... a to jest potężna walka, która toczy
się w człowieku przez całe jego życie, bo to małe "coś"
sprawia, że nie dostrzegamy - kim naprawdę jesteśmy?
I jak to zrobić, aby umocnić się w sobie?
Jak wywalczyć sobie więcej światła?
Nie prowadź walki z sobą, przestań walczyć z własnymi
myślami, pragnieniami, to jest walka z własnym "ja", którą
później przenosisz na innych ludzi i wszczynasz z nimi
konflikty, bo musi to być po twojemu. To twoje pragnienie
musi być zaspokojone, bo tak ci dyktuje twoje małe "ja". To
twoje wewnętrzne kapryśne dziecko.
Wyższe Ja to duchowy stan, poza fizycznością... i jeśli
szukamy zbyt wiele na zewnątrz, wszystko to, wcześniej czy
później ściągniemy na swój fizyczny plan... to taki kurs
cudów, którym steruje niższe "ja"... ale niszczymy swój
świat duchowy, który ma zupełnie inne plany dla nas. Ale my
tego nie wiemy, bo tłamsimy w sobie ten najważniejszy
element naszego życia. Prowadzenie Ducha Świętego.
Te wszystkie książki, kursy, duchowe wykłady, łącznie z
religiami, są tylko namiastką tego, co tak naprawdę jest nam
potrzebne. Ta cała edukacja, współczesna psychologia oparta
na nauce, na ziemskiej fizyce blokuje tylko Wyższą Jaźń. I
to w sobie mamy klucze do naszego Wyższego Ja, i nie
potrzebne tu żadne wytrychy... człowieku, dostałeś czysty
dostęp i nie musisz się nigdzie włamywać do swojego Wyższego
Ja. To jest nasza wieczna dusza, nasze życie i jej
najsłabsze odbicie wewnątrz da temu człowiekowi promień
światła na zewnątrz... da człowiekowi przebudzenie, to
prawdziwe duchowe... ale pamiętajmy - człowiek jest większy
niż jego przebudzony umysł, ten promień to tylko namiastka,
mała iskra, tam jest potężny strumień światła, ale trzeba
umieć go rozpalić. Dotrzeć do tego punktu, gdzie jest w nas
i duchowe krzesiwo i słoma na podpałkę.
Ale aby ten ogień w sobie zapalić, życie człowieka staje się
Kalwarią.... bo twoje małe "ja" robi wszystko, aby się temu
przeciwstawić... chce być wiecznie zadowolone, spełnione na
ziemi, szczęśliwe, bogate... a to niestety nie jest to
światło, które oświetla twoją duszę... i tak podpalając ten
swój własny ogień, całe życie, kawałek po kawałku wyrywasz z
rąk tego malutkiego "ja" kawałki własnej duszy i stawiasz ją
na własnym ołtarzu... już w świetle.
A to Światło jest już Świadomością Chrystusową i Naturą
Prawdziwego Człowieka. W każdym pojedynczym człowieku jest
jego osobisty Chrystus. I to człowiek trzyma w garści ten
klucz do tego świata... i do tej bramy, w którą powinien
wejść.
Żyjąc na Ziemi jesteś "mieszkańcem progu", masz w sobie obie
natury i musisz umieć to wszystko zrównoważyć... inaczej nie
podpalisz swojego duchowego ogniska... i nie pomoże
wspaniały węgiel i gumowe opony... do tego potrzebujesz i
krzesiwa i suchej słomy (energia Yang i Yin). Spalając
własną podpałkę wytwarzasz specjalny rodzaj energii, która
daje ci specjalną moc... a ta podpałka to nic innego tylko
nasza osobista karma, którą nagromadziliśmy w sobie na
przestrzeni wielu inkarnacji. I dlatego człowiek, który jest
w procesie transformacji duchowej cierpi i przechodzi
ciężkie chwile... bo tam nieustannie pali się w nim potężne
ognisko, wypala się karma... a to jest cierpienie. Jeśli
człowiek zejdzie głęboko do piwnicy, nie będzie czuł tego
ognia, tam jest wilgotno i brak tlenu ... i krzesiwo nie
odpali.... ale czym niżej schodzi w ciemne tunele, będzie
niczym zombii (te ciemne tunele to nasza podświadomość). Im
więcej naprodukujemy negatywnej karmy, tym więcej mamy
podpałki... ale i ognisko będzie większe, kiedy to wszystko
będzie się oczyszczać.
Nasze życie na progu, kiedy nie umiemy tego wszystkiego
zrównoważyć (Yang i Yin), to albo żyjemy w wiecznej duchowej
fantazji, albo w niewoli. I tak, aby nie popadać w stan
nadmiernej duchowości, nie czyńcie na tym świecie z siebie
bogów, wspaniałych guru, wszystko wiedzących, nie sugerujcie
światu, że jesteście czymś więcej... popatrzcie dzisiaj na
świat, czy to nie jest nasz problem? Mamy bogów i na prawo i
na lewo... jeden prześciguje drugiego... brak nam tej
życiowej równowagi... mocno ją zachwialiśmy - WSZYSCY... i
obserwujemy akcje na powierzchni ziemi i akcję w tunelach...
bo to wszystko, co się na tej ziemi obecnie dzieje, jest
odbiciem naszych własnych umysłów...
ale kiedy w człowieku rozpali się jego boski ogień, cały
świat ją zobaczy... i runie cała rywalizacja! Będzie to
znaczyć, że ta osoba już żyje własnym pełnym sercem,
rozpalonym w nim Płomieniu dwóch bliźniaczych elementów:
Yang i Yin (mężczyzna, kobieta- bliźniacza para, potężna
Dusza), znaczy człowiek idzie w parze ze swoim Wyższym Ja...
czyli przebudził się w nim Osobisty Chrystus, wszedł na
poziom nadduszy.
Vancouver
8 Oct. 2022
WIESŁAWA
|