Rozważmy niektóre kwestie, które pojawiły się na księdze gości na
Rose of Sharon w dyskusji na temat rozwiązłego życia dzisiejszych
kobiet i prostytucji.
Historia prostytucji jest stara jak świat i kogo się za to
najbardziej obwinia - oczywiście zawsze kobietę. Nie oszczędza się
jej wyzwisk, zmyśleń, kar, na każdym kroku może liczyć się z
poniżeniem.
A jak wygląda prawda?
Przeprowadzone badania w 5-ciu krajach, w RPA, Tajlandii, Turcji,
USA, Zambii ustaliły, że 92% kobiet - prostytutek chce uciec od
prostytucji do normalnego życia. Prostytutki nienawidzą swojego
życia, burdeli, agencji towarzyskich i przemocy, na którą są
skazane.
Z przemocą wiążą się urazy psychiczne i to głębokie wymagające
specjalnego i długoterminowego leczenia. Ekstremalne traumatyczne
stresy związane z osobistymi doświadczeniami obejmują strach o
własne życie, poważne obrażenia ciała lub inne zagrożenia, np.:
zdrowia, a także przykre doświadczenia członków rodziny, których używa
się jako zakładników w chwili dezercji prostytutki z miejsca pracy.
U tych kobiet powstaje stres urazowy (PTSD - długoterminowe,
dotkliwe nękanie osoby przez tortury i gwałty), które objawiają się
jeszcze latami po uwolnieniu się od prostytucji, jako nocne
koszmary, lęki, stres, ofiary płaczą albo są agresywne. Czują się
odrzucone, sponiewierane, mają różne osobiste traumy.
Światowe dane wskazują, że liczba zniewoleń seksualnych w olbrzymim
procencie przerasta liczbę prostytucji jako zawodu wybranego
świadomie. Poza tym raporty sprawozdań z dzieciństwa osób uwikłanych
w nadużycia seksualne i fizyczne wynoszą 58%. Tyle dziewczynek lub
młodych chłopców zostało zmuszonych w dzieciństwie do prostytucji i
tak już dalej potoczyło się im życie.
W Europie pierwsze miejsce zajmuje Holandia, Turcja, w Afryce Zambii
(nawet 80%). W Zambii jest specyficzna sytuacja, bezrobocie
przekroczyło 90%, nic dziwnego, że rodzice sami wypychają swoje
dzieci na ulicę.
Wzrasta gwałtownie liczba kobiet maltretowanych przez mężczyzn,
które szukają schronienia (ofiary gwałtów), np. w Irlandii wynosi
70%.
I teraz pytanie: w jakim stopniu
prostytucja jest świadomym wyborem?
92% prostytutek wywodzi się z ubóstwa i nie mają innego wyjścia ani
drogi ucieczki. Ot, i tak wygląda wolny wybór w tym zawodzie!
To co naprawdę dzieje się na tym rynku to łamanie Praw Człowieka,
niewolnictwo, ubóstwo i sposób na przetrwanie.
I fajnie mówić o kobiecie: „suka nie da, pies nie weźmie”...
ale panowie, czy wiecie w ilu przypadkach, jeśli taka „suka” nie
chce dać, to ma porządnie obitą buźkę, jest torturowana i na siłę
gwałcona przez całą armię mężczyzn?
Czy wiecie, ile lat kobieta po uwolnieniu się z koszmaru prostytucji
musi leczyć swoją traumę?
Oto dwa przykłady kobiet, które uciekły od prostytucji i leczyły
swoje rany z symptomów PTSD jeszcze wiele lat po ich ucieczce.
1. Kobieta z Okinawy, która
została zakupiona przez personel wojskowy podczas wojny w Wietnamie,
której symptomy nasilały się 15 i 30 każdego miesiąca, w te dni
wojskowi dostawali wypłaty. 2. Druga kobieta miała
połamane wszystkie palce przez alfonsa i była gwałcona po 30 razy
dziennie przez różnych mężczyzn w celu nauczenia jej pokory.
Kanadyjskie statystyki informują, że wśród prostytutek i pracowników
pornografii występuje o 40% większa śmiertelność niż średnia
krajowa.
Ludzie świadomi rozumieją temat, organizują pomoc, wspierają,
wyciągają kobiety z ulicy, chronią przed zemstą alfonsów i długo
wspomagają, nie tylko świeckie charytatywne instytucje, również
kościelne.
Wielka tragedia kobiet rozgrywa się w Tajlandii. W obecnym świecie
niewolnictwo seksualne jest jednym z najbardziej lukratywnych form
wyzysku (zysku z wyzysku) i jest to już gigant składający się z
wielu instytucji wspieranych przez policję i rząd, i coraz mocniej
poszerza swój obszar. Zniewala setki, tysiące seksualnych niewolników
na całym świecie z czego seksualni biznesmeni czerpią miliardy
dolarów. Przeważająca liczba niewolników seksualnych to kobiety,
chociaż są i mężczyźni, chłopcy, a nawet dzieci obojga płci.
Sytuację w Tajlandii przedstawiła światu Tajka imieniem Siri.
Opowiedziała historię tajskich prostytutek i jak ciężko im z tego
powodu żyć.
Siri urodziła się w północno-wschodniej części Tajlandii w ubogiej
rodzinie. Jej rodzice posiadali 2 małe kawałki ziemi, dzięki czemu
mogli utrzymać przy życiu rodzinę. Tajlandzka polityka gospodarcza
dostosowała swój rynek do Banku Światowego i Międzynarodowego
Funduszu Walutowego, toteż drobne gospodarstwa przepadły, nie miały
dotacji. Rodzice Siri stali się bankrutami bez większych szans na
dalsze przeżycie. Skończyła się sprzedaż ryżu, ponieważ wprowadzono
sztuczną rynkową depresję.
Siri opiekowała się trójką rodzeństwa, kiedy miała 14 lat do wioski,
w której żyła przyjechała dobrze ubrana kobieta oferując jej dobrze
płatną pracę, a jej rodzice jako zaliczkę dostali 2000 $ na poczet
przyszłych zarobków Siri. Oznaczało to rok życia dla całej rodziny.
I tak Siri dostała się na rynek handlarzy żywym towarem, gdzie
sprzedano ją już w innej prowincji za 4000 $ do burdelu należącego do
członków biurokratów rządowych i lokalnych polityków. Ich burdel był
bardzo opłacalną „placówką”, z której w okresie 30 dni zyskiwali 88
000 $. Aby zachować pozory, że ich ręce są czyste, członkowie „klubu”
(zarządy burdeli) prowadziły nawet księgowość.
Siri była „inicjowana” do prostytucji przez sutenera, który gwałcił
ją regularnie, wprowadzając w tajniki zawodu.
Po spotkaniu z pierwszym klientem Siri uciekła na policję, ale
policjant też dostawał swoje czesne od dobrze zorganizowanej siatki,
toteż odwiózł ją z powrotem do jej właścicieli. Zyskała tylko tyle,
że dostała lepszy nadzór i porządne lanie. Jako karę i nauczkę za
jej nieposłuszeństwo jej dług wobec burdelu urósł, z 4 000 $ do 8000 $
(4000 $ - suma, za którą ją kupiono i to ona musiała ją zwrócić), a
jej opłaty pobytu w burdelu zostały podwojone, wraz z dodatkowymi
opłatami za czynsz i wyżywienie i innymi kosztami. I tak wszystkie
jej zarobki idą do kieszeni „klubu”, to ona staje się dłużnikiem, w
dodatku wiecznym. Musi uprawiać seks z 300 mężczyznami w miesiącu,
aby móc zapłacić swój miesięczny haracz. Ta młoda dziewczyna zdaje
sobie już sprawę, że nigdy nie będzie w stanie spłacić swoich
długów. Siri stara się odbudować relacje z „klubem” tylko po to, aby
jakoś przeżyć.
Mało tego „klub” korzysta z ich kultury i religii, aby
wzmocnić kontrolę nad swoimi „pracownikami.” Wmawiają jej, że w
poprzednim życiu popełniła straszne błędy, a teraz zbiera swój karmiczny dług, zasługuje na zniewolenie i przemoc, z którymi musi
się pogodzić. Stopniowo Siri zaczyna widzieć siebie z punktu
widzenia właścicieli niewolników; że jest niegodna, więc zasługuje
na karę. Mija rok, już nie protestuje, nie ucieka, jej fizyczne
zniewolenie stało się psychiczne.
Siri poddawana jest zabiegom antykoncepcyjnym, systematycznie ma
zastrzyki Depo-Provera, za które także jest czarczowana. Dostaje
zastrzyki tą samą igłą co jej koleżanki po fachu, gdzie istnieje
wysokie ryzyko HIV i innych chorób przenoszonych drogą płciową. Siri
wie, że grozi jej poważna choroba i codziennie modli się mając
nadzieję, że zarobi na wszystkie długi, że je spłaci i uwolni się,
że uchowa się od choroby, już nawet nie myśli o ucieczce. Raz w
miesiącu, oczywiście na jej koszt ma robione badania na HIV. Jak
dotychczas udaje się jej, ale jak długo?
Kiedy Siri próbuje zachęcić panów do prezerwatyw, które są akurat
bezpłatnie dystrybutowane dla klientów przez Ministerstwo Zdrowia,
to zazwyczaj spotyka się z oporem i jest bezsilna.
Siri pracuje jako jedna z 35 000 niewolników seksualnych w swojej
siatce burdeli, w kraju, gdzie 500 tys. do miliona prostytuujących
się kobiet i młodocianych dziewczyn żyje w warunkach degeneracji i
eksploatacji niewolnictwa wszystkich burdeli razem wziętych w
Tajlandii.
Siri ma 40% szans złapać HIV i jeśli będzie miała "szczęście" może
za 5 lat stanie się tak chora, że pracodawcy sami wypchną ją na
ulicę. Będzie wolna, ale bez dachu nad głową i najmniejszych środków
do życia.
W kręgu znawców tego tematu nie ma zdziwienia, że Tajlandia cierpi
na epidemię HIV. Zdziwienie budzi tylko fakt wielkiej głupoty
mężczyzn z innych krajów, którzy urządzają sobie seksualne wycieczki
do Tajlandii. Seksualna turystyka do Tajlandii kwitnie i interes
kręci się wspaniale, ponieważ nie ma w tym kraju instytucji
broniących kobiet, a jeszcze społeczeństwo je potępia i ucieka przed
problemem oskarżając je jako ladacznice, nic nie warte, wyjęte poza
margines społeczeństwa.
Panowie, w tym miejscu to wy zastanówcie się co robicie, a nie
ubliżajcie kobietom, szczególnie kiedy nie macie zielonego pojęcia
co tak naprawdę jest grane w tym biznesie i w obecnym świecie.
Niszczycie zdrowie i życie nie tylko tych kobiet, również swoje i
waszych życiowych partnerek. Zasilacie własną kasą ten wielki
wstrętny biznes światowych manipulatorów, to wasze pieniądze
utrzymują ich i finansują brudną politykę. To wy wspieracie przemysł
pornograficzny, którym wprzódy karmicie własne zmysły, a później
jesteście gotowi na większe wojaże. Dzięki wam, korzystającym z tych
usług rozwija się seksualne niewolnictwo takich dziewczyn jak Siri.
Jeśli mi nie wierzycie pogrzebcie w internecie i poszukajcie
informacji na ten temat z organizacji, które walczą z tą machiną,
sprzeciwiającą się Koalicji Przeciwko Handlowi Kobietami (CATW). Tam
znajdziecie jeszcze więcej różnych story.
Przeczytajcie zachętę turystycznych agencji, które zapraszają
klientów i informują jak można sobie „dogodzić na wczasach w
Tajlandii”... wprzódy 15 minutowy masaż, a później głęboki „relax”.
Poczytajcie opinie tych, którzy te kobiety „używali” jako
swoje zabawki... „włożyłem prezerwatywę i
przeleciałem ją jeszcze po 15 min. masażu około 30 minut. Jej twarz
była w wielkim bólu, kiedy opuszczałem pokój zastawiła mi drogę,
prosiła o napiwek. Dałem jej parę groszy. W sumie nie było to dobre
doświadczenie.”
Drugi klient mówi: „dziewczyny w
Bangkoku zostały sprzedane przez ich biedne rodziny, pracują wbrew
swojej woli. Seks z nimi to wielka pomyłka.”
Do ludzi, którzy kupują seks!
Zastanówcie się czy warto, cóż mężczyźnie czy kobiecie może dać taki
akt? Czy naprawdę wniesie w życie radość, czy cieszy taki seks z
upokorzoną do szpiku kości kobietą, pełną bólu i rozpaczy na twarzy.
A jeśli się uśmiecha to tylko po to, aby jakoś to znieść. Podobnie
bywa w małżeństwach, gdzie kobieta zmuszana jest do seksu; trudno
na jej twarzy znaleźć uśmiech i radość, trudno o dobre relacje.
Jak widać, szczególnie u Polaków, masa ludzi nie jest świadoma
niewolnictwa seksualnego. Ot, XXI wiek, a handlarze seksu zarzucają
coraz mocniej swoje sieci. Już w roku 2001 protokół ONZ-tu
opublikowany przez Janice Raymond szacuje, że handel żywym towarem
ludźmi zwiększył zyski z 5 miliardów dolarów do 7 miliardów rocznie,
w roku 2008 już wzrósł do 12 miliardów rocznie i ciągle rośnie.
Każdego roku wielka liczba kobiet i młodziutkich dziewczyn stają się
ofiarami prostytucji. Ofiarą padają także młodzi mężczyźni i z
każdym rokiem zwiększa się ich liczba. W tym biznesie 30 % obejmują
nieletni w wielu około 13 lat. Jeszcze większy dramat przeżywają
bezbronne dzieci.
Szacuje się, że około 500 tysięcy kobiet z biedniejszych regionów
całego świata „sprzedaje się” rocznie w Zachodniej Europie. Według danych
z USA pada pastwą 50 tysięcy kobiet i dzieci, jak również ten rynek jest
zasilany przez „towar” z Azji i Ameryki Łacińskiej.
W USA dominuje San Francisco, Kalifornia, w Turcji - Istambuł , w
Afryce - RPA, Zambia, wszędzie dominują kobiety z Tajlandii, dobrze
pilnowane przez swoich sutenerów.
Organizacje w USA, Kanadzie oferują tym kobietą schronienie,
żywność, ochronę zdrowotną, dużo kobiet trafia do szpitali, stąd
łatwiej się im uwolnić ze smyczy swoich „opiekunów”.
Gorzej mają w Tajlandii, Afryce, Turcji.
Łatwo powiedzieć o kobiecie „suka nie da, pies nie weźmie”.
Owszem, to dobre powiedzenie, ale o zwierzętach, ludzie w tym
względzie upadli bardzo nisko i mogą tylko ze świata zwierząt brać
przykład.
Wgłębiając się mocniej w temat pryska też pojęcie jako „prostytutka
z wyboru” i jej wygórowanych zarobków. Obecnie na kobiety się
poluje, uprowadza i zniewala seksualnie. Łamie się Prawo Człowieka,
a to dużo gorsze niż zniewolenie gospodarcze, ubóstwo edukacji,
bezwartościowa opieka zdrowotna, tutaj torturuje się ciało i duszę,
upadla się człowieka do granic możliwości.
Dzisiaj potrzebna jest na ten temat społeczna edukacja, rzetelna
publiczna dyskusja, od tego faktu nie można uciekać, nie można go
spłaszczać. Trzeba wyjaśnić naszym dzieciom fakt zagrożenia
niewolnictwem seksualnym. Tu też nie chodzi już tylko o kobiety, na
mężczyzn też jest spore zapotrzebowanie.
Również należy się głębokie podziękowanie wielu ludziom, którzy
wkładają ogromny wysiłek, aby dać możliwość ucieczki od niewolniczej
prostytucji i przywrócić tych ludzi do społeczeństwa. Jest bardzo
długa lista ludzi dobrej woli, najczęściej pracują jako
wolontariusze w bardzo ciężkich warunkach, gdzie zagrożone jest ich
życie. Ratują życie - ofiarom ludzkiej przemocy nie rzadko tracąc
swoje.