Przebudzenie to proces
wybudzania ze snu i przechodzenie w stan czuwania.
W naszych czasach najwięcej mówi się o przebudzeniu
duchowym, czyli wychodzeniu z ignorancji i przejście w stan
zrozumienia, mądrości a jeszcze dalej - oświecenia.
Przebudzenie to także burza ego, stan zamętu, ktoś - coś
rujnuje ci życie, twój święty spokój... żyłeś sobie
człowieku w miarę dobrze, spokojnie, czułeś się szczęśliwy w
miarę dobrze urządzonym świecie, a tu ci ktoś nagle to
wszystko wywraca do góry nogami i wchodzi w brudnych butach
w twoje porządne progi... i przewraca niczym Jezus Chrystus
w świątyni w Jeruzalem twoje suto zastawione stoły. I nie
bez kozery Jezus to zrobił, to jest głęboki symbol
nadchodzącego nowego czasu, nowego porządku. Nie bez powodu
Jezus uczynił to w świątyni, abyś człowieku poznał prawdziwą
istotę swojej natury. Zanim się oświecisz, a nawet zanim się
przebudzisz w twoim życiu, w twoim ciele przejdzie nie jedna
niesamowita burza, nie jeden raz będziesz musiał zrzucić
starą skórę węża i przybrać się w nową. Będą dziać się
rzeczy nie do uwierzenia i nie będą to wcale szczęśliwe
czasy, nie będzie to ta upragniona radość ani miłość, lecz
człowieka zaleje fala żalu i smutku, nie jeden raz wywoła
strach i rozpacz. Jeszcze raz namawiam do przeczytania
Księgi Hioba, to tam znajdziemy dokładny obraz przebudzenia
i oświecania się człowieka i jego droga do tego nowego
stanu.
Kiedy ten stan naprawdę przerabiamy, budzimy się i
oświecamy, ten sam człowiek po raz kolejny wychodzi z tego
zamętu i na nowo wpada w nowy... często jeszcze większy...
ponieważ trudno mu opuścić zaistniałą sytuację, trudno
cokolwiek zmienić i ta osoba czuje się jak ofiara, i co
najgorsze, taka sytuacja może trwać latami, mamy
przekonanie, że prześladuje nas potworny pech, i nikomu się
tu nie śpieszy, aby nas z tych sideł wyzwolić. A to tylko my
przechodzimy przez nieświadome granice, granice naszych
możliwości, które przesuwają się coraz dalej... i im dalej
je pchamy, tym mocniejszy ładunek negatywny nas atakuje z
drugiej strony, ponieważ cały czas próbuje nam zbudować
swoją granicę nie do pokonania, i czym mniej ma swojego
terytorium, tym mocniej o niego walczy. Toteż kiedy
słyszycie, że ludzie przebudzają się i oświecają na cito,
przypatrzcie się im dobrze, o co im tak naprawdę chodzi i z
której strony granicy oni pochodzą, z jakiej tak naprawdę
bajki się wywodzą? To najczęściej będą wilczki w baranich
skórkach, aby ludzi ponownie zwieść.
Ale kiedy w człowieku przebudzi się jego Duch Przebudzenia,
oświecenia, ten prawdziwy, nic nie zatrzyma go w jego
drodze, ponieważ pochodzi z rdzenia prawdziwej Jaźni
człowieka, z miejsca Boga w człowieku i dotąd będzie wojował
o nas, aż skutecznie wyprowadzi nas na jego czyste pola.
Niestety, przy okazji zniszczy nam ten stary „wspaniały”
nasz świat, zmieni w ruinę nasz ziemski Eden, a jeszcze
wygoni nas ze swojego Raju... i możesz sobie człowieku
wojować i wyć z rozpaczy ile chcesz, ale tej wojny nie
wygrasz, nie ocalisz swojego starego życia ze swoją
prawdziwą naturą, która się w tobie rodzi. Jest tylko
różnica, z jakim duchowym układem odpornościowym rodzimy
się... im większym, tym większą walkę stoczymy, przejdziemy
nie jedną granicę, zdobędziemy nie jeden duchowy wymiar,
zrzucamy coraz to inne zasłony ignorancji i tak krok po
kroku podążamy za własnym sercem, i niezależnie od
wszystkich bolesnych doświadczeń idziemy naprzód... to nasza
Jaźń pokonuje nas i dzięki tej walce widzimy, że jesteśmy na
dobrej drodze... tylko dzięki temu możemy odnaleźć i
odzyskać swoją głęboką wewnętrzną wiedzę...
Długa szkoła daje większą wiedzę niż tylko ta ledwo
rozpoczęta, ledwo polizana... odzyskiwanie swojej
wewnętrznej głębokiej wiedzy to ciężkie tłuczenie kamieni na
drodze... i szukamy jej tylko w sobie. Ci, co kroczą za
tłumem i tam szukają odpowiedzi i akceptacji, najczęściej
pozostają jeszcze ślepi i głusi i najczęściej wpadają w
podobne towarzystwo... i ciągają za sobą nawet tłumy... a
najbardziej wartościowi są ci, którzy chodzą samotnymi
drogami. To tam szukajcie dobrych nauczycieli.
Kiedyś przed wiekami tak pouczali „mądrzy w piśmie” Jezusa,
podobno nieuka, tak samo dzieje się obecnie, ówcześni
faryzeusze twierdzą, że są przebudzeni, a nawet oświeceni i
tylko ich droga jest słuszna. W dodatku chcą wywołać w
osobach naprawdę przebudzonych strach, wprowadzić w ich
życie zamęt swoimi często pokrętnymi naukami, czyli
przelewają ich własne wewnętrzne odbicie, tym samym
poszerzają swój własny dramat, który wcześniej czy później
nadejdzie w ich życiu. I cały czas ich nauki najbardziej
rozbijają się o kasę:
-Ile mi za to, co ja mówię, robię zapłacą... to jest
najbardziej istotne w całej tej ich duchowej mandali... a
czy Jezus Chrystus miał swój biznes, czy był gdzieś
zarejestrowany?
I trudno z tych ich duchowych fali zbudować lepszy świat,
może tylko jeszcze bardziej zawoalowane fałszywe szczęście,
niestety ta misja nie jest właściwa, bo oparta na kłamstwie
i wyzysku... nie tą drogą to inną... ale kasa musi się
zgadzać! Lecz musimy wiedzieć, że te wszystkie nauki nie
przydadzą się człowiekowi w tym nowym świecie, ponieważ
będzie on oparty na zupełnie innych zasadach.
Ale mimo wszystkiego, prości i uczciwi ludzie naprawdę się
budzą i zakotwiczają się w nowej świadomości i to oni będą
nowymi przewodnikami nowej ziemi... i mają prawdziwą oprawę
samych siebie, wypychają już na zewnątrz starą formę ego i
budują swoją nową ziemię i powiększają jej wewnętrzną
przestrzeń... i błogosławieni ci, którzy na tej nowej ziemi
odziedziczą prawdziwą naturę świadomości, rozpoznają
prawdziwą esencję życia, ci co nie żyją w stanie poddaństwa,
ci co potrafią pokonać wszystkie przeciwności losu we
wszystkich fazach życia. To nasze Wyższe Ja prowadzi nas po
tych drogach, zawiłych i krętych, jak uczył Jezus - szukaj
tej wąskiej i krętej ścieżki, nie wchodź na drogę usłaną
diamentami, bo cię tylko do piekła doprowadzi. Ale to są
nasze wybory, szczególnie kiedy ludziom brakuje
cierpliwości, kiedy boją się fizycznego bólu, niewygód
życia... w takich „luksusowych” ciałach transformacja
przebiega niezwykle powoli. Ból, cierpienie to jest nasz
życiowy test, test Hioba, a kiedy człowiek łatwo się poddaje
nie może zjednoczyć się z Wyższym Ja. Nie bez kozery Jezus
powiedział - weź swój krzyż i mnie naśladuj”. Dopóki
człowiek zdecydowanie nie przeciwstawi się niższemu ja nie
może zjednoczyć się z Wyższym w Jedną Całość, nie może
połączyć się z Boskim Źródłem.
Toteż twoje niższe ja, kiedy czuje się zadowolone z ciebie,
pozostawi i ciebie w stanie zadowolenia, szczęścia,
miłości... inaczej ma się sprawa z Wyższym Ja, kiedy już cię
trzyma za rękę, kiedy widzi twoją gotowość i desperację,
wchodzi na pole walki i co jakiś czas oświetla wszystko, co
jest pozbawione światła słonecznego i trudno tu być cały
czas szczęśliwym człowiekiem... no, chyba że nie chcesz na
ten brud patrzeć, udajesz, że nie należy do ciebie, że
jesteś czysty jak łza...
Niestety, Natura Chrystusowa działa na innych warunkach, nie
ustanie zanim nie przywróci wszystkich swoich
nieharmonijnych energii do Źródła... i trudno się dziwić, że
nam co jakiś czas poprzewraca meble w tej naszej doskonałej
świątyni. I tylko poproś Wyższe Ja, aby ci wyrzuciło spod
twojego dywanu śmieci, zobaczysz, co się w twoim życiu
zadzieje? Zobaczysz, ile mioteł i mydła będzie ci
potrzebne... toteż człowieku jeden z drugim, nie mądruj się
tak bardzo, że jesteś już na swojej doskonałej drodze... boś
ty już przebudzony, oświecony i siedzisz sobie na swoich
włościach szczęśliwy i pełen miłości do całego świata. To
jest zgubna filozofia i prowadzi cię prosto do piekła. Toteż
Jezus Chrystus mówił do swoich Apostołów na Golgocie ---
„nie zasypiajcie, właśnie teraz nie zasypiajcie..."
Vancouver
29 Dec. 2021
WIESŁAWA
|