą miłość jako najcenniejszą wartość w sensie życia
ludzkiego. Miłość jest wielkoduszna i życzliwa, nie zachowuje się
bezczelnie,
nie rozpatruje własnych korzyści. Wszystko znosi,
potrafi oprzeć się trudnościom,
jest silna, ale też łagodna i
ustępliwa. Kto chce zaskarbić sobie miłość musi również
ją okazywać.
Tylko miłość potrafi zmienić człowieka, nadać mu wspaniałego sensu
życia, ukazać nowy wymiar wiary, oddzielić dobre myśli od złych,
dzięki niej człowiek patrzy inaczej na świat. Miłość nigdy nie uszkodzi godności człowieka, ponieważ został on ukształtowany ma
obraz i podobieństwo Boga. Nie kupisz jej za żadne pieniądze. Wdowi
grosz jest
ofiarą daną ze szczerego serca, kosztem wyrzeczeń i nie
liczy się wartość tej
ofiary, ale wartość jaką ma ona w oczach Boga.
Przecież wdowa dała najmniej
niż pozostali wierni w świątyni a
jednak oczy Jezusa padły właśnie na nią.
Żyjemy w ostatecznych czasach. Zamyka się wielki cykl. Przed jego
końcem
czeka nas jeszcze potężna walka ze złem, następuje coraz większy upadek
ludzkości. Zanim wejdziemy w nowy cykl musi zostać przywrócony ład świata,
odbudowana jego moralność. W tej walce najpotężniejszym orężem jest miłość,
która nie ma prawa postępować niedostojnie, nie zazdrości, nie jest pazerna i raduje
się z każdej
prawdy. Dzięki takiej miłości łatwiej wierzyć, że Bóg jest
największą sprawiedliwością i kocha każdego człowieka
BEZINTERESOWNIE. W miłości rodzi
się nadzieja, która pozwoli
zwalczyć wszystkie przeciwności losu. Bóg nie oczekuje
za swoją
miłość niczego nadzwyczajnego tylko abyś człowieku kochał swojego
bliźniego jak siebie samego i nie mierzył go wartością pieniądza.
Bóg każdego
człowieka przygarnie do siebie jeśli on działa
czystością własnego serca.
Dzisiejszy świat - piękne hasła i szara rzeczywistość, powielanie
podobnych
fałszywych wyobrażeń ukształtowanych od stuleci.
W moim wyobrażeniu kościół
jest instytucją, która ma prawo i
obowiązek pomagać uciśnionym ludziom, starym, zniedołężniałym,
chorym, uwikłanym w nałogi, chodzącymi krzywymi drogami, podobnymi
jakimi chadzał po świecie Jezus Chrystus w poszukiwaniu zabłąkanych
i potrzebujących.
Nie czekał z założonymi rękoma tylko sam
przemierzał swoje ścieżki, często o głodzie
i w lichym odzieniu.
Kościół, w moich oczach powinien być instytucją, który stwarza
opiekę nie tylko zmieniając świadomość religijną, ale powinien ze
swoich jałmużn
uzupełniać braki potrzebujących. Dobroczynność jest
moralnym nakazem sumienia
i pozwala wierzyć w potężne Miłosierdzie
Boga. Dzisiaj kościół czerpie od swoich
wiernych olbrzymie korzyści,
tworzy własny wielki budżet. Owszem stać kościół
na piękne gesty, ale
czy te gesty są współmiernie do kościelnych majątków?
Biedna wdowa wrzuca do skarbnicy przysłowiowy grosz, wszystko co ma,
już nie można go podzielić. Kapłani często zasłaniają się tym
przykładem z Biblii
aby dać przykład wiernym w dawaniu ich ofiar.
Prosi się wiernych o dawania dużych
datków, dzielenie się wszystkim
do końca ..., ale czy dotyczy to również instytucji
kościelnych...
kiedy już ta wdowa pozostaje bez środków do życia, czy kościół
śpieszy
jej szybko na pomoc ? Czy w tym przypadku wystarczy tylko
jej powiedzieć "Bóg zapłać"?
Piękne są homilie wygłaszane z okazji wielkich świąt:
"Może właśnie Wasze życie konsekrowane, Drogie Wdowy, potrzebne jest
dzisiaj Chrystusowi. Przez to, co wrzucicie do skarbony Kościoła,
Ojczyzny i świata: całkowite prawo do Waszego życia - będzie On
wsławiony i uwielbiony! Kościół pragnie odpowiedzieć na Wasze
głębokie zaufanie Opatrzności i uświęcić historię Waszego życia,
poślubiając Was Jezusowi Chrystusowi - Synowi Boga Najwyższego"
Ks. Arc. Wł. Żiółek.
W moim odczuciu już dawno minęły czasy kiedy zbierano na tacę
brzęczący
symbol wiary. Zastanawiam się również czy to są piękne kazania czy
kolorowy
parawan?
Żyjemy w czasach żerowania na ludzkich
kieszeniach myląc pieniądz
z duszą
człowieka. Czy możemy porównać
wartość miłości do pieniędzy?
Warto prawdziwie poszperać w zakamarkach własnego serca w
poszukiwaniu
miłosierdzia (drobnych
pieniążków) i wrzućmy swoją ofiarę do pucharu, który nie
zna
żadnej wartości - bo zwie się Miłość. Dajmy w chwili potrzeby
wszystko co
posiadamy ze szczerością serca a nie jakiś tam pieniądz,
który w oczach
Boga nie ma żadnej wartości, rzućmy na tacę prawdziwą
miłość,
a wtedy ujrzysz jak na twoich oczach zmieni się w wielki cud.
Nikt inny tylko Bóg ukochał cierpiących i ubogich, to im przeznaczył
Królestwo
Niebieskie. Miłości Boga nie kupimy za żadne pieniądze a
Bóg najmocniej słucha tych, którzy modlą się żarliwością swojego
serca chociaż przychodzą do Niego
najczęściej z pustymi rękami. Aby
dać trzeba wprzódy mieć... i to nie pieniądz
tylko swoją szczerą miłość, to ona będzie zawartością naszej
skarbony.
Spróbujmy odróżnić dobry datek od złego, spróbujmy z brzęczących
monet uczynić
na nowo symbol ofiary. Dawać znaczy być otwartym na
potrzeby innych, nieść pomoc potrzebującym, nie wrzucać na tacę
pieniędzy na pokaz. Stawać po stronie PRAWDY
nie znaczy pokładać
nadziei w pieniądzach i dobrach materialnych. To nie pieniądz
zbuduje Królestwo Niebieskie... tylko zniszczy ludzkie
miłosierdzie. Pieniądz symbolizuje moralną i duchową pustkę, dzisiaj
tak dobrze schowany za ostentacyjną pobożnością
i wewnętrznymi
przemianami. Pieniądz ubrany w fałszywe szaty i wcale to nie znaczy,
że musimy wrzucać go do skarbca kościoła aby zaskarbić sobie
Miłosierdzie Boga.
Drogie wdowy,
to nie monety są potrzebne Chrystusowi, to nie dzięki nim
będzie wsławiony i uwielbiony. Dla Jezusa Chrystusa - Syna
Boga Jedynego największe znaczenie ma wartość twojego serca.