MIECZ PRAWDY

KARMA I DZIECKO
(CZĘŚĆ 2)
LINK! DO CZĘŚCI 1

Każde dziecko rodzi się jako karma dla rodziców... ale i każde dziecko rodzi się jako karma dla siebie.

I jak donosi wielu mistyków to dzieci wybierają sobie swoich rodziców, więc są projekcją ich karmy. I trudno tu rozpatrywać czy ta karma jest dobra czy zła.

Dziecko samo w sobie jest szczęściem i radością rodziców... z drugiej strony uczy nas wielu rzeczy, choćby miłości, cierpliwości i pokory... ale z dziećmi miewamy również ciężkie relacje, potrafią przysporzyć wielu zmartwień, nie jeden raz te relacje są przytłaczające i uciążliwe.

W tym układzie to rodzic jest nauczycielem, sędzią, stosuje dyscyplinę... ale nie głupi to wymyślił, że to matki są dla twoich dzieci najlepszymi adwokatami - nie masz lepszego obrońcy na świecie!

Natomiast ojciec potrafi być srogim prokuratorem i ciężko go namówić by zmienił swoje zdanie. Dziecku trudno się pogodzić z taką jego rolą, często marszrutą wojskową... lecz każdy rodzic wie, wychować dziecko, w dodatku na dobrego człowieka nie jest łatwym zadaniem!

Może już czas najwyższy, aby w każdej rodzinie już znać tą prawdę, że wszystkich w to miejsce przyniosła ich wspólna karma, nie ma tu przypadków... a rodzicielstwo jest najtrudniejszym zadaniem na świecie. Toteż tak czy owak dzieci powinny być dobre dla rodziców... pomimo tej ciężkiej dyscypliny jaką często przechodzą w swojej rodzinie, bo to rodzice niosą im czystą miłość.

Ale i rodzice muszą pamiętać, że dzieci są nam dane jako dar duchowy. To dzieci często są pierwszymi nauczycielami duchowymi dla rodziców... i tylko przez tą praktykę wzrastają. Czym mają trudniejsze dziecko tym ich wzrost bywa większy, a jeszcze mocniej budzą się przy dziecku upośledzonym.

Wielu rodziców opuszcza swoje dzieci... dlaczego tak się dzieje?

Brakuje tutaj karmicznej więzi i to już jest karma dla dziecka, choć brzmi to smutno... ale bywa, że to dziecko adoptuje inna rodzina i zmieniają się okoliczności jego życia, czasami na dużo lepsze. W tym życiu dziecko doświadcza takiej kombinacji, wchodzi w porozumienie z innymi rodzicami, którzy nie są biologicznymi rodzicami, ale mogą być jego rodzicami z poprzedniego wcielenia. Biologiczna matka pełniła tylko rolę surogatki, ponieważ w tym życiu pod wpływem jakiejś karmicznej zależności zastępcza rodzina nie może doświadczyć własnego potomstwa... i to też jest wielka nauka dla obu stron - doświadczenie bycia niepłodnym i chęć przyjęcia obcego dziecka i dostarczenia mu bezwarunkowej wielkiej miłości. Wiemy, że nie jest to łatwe zadanie. A z drugiej strony jest to karmiczny dług, spłacone zadłużenie, często te opuszczone dzieci będą ważnym karmicznym wiązaniem, doświadczeniem, ponieważ zmieniają również podejście biologicznej matki, w której zaczyna rozwijać się miłość... i zmienia się wzorzec zachowania wielu ludzi.

Nie ma przypadków we Wszechświecie, również w kwestii dzieci opuszczonych, adoptowanych... nie ma przypadków, gdy dziecko się rodzi i zaraz odchodzi... nie ma przypadków, kiedy przedwcześnie umiera, kiedy ginie z ręki mordercy... to wszystko kształtują poprzednie wcielenia. To wszystko jest potrzebne w odniesieniu do duchowego rozwoju, chociaż dla prostych ziemian nie ma to sensu, bo jakże Bóg może okazać się taki niesprawiedliwy szczególnie w stosunku do "niewinnych" dzieci. To jest nasze ziemskie myślenie, które postrzega mocniej materie niż ducha.

Wysoko zaawansowane duchowo dusze doświadczą nie jednego przykrego zdarzenia, uczą głębokich poziomów miłości, wartości rodzinnych, wybaczania sobie i innym.

Podobnie jest z chorobami genetycznymi, czyli nierozwiązany problem w tej rodzinie... i jak czasami ciężko ten karmiczny problem przeskoczyć! I zmusza nas taka sytuacja do nowych działań, odkryć.

I wieczna narzekanka na toksycznych rodziców i toksyczne dzieci... jedni zmuszają drugich do kochania na jeszcze głębszym poziomie.

Duchowy wzrost to nie spacer w różowych okularach po białych chmurkach na niebie i dotykanie samej miłości... to głęboka psychiczna archeologia, dokopywanie się do różnych pokładów dobra i zła, które drzemią w nas... i wszystko to musimy wydobyć na powierzchnię i całkowicie wyleczyć.

Kiedy coś nie jest oczyszczone, odpuszczone wlecze się za nami dopóki nie zrównoważymy Prawd Uniwersalnych.

"Co nie jest rozwiązane na Ziemi, nie będzie rozwiązane i w Niebie"

Pamiętajmy! Karma jest bilansem energetycznym, odzwierciedla przyczynę i skutek, a my jesteśmy konsekwencją naszych wyborów, które są zgodne z prawem Wszechświata, ponieważ mamy wolną wolę. Każde nasze działanie, słowo zostało zapisane na energetycznym dysku naszej duszy i będzie tak długo drgać i emitować taką energią jaka jest na tym dysku, dlatego powtarzamy nieświadomie wzorce naszego zachowania, nie poprawiamy jakości życia, bo nie znamy Prawd Uniwersalnych.

Dopóki nie zreperujemy zniekształceń w naszym energetycznym polu będziemy wracać w podobne warunki.

Wszystkie aspekty naszej karmy nosimy w naszym DNA, toteż rodzimy się w tej samej rodzinie, z tą samą chorobą, nękają nas podobne nieszczęścia... idziemy w te same uzależnienia, depresje... a nawet nadużycia seksualne, terroryzm, czy inne okrucieństwa. Jest wiele dusz, które podróżują tak w kółko, nie zmieniają swoich energetycznych wzorców.

Kiedy leczymy karmiczne rany zmienia się nasza genetyka, a ten krok ma ogromny wpływ na nasz rozwój duchowy, wyrywamy się z niewoli własnych zachowań.

Kiedy przechodzimy w wymiary duchowe wypełniamy się bezwarunkową miłością, a ta oczyszcza naszą istotę. Nowa już energia określi nam inne przyszłe życie.

Pamiętajmy!
W świecie energii wszystko jest rejestrowane, więc jeśli kogoś skrzywdziliśmy nie zostanie to niezauważone... i odwrotnie... zadziała prawo przyczyny i skutku.

Każda karma jest darem Wszechświata (chociaż dla wielu brzmi to jak czarny humor)... ale nie ma innej możliwości, aby tą naszą karmę zrównoważyć. Toteż wszystko co otrzymujemy w życiu powinniśmy przyjąć z pokorą i wdzięcznością.

Vancouver
19 Oct. 2016

WIESŁAWA