MIECZ PRAWDY

PRZYJACIEL CZY HAKER?
(CZĘŚĆ 2)
LINK! CZĘŚĆ 1

W chwili kiedy kupujemy komputer cieszymy się, zakładamy internet i kontaktujemy się z innymi ludźmi. Do grona starych przyjaciół dołączają nowi wirtualni, poznani już na necie. Można rozmawiać, wymieniać informacje, spotkać ciekawych ludzi ..., ale należy wiedzieć, że można się natknąć na nieprzyjemną sytuację albo spotkać kogoś wyjątkowo złośliwego, który potrafi przejąć władzę nad naszym komputerem i nawet próbuje sterować naszym życiem. Już nie jest nowością, że pastwą takich "specjalistów" padają fora internetowe, prywatne domeny, konta bankowe i wiele innych. Sprawcy używają IP niewinnych osób, którzy są nieświadomi ich działań.

Jeśli forum, domena jest wykupiona i zostają naruszone zabezpieczenia konta komputerowego uważane jest to za przestępstwo - art. 267&1 KK. W chwili odkrycia podobnego zajścia każdy poszkodowany ma prawo złożyć zawiadomienie o przestępstwie. Płatne domeny posiadają zarejestrowany znak handlowy, który jest kojarzony z osobą wykupującą domenę, jeśli zostanie naruszone zabezpieczenie sprawa może trafić natychmiast do sądu. Podobnie ma się sprawa kiedy osoba-haker włamuje się na cudzy komputer, kradnie dane osobiste, adresy poczty elektronicznej, numery kart płatniczych, niszczy cudze dane.

Haker jest komputerowym złodziejem, dokonuje ataku często w celu szpiegowania drugiej osoby. Hakerzy są złośliwi, niszczą dane wprowadzając w komputer innych ludzi wirusy, spyware (programy do szpiegowania), trojany (niszczące bazę danych). Z takimi intruzami należy walczyć!

W tej chwili wiele osób pewnie zastanawia się:
-, ale jak ja mam się dowiedzieć czy mój komputer jest "hakowany"?

Ciąg dalszy mojej historii. Nasze forum przestało istnieć. Pan był tak natarczywy, że nie sposób było z nim walczyć. Forum było darmowe i w zasadzie nikogo z administratorów nie obchodziło, że jakiś tam pan Broda zabawiał się nami jak umiał. Pozostała jeszcze moja strona vismaya-poem, ale była w rękach owego pana. Któregoś dnia udało mi się na nią wejść i zmieniłam hasło.

I wtedy dopiero zaczęła się na dobre wojna. Pan bez najmniejszych skrupułów przejął ponownie całą stronę i ogłosił, że jest jego własnością a ja złodziejem, który mu ukradł jego stronę i jego wiersze. Wiele ludzi na necie obserwowało jak pan Broda ze mną walczył, co godzina zmieniał wersje na mój temat -, że mu ukradłam wiersze, mieszkam w jego głowie i spisuję jego myśli ... czego tam nie było, nie sposób dzisiaj wyliczyć....w końcu strona została zupełnie zniszczona a w jej miejscu pan każdego dnia wklejał inny artykuł, w którym mnie kompromitował (do tej pory mam kopie tych wydarzeń).

W ten sposób wisiała na necie domena horror, bo osobiście nie byłam w stanie nic zrobić. Pan zapłacił za nią 38 zł na swoje nazwisko, zaparł się, że dostał ode mnie pieniądze za domenę. A żeby było jeszcze żałośniej wkleił na front obrazek Matki Boskiej, do dziś nie wiem co miał na myśli: czy Maryja miała być jego patronką czy się naigrywał? Po pół roku w chwili wygaśnięcia domeny strona przestała istnieć. W międzyczasie Dobry Samarytanin prosił mnie abym nie rezygnowała z pisania, wyjaśniła ludziom tajniki kundalini, podzieliła się swoimi doświadczeniami, abym nie oceniała wszystkich jedną miarką. Nie miałam ochoty na żadne pisanie. Do próśb dołączyli inni ... i tak pomału mnie przekonali, wykupiłam własną domenę i razem z Dobrym Samarytaninem stworzyliśmy "Rose of Sharon".

Pan B. nadal produkował na mój temat chore teksty, "rozsławiał" mnie na necie, między innymi na swojej stronie Wierszokleta. Jego artykuł na mój temat pobił wszystkie możliwe opcje niszczenia drugiego człowieka. Dowiedziałam się z niego, że swoją działalnością zapełniłam szpitale psychiatryczne w Vancouver, ludzie popełniają przeze mnie samobójstwa, jakoby metodą reiki miałam ludziom zadawać takowe ciosy.

Mało tego wmieszał jeszcze w cały ten brud mojego syna i pewnie miał porachunki nie tylko ze mną bo umieścił na swojej "czarnej liście" jeszcze inne w ogóle mi nie znane osoby, miała to być moja spółka. I tak stałam się energetycznym wampirem wykreowanym przez pana Mirosława Brodę. Oczywiście pan B. też okazał się poszkodowany... wypijałam z niego energię, jego świadomość, kradłam informacje ...? sugerował, że mieszkam w jego głowie i czerpię z niej wszystkie informacje, nawet naukowe a później piszę artykuły na swoją stronę.

Mam kopię zatytułowaną "Reiki i fałszywe religie New Age" zamieszczoną na stronie Wierszokleta - własność pana Mirosława B. Na swojej stronie zamieścił też swoją fotografię, więc i ja dzisiaj nie mam skrupułów, nie ukrywam zbyt mocno jego danych, skoro on sam nie zakrywał swojej tożsamości. A najciekawsze, że ja do tej pory nie mam nic wspólnego z reiki, a tym bardziej mój syn. Na tej samej stronie pan M. B. reklamował swój biznes; wczasy na Mazurach i serwis komputerowy.

Ileż to razy śmiał się nam w nos, że on się nie zna na komputerach a my mu wmawiamy nie wiadomo co?

Ile razy zastanawiałam się czy naprawdę jest taki głupi i nie widzi, że podobna "reklama" jakim był wyżej wymieniony artykuł tylko psuje jego biznes.

Komputerowa firma istnieje cały czas, więc wygląda na to, że pan M. B. troszkę komputery zna, reklamuje się jako dobry specjalista.

(Kopia ze strony pana Mirosława B. - dnia 24 paź. 2008)

Firma nasza zajmuje się serwisem komputerów typu PC, instalacją i konfiguracją podzespołów, instalacją systemów operacyjnych oraz oprogramowania, konfiguracją oprogramowania, czyszczeniem i konserwacją komputerów oraz urządzeń peryferyjnych, inwentaryzacją sprzętu komputerowego, zasilaniem awaryjnym, oraz inne. Obsługujemy Firmy oraz klientów indywidualnych.

Masz problem? ZADZWOŃ LUB NAPISZ!

Biuro Obsługi Klienta. Na wszystkie Państwa pytania, odpowiadamy pod numerem telefonu 0692-574-713 lub za pomocą poczty elektronicznej pod adresem tel0692574713@poczta.onet.pl

Wracam do mojej historii. Czas biegł naprzód, strona Rose of Sharon zaczęła nabierać nowych barw. Powoli wymazywałam z pamięci horror jaki przeżyłam z wirtualnym "przyjacielem"... i co się dalej dzieje? - dostaje na mojej skrzynce e-mailowej wiadomość od pana M. Brody. Tym razem z nowo zrobioną stroną na temat naturalnego leczenia; z moich własnych informacji, które wkładałam na forum, podpisaną moim i jego imieniem. Moje zdziwienie nie miało granic, takiego tupetu jeszcze u nikogo w swoim życiu nie widziałam. Napisał do mnie jakby nigdy nic się nie stało! Głośno zaprotestowałam... NIE ... nie waż się wplątywać mnie ponownie w swoje sidła.

Nastała chwilowa cisza, pan M. B. nie prześladował mnie już swoimi e-mailami ...? ale zaczęłam otrzymywać podchwytliwe e-maile od obcych mi osób, które napływały prawie codziennie z różnymi zapytaniami, coś na wzór jak to mieliśmy ostatnio na Księdze Gości. Zmieniłam wszystkie hasła, e-maila, gg, etc..., ale pan był cwańszy i ciągle wdzierał się na mój komputer, poruszał się po nim jak po swoim i w najlepsze sobie ze mnie drwił. Kontrolował moją prywatną pocztę, po prostu ją niszczył, moje kontakty przestawały istnieć, odcinał mnie od kontaktów z innymi ludźmi. Jak to dobrze, że mamy telefony, więc sprawy się wyjaśniały.

Dopiero wówczas dotarła do mnie dziwna rzecz jaka mi się przytrafiała jeszcze kiedy pan M. B. udawał mojego przyjaciela; coś dziwnego działo się z moim komputerem, nagle bez niczyjej pomocy otwierały się jakieś obce strony, grała muzyczka, nawet jak byłam z daleka od komputera dobiegał mnie głos pracującego dysku. Można powiedzieć ... duchy ... a ja ciągle nie wiedziałam, że po drugiej stronie ekranu mój "wirtualny przyjaciel" pracował nad moim komputerem aby go całkowicie wykończyć. Bez przerwy go czyściłam, miałam ciągle zainfekowane wszystkie file. W jednej chwili dostałam olśnienia ... ktoś czyta mój komputer. Intuicyjnie wyczuwałam kto? Nie mogłam obwiniać kogoś bez dowodów.

Usiadłam do komputera i po nitce do kłębka znalazłam winowajcę. Wszystkie hosty prowadziły pod ten sam adres. Zabezpieczałam komputer ...nic z tego ... i tak któregoś dnia wywalił mój cały dysk, załatwił komputer na amen. Pamiętam, najcięższy był wielki tydzień. Ludzie intensywnie przygotowywali się do Świąt Wielkanocnych, poświęcali czas na wzmożone modlitwy a mnie przyszło się zmagać z człowiekiem, który nie miał żadnych hamulców nawet w takiej chwili. Ten fakt - hakowania mojego komputera jest zarejestrowany na policji w Vancouver ... ze względu na to, że pan mieszka w Polsce a ja w Kanadzie nie miałam wówczas szans na inne działania. Na ten temat jest również meldunek na Komendzie Głównej w W-wie. Prosili bym złożyła odpowiednie dokumenty. Mój syn naprawiał i naprawiał, czyścił mój komputer co parę dni; śmiał się i mówił "mama odpuść sobie bo widzisz, ze gość jest chory", przejdzie mu za jakiś czas, nie zawracaj sobie nim głowy". Nigdy w życiu nie miałam tyle problemów z komputerem. A p. Broda i tak dawał sobie radę z nowymi zabezpieczeniami i za parę dni ponownie robił tą samą robotę. Minęło sporo czasu zanim opanowałam sytuację. Już miałam nadzieję, że pan sobie odpuścił więc i ja zapominałam o jego wyczynach, wymazywałam z własnej pamięci.

Niestety pan B mocno dba by o nim nie zapomnieć, nadal stoi przy mnie niczym anioł stróż i każdego dnia głowę sobie łamie jak mi dokuczyć, jak znaleźć do mnie dojście. Nie mogę się nadziwić ile ma pomysłów, nawet założył forum Rose of Sharon i chciał nas ponownie zatrudnić w charakterze moderatorów-administratorów aby tylko zwabić w swoje sieci.

Już nie udaje mu się wejść na mój komputer, przy okazji i ja się czegoś nauczyłam, ale natychmiast ujawnił swoją obecność w chwili otwarcia się Księgi Gości na Rose of Sharon. Kiedy zamknęliśmy po raz drugi Księgę Gości intensywniej pracuje jak rozwalić stronę, już zepsuł nam hasło, chce nas od niej odciąć. Ale teraz ta zabawa może się dla niego bardzo źle skończyć.

Jak widać z reklam internetowych pan Mirosław B. doskonale zna tajniki elektroniki komputerowej, cały czas obsługuje klienta, który w nieświadomości oddaje mu do ręki własny komputer, cały czas manipuluje wieloma IP do własnego użytku. Pytanie skąd je bierze? ... używał nawet moje IP do swoich niecnych celów, służą mu jako przykrywka na jego własne draństwo, naraża inne osoby na wielkie nieprzyjemności.

I pytanie: jak można takiej osobie oddać do konfiguracji własny komputer?

Dodatkowo prowadzi prywatne Wczasy na Mazurach pod hasłem, wczasy w Polsce godne zaufania, zaprasza wczasowiczów nawet zza oceanu.

Długo się zastanawiałam - może potrzebuje pomocy z powodu choroby? Ale skoro polskie urzędy wydały tej osobie zezwolenie na prowadzenia podobnych biznesów znaczy pan musi być zdrowy na zmysłach. Znaczy jest w nim inny problem? Cały czas sam intensywnie domaga się aby doprowadzić go do porządku w obliczu prawa.

I pytam: czy osoba, która tak postępuje może mieć wgląd w dokumenty innych ludzi - dowodów osobistych, paszportów, kart płatniczych, e-mailów, cudzych komputerów?

Ludzie czytają oferty "godne zaufania’ i dają swoje prywatne dane, numery do kont bankowych nie zdając sobie sprawy na co stać tego pana. Jaka jest gwarancja, że nie postąpi w podobny sposób jak ze mną się zabawia? Czy nie upatrzy sobie drugiej ofiary? A jak jego biznes jest "godny zaufania" to już ja jestem tego przykładem.

Kim jest osoba, która od kilku lat próbuje mnie zniewolić, podporządkować sobie, wymyśla psychiczne tortury, zadaje emocjonalny ból i cierpienie, za wszelką cenę próbuje doprowadzić mnie do załamania nerwowego.

Nigdy osobiście nie spotkałam tego człowieka. Wiele zachowań "mojego wirtualnego przyjaciela" nie można usprawiedliwić, bo jakże usprawiedliwić osobę, która w wyrafinowany sposób znęca się psychicznie nad drugą. Swoją diabelską inteligencją, bez żadnych wyrzutów sumienia próbuje zniszczy moją reputację i wykończyć mnie nerwowo.

Tak nie postępują uczciwi ludzie. Równocześnie obnaża swoje słabe punkty, stawia się na najniższym stopniu w społeczeństwie. Swoim postępowaniem wcale nie udowadnia, że jest wielkim specjalistą tylko tkwi we własnym bezsensie, w dodatku nie pozwala żyć drugim w spokoju. Takie działania są bardzo wymowne, niosą w sobie niebezpieczeństwo do posunięcia się do jeszcze większych poczynań. Osoba ta brnie coraz dalej w swojej nienawiści, złośliwości, używa wszystkich sposobów aby osiągnąć własny cel - uszkodzić i wykończyć drugiego człowieka... i ktoś mi zarzucał, że doprowadzam ludzi w Vancouver do obłędu i samobójstw ... panie Broda znajdź pan chociaż jeden tego przykład!

Trudno pojąć działania takiej osoby, z jednej strony bogobojnej a z drugiej charakteryzuje go złość, nienawiść, okrucieństwo... Panie Broda a jak pan ocenia swoje działania? (Pod rozwagę dla samego siebie). Psychiczne znęcanie jakie pan mi serwuje nie ujdzie panu bezkarnie. To jest tylko kwestia czasu.

Vancouver
25 Oct. 2008

WIESŁAWA