Każde dziecko rodzi się jako
karma dla rodziców... ale i każde dziecko rodzi się jako
karma dla siebie.
I jak donosi wielu mistyków to dzieci wybierają sobie swoich
rodziców, więc są projekcją ich karmy. I trudno tu
rozpatrywać czy ta karma jest dobra czy zła.
Dziecko samo w sobie jest szczęściem i radością rodziców...
z drugiej strony uczy nas wielu rzeczy, choćby miłości,
cierpliwości i pokory... ale z dziećmi miewamy również
ciężkie relacje, potrafią przysporzyć wielu zmartwień, nie
jeden raz te relacje są przytłaczające i uciążliwe.
W tym układzie to rodzic jest nauczycielem, sędzią, stosuje
dyscyplinę... ale nie głupi to wymyślił, że to matki są dla
twoich dzieci najlepszymi adwokatami - nie masz lepszego
obrońcy na świecie!
Natomiast ojciec potrafi być
srogim prokuratorem i ciężko go namówić by zmienił swoje
zdanie. Dziecku trudno się pogodzić z taką jego rolą, często
marszrutą wojskową... lecz każdy rodzic wie, wychować
dziecko, w dodatku na dobrego człowieka nie jest łatwym
zadaniem!
Może już czas najwyższy, aby w każdej rodzinie już znać tą
prawdę, że wszystkich w to miejsce przyniosła ich wspólna
karma, nie ma tu przypadków... a rodzicielstwo jest
najtrudniejszym zadaniem na świecie. Toteż tak czy owak
dzieci powinny być dobre dla rodziców... pomimo tej ciężkiej
dyscypliny jaką często przechodzą w swojej rodzinie, bo to
rodzice niosą im czystą miłość.
Ale i rodzice muszą pamiętać, że dzieci są nam dane jako dar
duchowy. To dzieci często są pierwszymi nauczycielami
duchowymi dla rodziców... i tylko przez tą praktykę
wzrastają. Czym mają trudniejsze dziecko tym ich wzrost bywa
większy, a jeszcze mocniej budzą się przy dziecku
upośledzonym.
Wielu
rodziców opuszcza swoje dzieci... dlaczego tak się dzieje?
Brakuje tutaj karmicznej więzi i to
już jest karma dla dziecka, choć brzmi to smutno... ale
bywa, że to dziecko adoptuje inna rodzina i zmieniają się
okoliczności jego życia, czasami na dużo lepsze. W tym życiu
dziecko doświadcza takiej kombinacji, wchodzi w porozumienie
z innymi rodzicami, którzy nie są biologicznymi rodzicami,
ale mogą być jego rodzicami z poprzedniego wcielenia.
Biologiczna matka pełniła tylko rolę surogatki, ponieważ w
tym życiu pod wpływem jakiejś karmicznej zależności
zastępcza rodzina nie może doświadczyć własnego potomstwa...
i to też jest wielka nauka dla obu stron - doświadczenie
bycia niepłodnym i chęć przyjęcia obcego dziecka i
dostarczenia mu bezwarunkowej wielkiej miłości. Wiemy, że
nie jest to łatwe zadanie. A z drugiej strony jest to
karmiczny dług, spłacone zadłużenie, często te opuszczone
dzieci będą ważnym karmicznym wiązaniem, doświadczeniem,
ponieważ zmieniają również podejście biologicznej matki, w
której zaczyna rozwijać się miłość... i zmienia się wzorzec
zachowania wielu ludzi.
Nie ma przypadków we Wszechświecie, również w kwestii dzieci
opuszczonych, adoptowanych... nie ma przypadków, gdy dziecko
się rodzi i zaraz odchodzi... nie ma przypadków, kiedy
przedwcześnie umiera, kiedy ginie z ręki mordercy... to
wszystko kształtują poprzednie wcielenia. To wszystko jest
potrzebne w odniesieniu do duchowego rozwoju, chociaż dla
prostych ziemian nie ma to sensu, bo jakże Bóg może okazać
się taki niesprawiedliwy szczególnie w stosunku do
"niewinnych" dzieci. To jest nasze ziemskie myślenie, które
postrzega mocniej materie niż ducha.
Wysoko zaawansowane duchowo dusze doświadczą nie jednego
przykrego zdarzenia, uczą głębokich poziomów miłości,
wartości rodzinnych, wybaczania sobie i innym.
Podobnie jest z chorobami genetycznymi, czyli nierozwiązany
problem w tej rodzinie... i jak czasami ciężko ten karmiczny
problem przeskoczyć! I zmusza nas taka sytuacja do nowych
działań, odkryć.
I wieczna narzekanka na toksycznych
rodziców i toksyczne dzieci... jedni zmuszają drugich do
kochania na jeszcze głębszym poziomie.
Duchowy wzrost to nie spacer w różowych okularach po białych
chmurkach na niebie i dotykanie samej miłości... to głęboka
psychiczna archeologia, dokopywanie się do różnych pokładów
dobra i zła, które drzemią w nas... i wszystko to musimy
wydobyć na powierzchnię i całkowicie wyleczyć.
Kiedy coś nie jest oczyszczone, odpuszczone wlecze się za
nami dopóki nie zrównoważymy Prawd Uniwersalnych.
"Co nie jest rozwiązane na
Ziemi, nie będzie rozwiązane i w Niebie"
Pamiętajmy! Karma jest bilansem
energetycznym, odzwierciedla przyczynę i skutek, a my
jesteśmy konsekwencją naszych wyborów, które są zgodne z
prawem Wszechświata, ponieważ mamy wolną wolę. Każde nasze
działanie, słowo zostało zapisane na energetycznym dysku
naszej duszy i będzie tak długo drgać i emitować taką
energią jaka jest na tym dysku, dlatego powtarzamy
nieświadomie wzorce naszego zachowania, nie poprawiamy
jakości życia, bo nie znamy Prawd Uniwersalnych.
Dopóki nie zreperujemy zniekształceń w
naszym energetycznym polu będziemy wracać w podobne warunki.
Wszystkie aspekty naszej karmy nosimy w naszym DNA, toteż
rodzimy się w tej samej rodzinie, z tą samą chorobą, nękają
nas podobne nieszczęścia... idziemy w te same uzależnienia,
depresje... a nawet nadużycia seksualne, terroryzm, czy inne
okrucieństwa. Jest wiele dusz, które podróżują tak w kółko,
nie zmieniają swoich energetycznych wzorców.
Kiedy leczymy karmiczne rany zmienia się nasza genetyka, a
ten krok ma ogromny wpływ na nasz rozwój duchowy, wyrywamy
się z niewoli własnych zachowań.
Kiedy przechodzimy w wymiary duchowe wypełniamy się
bezwarunkową miłością, a ta oczyszcza naszą istotę. Nowa już
energia określi nam inne przyszłe życie.
Pamiętajmy! W świecie energii wszystko jest
rejestrowane, więc jeśli kogoś skrzywdziliśmy nie zostanie
to niezauważone... i odwrotnie... zadziała prawo przyczyny i
skutku.
Każda karma jest darem Wszechświata (chociaż dla wielu brzmi
to jak czarny humor)... ale nie ma innej możliwości, aby tą
naszą karmę zrównoważyć. Toteż wszystko co otrzymujemy w
życiu powinniśmy przyjąć z pokorą i wdzięcznością.
Vancouver
19 Oct. 2016
WIESŁAWA
|