Twoje przekonania to twój
główny życiowy plan, który jest tak zaprogramowany, że
wpływa na całe twoje życie. To ten plan określi granice
twojej osobowości, kreatywności, cech fizycznych i innych
wzorców zachowania, skłonności do chorób a ostatecznie do
procesu starzenia. To wszystko ma wpływ na twój duchowy
rozwój i jak on przebiega... to również nasze wierzenia. To
my wkładamy kod cyfrowy do naszego DNA. I nosimy to w sobie
w naszych świadomych i nieświadomych umysłach. Innymi słowy,
to co włożymy w nasz podświadomy umysł, kiedy jesteśmy
jeszcze młodzi, będzie także miało znaczenie w naszej
przyszłości.
Wielu ludzi z biegiem czasu pozyskuje wiedzę i uwalnia się
od tych niechcianych programów... wielu nie albo brną w inne
nonsensy, uważając je za cel własnej życiowej podróży. I tak
gubią sedno, wchodząc na niepożądany kurs, a tak naprawdę są
tylko pasażerami jakiejś tam podróży... i sami nie wiedzą,
dokąd zmierzają.
Prawda jest taka, że każdy człowiek rodzi się ze znajomością
Boga... a Bóg zawsze czyni człowieka prostolinijnego...
niestety ludzie szukają swoich zaawansowanych planów,
zaawansowanej wiedzy... i nadal błądzą jak owce po
przestworzach świata i pozwalają, aby ich los płatał im
figla. I mimo takiej wiedzy mają ze swoim życiem największe
problemy.
Ludzie się oszukują, zaprzeczają Bogu, ale mają i tą wolność
wyboru... i mogą zmienić wobec siebie Boski Plan... i
właśnie w ten sposób często skazują się na zagładę. I
dzisiaj to doskonale widać, jak ludzie dzielą się na 2
grupy, jak ochoczo przyjmują znak bestii i idą w tym
kierunku... a nasze DNA zawiera genetyczne instrukcje, które
są ważne nie tylko w fizycznym funkcjonowaniu, również są
wykorzystywane w duchowym rozwoju. Główną rolą cząstek DNA
jest długoterminowe przechowanie informacji, to jest właśnie
taki długoterminowy plan, recepta, kod, który zawiera
instrukcję potrzebną do odbudowy i budowy nowych komórek, w
tym cząstek RNA, to wszystko, co funduje nam przyszłe życie:
fizyczne, duchowe, a nawet emocjonalne.
To my tworzymy to wszystko co jest w nas: pożądane i
niepożądane. Zmiany, które zostają uwolnione z naszych
negatywnych przekonań, emocji, wspomnień, które budują lub
podkopują nasze życie... jak lisie nory, zabierają spokój,
poczucie wolności, a nawet podkopują obecność Boga w nas, co
jest dla życia człowieka bardzo ważne.
Nie bez kozery Jezus nam ciągle powtarzał: "człowieku, to twoja wiara cię uleczyła".
To właśnie ta wiara pozwala człowiekowi uzyskać dostęp do
potężnej duchowej energii, inaczej nie dokona się w nas
transcendencja i będzie to wielkim błędem tego człowieka,
który tą wiarę w sobie kasuje. Tym samym otwiera w sobie
inną drogę... drogę na opętanie. A to jest już inna
transformacja DNA – na demony, które zaczynają rządzić w
jego życiu. Kiedy poddaje się tej sile, wszystko mu idzie w
miarę pięknie i gładko... inaczej to wygląda, kiedy człowiek
wchodzi na właściwą drogę... ale tu sobie zatańczy z
demonami...
wielu ludzi się cieszy, że tak łatwo poznaje sekrety
Duchowego Królestwa... i bywa, że latami łączą się z taką
energią-demonami, którzy urzędują w ich domach... i żaden
demon ich nie atakuje. Nie tylko ich nie atakują, a nawet
przekazują sobie jak pałeczki... całe rodziny, przez
pokolenia, wnikają w rodziny pokoleniowe, przenosząc nie
tylko genetyczne choroby przez linię krwi, również
zaszczepione przez nich filozofie, którą rozsiewają w tłumy.
I tak wielu tzw. duchowych ludzi chodzi na smyczy demonów.
Dotyczy to nawet mocno postawionych „boskich pasterzy”, a
tak naprawdę kontrolerów naszego życia, ciała, a nawet
naszych myśli.
A człowiek niewprawiony w ten temat nawet nie przeczuwa, że
taka osoba może być opętana, że może być prowadzona przez
złego ducha. A jeszcze gorzej mają ci ludzie, którzy nie
wierzą w istnienie demonów ani Boga, nie wierzą w istnienie
tego świata, nie wyczuwają intencji złych duchów... i coraz
głębiej wchodzą w ich twórczość. Jeśli demonom coś z
człowiekiem nie wychodzi, kiedy widzą, że ten przejrzał ich
grę, wtedy mu łatwo nie odpuszczą, szukają zemsty. Kto
czytał moją książkę „W czepku urodzona” wie, jaki szok
wywołały w moim życiu negatywne siły, kiedy nagle
przejrzałam na oczy i zmieniłam własną taktykę. Kiedy nagle
zaczęłam szukać na własną rękę Boga. To była wojna... kiedy
odkryłam, że jednak ten ciemny świat istnieje. A wszystko
zaczęło się w dniu, kiedy przyśnił mi się Bóg i przekazał mi
przesłanie. Nawet jeszcze nie wiedziałam, co z tym fantem
zrobić... i czy w ogóle coś robić, a tu już zaczęło się coś
dziwnego w moim życiu dziać, coś, co było ponad mój umysł.
Rozpoczęła się w moim życiu potężna niewidzialna wojna z
ciemną stroną, od rozumu odchodziłam, co mnie tak dręczy...
i za co? Bywało, że omal nie straciłam życia w tych dziwnych
pojedynkach... wielokrotnie lądowałam pobita do krwi na
pogotowiu ratunkowym, pobita przez niewidzialne siły... ale
miałam też głęboką wiarę, że czuwa nade mną ktoś, kto do
tego nie dopuści. Kiedy już wiedziałam, co się dzieje,
zobaczyłam i ich oblicza, przestały się przede mną
ukrywać... i tak mi nikt nie wierzył... toteż moje
utrapienie było jeszcze większe, musiałam milczeć, aby nie
wylądować w szpitalu psychiatrycznym. Te złe duchy robią
wszystko, aby zburzyć kanały człowieka i Boga... aby
podkopać jego wiarę, zasiać w nim strach... czy wam to coś
przypomina, czy to, co się obecnie na naszym świecie
wyprawia, to nie taka sama taktyka? Przekrętna,
zwariowana... gierki z samego piekła.
I mówił Jezus Chrystus:
-kiedy wygonisz ze swojego domu złego ducha, ten ci na swoje
miejsce przyprowadzi 10 innych, jeszcze silniejszych, i twój
dom będzie w bardziej opłakanym stanie.
Tak było też ze mną... więc ta walka toczyła się latami... i
nadal zdarza się, że jakiś snajper we mnie wymierzy i ugodzi
boleśnie. A wydawałoby się, że już jestem taka cwana w tym
temacie. Nie ma tu cwanych... są tylko ostrożni, ale tylko
postaw nogę nie w tym miejscu... od razu ci przypomną, że
jesteś nieustannie na ich oku. Toteż bardzo rozumiem tych
wszystkich, którzy mieli pojedynek z tym światem i wiem,
skąd to się wzięło.
Ponieważ ten opłakany stan, również się przyczynia do
wzmocnienia własnych fundamentów i konstrukcji całego
domu... i wzbogacenia w subtelną energię, w tym wypadku
Sattvy, aby utrzymać środowisko nieodpowiednie dla demonów.
A kiedy zły duch widzi te starania człowieka, intensywnie
atakuje i powoduje cierpienia, zrobi wszystko, aby zniszczyć
człowieka wzrastającego duchem. Zawsze złe duchy odezwą się
w życiu takiej osoby, szczególnie kiedy ta stara się pomóc
ludziom chorym, potrzebującym... przybywają pod ten dom, jak
na zamówienie, zanim jeszcze osoba potrzebująca do niego
zapuka, jeszcze nawet nie ma takiej wiedzy, że będzie takiej
osobie pomagać... a demony już okrążają ten dom.
Kiedy uderza w człowieka choroba, znaczy dopuścił w swoim
środowisku za dużo energii Tamas. Kiedy choroba wzrasta,
przedłuża się, znaczy wzrasta Tamas. Często to obserwujemy
podczas leczenia chemią, ale zawsze tak się dzieje, kiedy
ludzie mają słabe umysły, to ci produkują duże pokłady Tamas.
Może to być długi gniew, chciwość, emocjonalne rany
pielęgnowane latami w jego umyśle... a to wszystko są furtki
dla demonów, które wykorzystują ludzkie wady osobowości i
łatwo ich kontrolować. W dodatku łatwo ich podkręcają
emocjonalnie, co może sprawić, że takie opętanie będzie
przekazane dalej, w tym następnej linii krwi w swojej
rodzinie.
I taki człowiek może sobie nawet głosić duchowe strzeliste
kazania i ciągnąć za sobą tłumy, ale one będą bez
pokrycia... bo zbyt często są nafaszerowane niewłaściwym
nadzieniem, sprytnie podanym jak nasze jedzenie w
supermarkecie. Skoro człowiek nie odrodzi się w Ciele
Chrystusowym, nie zaszczepi w swoim DNA tego kodu, który
sprawia, że jesteśmy głodni Boga, kto nie przyciągnie tego
kodu do swojego DNA... nie odrodzi się na nowo... taki
człowiek będzie miał naturę starego człowieka, i tak pisze
Biblia:
„A potem przyoblekliśmy się
w nowego człowieka, czyli nową naturę”
(Ef. 4, 24)
I to jest cała chrześcijańska metafora... a nie ludzka
schizofrenia, jak to, co niektórzy starają się wmówić
ludziom. Tym ludziom, którzy przyjmują do swojego życia
Ciało Boga... co symbolicznie pokazuje, że nasza krew, nasze
ciało to Jego dzieło... bo w chwili kiedy sperma łączy się z
jajeczkiem, musi być jeszcze trzeci element – Boży Duch,
który łączy się z naszą duszą. Bez tego nic nie zaistnieje.
Nasze ciało to tylko ziemskie naczynie, tymczasowy przybytek
i nic ważnego się w nim nie zadzieje bez duchowego DNA... a
zaistnieje, kiedy to ciało będzie uwielbiane. A kiedy takie
się staje? Przez naszą wiarę i dar życia wiecznego. Nasz
duchowy odcisk jest indywidualny i jest wynikiem
promieniowania duszy w materii ziemskiej, ale w dużym
stopniu jest oparty na naszej komórce i naszym DNA, i
sprawia, że rośnie i żyje w nas, to co widzialne i
niewidzialne.
Dojrzała dusza szybko to rozpoznaje, młodsze uważają za
utopię... i tworzą swoje dusze w diabelskim oszustwie. Nasze
DNA jest programem umieszczonym w naszych komórkach, każda
komórka ma swoją formę napisaną według wzoru chemicznego...
taki człowiek jest podobny do drugiego człowieka, czy się to
komuś podoba, czy nie, ale wiadomo, że wszyscy jesteśmy z
sobą spokrewnieni. Jesteśmy tą mieszanką podobieństw, i to w
ciele człowieka dokonują się przemiany
fizyczno-biologiczne... aż do metafizyki.
Nasze myśli to jest strefa duchowego DNA i też ma swój
określony wzór, i to nasze myśli potrafią tworzyć i to, co
stare i to, co nowe. I stare przemija i wszystko staje się
nowe... i te fale myśli tworzą nowe fizyczne ciało,
przynoszą nowe objawienia.
Czy Bóg jest elektryczny?
Raczej powiedziałabym – jest Światłem, a my dzięki Niemu
jesteśmy stworzeni na obraz i Jego podobieństwo... znaczy,
my również jesteśmy światłem, ale nasze ludzkie ciało ma 2
aspekty. Jednym z nich jest fizyczne DNA, znaczy ciało,
które uważamy, że zostało stworzone przez naszych rodziców,
lecz drugim elementem jest duchowe DNA, czyli silne
zjednoczenie z Bogiem.
I są na świecie ludzie, którzy mają wyjątkowo głęboko
wplatany w ich DNA ten boski kod, to oni zasiewają nowe
zbiory Boga, to oni czynią skok kwantowy w ludzkiej
świadomości, czyli sieją Świadomość Chrystusową, która ma w
przyszłości zjednoczyć całą ludzkość i przywrócić „królestwo
niebieskie” na Ziemi.
Czy ja mówię prawdę... czy tylko tworzę takie bajeczki... a
może jestem zaprogramowanym klonem?
Jeśli tak sądzisz, to może odpowiedz mi na pytanie:
-Dlaczego to w tych czasach, tak mocno prześladuje się i
tępi Jezusa Chrystusa?
-Dlaczego to Jego obrzuca się ciągle błotem, aby Go wymazać
z naszego myślenia...
dają nam pokarm do znienawidzenia Go... i razem z Nim tępią
wszystkich, którzy kroczą blisko Jego nauk... a jeszcze
gorzej mają się ci, którzy mieli z Nim jakikolwiek duchowy
kontakt, najczęściej poprzez wizje, sny... ? To te osoby
niosą w Jego Imieniu ciężki Krzyż na swoich plecach, czyli
świadkowie, którym dany jest wgląd w głębokie mistyczne
Prawdy.
Ale wszystkie inne złote cielce, które są nam podrzucone
przez fałszywych proroków w miejsce Chrystusa, mają się
bardzo dobrze... może dlatego, że ci, co nas kontrolują i
gnębią, wiedzą, że Chrystus jest tą naszą drabiną do
Nieba... i jak mówił Jezus Chrystus, wiele trzeba przeżyć i
ponieść na swoich plecach Jego ciężki Krzyż... i cóż to
znaczy... dźwigać z Chrystusem Jego Krzyż?
Ale ty człowieku tego nie chcesz... bo za ciężki, wolisz
innych supermenów, którzy wzlatują lekko i bezboleśnie... po
jednej duchowej sesji... ale masz pretensje do podziału
boskich darów, nimi chcesz się dzielić. A teraz jest również
taki czas, trwa na Ziemi wielka gra, właśnie o te dary.
I teraz zgadnij:
-czyja obietnica i czyje dary pozwolą ci wzlecieć ponad
górny pułap...
-a która ci otworzy szeroką drogę, wybrukowaną diamentami...
prosto do otchłani?
Vancouver
23 June 2022
WIESŁAWA
|