Jest to zjawisko eteryczne,
które dopasowuje sferę materialną i duchową w celu poczucia
jedności, co do naszego prawdziwego celu w życiu.
Kiedy przechodzimy duchowe wzniesienie, wzmacnia się stan
rozczarowania z powodu naszego materialnego świata, upadają
nasze myśli, które do tej pory nas karmiły, stare wierzenia
i ideologie... wszystkie narzucone na nas działania, które
odciągają nas od rzeczywistości, od prawdy. Widzimy już
życie w innym świetle... znaczy twoje ciało już wibruje na
innym poziomie.
Jakie są te prawdziwe symptomy duchowego przebudzenia?
Czy obejmują wiedzę z kilku filmów, czy książek, czy ze
zrobienia kilku duchowych kursów? To tylko podniesienie
swojej wiedzy, poziomu informacji krążących po tym świecie...
a często tylko zazdrość... w stylu, ja też chcę być
przebudzony.
Przebudzenie duchowe - budzi się nasze ciało świetliste,
nowa nasza świadomość... i wcale nie znaczy to, że kiedy
skupimy się przy duchowej świcie i gonimy w tym kierunku,
idzie już nam wszystko gładko... a to często następna
kontrola, tylko w innym stylu... i często te osoby bywają
bardziej zagubione niż poprzednio.
Do przebudzenia duchowego trzeba dorosnąć, wiem to z
własnego doświadczenia i z obserwacji ludzi, którym nie
jedno tłumaczyłam, poświęciłam im multum czasu na zgoła
proste rzeczy i wydawało się, już wiedzą, o co w tym
wszystkim chodzi... a kiedy przyszedł okres ich osobistego
testu, zrobili wszystko w zupełnie odwrotny sposób... tak,
na ile ich świadomość im podyktowała, a moje wszystkie
nauki, wskazówki poszły do kosza na śmieci. I mogę płakać i
tupać nóżkami, właśnie wielu z nich wskakuje prosto do
przepaści.
Kiedy w człowieku przebudzi się naprawdę jego istota duchowa
dosięgają go nie tylko skoki w naszej wiedzy, w polu
informacyjnym... człowiek doświadcza fizycznych zmian w
całym swoim ciele... pierwsze to niewykrywalne grypy, które
nas zaczynają intensywniej nękać... to takie kataklizmy
energetyczne... pojawiają się nie wiadomo skąd? Sama grypa
jest typu wibracyjnego, najczęściej pojawia się zespołowo,
ponieważ jesteśmy powiązani wspólnym polem morfogenicznym...
podobne pociągnie podobne... kiedy upada jeden system
energetyczny i organizm stara się go nareperować, inne
podobne pola go naśladują... a człowiek w tym czasie musi ten
okres wyleżeć. I nie tylko nie jesteśmy w stanie dołączyć do
jakiejś tam duchowej świty, przeciwnie, odcinamy się od
ludzi i uciekamy w samotność, gdzie nie ma nad nami żadnej
kontroli.
Nawet troska naszych najbliższych doprowadza nas
do złości. Potrzebujemy samotności, aby usunąć z nas
zanieczyszczenia z naszych ciał fizycznych i duchowych.
Źródłem toksyn są nie tylko trucizny z jedzenia, picia,
powietrza, to również uciążliwe związki, zazdrość, nacisk na
rzeczy, które są dla nas obciążeniem, urazy emocjonalne... to
wszystko sprawia, że nasze energetyczne ciała są mniej
odporne. Kiedy mamy bardzo wrażliwe ciała energetyczne
intrygują nas szydercze i szorstkie uwagi, nie znajdujemy
sensu w tym, co do tej pory lubiliśmy, nawet ulubiony
pokarm... w ciele będzie pojawiał się ból fizyczny, z
biegiem czasu coraz większy, przychodzą lęki, gniew, złość...
i to wszystko jest normalne, nie próbujmy tego ukryć i być
na siłę kimś innym, ponieważ ciało się rozładowuje z
negatywnej energii i właśnie tak zareaguje... my tylko
obserwujmy, na jakim polu przechodzi ta burza. I
przechodzimy taką wibracyjną grypę, mniejszą czy większą...
nasze czakry wyrzucają swój energetyczny gruz.
Nie ma tu co biegać po lekarzach, to nic nie da, a jeszcze
ich lekarstwa potrafią nas bardziej zamulić, musimy
przeprowadzić inne działania. Jeśli nawet ktoś pomoże to
tylko chwilowo.
Po takich seryjnych grypowych manewrach nasza dusza
przechodzi proces metamorfozy swojej duchowej istoty...
wszystko odbywa się podczas snu, który oczyszcza na wielu
poziomach, toteż będzie na niego większe zapotrzebowanie.
Nasze ciało otrząsa się z niebezpiecznych toksyn nie tylko
fizycznych, także emocjonalnych. I nie należy sobie w tym
przeszkadzać, nie tylko sen będzie nas oczyszczał, również
płacz... wszystko w zależności od stopnia oczyszczania.
Pojawią się także inne symptomy: gorączka, która w ostrym
przebudzeniu duchowym przybiera postać długofalową, nawet
utrzymuje się tygodniami i potrafi być bardzo wysoka (czyli
w ciele są ostre stany zapalne), towarzyszą bóle głowy,
biegunki, nudności, czyli uwalnia się coraz bardziej zastała
w nas energia... a to jeszcze nie wszystko... nasze ciało
przejdzie w jeszcze głębszy poziom duchowego budzenia,
pojawią się kołatania serca, dyskomfort w klatce piersiowej,
w splocie słonecznym, bóle stawów i mięśni, nadwrażliwość
skóry, potężne zmęczenie i uciążliwe poty, skoki wagi,
zmiany diety... to w tym czasie najczęściej porzucamy mięso...
znaczy nasze energie znacznie się podnoszą, już zaczynają
pracować na wysokim satviczym poziomie. Tu będziemy
potrzebować większego kontaktu z ziemią, znaczy budzą się
intensywnie nasze meridiany. Musimy pić dużo wody z cytryną,
chodzić boso po glebie, dużo spacerować, uspakaja nas zieleń
i woda... a nasze ciało wyraźniej robi się lżejsze i jakby
wyższe.
Jak sobie pomóc... to jest szerszy temat, wszystko zależy,
na jakim poziomie wystąpią nasze duchowe symptomy.
Najczęściej działajmy intuicyjnie, każdy będzie miał swoje
recepty, ważne, aby nasze uzdrawianie miało charakter
naturalny, absolutnie nie zalecam chemii, to tylko pogarsza
naszą sytuację. Natomiast bardzo w tym czasie wskazane są
terapie ziołowe plus delikatne masaże ciała. Pomaga świeże
powietrze, spokojna muzyka, ćwiczenia qi-gong, taniec, wodne
i słoneczne kąpiele.
Żyjemy w wyjątkowym czasie, jesteśmy częścią kosmicznej
transformacji... niestety, często nie jest ona ani łatwa,
ani przyjemna... i to na wszystkich polach, a my musimy
dobrze te wszystkie symptomy rozpoznać, nawet - dlaczego
obecnie zaistnieliśmy właśnie w takim świecie... ani nas nie
bawi, ani nie cieszy... i dużo ludzi nie ma wiedzy, dlaczego
tak się dzieje, w dodatku myślą sobie, że to przejściowy
okres i wszystko jakoś wróci do normy. Owszem to czas
przejściowy - chaosu i ludzkiego cierpienia... ale jako takiej
starej normy już nie będzie... bez względu na to, w którą
stronę popchniemy zwrotnice swojego życia, nasze energie
włożą nas na nowe pasma, które przeniosą nas w inną
rzeczywistość, zupełnie dla nas obcą, nawet jeśli w jakiś
sposób wiemy coś na ten temat, to co tam nas może spotkać,
będzie dla nas zupełnie niespodziewane i zagadkowe...
popłyniemy na rzece naszych nowych strumieni energii, każdy
w swoim kierunku.
Przebudzenie duchowe to budzenie się naszych nowych
świetlistych kodów, wpływają na nie rozbłyski słoneczne, i
to, w jakim stopniu nasze ciało wpuści je w nasze komórki... i
każdy ma swój czas budzenia się, tu nic nie można zrobić na
siłę, ani sobie, ani pomagając innym... bo jeszcze spotkamy
się z agresją tych ludzi, którzy są na zupełnie innym
poziomie swojej świadomości. Czy chcemy, czy nie, wszystko
dzieje się po swojemu i w ten sam sposób zachodzą w nas
zmiany DNA. Nie u każdego pojawią się również w pozytywnej
formie.
A człowiek albo będzie rósł i ewoluował... albo może upaść, w
zależności od czynników, które będą w tym czasie na niego
oddziaływać. Wszystko zależy od naszych systemów
energetycznych... podobnie jak i tych ziemskich, które obecnie
tak usilnie starają się na nas wpływać... jedne systemy pójdą
w górę, inne upadną... i przebudzi się wiele nowych.
Niektóre duchowe symptomy będą dla nas potężnym wyzwaniem...
inna sprawa, czy będziemy na nie gotowi, czy będziemy w
stanie przyjąć nowe i wyższe energie? Już widzimy, że nie
wszystko, co do nas przychodzi jest takie przyjemne i
błogie...
Ale teraz mamy właśnie taki czas... testujemy samych siebie...
a kiedy wznosimy się wyżej przebijamy następną naszą
warstwę... i czasami bardzo ciężko to udźwignąć a nam się
wydaje, że to koniec świata, że nie damy rady, wątpimy, a
nawet upadamy... i to również jest normalne... ważne, aby z
tych upadków umieć wstać i iść dalej we właściwym
kierunku... my damy radę to przejść, ale musimy dać sobie
szansę, odpocząć i wzmocnić nasze energetyczne pola, w tym
przypadku dobra jest grypa...
właśnie przyjmujemy w siebie wysokie kosmiczne energie,
które nas obecnie otaczają... gorzej, jeśli jesteśmy jak
zahipnotyzowani i ciągle uśpieni, nie bardzo wiemy, co się
wokół nas dzieje... albo w wiecznym strachu... który to nas
paraliżuje i odbiera siły... albo ciągle żyjemy przyziemnym
życiem w dodatku udając szczęśliwych, że nas to wszystko nie
dotyczy... a wiele osób się zakłamuje. Czym wcześniej to
zrozumiemy i potrafimy oceniać nasze prawdziwe pozycje, i
wyrazić to naszymi prawdziwymi emocjami tym lepiej dla nas.
Musimy zmienić nasze stare nawyki i rutyny, puścić
przywiązania w tym pogoni za materializmem... nie udawać
twardzieli tam, gdzie nie jesteśmy, to nasze emocje
kształtują nasz nowy świat, który wniesie w nasze nowe życie
inne wartości, i będziemy z nich już korzystać w inny
sposób. Osoba duchowa zdaje sobie sprawę, że niezdrowe
przywiązania i pragnienia są źródłem cierpienia. Porzucenie
nadmiernych pragnień i prawda wychodząca z nas jest oznaką,
że jesteśmy na dobrej drodze.
W tym czasie pojawia się bardziej intensywne sny. To dusza
przenosi energię z podświadomości do świadomości... sny stają
się coraz bardziej żywe, bywają nie z tego świata, wzrasta
intuicja, czyli kolejna oznaka duchowego wznoszenia.
A ty słuchaj, co Wszechświat do ciebie mówi, ma ci dużo do
powiedzenia, nie zagłuszaj go własną mową... wówczas też
zrozumiesz, że to Wszechświat ustawia wokół ciebie znaki,
nie jesteś taki oderwany od Boga, jak sobie myślisz. Ty
tylko czujesz się oderwany od świata i nie umiesz korzystać
z otrzymanych informacji... one wszystkie krążą wokół
ciebie, jak dziennik w TV... dobre czy złe pokazują ci
następny odcinek twojej drogi- do twojego prawdziwego Domu.
Musisz tylko umieć z nich korzystać... tu pokazujesz swoją
mądrość. I bez wchodzenia w kłopoty wcale ich nie unikniesz,
wręcz przeciwnie, wszystkie są po to, aby zrozumieć głębsze
czynniki duchowego wzniesienia... i nauczą cię bardziej
słuchać swojego wewnętrznego głosu, który zawsze był tam,
gdzie jest głęboko ukryte nasze ego. Aby dojść do tych
najgłębszych energii trzeba wiele rzeczy przejść i wiele
razy oparzyć się... chociaż nie jest to dla nas miłe ani
przyjemne.
Wszystkie symptomy i objawy, które pojawiają się na tej
drodze są częścią tego procesu... czym większe trudności,
tym większe oświecenie.
„Kto wychodzi z płaczem
niosąc ziarno siewne,
będzie wracał z radością
niosąc snopy swoje.”
(Psalm 126:6)
Vancouver
9 Nov. 2021
WIESŁAWA
|