MIECZ PRAWDY

DUCHY ANIOŁÓW I DEMONÓW

Jakiego masz ducha?
Czy dalej ma ponurą minę,
czy może już śpiewa pięknie i już łączy się z naturą?

I rośnie twoja fala serca...
i wynosi cię do godności prawdziwego człowieka...
jego natura jest już inna...
i inna moc duchowa.

Te rzeczy idą w parze,
twoja zdolność do życia i bycia jako całości...
i przemieniasz swoje życie intuicyjnie,
masz zrozumienie na wielu poziomach...
i stronisz od głupich i zarozumiałych ludzi,
którzy ciągle trzymają głowy w górze.

I ileż jeszcze ludzi na świecie przypomina hybrydowe potwory,
brakuje im własnej indywidualności,
mają za krótką falę swojego serca,
a ta nie potrafi wynieść ich w górę,
aby mieli wgląd w większą wielowymiarową rzeczywistość...
ich umysły ciągle napełnione sztuczną wiedzą
zaczerpniętą od głupich ziemskich filozofów...
i tak krążą sobie w kółko na zasadzie, prowadził ślepy ślepego,
a nie czerpią z natury uniwersalnej mądrości.

I zamiast wzrastać duchowo tracą swojego ducha,
zastępują go umysłem, intelektem i pędzą bezsensowne życie...
bez celu, marnują na tej Ziemi tylko swój cenny czas,
jeno jakieś pragnienia się w nich tłuką,
które bardziej zaspakajają ciało niż ducha.

Wszystkie duchy mają jedną połowę z anioła a drugą z demona...
wszystkie mają w sobie dwubiegunowość
i zwycięży ta połówka, o którą zadbasz...
czy przyciągniesz w życie prawdziwą naturę i jej boskość,
czy będziesz troszczył się o swojego ducha i przyciągniesz do siebie światło...
czy ta twoja demoniczna połówka zatrzyma cię na długo na tej Ziemi...
to taki duch zwycięży na ziemskim gruncie.

Anielska istota wyniesie ciebie w świat nieśmiertelny, już nie z tej planety...
i śmierć twojego ducha nie dotknie,
chociaż jego dom wielokrotnie opustoszeje,
on tylko zmieni swoje zużyte szaty, założy nowe...
ale w nim jest już skryte całe prawdziwe życie,
a nie tylko jego mała iskierka, mały zarodek życia,
jak ziarenko pszenicy...

ale czy to ziarenko wzejdzie,
czy wzniesie głowę do słońca?

I zobacz człowieku, twój duch jest taki mały,
że możesz go zmieścić w ziarenku pszenicy...
a może być Wielki jak cały Wszechświat...
i będzie niezniszczalny, a to wszystko z tego małego ziarenka...

a świat nasz dzisiejszy
ma jeszcze tysiące duchów tańczących na jednym czubku szpilki...
wspierają materię, system intelektualny
i nadal mają nadmiernie wysoko zadarte głowy:
co to oni tu mogą...
co to oni osiągną...
jak zawojują świat a nawet Wszechświat...
ale to wszystko mogą tylko duchy trupów duchowych...

a teraz pomyśl przez chwilkę,
ilu aniołków zatańczy na główce szpilki?
Niezaprzeczalnie nie naliczysz ich wielu.

Miliony ludzi chodzi po tej Ziemi...
ale Budda i Jezus był tylko jeden i ciężko ich powielić...
to są Wielkie indywidualne Bramy zawieszone w czasoprzestrzeni,
których nie pokona ani człowiek ani czas...
ani nie zasypią ich piaski pustyni,
bo ich duchowa moc NIGDY NA TO NIE POZWOLI...

i te miliony ziemskich duchów mogą sobie z nich kpić,
pluć im prosto w oczy
i jakże będzie to żałosna scena,
walczącej mrówki ze słoniem...
dotąd będzie go kąsała,
dopóki słoń jej na to pozwoli.

Twój duch...
twój wybór...
twoje granice...
i czy go wypuścisz niczym motyla...
a ten wzleci wysoko w niebo...
czy go uwięzisz w szklanym słoiku,
ograniczysz mu loty,
w konsekwencji szybko odbierzesz mu życie.

Umiej odróżnić śmiertelników od nieśmiertelnych...
twój ziemski czas od wieczności...
czy ciągle słyszysz bicie tylko swojego serca,
czy już czujesz puls Nieskończonego?

I to ty grasz swoje preludium losu...
czy dalej chcesz pełzać po ziemi
jako bryła mięsa umoczona we krwi
i słuchać burzliwego kołatania własnego serca...
czy pozwolisz swojej duszy przeżyć ekstazę Wielkiej Miłości,
jednocząc się w tajemniczej komunii z tym Nieśmiertelnym Rdzeniem,
którego nie zniszczy żadna epoka życia...
chociaż miliony ziemskich wojowników wzniosło w Jego kierunku swoje pięści.

Za niski brzeg twojego życia
i możesz z niego ujrzeć tylko to co się wyłoni podczas odpływu...
a z przypływem będziesz ponownie na swoim starym miejscu,
czyli w tym samym martwym punkcie,
jeno możesz przesunąć się na inną linię brzegową,
ale będziesz tkwił przy tej samej wodzie,
ciemnej i zanieczyszczonej,
w której nawet nie zobaczysz swojego prawdziwego odbicia...
bo dla ciebie nieszczęśniku,
ciągle jest to nadal Ziemia...
ale dla anielskiego ducha będzie to już Niebo,
po którym będzie mógł sobie szybować gdzie tylko sobie chce...
a jak zapragnie może i odwiedzić ponownie Ziemię,
ale już tylko po to, aby tobie podać rękę i wyciągnąć cię z twojego nieszczęścia.

Namaste

Vancouver
31 Aug. 2016

WIESŁAWA